Kocham Wakacje... ♥ Haha a kto nie kocha? Wiecie mam taką wenę, że ... :D Tylko nie wiem, jak wam się spodobają moje imaginy xd. A jak spędzacie wakacje?
Ja w tą sobotę na tydzień wyjeżdżam więc nie zdążę dodać imagina ;/
No ale dobra już koniec :D
Dedykacja dla AndLetMeKissYoux3 bo chciałaś z Lou ;)
A i jeszcze jedno .... Mój imagin z Zaynem ma już 40 komentarzy O_o
Mały szok. Ostatnio Beata zrobiła mi mini spam i podsumowała całego bloga haha :D Ale ładnie pracujecie i komentujecie.
SERDECZNIE DZIĘKI <3 Wam wszystkim ♥ Gdyby nie wy to... Nie byłoby imaginów nie oszukujmy się :) Tyle radości mi sprawiacie tym jednym komentarzem <3. Dziękuję :*
Liamkowa ♥
Z chłopakami z One Direction znałam się bardzo długo, można powiedzieć, że od początku. Poznałam ich w X - factorze.
Pamiętam, jak dostałam miejscówki na widowni na swoje 17 urodziny. Dane mi było obejrzeć to słynne show. Siedziałam i śledziłam występy. Właśnie wtedy jury postanowiło dać szanse pięciu chłopcom, którzy mieli odpaść. Nie wiedzieli, że zrobią tak wielki przełom w muzyce pop. Połączono ich w zespół, który nazwano One Direction. Cieszyłam się, bo na nich głosowałam. Pomyślałam, że szybko zdobędą miłość dziewczyn. Byli tacy przystojni...
Kiedy wychodziłam ze studia wpadłam na Liama, jednego z nich. Tak zaczęła się nasza długa znajomość. Gdy skończyłam 18 lat, chłopcy poprosili mnie, abym z nimi zamieszkała. Zgodziłam się. Szybko znalazłam wspólny język z fankami. Najlepszy kontakt miałam z polskimi Directioners, ponieważ sama byłam Polką. Przeprowadziłam się z rodzicami do Anglii, kiedy miałam 15 lat. Jednak szybko zaklimatyzowałam się w Londynie. To takie kochane miasto. A jacy mili ludzie.
No ale wróćmy do chłopców. Byłam ich tak jakby psycholożką. Każdy z nich mógł do mnie przyjść i się wyżalić.
Uwielbiałam im gotować, chociaż powiedzieli, że nie muszę. Kochałam wdzięczny uśmiech blondyna, gdy witałam ich z ciepłym obiadem. To było bezcenne. Wszystkich ich darzyłam przyjaźnią, z wyjątkiem jednej osoby. Louis był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Zauważyłam to nie dawno. Nie traktowałam go jak Zayna, czy Harrego. To Louis zawsze był na pierwszym miejscu. Zakochałam się w nim , ale nie potrafiłam mu tego powiedzieć .Nie mam pojęcia czy się domyślił czy nie, ale na pewno mu tego nie powiem. Chociaż, ładna by nawet była z nas para.
Pewnego dnia oglądaliśmy w salonie film.To był nasz tak zwany ,,Sobotni seans z żarciem, pierdzeniem i seksem". Ten ostatni człon dodał Harry, nie wiem po kiego. Dzisiaj wypadło na ,,Oszukać Przeznaczenie 3". Coś ohydnego. Fuj!
Siedziałam obok Liama i Louisa. Liam oparł swoja głowę na moim ramieniu, a Louis obejmował mnie w pasie, tak po przyjacielsku. Troszkę było mi nie wygodnie, ale sama myśl, Ze to LOUIS mnie przytula przysłaniała wszystkie niewygody. W końcu nie wytrzymałam. Musiałam wyjść bo inaczej Mister Marchewka byłby w niebezpieczeństwie. Przeprosiłam chłopców i udałam się na górę. Gdy tylko znalazłam się w pokoju, starannie zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Z moich oczu pociekły łzy. Jestem niezwykle wrażliwą osobą i musiałam dać upust skrywanym emocjom.
Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Chciałabym, aby wiedział. Cholera, ta moja nieśmiałość. Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula. Co jest? Przecież drzwi były zamknięte. Nic nie słyszałam? Co jest ze mną.
- Ciii już dobrze, nie płacz - zamruczał Harry. Och to tylko on. A miałam złudną nadzieje. Westchnęłam. Podniosłam głowę i napotkałam szmaragdowe oczy mojego przyjaciela. Przytuliłam się do jego torsu szlochając. W sumie jemu mogę powiedzieć. On mnie wysłucha. Ach ta ironia losu. To zawsze oni potrzebowali mojej porady. To oni wypłakiwali się na moim ramieniu. Teraz role się odwróciły. Cóż... Nikt nie jest ze stali.
- Hej, [T.I]? Co jest? Godzina zwierzeń? - spytał. Mimowolnie parsknęłam śmiechem. Ten to potrafi rozśmieszyć.
- Oj Harreh chyba tak - powiedziałam kwaśno.
- Niech zgadnę, zakochałaś się w Lou? - spytał z błyskiem w oku. Aż się zachłysnęłam. Co to? Wróżbita Harry? Skąd on u licha wiedział? Czy aż tak to było widać? A jeśli Tommo też wie? Co wtedy?
- Skąd wiedziałeś? - wybałuszyłam na niego oczy.
- Intuicja kochana, intuicja - mrugnął. Taaa intuicja. - To widać. Z chłopakami zaczęliśmy coś podejrzewać.
- To znaczy, że... - zaczęłam, ale nie pozwolił skończyć. Bałam się najgorszego. Chyba się zacznę pakować.
- Ale nasz kochany miłośnik marchewek jest tak nieogarnięty, że nic nie widzi - zakończył kiwaniem głowy, a jego loczki podskakiwały.
- Uffffff - odetchnęłam. Harry się zaśmiał.
- No co?
- Nic. Aż tak się bałaś?
- Jeszcze jak! I co ja mam zrobić? - jęknęłam bezradnie.
- Coś wymyślimy - Harry zrobił skupioną minę, co mnie tak rozśmieszyło, że wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, na co Harold się obruszył.
- Co się śmiejesz?! Myślę - Powiedział z dumą.
- Zanim ty zaczniesz myśleć to ja Simsy przejdę - powiedziałam. Zrobił obrażoną minę . Jego chłopięce zachowanie było słodkie.
- Nara - zaczął się podnosić.
- Harry nie! Sorki. No chodź tu myślicielu-cmoknęłam go w policzek.
- Po prostu bardzo cie lubię - mocno go uścisnęłam.
To prawda. Uwielbiałam ich. Bez nich moje życie byłoby nudne i smutne. Tacy przyjaciele to skarb. Jesteśmy jedną wielką rodziną.
- Oj, bo się zarumienię - zachichotał - Albo powiem Lou.
Teraz na jego ustach zagościł złośliwy uśmieszek. Nagle znieruchomiał, po czym się roześmiał .
Popatrzyłam na niego i zaczęłam się zastanawiać, czy mój przyjaciel nie potrzebuje pomocy specjalisty. Harry uspokoił się i popatrzył na mnie z wyrazem triumfu na twarzy.
- No co? Mam pomysł!
- I dlatego zachowujesz się jak dzika małpa? Skaczesz, wrzeszczysz, już myślałam, że będę musiała szukać najbliższego psychiatryka. Boże z kim ja żyję. W co was widzą te wszystkie dziewczyny? Nieatrakcyjni, nie umiejący śpiewać, nienormalni - droczyłam się z nim. Harry zmrużył swe oczy.
- Przeproś!
- Nie - wystawiłam mu język.
- Teraz to na serio idę - znowu wstał.
- Nie no przepraszam. No dobra co tam wymyśliłeś? - chłopak zawrócił. Już otwierał buzię gdy nagle..
- [T.I], Harry, gdzie wy jesteście? Kolacja na stole - dobiegł nas wrzask Liama. Ten to ma płuca.
- Później ci powiem - Loczek uśmiechnął się tajemniczo. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko czekać.
Po pysznym posiłku przygotowanym przez Liasia rozłożyliśmy się najedzeni w salonie. Payne wspaniale gotuje.
- Ej chodźcie zrobimy wspólną noc! - ożywił się Niall. - Mogę zaoferować swój pokój.
- To dobra myśl! - rozpromienił się Hazza. Spojrzałam na niego. Mrugnął. Domyśliłam się, że to początek planu wymyślonego przez bruneta. Tylko co będzie dalej? Reszta chyba była w to wtajemniczona. No oprócz Lou oczywiście.
- Jestem za ! - krzyknął Zayn.
-Ja śpię obok [T.I]!! - Wydarł się Liam uśmiechając się uroczo. Odwzajemniłam uśmiech. Liam zawsze mnie lubił. To z nim i Harrym miałam najlepsze stosunki. Tacy prawdziwi przyjaciele.
- Ja też!! - wykrzyknął Louis zaskakując nas wszystkich, a przede wszystkim mnie. Nikt jednak nie dał tego po sobie poznać. A ja Ja byłam w dziesiątym niebie, o ile takie istnieje. Całą noc z Louisem. Mmmm...
[T.I] zejdź na ziemię.
- Ok, to ja idę się myć - uśmiechnęłam się po czym im pomachałam. Musiałam ochłonąć. Spędziłam w łazience dobre parę minut. Gdy wróciłam, wszyscy już leżeli na materacach otuleni kołdrami. Niespotykany widok. Wiele dziewczyn marzy o tym by być na moim miejscu. Na dodatek chłopcy bez koszulek. Mniam mniam. Położyłam się przytulając do Liama. Brunet nie protestował. To był nasz wspólny plan. Nagle poczułam ręce Louisa na mojej talii.
- Też chcę - wymruczał mi do ucha. Westchnęłam, w duchu jednak skakałam ze szczęścia. To było moje największe marzenie.
- No dobra - odsunęłam się od Li, który zrobił smutną minę. Wiedziałam, że to wszystko na pokaz. ,,Świetny z niego aktor " przeleciało mi przez głowę . Muszę mu powiedzieć, że jakby mu nie wyszło ze śpiewaniem to i aktorem może zostać.
Odwróciłam się do obiektu moich westchnień ( obecnie bosko się uśmiechającego ), przytuliłam się do niego i zasnęłam. To była wspaniała noc.
Rano, gdy się obudziłam w pokoju byłam tylko ja i Louis, który smacznie spał. Pogłaskałam go po twarzy, był taki słodki. Uśmiechnęłam się.
Nagle otworzył oczy. Odskoczyłam jak oparzona. No to wpadłam. I po co go głaskałaś! Karciłam siebie w myślach. Wariatka!
Lou w tym czasie przetarł oczy, wstał i podszedł do mnie. Dziarsko nie patrzyłam mu w oczy. Nie mogłam. Moje policzki płonęły rumieńcem. Jeszcze nigdy tak się nie upokorzyłam. Co ja mu teraz powiem? Ujął mój podbródek. Czy chciałam, czy nie musiałam spojrzeć w jego przepiękne morskie oczy.
- [T.I] chcesz mi coś powiedzieć ? - spytał. Pięknie. No [T.I] dajesz! Upokorz się jeszcze bardziej!
- Przepraszam - wybąkałam zażenowana. Uniósł wysoko brwi. Dobra! Idę!
- Lou , ja już dłużej tak nie mogę - próbował mi przerwać, ale ja mówiłam dalej. Rozkręciłam się.
- Kocham Cię. Odkąd pamiętam zawsze mi się podobałeś. Nie musisz tego odwzajemniać. Zostaniemy przyjaciółmi i... -nie zdążyłam dokończyć, bo Louis wpił się w moje wargi.
Zdziwiona odwzajemniłam pocałunek. Zawsze myślałam, że jestem dla Louisa tylko przyjaciółką. Nigdy nie łudziłam się nawet na to, że on, ten wariat kochający marchewki i paski może czuć do mnie coś więcej.
- [T.I ] ja ciebie też kocham i chce z tobą być. Myślałam, że ty czujesz coś do Hazzy. Wczoraj razem siedzieliście i... - powiedział uśmiechając się z zakłopotaniem.
- CO? Ja i Harry?! Louis! My jesteśmy tylko przyjaciółmi - uspokoiłam go.
- Wczoraj tylko rozmawialiśmy- dodałam. Odetchnął z ulgą.
- Ma chłopak szczęście- mruknął tuląc mnie do siebie - Ja bym mu dał!
- Tylko ciebie kocham - zapewniłam go patrząc mu w oczy.
Chłopak odnalazł moje usta i złączył je ze swoimi w długim subtelnym pocałunku. Zatraciliśmy się w sobie. Wszystko zniknęło. Straciliśmy poczucie czasu. Byliśmy tylko my i nasze ciała. W pewnym momencie usłyszeliśmy bicie braw i głos Zayna.
- No proszę! Wystarczy zostawić ich na dosłownie dwie godziny i już mamy parę! - zaczął się śmiać, a inni wybuchnęli śmiechem. Popatrzyliśmy na siebie z Louisem i dołączyliśmy do chłopców.
- No pewka! Marchewkowy zawsze postawi na swoim - wyszczerzył się Tommo, za co dostał ode mnie sojkę w bok.
- Szczęścia życzę - pogratulował nam Liam. Przytuliłam go z radością. Nagle usłyszałam Nialla:
- Mogę być świadkiem na ślubie? - zapytał z niewinna miną. Wybuchnęliśmy na nowo śmiechem.
- Haha Niall. Jeśli będzie ślub to oczywiście,że tak - odparłam po czym go uścisnęłam.
- Ale najpierw seks! - zawołał Harry. Przewróciłam oczami.
- No wiadomo Hazzusiu. TO na pierwszym miejscu - poparł go Lou.
- Ja już się zaczynam bać. TATO RATUJ! - krzyknęłam. Nasz Daddy już się szykował, aby mnie ocalić, lecz na próżno. Superman porwał mnie w swoje ramiona i bardzo szybko zaczął kierować się w stronę basenu. Zaczęłam piszczeć. Znając tego szaleńca to na pewno wylądujemy w wodzie.
- Loui puść mnie! Błagam cię! Będzie seks, tylko mnie puść! - przekonywałam błagalnie. Brunet udał, że się zastanawia.
- Nie! - powiedział zdecydowanie.
- Kupimy marchewki - brnęłam dalej.
- Nie - zostawał nieugięty.
- To co ty chcesz? - spytałam bezradnie.
- Zaraz zobaczysz - odparł wskakując ze mną do wody. Darłam się wniebogłosy. Wynurzyliśmy się w tym samym czasie. Louis złączył nasze usta w kolejnym już tego dnia romantycznym pocałunku. Kiedy skończyliśmy oderwał się ode mnie i powiedział.
- Zawsze chciałem to zrobić. Z Tobą. Nareszcie mogę. Mogę codziennie lądować z tobą w wodzie, co rano budzić się obok ciebie, podawać ci śniadania. Mogę i nikt mi tego nie zabierze. Kocham Cię, rozumiesz to? Kocham.
- Ja ciebie też - szepnęłam.
- Ale mi nakrzyczałaś do ucha - skrzywił się, na co ja parsknęłam śmiechem.
Widzicie? Jak to się potoczyło? Teraz jesteśmy razem szczęśliwi, kochamy się do tej pory. Czasami wystarczy zrobić pierwszy krok, pokonać nieśmiałość. Można również skorzystać z pomocy przyjaciół, tak jak ja to zrobiłam. Gdyby nie Harry nigdy bym się nie odważyła. Zawsze będę miała u lokowanego dług wdzięczności. Dzięki niemu mam zwariowanego chłopka, o którym zawsze marzyłam.
,,Miłość przychodzi znienacka, nim się obejrzysz, już nosisz ją w sercu ''
Liamkowa♥