Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 marca 2013

Niall Horan cz.2 imagine

Heeej.Tu znów Bella.
 Przed wami druga część imagina Alicji. 
Dedykacja dla: Horanowaa


 CHCECIE DEDYKACJE PISZCIE W KOMENTARZACH. ;D
Jak wam się podoba  imagin? Piszcie w komentarzach. Liczę ,że  rozwiniecie się w wypowiedzi. ;D

-Może wejdziesz na chwilkę? - spytała - Proszę. Chcę Ci się jakoś odwdzięczyć za to, że uratowałeś mi życie, bo nie wiem jak inaczej Ci dziękować. Słyszałam, że lubisz jeść.
-Kocham jeść.

-Więc... Ugotuj coś ze mną. Wiem, że to tak nie wypada od razu pytać o takie rzeczy, ale.. Nie chcę siedzieć sama w domu, a przy Tobie tak jakoś... Wiesz, czuję się..
-Bezpiecznie?
-Tak. - widziałem, że dziewczyna była lekko nieśmiała.
-Ufam Ci jak nikomu innemu, ale teraz jak znajomego zapraszam Cię na kolację.
-Chętnie zjem z Tobą kolację... Tylko, że ja się znam bardziej na jedzeniu niż na gotowaniu, ale talent kulinarny podobno mam po tacie od dzieciństwa, więc mogę Cię zaskoczyć.
-Na pewno nie pobijesz mnie! - (.t.i) weszła do środka, a ja za nią - Moja mama jest mistrzem kulinariów, gotowała w kuchni, pewnie mi nie uwierzysz, ale w kuchni pana Camerona.
-Naprawdę? Wow, podziwiam, co nie oznacza, że ja się nie cenię. Jeśli chcesz się przekonać, kto lepiej gotuje, to dawaj fartuch i chochlę.
-Sam tego chciałeś! hahah ! Tylko nie płacz później. - powiedziała. 
 Jej mieszkanie było dosyć przytulne. Od razu mi się tam spodobało 
- Najpierw poczekaj na mnie, pójdę przebrać te ubrania. Tobie też przyniosę czyste ubrania Josha. - uśmiechnęła się, po czym zniknęła za schodami. 
 Zacząłem oglądać wszystkie zdjęcia porozkładane na meblach w salonie. Był tam ten chłopak razem z nią, szczęśliwi i zakochani. Dziwiłem się, że to się skończyło, przecież tutaj wyglądają tak... Hm, jak typowa zakochana parka. Ale ja znałem ten "ból". 
 Sam lekko nie miałem. Podobnie nawet jak ona... Nagle z rozterki wyrwał mnie głos (T.I.). Otrząsnąłem się. Była już przebrana, w skórzane rurki, zwyczajny top z napisem: "SWAG" i bluzę. Rzuciła mi jakieś spodnie dresowe i białą bluzkę na długi rękaw z podobnym napisem: "Swag". Przyznam, że chłopak miał styl. 
 Teraz ja poszedłem szukać łazienki, bo [t.i] akurat poszła do kuchni. Nie chciałem za bardzo się rządzić, ale musiałem się ubrać. W końcu znalazłem swój cel i zamknąłem się od środka. Przebrałem w przygotowane ciuchy i spojrzałem w lustro. Wow, stary, trzeba nad sobą popracować. Wyglądam marnie! 
 Zanim wyjdę do [T.I.] muszę wyglądać przyzwoicie. Może znam ją parę godzin, ale w końcu to dziewczyna, wcześniej po rozstaniach przestałem dbać o wygląd. Chodziłem z wymiętych dresach i rozczochranych włosach.
  Poprawiłem sobie swoje rozwichrzone włosy i położyłem mokre ubrania na grzejniku. Założyłem swoje białe adidasy i zeszedłem na dół do [T.I.]. Już zaczęła coś gotować w kuchni.
-Hej. - rzuciłem.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy. - parsknąłem śmiechem. Ona była taka urocza. Zaczęła się rumienić i podała mi  czarny fartuch. Przed oczyma miała jakiś duży zeszyt w czarnej, skórzanej oprawie na której było napisane: "Domowe Przepisy". 
*****
-Skąd ty w ogóle pochodzisz? - spytałem po chwili mieszając żółtka jajek ze śmietaną na babeczki.
-Crivland, Irlandia.
-Czyli dużo nas łączy, bo ja z Mullingar.
-Mam w Mullingar znajomych! Ale fajnie, że spotykam rodaka. Nie wiedziałam, że jesteś Irlandczykiem, ale łudził mnie ten akcent.
-Tak, nie zawiedzie mnie nigdy. - dziewczyna znów się uśmiechnęła, odwzajemniłem gest - Ty masz za to uroczy irlandzki akcent.
-Nie prawda. - (T.I.) sypnęła we mnie mąką.
-Prawda. - oddałem jej tym samym.
-Chcesz wojny?
-Na mąkę czy na słowa? - odpowiedziałem pytaniem.
-Jedno i drugie. - dziewczyna wzięła garść mąki i rzuciła nią we mnie, upadłem na ziemię, ale zaraz została ofiarą mojego ataku i upadła na mój tors. Przez chwilę nasze twarze były bardzo blisko siebie. (T.I.) się podniosła na rękach i na mnie spojrzała, znów posłała mi jasny uśmiech. Oh, byłem szczęśliwcem móc na niego patrzeć. Jej oczka były hipnotyzujące.
-Masz piękne oczy. - fuknąłem. Teraz właśnie pożałowałem, że za mocno się pośpieszyłem, ale cóż, słowa nie cofnę.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Że... Aa, już nic. - i dobrze, ugryzłem się w język nareszcie. Zanim znów coś wypalę, pomyślę.
-Wiesz, z Twoich ust czuję zapach wanilii. - szepnęła.
-Bo piłem shake'a waniliowego. - pomogłem dziewczynie się podnieść. Zauważyłem, że na jej twarzy wciąż gościł miły uśmiech.



****
Gdy jedliśmy swoje potrawy, nawzajem karmiąc zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Pójdę zobaczyć kogo tu nosi. - [T.I.] wstała, a ja dalej jadłem, ale tym razem jej zaczętą już porcję makaronu z cielęciną. Słyszałem, jak otwierała z hukiem drzwi, wszystko tu jest jakieś spróchniałe.
-Co ty tu robisz? - usłyszałem jak pyta dosyć zdziwionym i przestraszonym głosem, mimo tego dalej zostałem w kuchni .

- Aua.. To boli, puszczaj. - to mi dało powód, żeby wyjść i zobaczyć co się dzieje.
  W przedpokoju ujrzałem tego Josha trzymającego ją za nadgarstek.
-A więc tak jesteś wierna? - spytał.
-Lepiej ją puść. - nakazałem.
-To mój dom frajerek.
-Nie Twój, tylko mój. - odezwała się - Puść mnie. Au..
-Nie słyszałeś? Puść ją. - koleś pchnął ją na ziemię.
-Masz jakiś problem? To moja sprawa, będę tę sukę traktował tak jak chcę.
-Jak ją nazwałeś? - nie mogłem się pohamować i przywaliłem mu w twarz tak, że z jego nosa zaraz wypłynęła stróżka krwi - Coś jeszcze chcesz dodać czy Ci mało?
-Banda frajerów,  a z Tobą jeszcze nie skończyłem. - warknął na (T.I.). Odwrócił się, ale tylko z pozoru , bo zaraz wymierzył mi cios w nos. Dostałem tak samo i upadłem na plecach bezsilnie z pokrwawionym nochalem.
-Tak się dzieje, gdy się zaczynam bić... Prawie tego nie robię. - mruknąłem do siebie, a wiem, że [T.I.] to słyszała. Koleś sobie poszedł.
-Wszystko w porządku, Niall? Mój ty bohaterze, po raz drugi ratujesz mi życie. Dawno ktoś powinien mu dać w zęby.
-A raczej w nos. A Tobie co się stało?
-Nic, tylko lekko mnie bolą nadgarstki, ale to nic takiego, zwykle mnie tak szarpał. Wstawaj. - dziewczyna pomogła mi się podnieść.

 - Chodź do toalety, o fu, to wygląda okropnie. - zaprowadziła mnie do łazienki, tam, gdzie suszyły się moje ubrania. Puściła wodę i wyjęła ręczniki papierowe.  Po piętnastu minutach krew już przestała lecieć. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem. To Liam.
-Tak?
-Niall, gdzie ty jesteś? Martwiłem się o Ciebie.
-Jestem u.. U wspaniałej i pięknej dziewczyny. - uśmiechnąłem się do (T.I) , a ona się znów zarumieniła jak piwonia.
-Niall, przestań wymyślać sobie dziewczyny, chyba masz schizę już po tych rozstaniach, wracaj do domu. Poza tym, dzisiaj mecz.
-Nie wymyślam sobie. Przyjedźcie pod Oxford Street 12.
-Jak sobie chcesz, ale jeśli nie ma tam żadnej dziewczyny albo robisz sobie żarty, to pamiętaj, że jutro zaprowadzę Cię do specjalisty.
-Ogaarr Daddy. - aż musiałem się roześmiać. Rozłączyłem się - Zaraz przyjadą chłopaki, nie wierzą , że jestem u wspaniałej i pięknej dziewczyny, a raczej nasz czaruś Liam.
-Jadą tu?
-Jasne, obejrzymy razem mecz ? Z chłopakami, bo oni nie wybaczą mi tego.
-Może to dziwnie zabrzmi, ale oczywiście, jestem fanką Manchester United.
-Gdzie ty byłaś całe moje życie? - oboje wybuchnęliśmy uroczym śmiechem. Zeszliśmy na dół, a tam już do drzwi dobijali się jak sądzę moi koleżkowie. Szybko otworzyła.
-Gdzie Niall? Jest tu Niall? - Liam, gdy wreszcie spojrzał na (T.I.) aż oniemiał.
-Ale ty śliczna jesteś. - powiedział Harry przepychając na sam początek - Jestem Harry.
-Ja jestem (T.I.) i miło mi cię poznać.
-Nam też..
-Ej, bo będę zazdrosny! - rzuciłem żartobliwie.
-Wejdziecie? - spytała. Chłopcy od razu wparowali do środka - Ostrożnie, bo się pozabijacie.



*****
-I tak jakoś wyszło, że się tu znalazłem. Łyso Ci, Daddy?
-Ja mam Danielle. - odparł dumnie - Ale (T.I.) też jest śliczna.
-A ja [T.I.].. Kocham Cię.. - wypaliłem - Jak siostrę oczywiście. - zauważyłem smutek na jej twarzy. Ale nie mogłem tak szybko jej powiedzieć co czuję. Truję się tym, ale.. To chyba jeszcze nie dziś. Nie sądzę, aby to było teraz.

- Niall, ktoś Cię pobił? - spytał nagle Zayn.
-Emm.. Tak, ale to ja zacząłem.
-Mój były chłopak Josh zaczął, on  mnie szarpał, a Niall tylko stanął w mojej obronie i mu zrobił wylew z nosa.
-Stary, co ja mówiłem o bójkach? - Liam pogroził mu pięścią - No ale cóż, rycerz zawsze musi bronić swojej damy.
-Oh... Wzruszyłam się. - wycedziła (T.I.) ocierając udawane łzy. Ona to jest mocna. Uwielbiam ją i ten jej cudowny humorek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Możemy tu nocować? - wszyscy, wraz ze mną zaczęli robić wielkie kocie oczy.
-No jasne, o ile mi czegoś nie wyniesiecie z domu.
-Mamy swoje. - wyszczerzył się Harry. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu naszego ukochanego meczu. (T.I.) - dziewczyna, którą znam zaledwie parę godzin, teraz leży w moich ramionach oglądając rozgrywkę sportową naszego ulubionego zespołu w telewizji... Ona jest cudowna, łączy nas aż zbyt wiele. Jest jak siostra, którą kocham jak dziewczynę. Tak, kocham ją, tylko kiedy jej to powiedzieć? Trochę się boję jej reakcji.



*********
Chłopaki poszli spać na kanapach, a ja siedziałem z (T.I.) na tarasie. Ona,  położyła głowę na moim ramieniu. Rozmawialiśmy. Chyba to już nadszedł ten czas, bo dłużej tak nie potrafię.-(T.I.) ?
-Tak?
-Ja... Ja ci coś muszę wyznać, tylko proszę, nie mów nic i mi nie przerywaj. - dziewczyna skinęła głową patrząc mi głęboko prosto w oczy.

 - Od chwili gdy cię zobaczyłem w tej kawiarni, pomyślałem, że nie jesteś osobą śmiertelną, tylko pięknym aniołem zesłanym mi z Nieba, każdy twój wzrok po prostu palił mnie bardzo przyjemnie, wtedy jeszcze nie wiedziałem jak nazwać to uczucie, ale wiesz co to było? 
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak to się stało, to sam nie wiem, to wszystko jest bardzo kłótliwe, ale moje uczucia do ciebie są tak silne, że nie jestem w stanie się odkochać. Kocham Cię, przeżywam coś co mogę nazwać "załamaniem miłosnym", bo nie wiem, czy czujesz do mnie to samo.
 Wiesz dlaczego tutaj z Tobą jestem? Bo mnie przyciągałaś, nie potrafiłem Cię opuścić, byłaś dla mnie jak magnez, czułem, że chcę właśnie z Tobą przejść dalej przez życie, ten Josh na Ciebie nie zasługuje, kiedy się dowiedziałem wtedy w skwerku, że Cię rzucił, pomyślałem, że byłbym dla Ciebie lepszym chłopakiem... 
To ty jesteś tą jedyną, to Ciebie szukałem całe życie, tylko jeszcze o  tym nie wiedziałem. Podświadomość podpowiadała mi, że to stanie się niedługo, że poznam kogoś kto zmieni na zawsze moje życie. Czekałaś na mnie, a ja musiałem pokonać aż tyle przeszkód, by wreszcie Cię odnaleźć. Czekałem i ja na ciebie, całe życie.. To naprawdę dla mnie trudne.. 
Wiem, że to co zrobię będzie naprawdę głupie, ale muszę.. - kończąc tę wypowiedź ująłem czule dłońmi jej głowę, po czym zamknąłem jej usta pocałunkiem. 
Sam nie wiem co mnie skłoniło do tego czynu, ale już dłużej nie mogłem się powstrzymać. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Chciałem się wybronić, powiedzieć coś, ale ona uczyniła to samo co ja mierzchnąc moje włosy. 
Pogłębiłem pocałunek. Zacząłem zwiedzanie jej jamy ustnej. Nigdy nie czułem aż tak dużej przyjemności podczas pocałunku, jak z (T.I.). W końcu się od siebie odkleiliśmy i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie ma dla mnie znaczenia to, ile godzin się znamy. Czułam to samo, gdy leżałam na Twoim brzuchu cała w mące, gdy patrzyłam Ci w oczy. Tak łatwo jest zakochać się w Tobie, nie wiem dlaczego i przepraszam za te słowa. Po prostu dla mnie jesteś wyjątkowy, nikt inny nigdy nie zrobił by tyle dla mnie , co zrobiłeś ty. Niall? Ja Cię też kocham.
-Od razu ulga, bałem się, że mnie odrzucisz.
-Nie potrafiłabym. - dziewczyna uśmiechnęła się, po czym musnęła jeszcze raz moje wargi. Mocno ją przytuliłem całując jej szyję. Wbiła paznokcie w moją skórę. Au, kotek, nie tak mocno.

- Skarbie, chcesz być moją księżniczką?
-Już dawno nią zostałam. - znów skończyło się pocałunkiem, jednak tym razem delikatnym i słodkim, bo zaraz wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni.


  Tamten dzień zaliczyłem do jednych z moich ulubionych. Dlaczego? 
Przeżyłem drugi raz miłość od pierwszego wejrzenia, moją pierwszą była jedzenie, ale dziś wiem, że to czego szukałem było tutaj, nie dużą drogę ode mnie.
  Kocham (T.I.), kocham jej oczy, jej osobowość, jej kuchnię i jej pocałunki. Jest dla mnie wszystkim. Ta miłość będzie wieczna. Co to oznacza. Otóż, to oznacza, że nigdy jej nie opuszczę i nie pozwolę skrzywdzić, nigdy nie chcę jej stracić. 
  Niby nic nie jest na zawsze, ale ja czuję, że to co się dzieje pomiędzy nami to właśnie wieczność. Nie jesteśmy za młodzi, by nie wiedzieć o tym, ludzie mówili, że nie powinniśmy być razem, ale ja sądzę, że oni nie wiedzą co mówią.
 Takiego skarba jakiego mam , po prostu mi zazdroszczą. Koniec kropka.

środa, 27 marca 2013

Niall Horan imagin cz.1

Hejooo... ;D Tu Bella. Ale my mamy zapłon. Hahah po takim czasie dodawać imagin, aż wstyd. No ale mamy nadzieje, że nam to wybaczycie. Postaramy się częściej dodawać nasze imaginy. 
i INFORMACJA DLA ANONIMKA: <czytaj teraz UWAŻNIE> Jak leży ci coś na sercu to wyjaśnij to konkretniej, która częśc ci nie pasuje. I NAPISZ TO W JEDNYM KOMENTARZU A NIE W 10 ! Spamujesz nam tym bezsensownie.

No i dziś wrzucamy imagina Alicji, która od czasem będzie wstawiać tu swoje prace.;D
Dedykacja dla: Hope
PS. JESTEŚ NAJWSPANIALSZA NA ŚWIECIE. ;* 
Każdy twój komentarz jest dla mnie darem...  Wiem, że może głupio to zabrzmi, bo praktycznie cię nie znam, ale KOCHAM CIĘ ♥

Piszcie jak wam się podoba ten imagin w komentarzach ;)
 Zawsze myślałem, że będę sam do końca życia. 
Tak miało zostać, bo po tylu rozstaniach nie miałem siły na budowanie jakiegoś poważnego związku. Zaczynając na Holly od X Factor kończąc na Francess dnia wczorajszego. 
Starzeję się, rośnie ze mnie taka stara konserwa, której nie chce się wyjść z domu, gdy pada śnieg lub deszcz, albo nawet śnieg z deszczem. Tracę pewność siebie, a chłopcy ciągle muszą mnie układać. 
Mam 19 lat, a już niezły ze mnie leń. Nie mam komu się podporządkować i tak jak Harry  zostałem singlem: goły i pół wesoły. Kasa i sława mnie mocno nie uszczęśliwia. Mnie jest potrzebne coś innego. I nie, nie są to wcale fanki czy jedzenie... To coś innego.

  Wreszcie dałem się wyciągnąć chłopakom do Milkshake City. Kochałem shaki, ale teraz mało rzeczy dawało mi radość.
 Na miejscu pomyślałem, że kulturalnie postoję jak reszta, by zerknąć na tablicę. Zastanawiałem się. Shake truskawkowy czy czekoladowy. W końcu zamówiłem waniliowy. Poszedłem szukać dla nas stolika. Usiadłem przy pięcioosobowym obok okna. Dwie duże kanapy i jedno krzesło. Usiadłem na b
rzegu kanapy i zacząłem popijać swój napój.
- I mówię Ci Josh... - usłyszałem. Usiadła na przeciw mnie dziewczyna o pięknej twarzy, połyskujących oczach i rumianych policzkach. Jej długie włosy zgrabnie opadały na kwiecisty sweterek. Chyba pomyliła stoliki.
- Przepraszam, pomyliłam stoliki. - dziewczyna z koktajlem z bitą śmietaną wstała.
- Nie szkodzi.
- To dobrze. - dziewczyna posłała mi jasny uśmiech, po czym odeszła. Obserwowałem ją. Podążyła parę kroków dalej ode mnie, siedziała za mną dwa stoliki, a na przeciw jej jakiś brunet. Rozmawiali. To pewnie ten Josh o którym wspomniała.
  Moja pierwsza myśl gdy ją zobaczyłem :"To anioł ". Była naprawdę ładna, a jej oczy mnie paraliżowały.
 Nie zaśmiecałem już głowy sobie tajemniczą nieznajomą, tylko wróciłem do picia shake'a. Po chwili usiedli obok mnie chłopaki. 

*** Z Twojej perspektywy ***
- Posłuchaj Josh, zależy mi na naszym związku.
- Właśnie o tym chciałem z Tobą pogadać.
- Tak? Słucham?
- Długo się nad tym zastanawiałem, ale to chyba nadszedł już ten czas, sądzę, że powinniśmy dać sobie spokój. To co pomiędzy nami było już nie wróci... Przykro mi. Wiem, że prawda boli, ale inaczej nie potrafię. Byłaś nawet fajną dziewczyną, ale.. Mam już kogoś innego. Zapłacę rachunek. Na razie! - Chłopak rzucił parę funtów na stół o opuścił lokal. Przez chwilę rozglądałaś się lekko kręcąc głową z rozdziawioną buzią. Wreszcie dotarło do Ciebie, że Josh zerwał z Tobą. Byłaś tak smutna, że wybiegłaś z tego miejsca i wybuchnęłaś płaczem. Ludzie patrzyli na Ciebie jak na psychiczną, ale ty po prostu cierpiałaś, ten ścisk w gardle i złamane serce. Nie mogłaś tego znieść. Emocje rozsadzały Ci głowę, nie mogłaś nic na to poradzić.
 Zaczął padać deszcz. Twoje błyszczące włosy oklapły.  Cała zmokłaś, ale tak będąc w chandrze, nawet nie miałaś siły myśleć, gdzie masz iść, by wrócić do domu.


**Z perspektywy Nialla**
Jako ostatni postanowiłem wrócić do domu. Oznajmiłem, że idę się przejść. Chłopaki byli aż zdumieni moim planem, gdyż z własnej woli już dawno nigdzie nie ruszyłem tyłka z kanapy czy łóżka. Ale ja potrzebowałem dotyku deszczu i powiewów wiatru.
 Zapiąłem bluzę wyżej i na czapkę włożyłem kaptur. Taka pogoda nie przeszkadzała mi ani trochę. Nawet byłem trochę zadowolony.
 Miałem kiedyś pewne miejsce, gdzie lubiłem sobie posiedzieć i trochę pomyśleć, czasem nad sobą, rzadziej nad życiem. Na nie nie mogłem narzekać. Było lajtowo, lecz nie zawsze.
 Sprawa jest jasna, był to skwerek, gdzie przepływa dosyć głęboka "rzeczka", nie, teraz mogę nazwać to rzeką, bo od ogrodu odgradzał ją spory, drewniany most. Trochę spróchniał i skrzypiał. To był okropny dźwięk. Czasem tak złośliwy, że aż nie do zniesienia.
 Na miejscu zauważyłem, że przechodzi nim jakaś dziewczyna. Nie widziałem jej twarzy, bo stała tyłem. Miała zmoknięte włosy i sukienkę. Ale ten kwiecisty sweterek... Widziałem już dzisiaj taki, na tej dziewczynie, co pomyliła stoliki. Hm... Byłem prawie pewien, że to ona. Tylko co tu robiła o tej porze. Powinna być z tym Joshem. Wydało mi się to co najmniej dziwne, ale może nie wziąłem innych opcji pod uwagę. Tajemnicza dziewczyna była już na środku mostu. Nie zwróciłem na niej dłużej uwagi, póki nie usłyszałem trzasku i plusku wody, a na końcu stłumione krzyki. Odwróciłem się przerażony w stronę mostu. Dziewczyny już na nim nie było. Podbiegłem tam.
- Ratunku! - wolała piskliwym głosem. Nie zastanawiałem się już, tylko zdjąłem buty i bluzę. Dziewczyna krztusiła się wodą. Wszedłem na brzeg i wyciągnąłem do niej dłoń.
- Złap mnie za rękę! Pomogę ci. - dziewczyna próbowała złapać moją dłoń, ale wciąż nie trafiała. Podszedłem dalej i wreszcie udało mi się ją chwycić. Wyciągnąłem dziewczynę na brzeg, a ta od razu zaczęła kaszleć i wypluwać wodę. Poklepałem ją mocno po plecach. Zaczęła drżeć , więc okryłem ją swoją bluzą. Włożyłem swoje buty.
- W porządku?
- Tak sądzę.. Ojej, dziękuję za pomoc, myślałam, że nikogo ty nie ma.
- Często ty przychodzę, więc na pewno zawsze usłyszał bym Twoje wołanie. Nie radzę chodzić tym mostem, jak widać, konstrukcja nie wytrzymała.
- Fakt, często wpadam w kłopoty. Hej, ja ciebie już chyba widziałam w kawiarni, pomyliłam Cię z Joshem
- A więc to ty. Jestem Niall.
- A ja (T . I.). Jeszcze raz dziękuję za uratowanie mi życia. - dziewczyna posłała mi znów słodki uśmiech.
- Nigdy jeszcze nie uratowałem nikomu życia.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - pomimo, że widziałem łzy w jej oczach, na twarzy próbował pojawić się uśmiech. Ale po chwili (T. I.) rozpłakała się. Nie wiedziałem o co chodzi. Czy to ja zrobiłem coś nie tak? Sam już nie mam zielonego pojęcia.
- Ej no.. Co się dzieje? Czemu płaczesz? Powiedziałem coś źle?

- Nie, to nie jest w ogóle związane z Tobą.
- A z kim?
- Z Joshem... Zerwał ze mną w tej kawiarni.
- Przykro mi, bardzo.
- W porządku. - odparła wycierając dłonią łzy. Pomogłem wsadzić jej rękawy do mojej bluzy i ją zapiąć. Przynajmniej tak mogłem zrobić coś więcej. Wyglądała naprawdę marnie.
- Mógłbyś odprowadzić mnie do domu? Mieszkam w Londynie od niedawna i za bardzo nie wiem jak mam się po nim poruszać.
- Jasne, tylko podaj mi adres.
-Queenway, Oxford Street 12.
-Wiem gdzie to! Mieszkam z chłopakami z zespołu na Savage Street, to dwie przecznice od Oxford Street.
-To się dobrze składa... Czekaj, o jakim zespole mówisz?

-One Direction, jestem jednym z pięciu wokali.
-Ahh.. Słyszałam o Was, ale nigdy nie sądziłam, że uda mi się spotkać jednego z członków.
-To teraz już poznałaś, a jak los pozwoli, poznasz resztę.
-To miłe. - odpowiedziała. Jej twarz ponownie rozjaśnił uśmiech. Wyglądała na szczerze szczęśliwą.
Zaprowadziłem ją do domu. Po drodze rozmawialiśmy. Dowiedziałem się o niej dużo ciekawych rzeczy...

sobota, 16 marca 2013

Harry Styles magin

Witajcie ! Po długiej nieobecności Liamkowa wraca ! :D Dodaję dzisiaj imagina z Harrym. Zależało mi abym    dodała imagina właśnie dzisiaj , ponieważ .. Dzisiaj mijają 3 miesiące odkąd jestem na blogu ! :D Dziękuję mojej kochanej Belli za życzenia :* Słońce ty moje ♥ Imagina dedykuję  Mrs. Styles   z bloga http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/ i Ruth McCalahan  ♥ 
Zapraszam do czytania :)

Liamkowa♥



Kiedy dowiedziałam się , ze mam
 uszkodzony kręgosłup i że najprawdopodobniej będę jeździć
na wózku cały mój świat zawalił się. 
Wszystkie marzenia , jakie chciałam zrealizować legły w gruzach.
Zycie straciło wartość.
Cała radość uleciała ze mnie jak 
powietrze z przebitego balona. 
Nie chciałam żyć. 
Wolałam umrzeć niż być kaleką. 


Widziałam wymuszone współczucie na twarzy doktora
 Akurat .. jak on to powiedział ? Bardzo mi przykro ? Współczuję ?  
Da pani radę ? Gówno prawda. Co on o tym może wiedzieć ? 
Przecież on chodzi, ma zdrowe nogi. A ja ? ja będę musiała teraz każdego   
prosić o głupie przetransportowanie po schodach ... 

Zostałam sama w Londynie , w dodatku na wózku. 
Nie, skarciłam siebie, mam przecież piątkę wspaniałych przyjaciół , tylko oni mi zostali. 
Moja kochana mama dawno zmarła , kiedy miałam z 13 lat. 
Po jej śmierci przeprowadziłam się do Londynu , 
gdzie mieszkał mój tata. Rodzice byli rozwiedzeni , jednak nie kłócili się i miałam z nimi 
wspaniałe relacje. 
To własnie tu, w Anglii poznałam Liama , Harrego , Zayna , Louisa no i Nialla, 
wspaniałych chłopaków , 
którzy tworzą zespół One Direction. 


Byłam szczęśliwa, lecz los inaczej rozplanował moje życie i jak zwykle musiał mnie dobić. 
Myślicie , ze przesadzam i wyolbrzymiam ? Tak ? 
To wyobraźcie sobie , ze pewnego wieczoru jechałam samochodem z tatą i jakimś jego kolegą. 
Siedziałam z tyłu. Wpatrywałam się w krajobraz za oknem. drzewa , ciemniejące niebo.
 Nagle samochodem zatrzęsło. Spojrzałam na ojca. Nie dawał rady. Wiedziałam , ze to koniec. 
Apokalipsa... 
W końcu wycieńczona zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam , leżałam w jakimś pomieszczeniu. 
Dotarło do mnie , że to szpital. Nie czułam dolnej części ciała. Zmartwiło mnie to trochę.
Zaczęłam się zastanawiać co z tatą , z jego kolegą.Dlaczego do cholery nic nie czułam ?! 
Nagle do sali wszedł mężczyzna w fartuchu , jak łatwo się domyślić był to lekarz :
- Dzień Dobry pani [T.I] jak się pani czuje ?
-  Może mi pan wytłumaczyć dlaczego nic nie czuję ?
- Jak to ?
- Normalnie , nie czuję swoich nóg - zaczęłam płakać. Lekarz wyjął z kieszeni jakiś młoteczek i
 zaczął pukać w moje nogi. Nic nie czułam
- Musimy zrobić badania. na razie nie umiem nic powiedzieć
- Panie doktorze ..?
- Tak .. ?
- Co z moim tatą ?
- Przykro mi , tylko pani przeżyła - Te słowa sprawiły , ze zamarłam. Jak to tylko ja ? 
Czy to znaczy , ze mój tata ... nie to niemożliwe ! Tylko on mi został ! Boże dlaczego ?!.
Gdy zamykałam oczy słyszałam ten huk ...


-[T.I] masz gości - moje rozmyślania przerwała pielęgniarka
- niech wejdą - wiedziałam , ze to chłopcy bo niby kto inny ?
- Siemka ! - przywitał się Niall
- Jak się czujesz ? - chciał wiedzieć Liam
- Fatalnie.. Ja właśnie się dowiedziałam , ze resztę życia spędzę na wózku - Rozpłakałam się. 
Lekarz przekazał mi tą informację dzisiaj rano. 
Chłopcy zamarli. jedyny Harry podszedł i mnie przytulił:
- Kochanie , wszystko będzie dobrze , słyszysz ? Zaopiekujemy się Tobą.. 
Przejdziemy przez to razem - wyszeptał


********tydzień później *****

Nareszcie opuściłam znienawidzony prze ze mnie szpital. Liam pchał wózek.
Chłopcy szli po moich obydwu stronach . Nagle poczułam dłoń Harrego na swojej.Ścisnął ją. 
Popatrzyłam na niego, uśmiechał się, Odwzajemniłam uśmiech. Dni mijały. 
Chłopcy wprowadzili się do mnie. 
Robili zakupy , troszczyli się o mnie jak o małe dziecko. 
Nie powiem było mi niezręcznie , że zabieram im ich cenny czas , ale oni uparli się , 
ze będą mi pomagać. 
Pewnego dnia Liam , Louis i Zayn wyszli spotkać się ze swoimi dziewczynami. 
Niall obwieścił , że idzie do sklepu
 , bo wszystko zjadł. Zostałam sama z Harrym
- Zaraz wrócę , ok ? - powiedział
- Dobrze - wyszedł. 


Moją uwagę przykuła książka na półce. podjechałam wózkiem , chcąc ja wziąć. 
Niestety książka była zbyt wysoko i zamiast jednej , zwaliłam wszystkie. 
Z moich oczu popłynęły łzy. Przez to kalectwo jestem beznadziejna , bezużyteczna. 
Harry przestraszył się całą sytuacją , bo przybiegł do pokoju cały zdyszany
- Co się stało ?! - spytał wystraszony
- Przepraszam. Nie mogę wziąć nawet głupiej książki - zaszlochałam. Harry przytulił mnie 
- Nie mogłaś powiedzieć ? Ściągnąłbym ci nawet dwie
- Ale ja chciałam sama. Harry jak ja będę dalej funkcjonować ? 
Wy nie będziecie się mną wiecznie zajmować , macie swoje życie. Wkrótce zostawicie mnie
- Bzdury - zaprzeczył Harry
- Przecież wy założycie rodziny , a mnie nie zechce żaden chłopak. Po co mu dziewczyna , 
którą będzie musiał wszędzie wozić , nosić i chodzić koło niej . Każdy chłopak chce
dziewczynę o pięknych , długich a przede wszystkim zdrowych nogach.
Nikt nie zechce kaleki - oczy mi się zaszkliły , po moim policzku spłynęła pojedyncza łza


- A co jeśli ja chcę cię nosić , wozić i być z tobą ? 
Przecież w człowieku nie liczy się ciało , ale serce i dusza 
-otarł łzy z mojej twarzy 
- Posłuchaj [T.I] ja się w tobie zakochałem . Kocham Cię za to kim jesteś i wcale nie przeszkadza mi to , 
ze jeździsz na wózku - powiedział Harry i przybliżył swoje usta do moich. 
Oddałam pocałunek.Było to cudowne 
uczucie. Harry całował moje wargi delikatnie , jakby były z porcelany , kruche niczym szkło.
 Tego było mi trzeba. Akurat wszedł Niall:
- Aua ! moje oczy ! Gdzie jest ta kuchnia ? - Zaśmialiśmy się z Harrym , po czym l
oczek przytulił mnie. 
Czułam , ze znalazłam miłość. Wtedy zrozumiałam coś ważnego. 
Nie można się poddawać , trzeba walczyć do końca,
bo na końcu naszego cierpienia może być wspaniała nagroda ...


,,Wiesz... są takie choroby, na które jest tylko jedno lekarstwo .... miłość. ''



sobota, 9 marca 2013

Niall Horan imagine cz.2

Hej załoga ! Tutaj BELLA ♥
JAK SAMOPOCZUCIE?! Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie.
No więc chciałabym was zaprosić na bloga, którego prowadzę z Alicją. Dziś dodałyśmy pierwszy rozdział więc zapraszam do czytania i Komentowania:
http://forever-always-be-with-me.blogspot.com/

Imagin dedykuje:   Panny Creswell
Piszcie jeśli chcecie dedykację.;D
Anonimom nie piszemy,chyba że podadzą swojego twittera.

_____________________________________

- Randia to ty?- przesunęłam ręką ku górze. Wyczułam,że to nie jest Randia. Ona ma przecież długie włosy, a te w  dotyku wydawały się na krótsze...
-Randia? Niall?- wyszeptałam. Osoba się nie odezwała. Po kilku minutach bezczynnego stania "ta" osoba chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w niewidoczną dla mnie stronę.
-Aaaa... !- krzyczałam. Moje serce zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Nagle otworzyły się drzwi a w nich stała kobieta.
-Randia ! Wystraszyłaś mnie !- wtuliłam się w jej ramiona. Obróciłam głowę by zobaczyć,kto mnie trzymał za rękę. Zauważyłam młodego mężczyznę z szczerym uśmiechem na twarzy. Przyglądał się nam.
-Nieźle się wystraszyłaś.- powiedział chłopak na co Randia zaczęła się głośno śmiać. Mężczyzna dołączył do niej.
-Nie śmiejcie się. Strasznie się bałam !- zaczęłam krzyczeć.
-No i widzisz... Pierwszy krok za nami ! Pokonałaś swój lęk.  -wyjaśniła moja towarzyszka.
-Jejku... Faktycznie...Jesteś okropna. - dałam jej kuksańca w bok.
-No to teraz czas na kolejny krok! Widzimy się jutro!- krzyknęła i pobiegła w stronę zaparkowanego samochodu.

******Next day******

Pojechałyśmy do ogromnego centrum handlowego.
Wchodząc przez hol Randia krzyknęła:
-ZAKUPY!
Wszyscy ludzie się na nas dziwnie patrzeli. Zaśmiałam się. Randia jest niesamowita. Nie przejmuje się opiniami innych ludzi. Nie to co ja. Wiecznie posłuszna i dobrze wychowana.
Weszłyśmy do jednego ze sklepów.
-Zróbmy tak: Ja wybiorę ci 2 zestawy i ty wybierzesz sobie 2 zestawy, a potem spotkamy się w przebieralni. Ona ruszyła w prawo ,a ja w lewo.  Nie mogłam się zdecydować jakie zestawy mam wybrać. Po dłuższym zastanowieniu się wybrałam śliczne stroje.


Ruszyłam w stronę przymierzalni.  Randia już tam na mnie czekała.
-No to ubieraj się w zestaw, który wybrałaś. -powiedziała Randia.
-Dobra, poczekaj chwilkę - poszłam się przebrać. Po 10 minutach wyszłam ubrana w złotą sukienkę.
 
-O matko ! Co to ma być ?! [Twoje.Imię]! - krzyknęła wystraszona Randia.
-No co? To jest zestaw, który wybrałam- na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Ta sukienka sprawia,że twoje nogi wydają się grubsze, a buty sprawiają wrażenie,że masz krótsze nogi. I dziewczyno odkryj ramiona! - zaczęła prawić kazanie.
-Trzymaj tu zestaw,który ci wybrałam i się przebierz w to. Zobaczysz jak ślicznie będziesz wyglądać- powiedziała i podała mi ciuchy.
 
-OMG ! Jak ślicznie-  Randia nie mogła powstrzymać zachwytu.
-O matko...- wyszeptałam. Uśmiech  mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Ja naprawdę byłam śliczna.
-Popatrz na swoje nogi- zasugerowała dziewczyna. Miałam śliczne nogi. Takie długie.
-Dobra nie rozczulajmy się. Ubierz swój drugi zestaw -  zakomunikowała.
Ubrałam w szybkim tempie mój drugi zestaw.

 
- [Twoje.Imię] masz [Twój.Wiek] lat a ubierasz się jak 40 letnie baba.- zmarszczyła nos Randia.
-No weź nie marudź- mruknęłam. Chwyciłam ciuchy, które trzymała w rękach i z powrotem poszłam się przebrać.
 
-No, no kogo ja tu widzę. Co za śliczna nastolatka - zaczęła komplementować moja towarzyszka.
-Po raz kolejny mnie zdziwiłaś- przyznałam.
-I czy od razu nie lepiej się czujesz?-spytała.
-No muszę przyznać,że lepiej- zaczęłam się śmiać. Z całych sił przytuliłam Randię. Oderwałyśmy się od siebie i ruszyłyśmy  w stronę kasy. Zapłaciłam za zakupy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
Randia zawiozła mnie do domu i umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień.
Ten najważniejszy dzień. Już jutro miałam się spotkać z Niallem i powiedzieć mu o swoich uczuciach.

**** Next day****

Byłam umówiona z Randią o 12.00 w Nando's. Zjawiła się z 5 minutowym opóźnieniem, ale wybaczyłam jej to. Jak mogłabym się gniewać na osobę, która tak dużo dla mnie zrobiła? No właśnie.
Powiedziała,że ma dla mnie niespodziankę. Wzięła mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę centrum. Zatrzymałyśmy się przed jednym z najsłynniejszym fryzjerem w Londynie.
Sam słynny Vidal Sassoon tu pracował. Nie wierzyłam własnym oczom,że właśnie tu zadbają o moje włosy.
-Ja.. Ja nie mogę. To jest za drogie- posmutniałam.
-To jest niespodzianka od naszej agencji.Zapraszam do środka i nie ma wymówki.- pchnęła mnie delikatnie do środka.
Weszliśmy do środka. Po jakiś 2 godzinach moja fryzura wyglądała przepięknie.
Po wyjściu z salonu skierowałyśmy się do kosmetyczki. Tam spędziłam kolejne 2 godziny, Po tym wszystkim wróciłyśmy do mojego domu.
-Mam coś dla ciebie... ! -wykrzyknęła dziewczyna radosnym głosem.
-Randia...
-Nic nie mów tylko zobacz !
 
-O  jaaaa cieee !- zaniemówiłam - Ja nie mogę ! Niee ... za dużo dla mnie zrobiłaś . Nie przyjmę tego.
-No i znowu zaczynasz- stwierdziła-Tu masz garderobę  i migiem mi się przebierasz! Ale już.
Wepchnęła mnie do wskazanego miejsca. Ubrałam się w sukienkę, dodatki i szpilki. Wyszłam pokazać się Randi. Spoglądnęłam w lustro i zaniemówiłam.Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.
-Tylko błagam nie płacz. Makijaż ci się rozmaże. - wyszeptała moja wybawicielka.Przytuliłam ją. Staliśmy w uścisku z jakiś czas. W pewnym momencie Randia się ode mnie odsunęła.
-Dobra, czas na przełomowy moment. Taksówka już czeka - powiedziała. Bez słowa zakluczyłam dom i ruszyłam w stronę auta.
W samochodzie zaczęłam szczerze rozmawiać z Randią.
 Szczerze rozmawiać można tylko z kimś kto choć trochę wierzy w naszą szczerość. A ludzie co robią? Omijają swoje problemy, nie lubią szczerze rozmawiać, nie umieją  wyrażać swoich  uczuć.  Jesteśmy coraz bardziej sztuczni , na tym świecie jest coraz więcej masek.
- Co będziesz czuła, jeżeli Niall powie...
-Że mnie nie kocha i nic do mnie nie czuje? - dokończyłam za nią. Randia delikatnie pokiwała głową.
-Nie mam pojęcia idę na żywioł. Nie wiem co zrobi, myślę że nic ogromnego się nie stanie. Przez jakiś czas będę z nim unikać kontaktu,ale potem emocje opadną i znów będziemy się przyjaźnić... przynajmniej tak to sobie  wyobrażam - uśmiechnęłam się. Odwzajemniła uśmiech.
Po 15 minutach taksówka się zatrzymała. Randia zapłaciła i ruszyłyśmy w kierunku budynku znajdującego się przed moimi oczami.
-Gdzie my, w ogóle idziemy?- spytałam zaciekawiona.
-Na twoją randkę. Niall już czeka. - oznajmiła.
-Co?! Nie ja tam nie mogę iść. Ja... się rozmyśliłam. - ogłosiłam.
-[Twoje.Imię] tyle już przeszłaś. Ta metamorfoza tyle cię nauczyła.- dodawała mi otuchy- To twoja najlepsza okazja.
-Może masz rację....- mruknęłam- Chodźmy zanim znów się rozmyślę.
Ruszyłyśmy schodami na samą górę. Zatrzymaliśmy się przed ostatnimi drzwiami. Randia dała mi kopniaka na szczęście. Chwyciłam delikatnie klamkę i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Przez jakiś czas szłam wpatrzona w czubki swoich szpilek,ale po pewnym czasie podniosłam ją.  Okazało się ,że jestem na dachu. Zaczęłam szukać wzrokiem osoby, dla której się tu znalazłam. Ujrzałam blondyna z niebieskimi oczami. Ubranego w garnitur.
,,Jak on ślicznie wygląda..."- pomyślałam.
-Cześć- wydusiłam.
-Hej. Nie spodziewałem się,że to będziesz ty... Jak ślicznie wyglądasz.-powiedział. Wstał od stołu i odsunął mi krzesło bym usiadła.
-Dziękuję. Miło z twojej strony. -odpowiedziałam.
-Co u ciebie?- przerwałam tą przyjemną cisze.
-Dobrze, napisałem piosenkę, tylko...- zaczął,ale nie skończył.
-Tylko co? -spytałam . Byłam ciekawa co chciał powiedzieć.
-Bo... to piosenka dla...
-Dla kogo?- wyszeptałam. Myślałam,ze zaraz się popłaczę. Napisał piosenkę, pewnie dla swojej dziewczyny.
-Dla ciebie...- odpowiedział szeptem.
-Dla mnie? O czym?- moje pytania piętrzyły się w głowie. Nic nie powiedział tylko, jakby znikąd wyjął gitarę i zaczął śpiewać dla mnie piosenkę:

I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Przerwał śpiewanie i podszedł do mnie. Wstałam i zbliżyłam się do niego. Objął dłońmi moją twarz. Kciukiem przetarł moje łzy.
-Niall ...ja...-  nie mogłam wydusić z siebie słów.
-Cii.... Nie mów nic.-wyszeptał Niall. Nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie. Usta ułożyły się w pocałunek.
Oderwaliśmy się od siebie, gdy poczuliśmy że musimy nabrać powietrza.
-Kocham Cię- powiedzieliśmy niemal jednocześnie.