Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 czerwca 2014

Harry Styles imagin

 Dobry ;]
Lato, 
wakacje... Czego jeszcze do szczęścia trzeba? No tak. Żeby wakacje trwały wiecznie, a lato było zawsze ciepłe ;3 No i nastał ten czas, kiedy będę miała sporo czasu, by dla was pisać ;) Tylko pytanie czy wy nadążycie czytać i komentować tak licznie, jak dotychczas.
Dziś napisałam taki oto imagin ;D Troszkę fantazja poniosła, ale chyba lubicie takie imaginy, co?


Jestem ciekawa ile osób czyta nasze imaginy, ale nie komentuje. Szkoda, że nie każdy komentuje, bo to miłe wejść na bloga i zobaczyć taką dużą liczbę komentarzy ;)
A każdemu kto chociaż raz, kiedykolwiek skomentował jakiegoś imagina... BIG LOVE <3


POZDRAWIAM BELLA ♥


Harry siedział na ławce przy deptaku z łokciami opartymi na oparciu i paląc papierosa, wpatrywał się leniwie w horyzont. Dmuchnął dymem w kierunku pomarańczowo-fioletowego zachodu słońca i przeklinał świat po cichu, w głowie.
Minęły 2 miesiące odkąd został zwolniony z pracy, gdzie pracował przez 3 lata jako piekarz w lokalnej piekarni. To były dwa naprawdę długie miesiące, w których szukał jakiejkolwiek roboty. Poszedł nawet do X Factor w nadziei, że może jednak mu się uda.Niestety do teraz nie dostał telefonu z żadną informacją.
Patrzył jak szary dym tańczy w powietrzu. Kiedy dym się ulotnił, dostrzegł małą dziewczynkę, siedzącą na skraju promenady z zwisającymi nóżkami nad zimną wodą. Zmrużył oczy i przyglądał się jej przez kilka sekund, przed tym rozglądając się, czy nie ma wokół nikogo, kto mógłby towarzyszyć dziecku. Nie był najbardziej spostrzegawczym człowiekiem, ale nie był na tyle obojętnym na otoczenie, aby nie zauważyć, nikogo wokół siebie, zwłaszcza teraz, jesienią kiedy powietrze jest już na tyle chłodne, że nie sprzyja chodzeniu na deptaku. Można było usłyszeć jedynie mewy i cisze fal.
Zanim się zorientowała, Harry chwycił swoją marynarkę z ławki i szedł w kierunku dziewczyny. Zatrzymał się kilka metrów od niej i wziął kolejnego bucha z papieros, zanim wyrzucił go i poszedł porozmawiać z dziewczynką.
-Hej- powiedział trochę zbyt szorstko- Co ty  tu robisz?
Dziewczynka odwróciła głowę i spojrzała na niego. Był zaskoczony jej uderzająco jasnymi, niebieskimi oczami, który stwarzały kontrast z jej oliwkową skórą i długimi, czarnymi włosami, które sięgały zaledwie kilka centymetrów od jej bioder. Miała na sobie białą, koronkową sukienkę, która była zdecydowanie zbyt przewiewna jak na taką pogodę. Najprawdopodobniej miała około 10 lat, ale Harry strzelił jej wiek niepewnie.
-Nie mogę znaleźć drogi do domu- w końcu odpowiedziała, nie urywając kontaktu wzrokowego.
-Gdzie są twoi rodzice?
-Nie tutaj.
Harry westchnął.
-Czy wiesz, gdzie mieszkasz?- zapytał, a dziewczyna powoli skinęła głową w odpowiedzi.
-Chodź, zabiorę cię na komisariat. Może twoi rodzice już tam zadzwonili, że się zgubiłaś.
Tym razem dziewczynka pokręciła głową i uniosła brwi.
-Straciłam jedną rzecz, aby dostać się do domu- powiedziała cicho. Harry bał się, że zaraz się rozpłacze, więc przykucnął i pogłaskał dziewczynę po głowie.
-Co takiego straciłaś?- spytał, zastanawiając się, przez co nie może wrócić do domu. Znów pokręciła głową i spojrzała na wodę. Harry westchnął i podrapał się w głowę z niecierpliwością. To właśnie dlatego, nie lubił mieć do czynienia z dziećmi.
Chciał zostawić dziewczynę i wezwać tu policję, ale jego sumienie nie pozwoliło mu na to.
-Jak masz na imię?- zapytał.
-[Twoje.Imię].
- Cóż [Twoje.Imię]...- wyprostował się i zarzucił kurtkę przez ramię- Nazywam się Harry. Jeśli chcesz, mogę poszukać z tobą to co straciłaś. Przynajmniej aż słońce całkowicie zajdzie- wzruszył ramionami i spojrzał na zegarek.
-Mamy jeszcze trochę czasu, a potem zabieram cię na komisariat.
Twarz dziewczynki rozjaśniła się w podnieceniu i Harry zaczął się zastanawiać, w jaki sposób dzieci ufają innym ludziom tak chętnie. Było tyle naiwnego, tak dziwnego w jej oczach, że trudno było uwierzyć, że kiedyś miał taki sam pogląd na świat. Patrzył, jak dziewczyna wstaje i strzepuje nieistniejący brud z białej sukienki i spojrzała się na niego, uśmiechając się radośnie.
-Jesteś gotowa?- zapytał ją, a ona skinęła głową w odpowiedzi.
-Dobra... Znasz miejsce, w którym to zgubiłaś? -Hm..- powiedziała z entuzjazmem- Myślę, że to ta droga, Harry.
Harry uniósł brwi. "Harry, huh?"- pomyślał lekko się uśmiechając.
[Twoje.Imię] prowadziła Harrego w kierunku parku, przy deptaku. Często się zatrzymywała patrząc czy idzie za nią. Kiedy dotarli do parku dziewczynka zaczęła się rozglądać we wszystkich kierunkach. W lewo, prawo, górę, dół... Poszukiwała coś przez kilka minut z negatywnym skutkiem, co wywołało przygnębienie na jej twarzy. Szli wydeptaną ścieżką w poszukiwaniu zgubionej rzeczy. [Twoje.Imię] zaczęła opowiadać mu historie o sobie. Było już prawie ciemno.
-Wiesz Harry- zaczęła radośnie, jak gdyby nie było żadnego problemu- W miejscu, w którym mieszkam, za każdym razem kiedy idziemy gdzieś, zawsze chowamy pióra z tyłu, aby inni ludzie wiedzieli, że jesteśmy w porządku.
-Chować pióra?- zapytał sceptycznie z uniesionymi brwiami. Doszedł do wniosku, że [Twoje.Imię] jest tylko małą dziewczynką z bujną wyobraźnią. Była typem dziecka, który wymyśla niestworzone historie.
-Gdzie mieszkasz?
-Gdzieś baaaaardzo daleko- powiedziała i biegła przed nim, kiedy nagle chwyciła kij leżący na piasku. Przykucnęła i zaczęła robić przypadkowe bazgroły na chłodnym piasku. Harry dogonił dziewczynkę i stanął obok niej.
-Słuchaj- powiedział, a ona spojrzała na niego- Jest już całkiem ciemno. Co straciłaś? Być może uda nam się to tutaj szybko znaleźć. Jeśli nie, to najwyższy czas, abym zabrał cię na policję.
Dziewczyna przyglądała się mu uważnie i ponownie ujrzał  niezwykłą dojrzałość w jej oczach takiej młodej dziewczyny.
[Twoje.Imię] zmrużyła oczy i spojrzała na swoje stopy.
-Moje skrzydła- wyszeptała.
-Co?
-Straciłam moje skrzydła.
Harry skrzywił się i podrapał się po głowie. Czuł, że jego cierpliwość maleje, ale udało mu się zapanować nad rosnącą irytacją. Wziął głęboki oddech i wziął kij od dziewczynki i zaczął poruszać nim po piasku. Narysował dwie zakrzywione na górze linie i poprowadził je w dół, powstał lustrzany rysunek skrzydeł.  Kiedy skończył, cofnął się o krok i skinął głową z aprobatą.
-Tutaj- powiedział wskazując na swoje arcydzieło- Dałem ci skrzydła.
Dziewczynka była zachwycona i stanęła nad rysunkiem z szeroko otwartymi oczami z podniecenia. Roześmiała się.
-Dziękuje Harry!
Nie spodziewał się, że będzie tak zachwycona na widok rysunku skrzydeł. I już miał powiedzieć jej, że muszą jechać na komisariat, kiedy jego telefon zaczął dzwonić. Odwrócił się i poszedł kilka kroków w tył, aby odebrać połączenie. To był telefon z X Factor. Dostał się do następnego etapu. Ustalił datę następnego castingu i podziękował. Odłożył słuchawkę i odwrócił się. Zauważył, że nigdzie nie ma dziewczynki.
-[Twoje.Imię!- zawołał- Gdzie jesteś?!
Podszedł do piasku, gdzie przed kilkoma minutami narysował skrzydła i zobaczył jakiś napis.
"Dziękuję"- było napisane tuż obok rysunku. Kiedy miał już zacząć szukać dziewczynki, zauważył małe, białe piórko powoli opadające przed nim. Mimo coraz większej ciemności, dostrzegł piórko, jakby świeciło się w jakiś sposób. Uniósł rękę i położył je na swoją dłoń.
I wtedy przypomniał sobie, co powiedziała dziewczynka: Zawsze chowamy pióra z tyłu, aby inni ludzie wiedzieli, że jesteśmy w porządku.
Wpatrywał się w małe, białe piórko z niedowierzaniem. Po chwili uśmiechnął się i schował piórko bezpiecznie do kieszeni. Wyjął paczkę i leniwie zapalił papierosa, kiedy szedł wzdłuż parku z powrotem do swojego mieszkania.


"Nie mamy skrzydeł by latać, a mimo tego to nasz cel. Nie chcemy wracać w tyle nie wartych tego miejsc. Wyżej od świata gdzie ciszej jest, życie ma inną treść - łatwiej o sens i sedno. "

czwartek, 19 czerwca 2014

Zayn Malik imagine

Cześć tu Liamkowa.
Ta świadomość, że od wakacji dzielą nas niespełna dwa tygodnie sprawia, ze świat jest piękniejszy!♥
Imagin opowiada historię śmieszną, ale realistyczną :D
Wydarzyła się naprawdę :P
Dedykacja dla : Patricia Payne  (trzymaj się! :( ) 
Mam pytanie : Czy ktoś z was umie robić szablony na bloga?  Piszcie w komentarzu ;)
Do napisania Liamkowa♥


Zbliżał się Dzień Ojca więc postanowiłem się wybrać do galerii handlowej kupić jakiś fajny prezent mojemu tacie. Zastanawiałem się co takiego mogłoby to być. Nowy kanister czy  krawat?  A może zegarek? Zdecydowałem się na kanister i krawat. Zegarek był już przestarzały.
Ruszając do sklepu z krawatami i koszulami zobaczyłem na ławeczce damską torebkę.
 Leżała samotnie a obok nie było żadnej właścicielki. 
Zmarszczyłem czoło torebkę do ręki. Zastanawiałem się co powinienem teraz zrobić. A co jeśli dziewczyna poszła gdzieś blisko kupić sobie kawę? Ale ty Malik jesteś głupi! Nikt normalny nie zostawia torebki nawet na chwilę w miejscu publicznym. Z wahaniem otworzyłem i obejrzałem zawartość. Znalazłem portfel, jednak nie było w nim dokumentów. Tylko pieniądze i jedno jedyne zdjęcie bodajże do legitymacji. Wziąłem fotografię w dwa palce i uważnie ją przestudiowałem. Przedstawiało dziewczynę śliczną jak księżniczka z bajki. Była idealna. Duże, orzechowe oczy, brązowe włosy, kształtne usta. Nos miała zsypany w piegach, ale było jej z nimi do twarzy.Uśmiechnąłem się i postanowiłem, ze ją odnajdę. Z torebką w dłoni przemierzałem główny korytarz i porównywałem każdą dziewczynę do tej ze zdjęcia. Bez skutku. Wchodziłem do każdego sklepu, każdej kawiarni. Tak jakby się rozpłynęła. Musiałem ją odnaleźć. Mnóstwo ludzi patrzyło na mnie dziwnie, jednak ja dalej robiłem swoje. Spędziłem cały dzień, jednak bez wielkiego powodzenia. Zbliżał się wieczór. Zrezygnowany usiadłem na ławce wsłuchując się w głos kobiety mówiącej przez radiowęzeł o najnowszych promocjach. I właśnie wtedy mnie oświeciło. Nie tracąc czasu r do najbliżej kobiety trzymającej w dłoni mikrofon. Stała przy sklepie z bielizną i akurat skończyła mówić o nowej dostawie biustonoszy koronkowych. W ułamku sekundy znalazłem się obok niej.

- Dzień dobry. Proszę pani chciałbym coś powiedzieć przez radiowęzeł. To naprawdę ważne! Zajmie mi to tylko pięć sekund - patrzyłem kobiecie w oczy.
- No dobrze - odrzekła z wahaniem - ale nie długo.
- Jasne! - obiecałem. Zrobiłem dwa oczyszczające wdechy i nie myśląc o tym, ze słucha mnie cała galeria zacząłem mówić.
- Cześć! Jestem Zayn i poszukuję dziewczyny, która zostawiła na jednej z ławeczek swoją torebkę. Pozwoliłem zajrzeć sobie do środka, gdzie znalazłem portfel w fioletowe ciapki. W środku nie było dokumentów, tylko jedynie do legitymacje. Dziewczyna jest brunetką, ma duże brązowe oczy i piegowaty nos. Jeśli jesteś tu jeszcze, proszę abyś się odezwała. Będę czekać w kawiarni do godziny 19. Mam nadzieję, że jeszcze nie opuściłaś tego miejsca. Czekam.  - wyłączyłem mikrofon i podałem go kobiecie dziękując. Teraz patrzyła na mnie milej i uśmiechała się.
- Dobra robota - pochwaliła mnie, na co kiwnąłem głową. Zdenerwowany ruszyłem w stronę kawiarenki. Zerknąłem na zegarek : 18.45. Piętnaście minut. Nie za mało jej dałem? A co jeśli już jej nie będzie? Co jeśli poszła? Zbyt długo zwlekałem.  Z wahaniem usiadłem przy jednym ze stolików i czekałem. Rozglądałem się poszukując kobiecej sylwetki zmierzającej w moją stronę. Jednak nikogo takiego nie było. Godzina 19 a jej nadal nie ma. Posmutniałem. Mogłem zrobić to wcześniej, może bym jeszcze coś uratował. 19.10 uznałem, ze ona już się nie zjawi. Wziąłem torebkę pod pachę w drugiej niosąc prezent dla taty. Będę musiał zanieść torebkę na policję. Albo rozwiesić ogłoszenia. Cokolwiek.

I właśnie wtedy ją zobaczyłem. Biegła w moją stronę co chwila odgarniając włosy z twarzy. Zatrzymała się na przeciwko mnie zarumieniona próbowała uspokoić oddech. Wsparła się na moim ramieniu.
- Następnym razem daj mi więcej czasu. Nie jest tak łatwo dotrzeć do kawiarenki z drugiej strony centrum - sapnęła. Uśmiechnąłem się do niej.
- Postaram się. Jestem Zayn - wyciągnąłem dłoń. Wyprostowała się i ukazała w całej okazałości. Zobaczyłem tą piękną twarz, którą widziałem na zdjęciu
- [T.I] - uścisnęła moją dłoń.
- To chyba twoje - podałem jej torebkę.
- Dziękuję! Byłam bardzo zdenerwowana, nie wiedziałam gdzie ją zostawiłam. Mam tam wszystko. Pieniądze, cały portfel!
- Przepraszam za naruszenie prywatności ale musiałem do niej zajrzeć, aby wiedzieć kogo szukać - podrapałem się zawstydzony po karku.
- Nic się nie stało. Jestem ci naprawdę wdzięczna! Ktoś inny by ją zawinął i nawet nie patrzył. Jednak są jeszcze uczciwi ludzie na tym świecie. Dziękuję jeszcze raz Zayn - uśmiechnęła się a a zmiękłem.
- Nie uciekniesz zaraz, prawda? - zażartowałem - zbyt długo cię szukałem, abyśmy się teraz tak szybko rozstali - dziewczyna zawstydziła się.
- Jeśli tylko chcesz. - znowu się uśmiechnęła.
- Ja nalegam - sprostowałem.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić - powiedziała z uśmiechem.
- A więc chodźmy rozpocząć naszą znajomość. - złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w nieznanym nam kierunku.


,, Rozpoczęło się od przypadku, od pewnego zupełnie przypadkowego przypadku, który w najwyższym stopniu mógł być i mogło go nie być.''

piątek, 13 czerwca 2014

Niall Horan imagine

Hej tu Bella. 
Jak wam mija czas? Pewnie mało go macie, bo tuż tuż i koniec roku szkolnego.
Mam nadzieję, że mimo wszystko znajdziecie parę chwil na przeczytanie imagina i zostawienie komentarza ;)


Imagin jest o miłości przez internet. Jak wam się podoba?
A co wy myślicie o takiej miłości albo przyjaźni przez Skype? Macie może takie znajomości?

Dedykacja: dla każdego, kto musi zmierzać się z przyjaźnią/miłością na odległość.

Przytulam. Bella ♥

Westchnąłem znudzony. Nie miałem nic do roboty. Gry wideo już mi się znudziły, a dopiero co wróciłem z siłowni. Chłopacy, albo byli zajęci, albo spali.
Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi, logując się na moim Skype.
Zacząłem wpisywać losowe nazwy. Lubiłem przeglądać profile przypadkowych ludzi .Znudzenie nie przechodziło, ale to się zmieniło, gdy znalazłem profil jakiejś dziewczyny o imieniu [Twoje.Imię]. Była piękna. Zacząłem czytać informacje na jej profilu.

Cześć, ma na imię [Twoje.Imię] i mam [Twój.Wiek] lat. ;p
Kocham fotografowanie i modeling. Chciałabym, chociaż jeden dzień przeżyć jak profesjonalna modelka.  Moje ulubione kolory to fioletowy, niebieski i zielony.  :)
Urodziłam się w Polsce, ale mieszkam w Kanadzie. Jestem POLKĄ i jestem z tego dumna. Gram w piłkę nożną i siatkówkę <3



 I co więcej? Jeśli chcesz ze mną porozmawiać i jestem online- zadzwoń lub napisz wiadomość.
Wydawała się bez zarzutu. Jeszcze raz spojrzałem na jej zdjęcie. Po chwili zauważyłem, że jest online, jej przycisk połączenia, świecił na zielono. Rozprzestrzeniło to uśmiech na mojej twarzy. Nacisnąłem przycisk połączenia, myśląc co mną kierowało, ale było już za późno by zrezygnować. Nie sądziłem, że odbierze, ale po chwili dźwięk oczekującego połączenia ucichł i na ekranie pojawiła się piękna brunetka.
-Cześć- powiedziała, kiedy zdała sobie sprawę, że tu jestem.
-Hej, część- wyjąkałem.
-Co tam? Yyy... Niall?- spytała, spoglądając na moją nazwę. Jeny... Co się ze mną dzieje? Ja nawet nie znam tej dziewczyny, a jestem coraz bardziej podekscytowany.
-Jest dobrze. Po prostu zobaczyłem twoją śliczną twarz i chciałem z tobą porozmawiać-mrugnąłem mając nadzieję, że zauważy i nie poczuje się nieswojo. Zachichotała, więc wydawało mi się, że jest porządku.
-Ooo... Dziękuje. Przepraszam, ale wyglądasz bardzo znajomo, nie znam cię przypadkiem?- zapytała.  Pokręciło przecząco głową...
-Pamiętałbym cię, jak byśmy coś razem robili.
Znów zachichotała. Jeny... Flirtowałem bardziej niż zwykle, zazwyczaj nic takiego nie robiłem, by zwrócić na siebie uwagę.
-No to skąd ja cię kojarzę? Przy okazji jesteś taki słodki i uwielbiam twój akcent.
Uśmiechnąłem się na jej słowa. Byłem zadowolony, że nie bała się mnie.
-Słyszałaś o One Direction?- zapytałem. Nie chciałem być zarozumiały, ale to był jedyny sposób skąd mogła mnie znać. Zadyszała.
-Tak,moja przyjaciółka [Imię.Twojej.Przyjaciółki] pokazywała mi filmiki i śmiałam się tak mocno... Nigdy  nie śmiałam się jeszcze tak długo- powiedziała chichocząc.
-CHODŹ! NIALL! Musimy jechać na wywiad!- krzyknął Zayn stając na schodach. Westchnąłem. Nie chciałem kończyć rozmowy z tą dziewczyną. Dopiero co zaczęliśmy rozmawiać i czułem, że chce więcej.
-Musisz iść?- zapytała. Znowu westchnąłem i pokiwałem głową ze smutkiem.
-Cóż... Możesz dodać mnie do znajomych na Skype i zadzwonić później. Będę potem- uśmiechnęła się, aż odetchnął z ulgą. Wysłał zaproszenie, które ona przyjęła natychmiastowo. Nie chciałem, aby żaden z chłopaków, którzy przyjdą po mnie, zauważyli że z nią rozmawiam, więc się pożegnałem i zakończyłem rozmowę. Rzuciłem się biegiem na dół.
Przez resztę dnia byłem niespokojny i chętny na przyjazd do domu. Chciałem jeszcze porozmawiać z [Twoje.Imię].



Westchnąłem. Było już kilka godzin po mojej pierwszej rozmowie z [Twoje.Imię] i jestem znudzony. Była tak piękna i doskonała, aż zdawało mi się, że nie ma ani jednej wady. Och, spójrzcie na mnie, rozmawiałem z nią tylko raz, a już nie mogę przestać o niej myśleć.
-Niall!- krzyknął Liam, praktycznie w moją twarz. Właśnie skończyliśmy wywiad i wszyscy czekali na mnie przy drzwiach.
-Jesteś gotowy?- spytał, gdy wreszcie na niego spojrzałem, wyrwany z transu.
Kiwnąłem głową i wstałem, ruszając za nim do samochodu.
-Te dziewczyny są szalone!- oznajmił Louis, patrząc przez tylne okno naszego vana.
-Co się dzieje?- zapytał Zayn, zwracając się do mnie.Spojrzałem na niego, zastanawiając się, co powiedzieć. Potrzebowałem wymówki i to szybko. Wszyscy spoglądali na mnie wyczekująco.
-Jestem po prostu zmęczony.
-Nie wyglądasz na zmęczonego. Cały czas się uśmiechasz, a jednocześni wyglądasz na smutnego- oznajmił. Był zaniepokojony.
-Brakuje mi moich rodziców- powiedziałem, chociaż zabrzmiało bardziej jak pytanie.
-Niall... Rozmawiasz z rodzicami prawie codziennie i uśmiechasz się o wiele więcej, gdy dopada cię za nimi tęsknota. Powiedz nam, co się dzieje. Być może możemy jakoś pomóc- wyjaśnił Zayn.
Westchnąłem, przecierając twarz i włosy dłonią. Nie mogłem powiedzieć im o [Twoje.Imię]. To mnie drażniło, bo od razu chcieliby wiedzieć kto to jest i jak się poznaliśmy. A przede wszystkim chcieliby z nią porozmawiać...
Zayn wyczuwał, że to nie zmęczenie. Zawsze martwił się bardziej nić inni. Wszyscy się martwili, jestem tego pewien, ale on od razu zauważył, że coś jest nie tak. Spojrzałem na niego zagryzając wargę. Być może mogę mu powiedzieć. Jest mi najbliższy, być może mnie zrozumie? Czuję jednak, że on nie weźmie tego na poważnie. Tylko Liam może być osobą, której naprawdę mogę o tym powiedzieć...
-Spójrzcie, jesteśmy już w domu- powiedziałem,widząc, ze samochód zatrzymał się na naszym podjeździe. Rozpięliśmy pasy i wyszliśmy na zewnątrz. Pognałem prosto do swojego pokoju. Miałem nadzieję, że różnice czasowe między Londynem, a Kanadą nie są zbyt duże.
Zalogowałem się na Skype i zauważyłem, że na szczęście była dostępna. Tak. Chciałem do niej zadzwonić, ale... Do pokoju nagle wszedł Liam. Nic nie powiedział, tylko usiadł na końcu łóżka i spojrzał na mnie, po czym przeniósł wzrok na mój laptop. Mój wzrok wędrował między nim, a przyciskiem "Połącz". On nadal siedział cicho,patrząc na mnie. Nerwowo drgnęła mi powieka.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?- w końcu zapytałem.
-Co się dzieje? Nie kłam. Wiem, że coś się dzieje. Dziwny jesteś, odkąd pojechaliśmy na ten wywiad. Zgaduje, że ma to coś wspólnego z tym, na co patrzysz w laptopie- powiedział. Westchnął.
-Spójrz Niall. Nie jestem tutaj, aby ci przeszkadzać, być złośliwym lub cokolwiek. Chce tylko wiedzieć co się dzieje z moim najlepszym przyjacielem. Mam wrażenie, że wiem co to jest, ale nie chce się domyślać. Chcę, żebyś to ty mi powiedział. Jestem tu dla ciebie kolego, my wszyscy jesteśmy- zapewnił mnie. Spojrzałem na jej zdjęcie w laptopie, a następnie pchnąłem laptop  w kierunki Liama. Podniósł go i umieścił na kolanach, a potem spojrzał na ekran. Czytał informacje na jej profilu i uśmiechnął się, patrząc na mnie.
-Więc się zakochałeś? - zapytał podekscytowany. Jęknąłem nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Poczułem, że moja twarz wygląda jak pomidor.
-Rozmawiałem z nią tylko raz. Chciałem wrócić do domu tak bardzo, żebym mógł znów z nią porozmawiać. One jest aktualnie online, ale może wyłączyć Skype w każdej chwili, bo jest w Kanadzie i nie wiem jakie są różnice czasu- powiedziałem mu. Uśmiechnął się do nie i oddał laptopa.
-Niall, rozmawiaj z nią tak długo jak chcesz. Będę trzymać chłopaków z dla od ciebie. W porządku? Nie powiem im nic- zaproponował. Uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem szczerze.
-Dzięki.
Wyszedł, a ja szybko zadzwoniłem do niej, chcąc usłyszeć jej głos.

TWOJA PERSPEKTYWA
Westchnęłam, patrząc na mojego laptopa. Minęły już trzy godziny od kiedy rozmawiałam z Niallem i zaraz po zakończeniu rozmowy, spojrzałam ponownie na jego profil i oglądałam z nim filmiki.Weszłam nawet na internet i zmazałam różnice czasu między Kanadą, a Londynem. Sześć godzin. Przesłuchałam ich single. Naprawdę ich lubię, wiem dlaczego moja przyjaciółka kocha ich tak bardzo.
Zaczęłam się zastanawiać, czy on w ogóle ma zamiar do mnie zadzwonić na Skype, kiedy nagle  usłyszałam dzwonek połączenia. Pobiegłam do mojego łóżka i przyciągnęłam laptop na kolana. Na ekranie widniała uśmiechnięta twarz Nialla.
-Cześć Niall, jak się masz?- zapytałam. Uśmiechnął się.
-Teraz już lepiej, bo znów mogę z tobą porozmawiać- oznajmił, na co się zarumieniłam.
-Och... Jesteś taki słodki. Założę się, że twoja dziewczyna lubi jak tak do niej mówisz- powiedziałam. Tak naprawdę nie myślałam, że ma dziewczynę, ale nigdy nie można być pewnym w internecie, więc powiedziałam to by się dowiedzieć jak z nim jest.
Zarumienił się i spojrzał w dół.
-Tak naprawdę nie mam dziewczyny, ale to miłe z twojej strony. Twój chłopak jest szczęśliwy, że może spacerować z kimś tak wspaniałym i uroczym jak ty...- odpowiedział. Tym razem na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
On myśli, że jestem wspaniała? Urocza?
-Jestem wolna, nie jestem w związku od ponad półtora roku- przyznałam. Wydawał się zaskoczony.
-Musze się kiedyś wybrać do Kanady i zobaczyć tych wszystkich nieudaczników. Są głupcami, że nie starają się o taką dziewczynę jak ty- oznajmił.
-To bardzo miłe z twojej strony i jestem pewna, że kilkanaście dziewczyn wzdycha nad tobą- uśmiechnęłam się.
Zaczęliśmy rozmawiać na temat naszych zainteresowań, takich jak muzyka, filmy. Tego typu rzeczy. Dowiedziałem się, że jego ulubionym artystą jest Olly Murs. Powiedziałam mu, że słucham rocka, ale również dużo muzyki pop i trochę rapu.
-Jaka jest twoja ulubiona książka?- zapytał. Zaśmiałam się, ponieważ trudno było mi myśleć o tej jednej,
-Mam wiele ulubionych, ale uwielbiam "DOM NOCY". Czytałam całą serię pięć razy.
-Wow, to dużo.
-A twoja?- zaciekawiłam się.
-Nie czytam dużo, ale czytałem "Chemie śmierci" i "Harry'ego Pottera-opowiedział.
-Grasz na instrumentach?- zapytałam.
-Na gitarze. A ty?
-Gram na pianinie i gitarze- przyznałam. Sprawdziłam czas i zdałam sobie sprawę, że jest już wieczór.  Rozmawialiśmy przez dwie godziny! Wydawało mi się jak by minęła dopiero chwila. Chyba zauważył moje zdziwienie, ponieważ na jego twarzy pojawiło się poczucie winy.
-Przepraszam, że zająłem ci tyle czasu, najprawdopodobniej u ciebie jest już wieczór. Jaka jest różnica czasu?
-Sześć godzin w Kanadzie jest wcześniej, jest u mnie osiemnasta, ale u ciebie jest późno- wyjaśniłam.
-Nie martw się o to. Nie jestem jeszcze zmęczony i lubię z tobą rozmawiać- powiedział. Uśmiechnął się, a potem odwrócił wzrok od laptopa i zaczął mówić do kogoś.

LIAM PERSPEKTYWA
Wszedłem do pokoju zastanawiając się, czy jeszcze rozmawia z tą dziewczyn. Nie mówiłem chłopakom o nich, ale jeśli nie wyjdzie szybko, zaczną się zastanawiać, a może nawet przyjdą tutaj sprawdzić, aby dowiedzieć się, co on kombinuje. Otworzyłem drzwi i wsunąłem głowę, Spojrzał na mnie.
-Wszystko w porządku Niall?- zapytałem.
-Wszystko w porządku, dziękuje za sprawdzenie. Pa- starał się mnie pozbyć. Zaśmiałem się i stanąłem gotowy do wyjścia.
-Czy mogę się z nią przywitać? Nie będę cię zawstydzać, jestem twoim skrzydłowym...- obiecałem mu. Westchnął i skinął głową, wskazując miejsce obok niego. Usiadłem i pomachałem ręką do dziewczyny. Ona była naprawdę ładna i miała śliczny uśmiech.
-Cześć [Twoje.Imię]. Mam na imię Liam i jestem przyjacielem Nialla.
-Miło mi cię poznać- mówiła uprzejmie. Siedziałem tam i rozmawiałam z nimi przez chwilę, zanim w końcu ziewnęła i przeciągnęła się.
-Dobrze, jest już wystarczająca pora na jedzenie. Zgłodniałam. Ale być może będę mogła z tobą porozmawiać jutro, w porządku?-oznajmiłam Niallowi. Skinął głową.
-Na pewno. Chętnie z tobą jutro pogadam. Smacznego- powiedział.
-Dziękuje, a wam życzę słodkich snów- pożegnała się i zakończyła rozmowę. Wylogowała się z Skypa. Westchnął i uśmiechnął się szeroko.
-Lubisz ją?- zapytałem ostrożnie. Przeczesał palcami po swoich włosach.
-Nie wiem. Myślę, że tak, ale jeśli mam myśleć realistycznie to nie wiem o niej za dużo. Odległość, czas, strach przed odrzuceniem, a ja nie chciałbym potem, żeby coś się zepsuło i musiałbym ją stracić- przyznał.
-Nie martw się.Jest bardziej prawdopodobne, że kiedyś się spotkacie. Wydaje mi się, ze ona tez cię lubi- pocieszyłem go.
-W porządku, w porządku. Dam jej szanse. Ale jak mam się z nią umówić? Może ona mnie nie lubi? Nie wiem też, jak by zachowywała się na żywo, bez kamery. Może nigdy się nie spotkamy...- zasmucił się i zaczął w o wszystko wątpić.
-Musisz spróbować- zachęciłem. Uśmiechnął się i przytulił mnie, mówiąc że idzie do łóżka spać. Wyszedłem z jego pokoju. Ten chłopak oszalał na jej punkcie w jeden dzień. Mam nadzieję, że ona go nie skrzywdzi....

PERSPEKTYWA NIALLA
Rozmawialiśmy cały czas, na każdym nośniku, który wpadł w nasze ręce: SMS, Facebook, Twitter, Skype, telefony. Mówiłem jej o swoich tajemnicach, obawach, ludziach z mojego otoczenia. Dzieliłem się z nią moimi obawami, niepokojami. Opowiadałem historie o moich nieudanych związkach, przyjaciołach... Pozwoliłem jej na poznanie mnie od środka. Dogłębnie.
Ja, jak i ona wiedzieliśmy, że jesteśmy coraz bardziej, więcej niż przyjaciółmi.
W okresie wakacyjnym grałem mnóstwo koncertów, gdzie nagrywałem dla niej filmiki i mówiłem, że śpiewałem specjalnie dla niej.
Mimo, że miałem mnóstwo obaw, po prostu wiedziałem, że muszę się z nią spotkać. Żadna relacja, którą próbowaliśmy budować online i przez telefon nie mogła iść do przodu, jeśli byśmy się nie spotkali twarzą w twarz i nie spędzili razem trochę czasu w realu, a nie przez internet wymieniając drobne szczegóły z naszego życia. Bycie w związku wymaga znaczącego wkładu cielesnego- czas mierzony we wspomnieniach, pocałunki, patrzenie na siebie przez stół, dzielenie spontanicznymi pomysłami, trzymanie za ręce... Nie mogłem nawet myśleć o powiedzeniu "Kocham Cię", jeśli nie byłaby tuż obok mnie.
Wybraliśmy idealny tydzień, żebym mógł polecieć, aby ją odwiedził. Pamiętam, że drżałem kiedy szedłem kupić na lotnisko bilet.
-Ostania szansa, aby się wycofać- napisałem do niej SMS.
Nie wahała się i szybko odpisała.
-Idź i kup go.
Pachniałem jej ulubionymi perfumami, a w drżącej ręce trzymałem butelkę z wodą i czerwoną róże, w celu zatrzymania nerwów. To nie było tak, że to był mój pierwszy lot samolotem, ale nie czekał na mnie, ktoś na kim mi tak zależy, po drugiej stronie lotu. Po wylądowaniu, mój bagaż podręczny chwyciłem w rękę i dumnie ruszyłem przez płytę lotniska. Wzrokiem przyglądałem się ludziom. Czekała na mnie w poczekalni z uśmiechem na twarzy.

 TWOJA PERSPEKTYWA
Wreszcie, po siedmiu miesiącach... Niall przyjechał do mnie do Kanady.
 Przyjaciółka i rodzina pytali mnie:
-A co, jeśli nie znajdziecie wspólnego kontaktu w prawdziwym życiu?
Udawałam, że nie słyszę tego pytania, bo wiedziałam, że tak nie będzie.
Dzień, w którym przyjechał do mnie był najwspanialszym dniem w moim życiu. Oczywiście byłam bardzo zdenerwowana, ale nigdy nie będę w stanie wyjaśnić uczucia, jakie towarzyszyło mi w tamtej chwili. Uczucie miłości i szczęścia, kiedy wreszcie był ze mną i mogłam go uścisnąć. Wiedziałam, że jest dla mnie kimś więcej niż znajomym z internetu. Wiem, że będziemy likwidować po mału odległość i wcześniej, czy później nam się to uda, ale na razie jesteśmy daleko od siebie... I to sprawia, że jesteśmy wdzięczni, że istnieje coś takiego jak Skype. Odległość jest bolesna i sprawia, że niektóre dni są nie do zniesienia, ale widząc jego twarz na ekranie i słysząc jego głos, mając połączenie z tak daleka... Wiem, że to prawdziwa miłość.
 Pamiętaj, odległość to powód, by kochać mocniej...



"Nocne rozmowy na Skype do 4 nad ranem, ja owinięta w ulubionym kocu w panterkę, z kubkiem gorącej kawy w moich rękach. Ty - jak zawsze w szerokiej koszulce i tym FULLCAP`em na głowie. w której wyglądasz tak pociągająco. Uwielbiam twoje głupie miny, które robisz tylko dlatego by zobaczyć przez chwile mój uśmiech, który tak ci się podoba."



piątek, 6 czerwca 2014

Louis Tomlinson imagine

Taki oto imagin od Rudej ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba. ♥



Na scenie zapadł mrok. Szum na widowni zamilkł. Głęboki wdech i wydech. W duchu powtarzałam, że dam radę. Kto jak nie ja? Moja dłoń coraz mocniej zaciskała się na gryfie gitary. Pot spływał strużkami po moim ciele. Serca dudniło niczym dzwon. Lekko uniosłam prawą dłoń i przytknęłam do klatki piersiowej. Przełknęłam gulę stojącą w moim gardle i zamknęłam powieki relaksując się. Powolnym krokiem skierowałam się na środek sceny gdzie panowały egipskie ciemności. Mimo tego czułam na sobie spojrzenia wszystkich ludzi. Usadowiłam się wygodnie na krześle, które znajdowało się na środku sceny. Ułożyłam moją gitarę na kolanach i odetchnęłam ciężko. Uniosłam głowę ku górze.
- Kocham cię - wyszeptałam i skierowałam swój wzrok na gitarę. Jeden z technicznych podstawił mi pod usta mikrofon dając znak, że za 2 min zaczynamy. W głowie powtarzałam sobie tekst aby wyjść perfekcyjnie. Nagle jeden z reflektorów rozbłysł nade mną. W całej sali panowała ciemność prócz małego kółka nad moją głową. Rozejrzałam się po widowni próbując coś zobaczyć ale na marne. Zebrałam się na odwagę i zagrałam pierwsze akordy mojej piosenki.




 Dla nas już nakryty stół,
wertujemy kartę dań.
On tak nagle musi wyjść,
w romantycznym blasku świec.
Zamawiam płacz.


-Chcesz pójść ze mną na kolację? - Louis niepewnie wyjąkał do mnie propozycję na piątkowy wieczór. 
- Z miłą chęcią - odparłam z uśmiechem na ustach.
W moim brzuchu grasowało stado motyli. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
Chłopak, który podoba mi się od zawsze chce się ze mną umówić. 
- Ale zanim kolacja. Zapraszam cię na spacer - nagle chłopak chwycił mnie za rękę i pociągną za sobą. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam w kompletnym amoku. Przez dobrą godzinę spacerowaliśmy po miejskim parku. Rozmawialiśmy na wszelakie tematy.  Każde jego słowo powodowało u mnie śmiech. 
- Podobasz mi się - nagle z jego ust padło to zdanie, które chciałam usłyszeć zawsze. Moje poliki zalał rumieniec.
Na znak podzięki chciałam ucałować go w policzek lecz nasze usta złączyły się w jedność. Poczułam smak jego ust. Były tak delikatne a zrazem zachłanne. Rozpuszczałam się w jego ramionach. I nie chciałam się z nich wydostać. 

~~*~~

Po tygodniu wspólnych spędzonych chwil, siedzieliśmy razem przy stole z świecami. Nasze palce splatały się w jedność a spojrzenia lustrowały się nawzajem. Nagle w całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu. Chłopak szybko wyjął z kieszeni komórę i ją odebrał. Uśmiech na jego ustach był słodki. Słowa wypowiedziane z jego ust przyprawiały mnie o dreszcze.
- Przepraszam [T.I] ale muszę wyjść. Wybacz - po tych słowach brunet znikną za drzwiami restauracji pozostawiając mnie samą. Nie zdążyłam nawet wydusić z siebie ani jednego słowa. Po moich policzkach spływały słone łzy a ciało oblał wstyd. 

 Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Mówi, że to był tylko flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Mówi, że to był tylko flirt,
a ja naiwna kocham się w nim.


- Daj mi drugą szansę. Proszę - w jego oczach mogłam zobaczyć wstyd i skruchę.
- Robię to tylko dlatego, że cię kocham - odpowiedziałam i wpiłam się w jego usta.

~~*~~

Czekałam w domu na przyjazd chłopaka. Dziś miał być nasz wieczór. Byliśmy ze sobą pół roku. ochałam go na zbój. Nie widziałam świata poza nim. Przez ten czas sytuacja z pierwszej kolacji powtarzała się notorycznie. Za każdym razem to samo. Przeprosiny, których nie mogłam przyjąć. Maszerowałam wzdłuż pokoju spoglądając na zegarek. Nagle moja komórka zawibrowała. Wiedziałam co się święci. Niechętnie podeszłam do stolika i odczytałam wiadomość. " To był zwykły flirt. Żegnaj."
W moich oczach pojawiły się łzy. Telefon mimowolnie wypadł mi z ręki. Opadłam bezsilnie na podłogę zalewając się łzami. Uderzyłam z bezsilności w podłogę. Najgorsze było w tym wszystkim to, że nadal go kocham.



Wiem, że wiecznie nie trwa nic.
Każdy sukces niesie strach.
Los prowadzi z nami flirt,
Uwodzi nas czy to tylko żart?
Nie na wszystko mamy wpływ,
czasem ktoś nam powie nie.
Może nie jest, aż tak źle?


Otulona kocem siedziałam na kanapie i przeglądałam kanały. Od rozstania minął miesiąc a ja nadal za nim tęsknię. Ostrzeżenia przed miłością do Louisa lekceważyłam i nie traktowałam poważnie. Teraz wiem, że zabawił się ze mną i pozostawił samą sobie. Zabawia się teraz z inną dziewczyną wmawiając jej to samo. Te same słodkie żarciki oraz zakłamane obietnice. Było nam z byt dobrze. Wszystko  wydawało się takie piękne. Lecz los jest okrutny i odbiera nam to co pragniemy najbardziej. 

Tak dobrze to znam, 
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.

 Dziś rozbraja nas uśmiechem,
czarująco pięknym tak.
Co takiego w sobie ma?
Co w sobie ma?
Świata nie da się nie kochać,
chociaż co dzień zmienia twarz.
Co dzień zmienia twarz.
 
Promienie słoneczne rozbłysły w pokoju budząc mnie z błogiego snu. Leniwie rozciągnęłam się i postanowiłam wstać. Moje życie nabiera coraz większego sensu. Uświadomiłam sobie, że świat jest zbyt piękny aby marnować go na rozdrabnianie się nad sobą. Biorę, życie w garść i żyję pełną piersią. 


Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.


Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.


Tak dobrze to znam,
a znów tak mi wstyd.
Życie to jeden wielki flirt,
kilka cudownych min do złej gry.
Unosi do gwiazd i maluje łzy.
Życie to jeden wielki flirt,
a cała ziemia kocha się w nim.
Kocha się w nim...
kocha się w nim... 

 
Ostatnie pociągniecie struną, wzrok skierowany na publiczność. Chwiejny krok na przód i nieporadny ukłon. Cały stres za mną. Sala rozbrzmiała gromkimi brawami. Na mojej twarzy znalazł się serdeczny uśmiech. Kątem oka wyłapałam jego sylwetkę. Nic się nie zmienił. Te same brązowe włosy, te same hipnotyzujące oczy i ten sam niesamowity uśmiech. Moje serce zabiło mocniej. Zaśpiewałam piosenką o moim życiu do którego zawsze chciałam powrócić, którego zawsze pragnęłam. Wlepiłam swój wzrok w jego idealną sylwetkę i posłałam nieśmiały uśmiech, który został odwzajemniony. 
- Nadal- szepnęłam po cichu i opuściłam scenę. 

 

"-Sko­ro go tak bar­dzo kochała i kocha na­dal, to dlacze­go odpuściła?
-Dla­tego, że je­go obojętność ją zabijała."

wtorek, 3 czerwca 2014

Zayn Malik/ Liam Payne imagine

Witajcie! Tutaj znowu Liamkowa♥
Imagin opowiada o sile przyjaźni, popełnionych błędach i mocy wybaczania.Nie jest to żaden bromance, nic z tych rzeczy.Tutaj jest opisana przyjaźń, która wiele kosztowała, ale dużo też ocaliła.
A tak odbiegając od tematu to.... JAK WAS TU DUŻO! ♥ Jestem mega szczęśliwa, gdy patrzę na te okrągłe cyferki... Dostaję oczopląsów haha <3 Mam nadzieję, że z każdym dniem, miesiącem i rokiem 
będzie Was coraz więcej, bo póki co my z pisania nie rezygnujemy! :D
Przypominam Wam o naszym drugim blogu, gdzie jest już 23 rozdział.  Przeczytajcie i zostawcie coś od siebie! 
Dedykacja jest dla : Diana Styles  znana również jako Stylesowa xx
Trzymajcie się gorąco misie :3
Liamkowa♥




Chłopcy skończyli na dzisiaj nagrywanie pięciu kolejnych piosenek do ich nowego albumu. Zmęczeni usiedli na kanapach i zajęli się swoimi sprawami. Tylko Zayn zarzucił na siebie skórzaną  kurtkę i poprawił włosy.
-  Dobra chłopaki ja lecę – oznajmił zasuwając skórę.
-  Już? – zdziwił się Harry- myślałem, że wyskoczymy razem na piwo. – powiedział, na co reszta pokiwała głową.
- Sorry nie dziś. Jestem umówiony – powiedział obojętnie. Po studiu rozległy się przeciągłe gwizdy. Tylko Liam siedział cicho i bacznie obserwował Zayna.  Malik za wszelką cenę unikał przenikliwego spojrzenia przyjaciela.
- Poznamy ją niedługo? –zapytał Louis z diabelskim uśmiechem na co Mulat wywrócił tylko oczami.
- No pewnie – jego ton był pełen sarkazmu. Pożegnał się z kumplami i ruszył na świeże powietrze.
W  środku chłopcy normalnie rozmawiali.
- Może Malik na serio kogoś ma? – zastanawiał się na głos Niall.
- Na pewno. Tylko czemu jest taki tajemniczy? – dziwił się Harry. Liam siedział nieobecny duchem.  Nic nie mówił. On coś podejrzewał, ale nie wiedział czy ma rację. Nie chciał bez podstaw podejrzewać najlepszego przyjaciela.

- Payno co z tobą? – Louis pomachał mu przed oczami otwartą dłonią
- Zamyśliłem się, mówiłeś coś?
- Jak myślisz, Zayn znalazł sobie kogoś? – cierpliwie powtórzył pytanie.
- Nie mam pojęcia, ale to chyba jego sprawa i nie powinniśmy się w to mieszać – odparł sucho i wyszedł po wodę.  Reszta  spojrzała na niego dziwnie.
- Oni są coraz bardziej dziwni – skomentował tylko Harry.


Mijały tygodnie a Zayn robił się coraz bardziej tajemniczy. Ciągle wychodził na jakieś spotkania.  Niall, Louis i Harry byli przekonani, że Malik naprawdę się zakochał. Zastanawiali się tylko, czemu nie chce on jej im przedstawić. Inaczej było z Liamem. Chłopak miał pewne podejrzenia. Był święcie przekonany, ze to nie o dziewczynę chodzi.  Postanowił to sprawdzić.
Jak co piątek  Zayn jak zwykle  wybierał się na swoje tajemnicze spotkanie. Ubrany w kurtkę i ciemne jeansy pożegnał się z chłopcami i wyszedł. Liam stał w kuchni i wyglądał przez okno. Widział Malika wsiadającego do swojego czarnego porsche. Odczekał chwile, aż chłopak odjedzie kilka metrów po czym złapał swoją kurtkę i wybiegł na dwór. Otworzył drzwiczki swojego BMW i wycofał go szybko na ulicę.  Jechał w odpowiedniej odległości tak, aby Zayn go nie rozpoznał. . Cieszył się, ze jest w miarę ciemno i ze ma lekko przyciemniane szyby. To dawało mu poczucie lekkiego bezpieczeństwa.
Nagle Mulat skręcił w boczną ścieżkę. Liam zrobił to samo.Wyłączył światła, aby nie było go widać i ruszył polną drogą. Niedługo potem w oddali zamajaczył jakiś stary magazyn. Chłopak zmarszczył brwi. Więc tak wyglądają jego randki? W opuszczonym budynku? To nie wróży nic dobrego.
Liam zwolnił jeszcze bardziej, gdy zauważył, że Zayn parkuje swoje auto na podjeździe, który musiał uchodzić za parking. Odczekał aż Malik się oddali po czym sam zaparkował samochód i ruszył śladem Zayna. Pociągnął ciężkie drzwi i wszedł do ciemnego budynku, gdzie śmierdziało papierosami i alkoholem. Zayn w coś ty się wplątał? – zadawał sobie pytanie.
Im dalej szedł, tym głosy były głośniejsze. Wiedział, ze jest ich wiele i że jest to jakieś zebranie. Nagle zobaczył otwarte drzwi z których  sączyło się światło. Szybko schował się za ścianą, aby go nie było widać i nasłuchiwał.
- Mój drogi Zacku…
- Zaynie – Liam wyobraził sobie poirytowanego Zayna, poprawiającego tego kogoś. Chłopak nie lubił, kiedy mylono jego imię.
- Otóż Zaynie jeśli chcesz dołączyć do naszego gangu musisz zrobić coś niegrzecznego… - Liam przełknął ślinę. Do jakiego gangu? Co ten Malik wyprawia? Jeśli ludzie się o tym dowiedzą, będzie po zespole. Zaaresztują go, co zniszczy mu całą karierę! Nie dociera to do niego?!
-  A co miałbym konkretnego zrobić? – Zayn wydawał się spokojny i zdecydowany zatańczyć tak, jak tamci mu zagrają. Payne był coraz bardziej przerażony.
- Cóż… zostaw to nam. Naradzimy się i powiemy ci w następny piątek. Masz się zjawić i przyjąć wszystko, nawet jeśli będzie to poważne przestępstwo. Inaczej… wiesz chyba co może cię spotkać? – ten głos go przerażał.
- Wiem i w pełni zgodzę się na wszystko co mi zaproponujecie.  – spokojnie odparł Malik.
- W takim razie na dzisiaj koniec. Widzimy się w piątek. – Liam wsunął się w jeszcze głębszy mrok. Po kolei na korytarz zaczęli wysypywać się barczyści mężczyźni. Zayn może i był umięśniony, ale i tak do nich nie pasował. Kompletnie. Nagle wyszedł. Szedł sam, prawdopodobnie opuścił salę jako ostatni.

- Zayn! – syknął cicho Liam. – Zayn! – Mulat zaczął się rozglądać i napotkał spojrzenie Liama. Jego oczy rozszerzyły się w ogromnym zdziwieniu.
- Liam? Co ty do jasnej cholery tu robisz?!
- To samo mógłbym zapytać  ciebie! – Zayn schował się obok Liama – w coś ty się wpakował?!
- W nic. Zdajesz sobie sprawę, że jak ktoś nas zobaczy to już po nas? Skąd ty w ogóle kurwa wiesz o tym miejscu?! Śledzisz mnie?!
- Przyjaźnimy się, a przynajmniej przyjaźniliśmy. Znam cie nie od dziś. Widziałem, ze coś jest z tobą nie tak, więc postanowiłem to sprawdzić. Zayn musisz z tego zrezygnować. Tu nie chodzi o twoje bezpieczeństwo, ale o przyszłość! Co powiedzą nasze fanki, gdy dowiedzą się, że ich idol jest członkiem miejscowego gangu?  Modest się obsra! A kontrakt nie trwa wiecznie! Przekreślisz nie tylko siebie, ale też nas. Jak mogłeś być takim egoistą?! – pod wpływem słów Liama  Zayn zrozumiał swoją głupotę. Chciał byś Bad boyem, a tymczasem wyszedł na debila i skurwiela.
- Masz rację Liam. Ja… stary przepraszam. I dziękuję ci za to, że mnie nawróciłeś. Chodź spadamy stąd. Jeśli chcesz powiedzieć chłopakom…
- Nikomu nie powiem. To będzie nasza przyjacielska  tajemnica – Liam poklepał go po ramieniu a Zayn uśmiechnął się z wdzięcznością – a teraz na serio mykajmy zanim nas ktoś zobaczy.
Mimo największej staranności i ostrożności, aby nie zostać zauważonym nie udało im się to. Zobaczył ich jeden z członków.  Aby podnieść sobie ocenę u szefa od razu mu o tym powiedział. Zayn złamał ich świętą zasadę – nikt znajomy nie może dowiedzieć się o gangu.
- Idiota – parsknął śmiechem tamten – a miałem co do niego świetne plany… Cóż, szkoda. Zapamiętałeś tego drugiego? – zwrócił się do lizusa, który mocno pokiwał głową. – Znajdźcie go.


Od tamtej chwili zapanował spokój. Zayn był taki jak dawniej, ku radości Liama. Zespół pracował za dwóch, nowe piosenki powstawały jak świeże bułeczki. Do czasu. Liam jeszcze nie wiedział, że to on ucierpi najbardziej.
- Skończyły się chipsy! – zawodził Blondyn.
- I nie ma mleka! Nie będzie nawet co zrobić na śniadanie – dodał Harry.
- Dobra pójdę do sklepu – wywrócił oczami Liam.
- Jest ciemno, może lepiej pojedziesz samochodem? – zapytał Zayn.
- Nie przesadzajmy. Do sklepu jest blisko. – machnął ręką. Spisał listę zakupów i wyszedł idąc lekkim spacerkiem. Do sklepu dotarł szybko. Zakupił potrzebne produkty i z siatkami pełnymi zakupów ruszył w drogę powrotną. Dopiero teraz zaczął żałować, ze nie zabrał samochodu. Ciężar zakupów dawał o sobie znać. Nagle zdał sobie sprawę, że ktoś za nim idzie. Odwrócił się, jednak nikogo nie było. Wzruszył ramionami i poszedł dalej. Dla dodania sobie otuchy zaczął cicho wygwizdywać ,,Better Than Words”.  Nagle poczuł silne uderzenie w tył głowy. Upadł. Zakupy rozsypały się po całej uliczce. Naraz dopadło go kilku mężczyzn i zaczęło brutalnie kopać i bić. Krzyczał z bólu, aby go zostawili. Gdy prawie tracił świadomość  zostawili go, aby umarł w samotności.
Znalazł go jakiś straszy mężczyzna. Pierwsze co zrobił to sprawdził na szyi  czy jest puls. Kiedy poczuł pod palcem słaby znak życia zadzwonił po pogotowie. Karetka zabrała Liama przedtem opatulając go ciepłym kocem.
Tymczasem chłopcy w domu odchodzili od zmysłów gdzie podziewa się Liam. Wyszedł trzy godziny temu. Musiało się coś stać, byli tego pewni. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał Zayn. Z każdym słowem zaciskał mocniej wargi. W końcu odłożył słuchawkę.
- Liam jest w szpitalu – powiedział głucho.
- Co?! Jak to? – chłopcy krzyczeli chcąc wiedzieć co się stało.
- Nie wiem, lekarze nie chcieli nic więcej powiedzieć. Jedźcie do niego, ja dołączę do was później – celowo ukrył fakt, iż lekarz wyjaśnił, ze Liama dotkliwie pobito i że jego stan jest ciężki. Pożegnali się i każdy poszedł w swoja stronę. 3/5 zespołu ruszyło do szpitala. Zayn pojechał w tylko sobie wiadomym kierunku.
Dotarł do starego magazynu w miarę szybko. Miał szczęście, wszyscy byli obecni. Wszedł bez ostrzegania. Na chwilę zapadłą cisza.
- Wiem, ze to wy mu to zrobiliście – Zayn był wściekły i załamany. Przez jego głupotę najbardziej ucierpiał jego najlepszy przyjaciel .
- Złamałeś naszą zasadę, więc musieliśmy cię ukarać – powiedział obojętnie Mark, przewodniczący gang.
- Nie daruję wam tego – syknął Mulat.
- Chłopczyku nie wiesz jednego. Za złamanie pierwszej zasady są dwie kary. Cierpi osoba, którą wtajemniczyłeś. Jednak największą karę ponosisz ty.
- Już ja wymierzyłeś – powiedział cicho.
- Mylisz się – zaśmiał się Mark – Kyle! Zrób z nim porządek – zawołał na rosłego mężczyznę, który wyciągnął mały pistolet.
- Liam, wybacz mi… -szepnął Zayn w  tym samym momencie, w którym Kyle pociągnął za spust

Pewnego jesiennego dnia Liam wybrał się na cmentarz. Idąc znajomą aleją, kurczowo trzymał w dłoni świeże kwiaty. Dotarł do nagrobka, którego odwiedzał dość często. Zapalił znicz, zmówił krótką modlitwę i położył kwiaty na chłodnym marmurze. Zajął miejsce na małej ławeczce i spojrzał na rząd literek układający się w imię Zayna.
-Zayn… ja już ci wybaczyłem. Nigdy nie miałem do ciebie o to żalu. Teraz jest czas, abyś to ty wybaczył sobie…..




    ,,Za przyjaźń, bo bez tego nie doszedłbym nigdzie,choć z roku na rok, co raz mniej nas na tej liście. Z każdej sytuacji wspólnie znajdziemy wyjście, jeszcze parę zwycięstw, razem będziemy na szczycie.''