Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Harry Styles imagin



Siemanko. Tu tym razem Bella ;]
No, więc takie coś ode mnie z dedykacją dla: Klaudii, która na asku mnie prosiła o imagina.
Miał być o tym, że na początku się kłócą, a potem się w sobie zakochują.
Ja troszkę złagodziłam tą kłótnie, ale mam nadzieje, że mimo wszystko ci to odpowiada ;p

A co do imagina wy też macie obawę, że jak będziecie jechać windą to się zatnie? ;]
Bohaterce imagina, jak widać wyszło to na dobre ;p

-Zayn, gdzie jest ten twój cholerny, najlepszy przyjaciel ?!- krzyknęłam.
-Powiedział, że będzie tu za kilka minut- odpowiedział bardzo spokojnym głosem.
W ręku trzymał kieliszek z szampanem.
Za mniej niż siedem godzin Zayn i Perrie mieli powiedzieć sobie sakramentalne tak, a ja nadal stroiłam salę, na której miała odbyć się impreza weselna. To był jego genialny pomysł, abym pomogła w przygotowaniach ślubnych razem z Harrym. Ostatnią noc, gdy Zayn miał wieczór kawalerski siedziałam do rana ustalając ostatnie szczegóły i cały czas krzycząc na Harrego, który robił wszystko nie po mojej myśli. Jedynym plusem, było to, że restauracja znajdowała się tuż obok kościoła.
Po kilku minutach zauważyłam Harrego zbliżającego się w moim kierunku. Wyminęłam go i skierowałam się do samochodu, po kwiaty. Słyszałam jego kroki za sobą.
-Czy mogę ci w czymś pomóc?- zapytał. Czułam jego wzrok na swoim tyłku, gdy szłam przed nim.
-Na początku możesz przestać patrzeć na mój tyłek, a następnie możesz wziąć to do Nicole- odpowiadam, gdy wyjęłam z samochodu kwiaty dla panny młodej i druhny. Zamknęłam drzwi samochodu  i podążyłam za Harrym.
-[T.I ] możesz mi pomóc? -zawołała mnie Perrie wyglądając od tylnej strony kościoła.
-Już idę- oznajmiłam.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Kościół był oświetlony tylko w przedniej części, rzucając światło na ołtarz, przy którym znajdował się napis „Państwo Malik”.
Czułam łzy, które zaczęły wypełniać moje oczy. Mój kuzyn, który zawsze grał ze mną w piłkę nożną i łamał moje lalki Barbie, brał ślub! Nawet Harry nie mógł zrujnować tego momentu.
-Wszystko w porządku [T.I]? – zapytała Perrie, kiedy zobaczyła, że jestem troszkę zdenerwowana.
-Jest w porządku- powiedziałam z uśmiechem- Poza tym.
Wskazałam na przewrócone kwiaty, przy których stała.
-Ja się tym zajmę. Idź się przygotować.
Uklękłam i zaczęłam układać kwiaty w idealny bukiecik. Po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do kościoła.
„To pewnie Nicola, druga druhna” – pomyślałam, więc powiedziałam do niej nie odwracając się:
-Zrób to samo co ja, ale z drugiej strony.
Ona bezszelestnie ruszyła na wskazane przeze mnie miejsce i zajęła się pracą.  Pracowaliśmy w milczeniu, dopóki nie podniosłam wzroku i zauważyłam, że pomyliłam Nicole z Harrym.
-To musi być pierwszy raz w historii, gdy pracowaliśmy razem i nie krzyczałaś na mnie- powiedział Harry z uśmiechem na twarzy.
-To pierwszy raz, gdy wykonałeś dobrze,  zaleconą przez mnie pracę- odpowiedziałam patrząc na jego pracę. Musiałam przyznać, że naprawdę dobrze mu to wyszło.
-Skończę tutaj, a ty idź się przygotować-powiedział kontynuując przerwane zajęcie. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że pozostały tylko dwie godziny.
-Dzięki Harry!- krzyknęłam i wybiegłam z kościoła. Gdy weszłam do restauracji, zauważyła, że nikogo nie ma i wszystko jest przygotowane.  Wbiegłam do szatni  ubrałam wcześniej przygotowaną sukienkę. Włosy i makijaż też już miałam wymyślone, według planu Eleanor. Gdy skończyłam się przygotowywać, poszłam do pokoju Perrie by sprawdzić, czy ona też jest gotowa.

-Możesz pocałować pannę młodą- powiedział ksiądz, a Zayn chwycił Perrie do pocałunku. Kościół pogrążył się w oklaskach.  Zauważyłam, że mama Zayna  wyciera dłonią łzy.
Zayn i Perrie udali się na pamiątkowe zdjęcia, a ja szybkim krokiem podążyłam do restauracji. 

-Dziękujemy za przybycie na wesele.  Zanim rozsiądziemy się do stołów i rozpoczniemy zabawę, chciałbym powiedzieć nowej Pani Malik, że wygląda absolutnie pięknie i  nie ma nikogo piękniejszego na świecie niż ty-oznajmił w swoim przemówieniu Zayn, gdy wszyscy goście weszli już do Sali. Perrie podeszła do Zayna i dała mu szybkiego buziaka w usta.
-Wyglądają uroczo razem, prawda?- szepnął Harry do mojego ucha. Czułam się spokojniejsza niż popołudniu.  Wpatrywałam się w niego kątem oka. 
-Chcesz się stąd wydostać?- powiedział zadziornie, przygryzając delikatnie wargi.
-W twoich najdzikszych snach!- odpowiedziała, idąc w kierunku windy prowadzącej do kuchni. Słyszałam kroki Harrego, który podążał za mną, ale na szczęście drzwi windy otworzyły się szybko.  Niestety, nie zamknęły się z taką szybkością. Harry wskoczył do środka.  Czułam lekką wściekłość.
-Czego, do cholery chcesz Harry?- spytałam.  Poczułam, że winda jedzie powoli do góry.
-Chcę…-  zaczął Harry, gdy nagle wszystkie światła  zgasły i zostaliśmy całkowicie otoczeni ciemnością.

-Cholera! Cholera! Cholera!- krzyczałam, wciskając nerwowo przyciski windy. Lecz to nie pomagało.  Po chwili wzrok przyzwyczaił się do ciemności i widziałam twarz Harrego. Spokojnie podszedł do ściany windy i przesunął się po niej, siadając na ziemi wygodnie.
-Jak do cholery można być tak spokojny?- krzyczałam. Stałam przed zamkniętymi drzwiami windy, waląc w nie pięściami, co jakiś czas krzycząc: Pomocy! Pomóżcie nam!
Wiedziałam, że to nic nie da, ale to było wszystko co mogłam wymyślić w tej chwili.
Zaczęłam panikować… Ni… Ja całkowicie zwariowałam!
-Uspokój się- Harry powiedział. Kiedy spojrzałam na niego dostrzegłam, że jego oczy były przymknięte.
-Głębokie oddechy! Głębokie oddechy!- powtarzałam sama do siebie.
-Jak mam być teraz spokojna?- zapytałam, chodząc w tą i z powrotem.
-Czekaj! Mam telefon!- przypomniało mi się i wyjęłam komórkę z biustonosza. Wiem, że to dziwne miejsce, aby ukryć swój telefon, ale nie wygodnie było mi chodzi z torebką. Zawsze można było zapomnieć o torebce, a o staniku nigdy.  Na szczęście Harry nie widział niczego, gdyż dalej miał zamknięte oczy.
Odblokowałam klawiaturę, ale na wyświetlaczu pojawiło się: „bateria wyczerpana”. Po czym telefon się wyłączył.
-Zamknij się!- mówiłam, do ekranu telefonu.
-Co? - zapytał Harry. Jego oczy były już otwarte i patrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Nie mówiłam do ciebie- odpowiedziałam idąc w przeciwną stronę, gdzie Harry siedział. Zsunęłam się po ścianie i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Czułam się całkowicie wyczerpana po tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło.
Było cicho przez chwilę, po czym Harry przerwał milczenie.
-Dlaczego mnie tak nienawidzisz?- zapytał z bóle w głosie. Nie, że nienawidziłam Harrego Stylesa, ja po prostu go nie lubiłam za bardzo.
-Nie nienawidzę cię- moja głowa nadal opierała się na kolanach. Nie chciałam patrzeć na jego niesamowite oczy.
Ok, tak naprawdę to lubiłam tego faceta od X-Factor, ale zawsze uważałam go za niedostępnego, z powodu, że przyjaźnił się z Zaynem.
-Dlaczego traktujesz mnie jak dupka?- zapytał nieco lepiej, ale nadal nie brzmiąc jak Harry.
-Bo cię lubię- powiedziałam szybko, zanim nastąpiło zwątpienie, by to wypowiedzieć. 
-Lubisz mnie? – zapytał Harry. Kiedy spojrzałam na niego zauważyłam Harrego, który się do mnie zbliżał z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Ale ty zawsze i tak widziałeś we mnie małą kuzyneczkę Zayna- dodałam. Harry usiadł koło mnie.
-Nigdy cię za taką nie miałem . Zawsze widziałem cię jamko dziewczynę, która wysuwa się spod moich rąk, gdy już się do niej zbliżyłem- usta Harrego były tak blisko mnie, że mogłam poczuć jego gorący oddech na swoich ustach.
Zbliżył swoje usta do moich, ale odwróciłam twarz tak, że pocałował mnie w policzek. Spojrzał na mnie z bólem i zmieszaniem na twarzy.
-Co się z tobą ostatnio działo? – wiedziałam, że to głupie pytanie, ale to nie dawało mi spokoju.
-Nic. Moja mama była w szpitalu i spałem tam czuwając nad nią-wyjaśnił. W końcu zrozumiałam, co się stało. Czułam się winna. Zawiesiłam ramiona na jego szyi  pociągnęłam go do uścisku.
-Przepraszam- szepnęłam. Harry lekko oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Czekałem, aby zrobić to tak długo-  Harry zbliżył swoje usta do moich, ale zanim to się stało światła się zapaliły, a  drzwi się otworzyły.
-Wszystko w porządku? – zapytała Perrie z paniką na twarzy. Harry wstał i pomógł mi wstać.
„ To prawdopodobnie koniec. Ponieważ oboje jesteśmy wolni i możemy wyjść”- pomyślałam.
-Czas, aby rzucić bukiet!- oznajmiła z uśmiechem Perrie.

Kobiety wyszły na środek, a Perrie stanęła na krześle, po chwili rzucając bukietem.  Podniosłam ręce do góry.  Miałam już opuścić ręce, gdy nagle bukiet kwiatów wylądował w moich rękach.
Kilka osób pogratulowało mi,  przy czym niektóre panie rzuciły mi zazdrosne spojrzenia.
Obejrzałam się i zauważyłam, Harrego przy barze. Podeszłam do niego niepewnie.
-Co…?- zaczął, ale mu przerwałam.
-Panie Styles zapomniałeś coś z tej windy!-  zbliżyłam swoje usta do jego i pocałowałam go po raz pierwszy… Wiedziałam, że nie ostatni. 


18/1/14 
 

"Jeden rytm i miliardy połączeń, tak zostaliśmy razem na zawsze.
Ty mówiłaś o życiu, ja widziałem w tym magię."

                                                                                                              [O.S.T.R]


czwartek, 23 stycznia 2014

Zayn Malik imagin cz. 1

Witajcie, tu Liamkowa :)
Obiecałam napisać imagina z Zaynem dla Forever Roni 
Starałam się pisać według Twoich wskazówek i mam nadzieję, że Ci się spodoba :) 
Niestety wyszły mi dwie części, wybaczysz? <3
Piszcie komentarze <3 Witam również nową adminkę, mam nadzieję, ze Ci się u nas spodoba i ze zadomowisz się, tak jak ja ;) Trzymajcie się cieplutko.
 Liamkowa♥


Jak zwykle naburmuszony przekroczyłem drzwi wiodące do budy. Nienawidziłem szkoły. Jedyny plus był taki, że miałem swoją paczkę, w której czułem się wielki. Macie racje. Ja - Zayn Malik nie byłem pilnym uczniem. Wręcz przeciwnie, lałem na nauczycieli i naukę. Jestem typem bad - boya. mam wszystko w dupie. Totalna zlewka na maksa. Wyjąłem słuchawki z uszu i od razu tego pożałowałem, gdyż naraz rozległ się wrzask, szum, dzwonek i gderanie sprzątaczek, że nie wyczyściłem butów. Pozdrowiłem je wystawieniem środkowego palca. Oburzone popatrzyły na mnie spod zmrużonych oczu. Udałem się do szafki numer 265, która była moją własnością. Wrzuciłem do niej wszystkie książki, nie patrząc nawet jak lecą. 
-Siemasz brachu! - poczułem klepnięcie w plecy i głos Toma.
- Elo elo ziom - przybiliśmy sobie żółwiki, jak to mieliśmy w zwyczaju. Po chwili dotarli jeszcze do nas Harry, Louis i Greg i Ridge. Tak wyglądała nasza paczka. Żadnych bab. W ogóle nie leciałem na laski.
- No to my idziemy na swoje zajęcia. Trzymaj się! - pożegnali się i odeszli. Akurat tak się niefortunnie złożyło, ze z chłopakami nie miałem żadnych zajęć - byliśmy w zupełnie innych grupach. Ja za to miałem pełno kujonów i sztywniaków, z którymi żadnego słowa nie da się zamienić, a już mowy nie ma o fajku. Na samo słowo ,,papieros" drżą ze strachu i wytrzeszczają gały. Masakra... Co się dzieje z tą młodzieżą? 
Szedłem tak z kapturem na głowie, wzrok wbiłem w podłogę. Byłem gburem- doskonale o tym wiedziałem. Nagle poczułem jak c o ś na mnie wpada.
- Kurwa patrz jak leziesz głupia babo! - ofuknąłem ją, gdyż wiedziałem, ze to dziewczyna. Spojrzała na mnie i wtedy ją poznałem. [T.I]. Laska, której wprost nienawidziłem. Zresztą chyba wzajemnie. Wkurwiała mnie bez powodu, chodziliśmy na te same zajęcia. Dobrze się uczyła, zawsze się popisywała wiedzą. 
- To samo mogę powiedzieć o Tobie gburze. Zapierdoliłeś kaptur po szyje i się dziwisz, że na ludzi wpadasz - odpyskowała się. 
- Jaka ostra uuuu - zawyłem z kpiną - Bo się przestraszę. Idź się uczyć, bo co jak dostaniesz 4 z plusem? Pewnie mama Cię z domku wywali - wygiąłem usta w podkówkę. 
- Za to pewnie Ciebie już dawno wywaliła. Sądząc po Twoim wyglądzie... - spojrzała na mnie krzywo po czym odeszła.
- Jebać ją - mruknąłem idąc na lekcje. Myślałem, ze usnę. Nauczyciele przynudzali jak tylko mogli. Tylko przerwy mogłem jako tako znieść. Chciałem iść już do domu. Nic nie  rozumiałem z tego co mówili do mnie wychowawcy. Może i znali się na nauce, ale przekazywać jej innym zupełnie nie potrafili.Po zjedzonym obiedzie postanowiłem odpuścić sobie ostatnią lekcję. Udałem się pod mur szkoły, który przeznaczony był do palenia. Nauczyciele nigdy tu nie zaglądali, nie było tu kamer a i cała ściana była zaciemniona. Spokojnie odpaliłem fajka i zaciągnąłem się. Wypuszczałem powoli dym z ust robiąc kółka. Nagle usłyszałem kroki. Myślałem, że to jakiś uczeń przyszedł podzielić moje zajęcie. Jakże się zdziwiłem, gdy ujrzałem... dyrektora! Skąd on się tu u chuja wziął?! 
- No proszę bardzo panie Malik. Widzę, że na lekcje to nie łaska pójść, ale fajeczki pan pali. Otóż zamontowałem tu nową kamerę, która służy do ,,sprzedawania" jak wy to mówicie takich uczniów, jak pan. Proszę  zatem do mojego gabinetu, Wszystko wyjaśnimy sobie na miejscu.
Przeklinając soczyście pod nosem ruszyłem za otyłym mężczyzną, który ledwo już się poruszał. Dotarliśmy do jego gabinetu, gdzie wygodnie rozsiadł się za biurkiem. Usiadłem naprzeciw niego szykując się na kazanie.
- Otóż panie Malik, zauważyliśmy, że pańskie wypady na papierosy są coraz częstsze. Postanowiliśmy więc interweniować. Nie uczył się pan na biologii, że palenie zabija? - Spojrzał na mnie wyczekująco. W odpowiedzi tylko parsknąłem, więc mężczyzna ciągnął dalej - Ma pan sporo zaległości, nawet kilka zagrożeń. Wobec tego codziennie będzie pan zostawał po lekcjach na korepetycjach. Zaraz wybierzemy jakąś zdolną uczennicę z pana rocznika... - zaczytał się w spis uczniów - Już mam. - Wziął do ręki słuchawkę i wykonał krótki telefon.
- Proszę do gabinetu dyrektora pannę [T.I] [T.N].
- CO?! Tylko nie ona! - zawodziłem. Zniosę wszystko, byle nie tą laskę! Długo nie minęło, a weszła. Skromna, niska i zakłopotana.
- Czy coś się stało panie dyrektorze? Dopuściłam się jakiegoś złego czynu? - zapytała z przestrachem. Wywróciłem oczami. Siedziałem do niej tyłem, więc nie widziała mojej twarzy.
- Ależ skąd! Taka wzorowa uczennica i zły postępek? - zagruchał dyro - To coś innego. proszę usiąść obok tego młodzieńca. - wskazał na krzesło obok mnie. Dziewczyna usiadł, a ja ciągle odwracałem głowę, byle tylko mnie nie poznała.
- Chodzi o to, ze ten oto uczeń ma bardzo złe wyniki w nauce. jako dyrektor placówki chciałbym cię prosić, abyś udzieliła mu korepetycji. Dostaniesz za to oczywiście pochwałę i odpowiednią nagrodę. Panie Malik moze by pan spojrzał na swoją wybawczynię? - Słysząc to ściągnąłem swój kaptur ukazując kruczoczarne włosy.
- Wybawczynię? Chyba raczej sprawczynię moich cierpień - syknąłem. Gdy tylko [T.I] zobaczyła moją twarz od razu się skrzywiła.
- Panie dyrektorze ja... nie mogę. nie jego - powiedziała cicho.
- A czemuż to?- zainteresował się mężczyzna.
- po prostu nie mogę. nie mam czasu na korepetycje.
- Alę to jest obowiązek, a pani musi go wykonać. Zrozumiano?! 
- Tak.. - odpowiedziała zrezygnowana.
- Cieszę się bardzo. Dogadajcie się o wszystkim. Mam nadzieję, że pan Malik zmieni się pod wpływem pani [T.I]. - zagruchał. Westchnąłem cierpiętniczo. Wyszliśmy na korytarz. Widać było, ze ta cała [T.I] również nie tryska szczęściem.
- W co ja się wjebałem. Jeszcze z czymś takim... - jęknąłem. Spojrzałem na dziewczynę i wiedziałem, że przegiąłem. Zatrzymała się i stanęła na przeciw mnie.
- Słuchaj kurwa. Nie myśl sobie, ze ja też się z tego cieszę. Wręcz przeciwnie, z takim pojebem nie ma nikt najmniejszej ochoty pracować. Wiec morda w kubeł i bądź jutro na ósmej lekcyjnej - Powiedziała i odmaszerowała na lekcje.
- I tak nie przyjdę - mruknąłem idąc za nią. Przecież ja jej nawet nie polubię. Muszę wymyślić jakąś wymówkę na jutro. Tak pochłonięty myślami ruszyłem w drogę do domu



,,Więc obudź w sobie uczucia. Nie bądź jałowy jak tundra. Spiesz się kochać ludzi, liczy się każda sekunda...''



poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zayn Malik imagine.

Tu po raz kolejny Bella i mam dla Was wiadomość.
Zatrudniliśmy nową autorkę. Ma na imię Justyna, ale woli jak mówi się na nią "Ruda" i tym pseudonimem będzie się podpisywała na tym blogu ;)
Dziś dodaje jej imagina. :] A zaległe dedykacje będę publikować od następnego imagina. I przepraszam wszystkich zamawiających imagina za czekanie.
Pozdrawiam Bella ♥

Notatka od Rudej: Hej z tej strony Ruda nowa, na razie, stażystka na blogu. ;p
Co tu więcej o sobie napisać? Lubię 1D i mam 17 lat, tak wiem trochę dziwne. :)  Kocham pisać i właśnie z tego miejsca dziękuję za danie mi szansy. Ale co ja będę gadać. Napisałam wam imagin z Zaynem mam nadzieję, że wam się spodoba.;]


Patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki nie myśląc o niczym innym. Świadomość, że nigdy nie możemy być razem powodowała, że czułam pustkę.
-[T.I] co o tym sądzisz? Mam szanse?- Zapytał nagle Mulat wyrywając mnie z rozmyśleń
-Co? Przepraszam nie słuchałam.- Powiedziałam wracając do rzeczywistości.
-Mówiłem, że chcę umówić się z Darcy Clark w ten weekend. I czy mam u niej szanse.- Powtórzył lekko się czerwieniąc. Nagle nasz wzrok skierował się na szkolną gwiazdę, która akurat teraz układała swoje idealne loki. Dlaczego on gustuje w takich pustych lalach-pomyślałam?
-Jasne. Ona jest twoja.- Odparłam. Puściłam oczko w stronę chłopaka, co spowodował u nas napad śmiechu.
-Dzięki [T.I] - odparł i powoli zaczął wstawać- To do zobaczenia po szkole. Kocham cię- ostatnie słowa wypowiedział, gdy był skierowany do mnie tyłem. Zawsze tak się żegnał. Tylko najgorsze w tym wszytki jest to, że te słowa z jego ust nie były prawdziwe.
-Kocham cię- powtórzyłam z kpiną w głosie i poprawiłam torebkę, która opadała mi z ramienia. Powoli maszerowałam ulicami miasta rozmyślając i odpychając myśli, które krążyły mi po głowie. Nie mogłabym znieść widoku obściskującej się pary Zayna i Darcy na szkolnym korytarzu codziennie. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się prze domem. Bez zastanowienia wyciągnęłam klucz i weszłam do mieszkania. Skierowałam się do mojego pokoju i padając ze zmęczenia ułożyłam się wygodnie na łóżku. Chwilę spokoju przerwał mi dźwięk smsa. Opornymi ruchami mojego ciała chwyciłam telefon leżący na stoliku odczytałam treść wiadomości. „ Udało się! Zgodziła się! Wpadnę do Ciebie za 20 min!” Momentalnie do moich oczy napłynęła łzy. Osunęłam się na łóżko i przytknęłam poduszkę do twarzy szlochając. W sercu miałam małą nadzieję, ze się nie zgodzi a Zayn wróci do mnie. Niesłyszalne pukanie do drzwi przywróciło mnie do postawy siedzącej.
-Proszę- wyszeptałam poprawiając się przy tym
-Płakałaś?- Melancholijny głos chłopaka doprowadzał mnie do szału. W brzuchu grasowało stado motyli a ja nie mogłam wydusić ani jednego słowa.
-Nie. Siadaj- wskazałam miejsce obok mnie a Mulat od razu je zajął.
-[T.I] Nawet nie wiesz jak się cieszę!- Zaczął cały uradowany – Bałem się, ze mnie wyśmieje a tu takie zaskoczenie- dokończył opadając na łóżko.
-To teraz musisz się przygotować.- Zaczęłam drapiąc się przy tym po karku. Z jednej strony cieszyłam się, chociaż mój przyjaciel znalazł miłość odwzajemnioną.
-Mam pomysł!- Krzykną po chwili ciszy, jaka nastała w pomieszczeniu.- Chce, aby wszytko wyszło idealnie, więc zrobimy randkę na próbę.- Wytłumaczył pokazując szereg białych zębów przy okazji doprowadzając mnie o lekki zawał.
-Co masz na myśli?- Byłam trochę zdezorientowana. Zayn zawsze wpadał na szalone pomysły.
-Na myśli mam to, że pójdziesz ze mną na randkę próbną. Będziesz udawać Darcy a ja poćwiczę, aby wszytko wyszło perfekcyjnie.- Po słowach „ pójdziesz ze mną na randkę” odpłynęłam. W tym momencie nie przyswajałam do siebie żadnych myśli. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek.
-Halo! Ziemia do [T.I]?- Nagle się ocknęłam. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami i lekko przygryzłam wargę.
-Chętnie pójdę z tobą na randkę.- Sama nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Po prostu wyobrażałam sobie, ze to właśnie mnie Zayn zabiera na randkę a nie Darcy.
-Widzę, że już wczuwasz się w rolę.- Odparł uśmiechając się od ucha do ucha.- Więc sobota 13: 00 bądź gotowa wpadnę po ciebie.- Dodał i pocałował w czoło po czym opuścił pokój. Sama nie wiedziałam, w co się pakuję.

Sobota
W końcu nadeszła znienawidzona prze ze mnie sobota. Wywlekłam się z łóżka o 11 i powędrowałam do łazienki. Po wykonaniu wszystkich odpowiednich zabiegów pielęgnacyjnych, aby wyglądać w miarę porządnie opuściłam toaletę. I przebrałam się w ubrania, które naszykowałam wczoraj. Nawet nie wiem, kiedy do drzwi zapukał Zayn. Szybkim krokiem podeszłam i pociągnęłam za klamkę. Ujrzałam zabójczo przystojnego chłopaka, który był oparty o futrynę. Kolana nagle ugięły się pode mną a nogi zrobiły się jak z waty.
-Witaj piękna. Gotowa na randkę?- Spytał szepcząc mi do ucha. Bezdźwięcznie przytaknęłam. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Mulat wyciągną za sowich pleców czerwoną różę i wręczył mi ją z uśmiechem na ustach.
-Nie trzeba było.- Odparłam- Przecież tylko udajemy.- Dodałam po chwili, gdy staliśmy przed autem.
-Chcę, aby wszystko wyszło perfekcyjnie.- Chłopak otworzył drzwi a ja wskoczyłam do samochodu. Po jakiś 15 minutach byliśmy na miejscu. Gdy opuściłam pojazd stanęłam nad wielkim jeziorem. W środku poczułam żal, że te wszystkie starania nie są dla mnie. Chłopak pociągną mnie za rękę i pomógł wsiąść do gondoli. Zaleliśmy wygodne miejsca, gdy nagle łódź odbiła od brzegu.
-Darcy jest szczęściarą. Na pewno jej się spodoba.- Stwierdziłam wpatrując się w taflę jeziora, w której odbijało się słońce. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Czemu płaczesz?- Spytał zmartwiony Zayn ocierając słoną łzę.
-Zazdroszczę jej.- Wydusiłam półszeptem.
-Czego?- Zdziwił się Mulat patrząc prosto w moje oczy.
-Tego, że może mieć ciebie.- W końcu to z siebie wyrzuciłam. Wielki kamień spadł z mojego serca robiąc przy tym duża ulgę.
-To znaczy [T.I] - zapytał niepewnie
-To znaczy, że cię kocham.- Wykrzyczałam prosto w jego idealną twarz. Chłopak bez zawahania wpił się w moje usta. Tak bardzo pożądałam jego smaku. Zatopiłam swoje palce w jego ciemnych włosach. A jego dłonie błądziły po moim ciele. Nagle oderwaliśmy się od siebie biorąc chwile oddechu.
-Ja też cię kocham [T.I] Odkąd cię spotkałem.- Wysapał i znów złączył nasze usta w jedność.



" Wys­tar­czy do­dać miłość, by gra­nica między przy­jaźnią, a ko­leżeństwem zniknęła bez śla­du.''

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Niall Horan imagin


Hej tu Bella, ale tym razem nie z moim imaginem, a z imaginem jednej z czytelniczek, a mianowicie Marty.
Marta odwaliła kawał dobrej roboty i napisała (moim zdaniem) świetnego imagina :)
Jestem ciekawa co wy o nim sądzicie. Jak myślicie, fajnie napisany, a może macie jakieś uwagi?
Piszcie w komentarzach ;D

A tak poza tym: dziękuje fejmhejterowi za takie komentarze ;]
Nareszcie hejty co mnie bardzo cieszy, bo ile można słuchać miłych słówek. Fajnie czasem posłuchać "niewyargumentowanych" opinii. Wtedy zauważa się, ze ludzie mówią o tobie "suka" itp. nawet cię nie znając. Nie, no postawa godna podziwu.
Ale pamiętajcie: Wy mnie nie osądzajcie, Bóg zrobi to lepiej.




Piszcie co sądzicie o imaginie Marty.
Pozdrawiam Bella ♥




W późny wieczór postanowiłam wyjść na spacer. W domu było mi duszno więc pomyślałam, że odrobina świeżego powietrza dobrze mi zrobi.
Przebrałam się w ciemne spodnie, turkusowy luźny sweter i na to beżowy płaszczyk. Na nogi włożyłam białe trampki i wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Schodziłam co drugi stopień i szybko znalazłam się na parterze.
Londyn o tej porze był pięknie oświetlony. Spojrzałam w niebo by ujrzeć gwiazdy. Przez chmury nie było ich widać. Przeniosłam wzrok na coś innego.
Z balkonów wysokich kamienic zwisały pnącza różnych roślin. Każdy z nich był pięknie ozdobiony.
Pomyślałam, że z moim też powinnam coś zrobić. Miałam dużo planów w związku z moim nowym mieszkaniem. Tyle roboty mnie czekało. Wzięłam głęboki wdech i uniosłam ręce, rozciągając się. Potem włożyłam dłonie do kieszeni mojego płaszcza.
Z daleko usłyszałam piski. I to nie była jedna dziewczyna, która mogła być zaatakowana, tylko wiele okrzyków jakby radości. Ciekawiło mnie co to mogło być.
Na ulicy ujrzałam długi cień z jednej z bocznych uliczek. Szybko zbliżał się w moją stronę.
Trochę wystraszona skierowałam się bardziej w lewo by iść środkiem ulicy. W końcu zobaczyłam chłopaka. Był ubrany w bawełnianą koszulkę. Zdziwiło mnie to bo mnie nawet w płaszczu było trochę zimno.
Zeszłam na chodnik po drugiej stronie ulicy. Tajemnicza osoba zmierzała w moją stronę. Z daleko ponownie usłyszałam piski. W końcu z tej samej uliczki wybiegł tłum dziewczyn. I nie było ich 5 czy 10 tylko najprawdopodobniej 30 albo i więcej. U jednej z nich zobaczyłam płaszcz w rękach. Pewnie był chłopaka.
A on był coraz bliżej mnie. W końcu uświadomiłam sobie że on ucieka przed nimi.
Przystanęłam na chwilę a gdy chłopak był blisko mnie, pociągnęłam go za ramię tak że znaleźliśmy się w innej bocznej uliczce.
Nieco zdziwiony, obrócił się wokół mnie tak, że uderzył plecami w jeden z budynków.
-Robię to, żeby Ci pomóc. - Powiedziałam i pocałowałam go.
Nie stawiał oporów. Nawet odwzajemnił mój pocałunek. Starałam się zakryć moim ciałem jakoś jego koszulkę, żeby nie była zauważona, przez tamten tłum.
Ku mojemu zdziwieniu dziewczęta wbiegły w tą samą uliczkę, popatrzały na nas a potem pobiegły dalej.
Gdy ostatnia wybiegła z uliczki na inną prostopadłą, odsunęłam się od chłopaka. Zauważyłam jak patrzy się na mnie swoimi błękitnymi oczami i tylko poczułam jak pociąga mnie za płaszcz.
Ponownie się pocałowaliśmy. Tym razem bez powodu.
Jego dłonie ujęły moja twarz jakbym była czymś bardzo małym i cennym. Poczułam się jak mały skarb, który został znaleziony i został całym światem swojego znalazcy.
Moje ręce zarzuciłam mu na szyję. Dłonią przeczesałam jego włosy.
Po tym on jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie, kładąc dłoń na moim biodrze. Potem odsuwając się trochę od ściany budynku, obrócił się razem ze mną i popchnął w jego stronę tak jak ja zrobiłam to na początku.
Zrobiło mi się ciepło. Czułam motylki w brzuchu i jakby świat wirował. To było cudowne przeżycie.
On przejął inicjatywę w tej sytuacji. Posłusznie podążałam za nim. Nie wiem ile to trwało. Kilka, może kilkanaście minut. Nie wiem.
Tracąc się w tym uczuciu co mnie ogarnęło nie zauważyłam jak blondyn powoli odrywał się ode mnie. Oczy otworzyłam dopiero wtedy kiedy przygryzł moją wargę.
Zamrugałam kilka razy a on wpatrywał się we mnie. Niebieskie oczy, blond włosy. Wszystko takie hipnotyzujące. I dziwnie znajome. Jakbym go gdzieś widziała.
Uśmiechnął się do mnie i pociągnął za rękę.
-Ale co ty robisz ? - Próbowałam coś powiedzieć w biegu.
-Zobaczysz. - Odwrócił się do mnie. - To taka nagroda. - Uśmiechnął się.
Zdołałam tylko odwzajemnić uśmiech, po czym chłopak się odwrócił. Jednak po chwili znowu na mnie patrzał.
-Jak masz na imię ? - Spytał się.
W porę, pomyślałam.
-Ma-ary... - Ledwo wypowiedziałam swoje imię.
Nie wiem jak on mógł tak biec. Najpierw uciekał przed jakimiś psychofankami a teraz ciągnie mnie w jakimś nieznanym kierunku.
W końcu stanęliśmy na jakiejś ulicy. Oparłam dłonie o uda i szybko oddychałam. A myślałam, że mam dobrą kondycję. Blondyn odwrócił się.
-Więc Mary. - Zaczął. - Pozwól, że Ci coś pokaże. - Uśmiechnął się.
Rozejrzałam się dookoła.
-Ale tu nic nie ma.
-Bo to nie tu.
Posłał mi chyba najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam w życiu.
Ze spodni odwiązał niebieską chustę i zawiązał mi ją wokół oczu.
-Gotowa ? - Spytał gdy nic nie wiedziałam.
-A zdradzisz mi swoje imię ?
-Dowiesz się za chwilę.
-To jestem gotowa. - Uśmiechnęłam się, poprawiając bandame.
Chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić. Kilka razy się potknęłam ale starałam się nie zwracać na to większej uwagi. W głowie ciągle miałam widok tych pięknych oczu. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Z daleka usłyszałam piski takie same jak słyszałam wcześniej.
-Jesteśmy już blisko. - Usłyszałam szept i oddech przy mojej szyi.
Hałas robił się coraz głośniejszy, a po chwili coraz cichszy. Nie rozumiałam o co chodzi.
Chłopak otworzył jakieś drzwi i nie było słychać jakiegokolwiek hałasu. Tylko pojedyncze rozmowy.
-Chłopie ! Gdzie żeś ty był ? - Usłyszałam czyjś podniesiony głos.
-Fanki zaczęły mnie gonić. O ! Greg. Mam prośbę. Mógłbyś ją zaprowadzić do loży. I niech nie ściąga chusty do rozpoczęcia.
-Ostatni raz coś takiego dla Ciebie robię.
-Dzięki stary. - Powiedział do niego i chyba klepnął go po ramieniu. - Więc do zobaczenia. - ponownie powiedział do mnie szeptem i przygryzł płatek mojego ucha.
-No idź już. Za chwilę się zacznie! - Powiedział najwyraźniej Greg.
-No idę, już idę.
Usłyszałam jak się oddala.
-Więc jak masz na imię ? - Usłyszałam za plecami, gdy zaczęto mnie prowadzić krętymi korytarzami do jakiegoś miejsca.
Mogłam ledwo usłyszeć piski.
-Mary. A ty jesteś Greg, tak ?
-Tak. A więc jak go poznałaś?
-Przypadkiem na ulicy. Uciekał więc mu pomogłam.
Dalej nic nie widząc potknęłam się o dywan. Greg w ostatniej chwili mnie złapał.
-Dzięki. - Uśmiechnęłam się. - Więc Greg. Powiesz mi jego imię ? - Spytałam z nadzieją.
-Nie powiedział Ci ? Widocznie nie chciał abyś się za szybko dowiedziała. - Odpowiedział ze spokojem.
-A niech to.
Greg zignorował to.
-To już tu.
Otworzył dosyć masywne drzwi. Poczułam lekki podmuch wiatru. A potem usłyszałam piski podobne do tych na zewnątrz.
Przeszliśmy kawałek i Greg wprowadził mnie prawdopodobnie do tej loży. Usiadłam na kanapie i czekałam co będzie się działo dalej.
Nagle usłyszałam jak zapalają się wszystkie lampy i rozmowy na sali ucichły. Zaczęła lecieć muzyka. Pisk ponownie wrócił.
-Mary możesz ściągnąć chustkę ! - Usłyszałam znajomy głos.
Podążyłam za wskazówką i ujrzałam przed sobą scenę i na niej chłopaka. Wyglądał inaczej niż wcześniej. Zmienił koszulkę na luźniejszą i na ramiączkach.
Uśmiechnęłam się szeroko. Łzy zaczęły przybywać do moim oczu. Przyłożyłam dłonie do twarzy.
-I jak ? Wiesz już kim jestem ?
Pokiwałam głowę, mając nadzieję, że mnie widzi.
-Podoba Ci się ? - Spytał.
Ponownie pokiwałam głową i łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Ta piosenka jest specjalnie dla Ciebie Mary.
Z głośników zaczęła lecieć muzyka. Chłopak wyjął gitarę, usiadł na wysokim krześle i zaczął wybijać kolejne akordy.
Potem 4 innych chłopców, którzy też tam byli i dopiero teraz i zobaczyłam, zaczęli śpiewać.
Łzy coraz bardziej wylewały się z moich oczu. Blondyn zaczął śpiewać.
Jego głos sprawiał, że czułam się jakbym była przy nim. Jakby szeptał mi to do ucha wiedząc, że tylko ja to słyszę. Poczułam się szczęśliwa.
W końcu wstał z krzesła i ciągle śpiewając, zaczął iść przez scenę. Obserwowałam co robi. Zszedł ze sceny i zaczął iść w górę po schodach. Fanki wyciągały ręce, żeby go dotknąć. A on patrzał tylko w moją stronę.
Wszedł do loży i uklęknął naprzeciwko mnie trzymając gitarę na prawym udzie.
Uśmiechał się do mnie a ja do niego. Z piosenki wyłapywałam pojedyncze słowa. Strzelałam, że to była opowieść o miłości.
Łzy leciały mi coraz bardziej, a gdy jego solówka się skończyła, odłożył gitarę na bok, wciąż klęcząc na kolanie.
Muzyka ucichła. A on ciągle się we mnie wpatrywał. Moją rękę ujął w swoje dłonie. Tłumy dziewcząt i chłopcy na scenie skandowali jego imię. W końcu jeden krzyknął, żeby mnie pocałował.
-Mary... Czy ja...
Nie dałam mu dokończyć. Wolną dłoń wplotłam w jego włosy i przyciągnęłam go do siebie.
Nawet nie zauważyłam jak zakochałam się w nim. Być może to było wtedy kiedy go po raz pierwszy pocałowałam, a może wtedy kiedy widziałam go z daleka gdy uciekał. Naprawdę nie wiem.
Ale wiem jedno. Zakochałam się w nim nie wiedząc nawet jak ma imię. Wpadłam do błękitu jego oczu, nie mogąc z nich uciec. Uwięziona tam na zawsze, jakby zamknięta w więzach miłości.
Z oddali ledwo słyszałam brawa.
Chłopak oderwał się ode mnie by zobaczyć moją reakcję. Puścił moją rękę i palcami przetarł łzy z moich policzków. Potem przybliżył swoją twarz do mojej.
-Kocham Cię Mary. - Szepnął mi do ucha.
-Ja Ciebie też, Niall. - Odpowiedziałam.




https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/1514089_587316547989931_2103899116_n.jpg

"Cały mój świat ​w twojej osobie ​się streszcza."