Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Louis Tomlinson imagin


Hejka ! :D Tu Liamkowa♥ Przybywam z imaginem, w którym bohaterem jest nasz Lou :). Dawno go tu nie było. Dedykuję go : яσѕє ℓєρяє¢нαυη .♥ Piszcie swoje opinie w komentarzach, one motywują ;) Jeżeli chcecie dedykację to piszcie w komentarzach z kim ;D
                                                                                                                       Liamkowa♥



Miłość... Mówi się, że jest ona najważniejsza, że jest jak narkotyk. Gdy już jej zaznasz, nie wytrzymasz bez kolejnej porcji. Mówią, że powinna zamieszkać w każdym sercu, że powinna zmienić nasze życie. Na zawsze. Do niedawna też tak myślałam. Właśnie... Do niedawna.

Ja też zaznałam tego uczucia. Poczułam jak to jest być zakochanym po uszy. Jak to jest tęsknić i myśleć co ta osoba robi w danym momencie. Przede wszystkim poznałam Ciebie, moją prawdziwą miłość. A teraz? Teraz... Nie ma już nic... Byłeś  taki kochany, miałeś ten urok osobisty. Słynne,,To coś ". Zakochałam się w Tobie  od pierwszego wejrzenia. Czy pamiętasz jeszcze to wydarzenie? Ja tak. Wszystko zaczęło się od tego jak w kawiarni przez przypadek wylałeś na mnie całe swoje cappuccino  Mogło być to spowodowane zagapieniem. Tak słodko wtedy przepraszałeś. Nie umiałam się na Ciebie wtedy gniewać mimo, ze zniszczyłeś moją ulubioną koszulkę.Pokochałam cię. Później to się tylko pogłębiało. Jednak bałam się ci to powiedzieć. Bałam się jak zareagujesz. Aż w końcu przyznałeś mi się, że mnie kochasz. Gdybyś wiedział, jak mnie wtedy uszczęśliwiłeś. Myślałam, że ze wzruszenia i radości moje serce wyskoczy z piersi. Mówiłeś, że mnie nigdy nie zostawisz, że zawsze będziemy razem. Teraz wiem, że kłamałeś. W sumie to nie była twoja wina. Byłeś  jedyny w swoim rodzaju. Ideał... Pamiętasz jak denerwowałeś się przed pierwszą wizytą u moich rodziców? Nie potrzebnie. Mama pokochała cię, bo ciebie nie dało się nie kochać. Nigdy mnie nie zawodziłeś... No poza tym jednym razem. Zrzucam na ciebie całą winę, ale może to ja zawiniłam? Tak naprawdę zawiniliśmy oboje. A ja głupia pozwoliłam ci odejść. Może będzie ci lepiej? Tyle pytań, zero odpowiedzi. Postanowiłam się z Tobą spotkać po raz ostatni, chciałam wszystko ci wygarnąć. Chciałam zamknąć ten rozdział ale... To nie było takie proste. Za bardzo cię  kocham. Spotkaliśmy się tam gdzie umawialiśmy się od dłuższego czasu.Usiadłam na ławce i patrzyłam wyczekująco.Nic nie mówiłeś. Postanowiłam zacząć rozmowę. Chciałam to mieć już za sobą.
- Okłamałeś mnie - powiedziałam spokojnie chociaż w środku we mnie wrzało.
- Mówiłeś, że mnie nie zostawisz, ze zawsze będziemy razem. Dlaczego to zrobiłeś? Kochałam cię, nawet nie wiesz jak bardzo, a ty.... Ty mnie tak zwyczajnie w świecie zostawiłeś! - zaczęłam płakać, ale ty nadal nic nie mówiłeś. Nawet na mnie nie patrzyłeś. Łzy zaczęły rozmazywać Twój nagrobek. Litery tworzące imię i nazwisko rozmazywały mi się przed oczami. Tak bardzo chciałabym cofnąć ten czas. Dotknęłam twojego zdjęcia. Uśmiechnięty w tej swojej znoszonej bluzce w paski. Zawsze się uśmiechałeś, kochałam Twój uśmiech. Brakuje mi ciebie, ale ty to pewnie wiesz. Mówiłam ci, żebyś wtedy nie jechał! Od rana przeczuwałam, ze coś się stanie. W dodatku ta pogoda... Myślami wróciłam do tego dnia.


- Louis może lepiej nie jedź, zobacz jaka jest pogoda. Boję się o ciebie - próbowałam cię przekonać. Jednak ty tylko popatrzyłeś się na mnie i zaśmiałeś się.
- [T.I] skarbie nic mi nie będzie. Jutro wrócę, przecież mama mieszka niedaleko - uspokajałeś mnie. Mimo to i tak byłam niespokojna. Miałam dziwne przeczucia.
- Nie podoba mi się to - mruknęłam.
- Przesadzasz kochanie - ucałowałeś mnie w czoło, podniosłeś torbę i skierowałeś się do drzwi. Poszłam za tobą. Kiedy byliśmy już przy samochodzie mocno cię przytuliłam. 
- Bo mnie udusisz! - wyjąkałeś z rozbawieniem.
- Lou... Nie jedź. Zobacz na pewno jest ślisko - próbowałam cie jeszcze namówić do pozostania w domu.
- Co się z tobą dzisiaj dzieje?! Jutro wieczorem już będę cię tulił - wpiłeś się w moje wargi. Gdybym tylko wiedziała, ze to nasz ostatni pocałunek...
- Kocham Cię - powiedziałam wtulając się w Twój tors.
- Ja ciebie też - odpowiedziałeś mi - Ale teraz naprawdę muszę już jechać. Czekaj na mnie.
- Będę. Ucałuj ode mnie mamę - powiedziałam. Patrzyłam jak znikasz za rogiem. Udałam się do domu. bez ciebie było tutaj tak .. Pusto. Wyciągnęłam z szafy koc, rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Szukałam jakiegoś ciekawego filmu. Jednak tak naprawdę cały czas myślałam o Tobie. Czy dojechałeś?  Znalazłam jakiś film. Zaczęłam go oglądać. W jednej z przerw puścili wiadomości. Pogłośniłam. 
- A teraz wiadomość z ostatniej chwili. Nie żyje Louis Tomlinson z zespołu One Direction. Młody wokalista zginął w wypadku samochodowym, który miał miejsce niecałe pół godziny temu. Stracił panowanie nad kierownicą, spowodowane było to kiepskimi warunkami na drodze. Louis miał 21 lat. Więcej informacji o tym tragicznym wypadku w następnym wydaniu wiadomości- Nie! Nie! Tylko nie to! To nie może być prawda! Przecież nie dawno cię widziałam. Zerwałam się z miejsca, wzięłam swój samochód i pojechałam na miejsce wypadku. Byli już tam chłopcy. Wszyscy płakali. Liam jako pierwszy mnie zauważył.
- [T.I]...
- Louis - zaszeptałam.
- Przykro mi - Liam przytulił mnie.
- Gdzie... Gdzie on jest? - wychlipałam  Zaprowadził mnie dalej. Widziałam Twój samochód. Był cały zmasakrowany. Szyby były powybijane, stał na dachu. Maska była cała zmiażdżona. Nagle zobaczyłam jakiś czarny worek z wybrzuszeniem. Zaniosłam się szlochem. Drżącymi krokami zbliżałam się do czegoś co było Twoim ciałem. 
- Proszę... Proszę mnie przepuścić - mówiłam bezradnie. Pochyliłam się i rozsunęłam folię. Ukazał mi się widok, którego najbardziej obawiałam się zobaczyć. Ujrzałam Twoją twarz... Wyglądałeś jakbyś spał. Miałeś spokojny wyraz twarzy. Zbliżyłam swoje usta do twoich i ucałowałam je. Były z i m n e. Poczułam jakby wyrwano mi serce. Straciłam cię. Na zawsze...


Wróciłam do domu. Natłok wrażeń był zbyt duży jak na jeden dzień. Udałam się do naszej wspólnej sypialni. Tam też było pełno TWOICH zdjęć i rzeczy. Wiesz... Nie miałam serca ich wyrzucić. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Wzięłam jedno z naszych i Twoich zdjęć do ręki. Uśmiechnięty ty z labradorem. Pamiętasz ten dzień? Byliśmy wtedy w schronisku. Spodobał ci się ten pies, nawet nadałeś mu imię. Rocky... Ładne. Kochałeś psy. Mieliśmy zaadoptować Rookiego  ale nie zdążyliśmy.
Założyłam Twoją bluzę, wciąż pachniała tobą i twoimi ulubionymi perfumami. Lubiłeś ten zapach... Zmęczona położyłam się na łóżku. Nie daje już rady, wszystko mi cię przypomina. Niespodziewanie z oczu pociekły łzy smutku i bezradności. W pamięci wspominałam nasze wspólne chwile. Byliśmy tacy szczęśliwi. Mieliśmy wziąć piękny ślub, założyć rodzinę. Jeden wypadek zmienił wszystko. Ironia losu? Możliwe. W końcu zmorzył mnie sen. Ujrzałam w nim właśnie ciebie. Uśmiechałeś się, nie czułeś już bólu. Byłeś szczęśliwy... Nagle się odezwałeś.
- Kochanie, dlaczego płaczesz? Może tak miało być? Zobacz jestem szczęśliwy. Wiem, że jest ci ciężko, ale ja się tobą zaopiekuję. Będę twoim Aniołem Stróżem. Będę chronić ciebie i chłopaków. Kiedyś ty też do mnie dołączysz, ale na razie musisz tu być. Musisz być silna! Zrób to dla mnie obiecujesz? - słuchałam twoich słów w osłupieniu. Nagle twoja sylwetka zaczęła znikać. Obudziłam się z płaczem.
- Obiecuję-  przyrzekłam ci. Na zawsze Twoja...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Niall Horan imagine.

Hejka.;D Tu Bella
Imagin z Niallem. Długo się zastanawiałam czy ma być z wesołym zakończeniem czy smutnym. Jakie wybrałam. Dowiecie się po przeczytaniu. ;p
Ogólnie  podoba mi się, ale wydaje mi się że końcówkę mogłabym troszkę zepsułam. :)
Czekam na wasze opinie.;D
DEDYKACJA DLA: Myszka    i ANONIMA: Ellie

PISZCIE  W KOMENTARZA JEŚLI CHCECIE DEDYKACJĘ.

Nikt nie zwracał uwagi na kobietę idącą szybkim krokiem po Tower Bridge.
Oparłam się o zimną balustrad. Spojrzałam w dół, na lśniące w świetle księżyca srebrno-czarne fale.  Przez chwilę w moim umyśle szeptało: ,,Skacz...Skacz! Bądź wolna raz na zawsze!"
Ale nie byłam jeszcze gotowa. Jeszcze nie teraz.

Przysunęłam do siebie walizkę i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej laptopa i bez chwili wahania cisnęłam go do wody, patrząc jak z pluskiem znika w ciemnych wodach. Telefon komórkowy był kolejny. Oczy zabłysły chytrym uśmiechem.
-Coś jeszcze?!- spytałam drżącym głosem- Karty kredytowe!
Podzieliły los laptopa i komórki.
-Prawo jazdy? Lepiej nie. Paszport?- przyjrzałam się dokumentowi. Już chciałam wrzucić go do wody, gdy nagle się rozmyśliłam. Przetarłam palcem po literkach i schowałam do tylnej kieszeni spodni. Jeśli będę musiała uciekać dalej to się przyda.
Poczułam, że nogi się pode mną uginają. Przysiadłam na torbie. Łapałam przez chwilę powietrze, by odetchnąć wreszcie głęboko, całą piersią.
Po chwili przejrzałam pozostałą zawartość torby. Parę sztuk ubrań, buty, szczotka do włosów, pasta do zębów i szczoteczka, krem...
Zaśmiałam się z lekkim strachem. Nie przed brakiem laptopa,komórki i innych technologi. Przed konsekwencjami tego co zrobiłam.
Postanowiłam nie myśleć o tym, co będzie. Spojrzałam na torbę. Pakowałam się w takim tempie, że zapewne połowy zapomniałam.
Nie zapomniała o najważniejszym. Moja ulubiona książka: ,,Siła Marzeń. Życie w One Direction."
W jednej z przegródek miałam schowany plik banknotów. Pochodziły z wyczyszczonego do zera konta i sprzedaży samochodu taty.
W momencie zamknięcia walizki do oczu napłynęły mi automatycznie łzy.Otarłam je zdziwiona. Przygryzłam delikatnie wargę. Zgięłam się w pół i pozwoliłam sobie na chwilę słabości.
Płakałam szukając na oślep chusteczek i nagle...Palce zacisnęły się na jakimś przedmiocie. Drugi telefon, którego numer znała tylko jedna osoba.Co roku w moje urodziny, imieniny i święta wysyła do mnie krótkiego sms'a z życzeniami. Nie pamiętałam tego, że go spakowałam. A jednak, niczym ostatnią deskę ratunku trzymałam teraz w dłoniach.
I już wiedziałam, gdzie chciałam uciec.
 Dom. Ze ślicznymi białymi drzwiami wejściowymi i dużym ogrodem. Przymknęłam powieki by choć na chwilę przypomnieć sobie tamten widok.
Sześcioletni chłopiec z uśmiechem na twarzy, siedzący obok mnie, kręci się coraz bardziej i nie może usiedzieć na jednym miejscu.
Łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę ogrodu. Siadamy  na ławeczce. Przymykam delikatnie swoje małe oczka i rozkoszuje się tym dniem. Zapachem.Towarzystwem swojego jedynego przyjaciela. Chciałabym wrócić do czasów kiedy moim jedynym problemem było w co się będziemy bawić i czy przyjaciel wymyśli jakąś zabawę.
Otwieram oczy, wolno i niechętnie. Zostałabym tam, w przeszłości, już na zawsze. Ale teraz jestem tu i teraz.
Spojrzałam na zegarek w telefonie i zauważam, że minęło nie wiele czasu od kiedy tu przyszłam. Postanawiam jeszcze na chwilkę przymknąć oczy. Tym razem przed oczami pojawia się coś czego nie chciałabym pamiętać. Ojciec.
 Nie da się zapomnieć  wspomnień, które ciążą nam na barkach każdego dnia. Wspomnienia, które są ranami, których nie zagoi się nigdy. Bliznami, które zawsze pozostawią ślad, choćbyś nie wiem jakich kremów i maści używał. Zamaskujesz,ale już zawsze znajdziesz miejsce, gdzie one będą. Zniszczyło mnie  tak krótkie słowo - wspomnienia.
Ojciec nauczył mnie-ostrym słowem, często nawet biciem- bym nie sprawiała kłopotu i nie plątała mu się pod nogami,  a najlepiej jak bym nie zwracała na siebie uwagi. 
Najczęściej mówił do mnie: ,,Idź się pobawić! Nie kręć mi się tu! Daj mi spokój!''
Gdy był pijany słowa zmieniały się w przekleństwa, a pięści szły w ruch. Dlatego starałam się być niewidoczna. Znałam wszystkie kąty starego domu, drogi ucieczki i kryjówki.
Mimo tego, każdego dnia z nadzieją czekałam na powrót ojca z pracy, a gdy był w dobrym humorze pytałam czy się ze mną pobawi.
Jednak nadzieje były złudne.  Za każdym razem wpadał w furie, łapał mnie silnymi dłońmi za ramionka i krzyczał:
-Kurwa! Baw się sama! Inne dzieci jakoś potrafią- po tych słowach najczęściej wychodzi do kuchni.
Często wymyślałam sobie przyjaciół, którzy nie istnieli. Zadawałam im pytania, na które sama sobie musiałam odpowiadać.
Tak było do czasu, gdy poznałam Niall. Blondyn o niebieskich oczkach.
Mieszkaliśmy w tym samym mieście. Mulingar.
Szłam wtedy ulicą. Jak zwykle wolałam być poza domem. Trzymałam  w ręku swoją maskotkę. Jedyną zabawkę jaką miałam.
Zauważyłam, że na jednym z chodników leży jakiś chłopczyk. Byłam nieśmiałą osobą, dlatego bałam się do niego podejść. Stałam i wpatrywałam się w nieznaną mi osobę. Po chwili chłopiec zauważył mnie i skinieniem głowy przywołam do siebie. Niepewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
-Masz krew na nodze.Przynieść ci wody?- spytałam.
-Na co mi woda?-prychnął i przygryzł wargi, abym nie widziała jak bardzo cierpi. Pomimo bólu nie płakał.

-Słuchaj-starał się mówić spokojnie.
- Idź do tamtego domu- wskazał na jeden z budynków-I zawołaj moją mamę. Powiedz,że jestem tu i potrzebuje jej. Mam na imię Niall.
Powiedział, a ja posłusznie wykonałam jego prośbę.
Od tamtego dnia skończyła się moja samotność. Na jakiś czas, ale od tamtego czasu już nic nie było takie jak przed jego pojawieniem się.

Po moich policzkach popłynęło kilka łez. Automatycznie otworzyłam oczy. Przetarłam dłonią swoją twarz.
Wsunęłam telefon do kieszonki, tuż przy samym sercu. Wstałam, wzięłam walizkę i  ruszyłam przed siebie. Ciemnymi ulicami Londynu.
-Przepraszam, czy mogę się o coś zapytać?- usłyszałam spokojny głos jakiejś kobiety. Znowu ktoś chce przeprowadzić jakąś durną ankietę. Ciekawe tylko, dlaczego o tak późnej porze.
-Proszę bardzo- powiedziałam, aby mieć to już z głowy.
-Jestem jedną z organizatorek i szukam dziewczyn do teledysku pewnego boysbandu- oznajmiła nieznajoma.
Powiedziała boysband? Od razu na myśl przyszło mi One Direction.
-I kazali mi szukać pewnych standardowych dziewczyn, nie chcą modelek i aktorek .Uczciwie powiem, idealnie się nadajesz do tego teledysku, ! Co o tym sądzisz?-spytała.
Pomyślałam,że to może być duża odskocznia od moich problemów i dzięki temu mogłabym zacząć życie od nowa. Z dala od ojca, a zwłaszcza o miasta, które przywodzi tyle wspomnień o przyjacielu, o którym nie potrafię zapomnieć.
-Pewnie! Czy mogę wiedzieć, kim oni są?- powiedziałam wahając się.
-Przykro mi,ale nie wolno mi powiedzieć,aby mieć pewność, że nie zależy ci tylko na poznaniu zespołu-wyjaśniła.
Ustaliłam z kobietą parę szczegółów. Jutro miały zacząć się przesłuchania. Pożegnałam się i ruszyłam dalej. Postanowiłam iść do jakiegoś hotelu i poczekać na jutrzejszy dzień.

 NASTĘPNY DZIEŃ
Dzień przesłuchania. Dotarłam na wyznaczone miejsce. Nie musiałam długo czekać na swoją kolej. Weszłam do ogromnego pokoju i pierwszą rzeczą jaką zauważyłam to ogromne lustro. Pewnie za nim jest zespół-pomyślałam.
Organizatorzy zadali mi kilka pytań, a następnie udali się aby zdecydować czy się nadaje.
-Chcemy cię w tym teledysku- oznajmili. Uśmiechnęłam się.
-Myślę,że to czas abyś poznała chłopców- wyjaśnił jakiś starszy pan.
Wstrzymałam oddech. Zobaczyłam piątkę chłopaków. Jeden z nich przykuł moją uwagę.
Niall! Tak bardzo pragnęłam go zobaczyć.  Po tylu latach wszystko wróciło. Nadal jest dla  mnie  najważniejszą osobą.
Nawet nie pamiętam dokładnej daty, ale po tylu latach mogłam mu o każdej porze dnia powiedzieć ile dokładnie czasu go przy mnie nie było.
Przez cały czas miałam cichą nadzieję, że to będą oni.
Wpatrywałam się w Nialla. Staliśmy tak naprzeciw siebie i nic nie mówiliśmy. Nie docierały do mnie żadne słowa.

-Niall...-wyszeptałam i spontanicznie wtuliłam się w jego ramiona. On obejmował mnie z całych sił i powtarzał moje imię. Uniosłam spojrzenie pełne łez na twarz przyjaciela, na jego roześmiane oczy. Dotknęłam jego policzka, ręką gładziłam jego włosy tak miękkie jak kiedyś. Wtulona w jego silne ramiona, jego  ręce obejmowały moją talię i... chciałam się wyswobodzić, nagle zażenowana, ale on tylko się zaśmiał miłym, głębokim śmiechem. Owszem pozwolił mi  nieco się odsunąć,ale nie miał zamiaru mnie wypuszczać ze swoich rąk.
-Wreszcie cię odnalazłem, a ty już uciekasz?-zapytał z wyrzutem, ale w jego oczach pozostawała radość.
-Nie ucieka-am...Aa-a- umilkłam. Nie mogłam poskładać zdania w całość- Szukałeś mnie?
-Kilka razy w roku przyjeżdżałem do Mulingar, pytałem o ciebie ,ale nikt nie wiedział gdzie jesteś  i kiedy wrócisz. Czy w ogóle wrócisz. Niall Horan jednak nie poddaje się tak łatwo. Przyjeżdżałbym i pytał o ciebie, aż do skutku- wyjaśnił.
 Znów wziął mnie w ramiona i uniósł delikatnie. Obrócił mną dookoła kilka razy. Aż pisnęłam  i zaśmiałam się. Po chwili dołączył do mnie. Sala wypełniła się naszym śmiechem.
Dopiero po chwili zauważyłam,że sala zrobiła się pusta i nikogo w niej nie było, oprócz nas. Niall zaproponował pójść do pobliskiego parku. Bez namysłu zgodziłam się.

W PARKU
Zatrzymaliśmy się przy jednym z drzew w parku. Padliśmy ze śmiechem na wznak. Chwile łapaliśmy oddechy, patrząc na płynące po niebie pierzaste obłoczki i naraz, jakby pociągnięci niewidzialną nicią zwróciliśmy się twarzami do siebie.
-Opowiadaj!-powiedzieliśmy w tym samym momencie i wybuchnęliśmy śmiechem.
Jak dobrze było się śmiać w towarzystwie ukochanego przyjaciela! Aż zakręciły mi się łzy w oczach. Srebrzysta kropla spłynęła po moich policzkach. Starł ją  czułym gestem. Przytrzymałam jego dłoń, zamykając oczy. gdyby to ode mnie zależało, zostałabym tak do końca swych dni.
Niall nie cofnął mojej dłoni. Pozwolił bym tuliła ją przez długie minuty. Bez słowa. Bez żalów.
Jednak to milczenie mówiło więcej  niż godziny opowieści...
Całymi dniami spędzaliśmy wspólnie czas. Leżąc na trawniku w parku, ramię w ramię. Spacerując tak, aby dłonie delikatnie się ocierały. I opowiadaliśmy.  Niall o swojej karierze i przygodzie z X Factor, a ja... Ja powiedziałam mu o swoim życiu.
Od momentu jego wyjazdu z Mulingar, aby wygrać X Factor, aż do momentu spotkania go na przesłuchaniu. Najtrudniejsze było opowiedzenie mu o ojcu, przed którym uciekałam.

Kilka dni później

Nastąpił dzień nagrania teledysku. Siedziałam w fotelu, aby mnie wyszykowali. Włosy, makijaż...
Nagle usłyszałam rozmawiających chłopców.
- Niall. Naprawdę ją lubisz. Co nie?- stwierdził Liam.
-No i to bardzo! - oznajmił podekscytowany.
-Więc  na co czekasz?
-No po prostu nie jestem pewien, czy ona mnie, lubi na tyle żeby jej wyznać co czuje...
Zarumieniłam się i skończyłam podsłuchiwać, ponieważ musiałam iść ubrać swój strój.
Kiedy wychodziłam  z garderoby zauważyłam Niall'a. Postanowiłam się nie wahać i podeszłam do niego. Spojrzałam w jego oczy i pocałowałam go.
-Czekaj! Czekaj! Co robisz?- zapytał.
-Czy zrobiłam coś złego?- przestraszyłam się.
-No nie! Po prostu nie spodziewałem się to!- wyjaśnił.

-Kocham cię- szepnęłam. Usłyszałam to samo z jego ust.
Po chwili zatopiliśmy się w kolejnym pocałunku.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Harry Styles cz.4


Hejka ! Mamy ostatnią już część imagina z Harrym. Jest meeega długa ale to chyba dobrze, nie ? :D Mam nadzieję, że się wam spodoba, bo nie powiem, trochę ją pisałam. Chciałaby was również zaprosić na mojego nowego bloga. Prowadzę go z przyjaciółką. Tu jest link ----> http://olaipaulinaopowiadanie1d.blogspot.com/ Mam nadzieję, ze się wam spodoba. A teraz zapraszam do czytania  Liamkowa♥

Budzik zadzwonił o 5 nad ranem. Wstałam i obudziłam Natalię. Dzisiaj opuszczałyśmy to miejsce. Naszykowałam sobie pistacjowe rurki i białą zwiewną bluzkę. Wykopałam się i założyłam naszykowane ubrania. Zrobiłyśmy z Natalią omlety po czym siadłyśmy do śniadania.
- Alicja co ja teraz zrobię?- zaczęła.
- O co chodzi?- popatrzyłam na nią.
- No bo dzisiaj wyjeżdżamy, Liam wyjeżdża- westchnęła- Nawet nie wiem gdzie on mieszka.
- Chcesz mi powiedzieć, ze spędziłaś z nim wczoraj cały dzień i nie wiesz gdzie on mieszka?- spytałam ze zdziwieniem.
- No tak jakoś wyszło... Mam jego numer telefonu- zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak śmieszy?
- Wczoraj rozmawiałam z Harrym. Okazało się, ze chłopcy mieszkają dwie ulice od naszych mieszkań - wytłumaczyłam jej.
- Naprawdę?- ożywiła się. Pokiwałam głową- Jeeeeeeeee!
- A taka pro po, wy jesteście razem?- spytałam.
- Chyba... Raczej tak no bo wczoraj się nawet pocałowaliśmy - wyznała. No proszę .
- Natalka ma chłopaka, Natalka ma chłopaka - zaczęłam śpiewać.
- Alicja też, Alicja też- odgryzła się, na co posmutniałam.
- Właśnie ja nie. Harry chyba mnie nie chce.
- Przecież się wczoraj spotkaliście.
- No spotkaliśmy, ale to jeszcze nic nie znaczy- nagle zadzwonił mój telefon.
- To Harry - byłam bardzo zdziwiona.
- Właśnie widzę, jak on cię nie chce - zakpiła Natalia.
- Czekaj odbiorę. Halo?
- Alicja? - usłyszałam ten jego zachrypnięty głos.
- Tak. O co chodzi?
- Bo Liam chciał się jeszcze spotkać przed wyjazdem z Natalią,a i ja chciałbym cie zobaczyć- ucieszyły mnie jego słowa.
- No to na co czekacie? Wpadajcie.
- Super. Będziemy za 20 minut.
- Do zobaczenie- rozłączyłam się.
- Co chciał ? - spytała Natalia. Popatrzyłam na nią. Zaspana, rozczochrana, w piżamie.
- Jeśli nie chcesz, aby Liam się ciebie wystraszył i uciekł stąd to radzę ci się ogarnąć- powiedziałam rozbawiona.
- Liam?!
- Będzie za 20 minut z Harrym - powiadomiłam ją na co ona jak torpeda pognała do łazienki. Gdy z niej wyszła wyglądała normalnie. Akurat weszli chłopcy.
- Siemka!- przywitałam ich uściskiem.
- Cześć- powiedział Harry z uśmiechem.
- A gdzie Nacia?- zapytał Liam. Nacia? Poważnie?
- Natalia! Twój chłopak cie woła! - wrzasnęłam na co Liam się zarumienił.
- Alicja ? Masz wpierdol - powiedziała wchodząc do kuchni gdzie siedzieliśmy. Zaczęłam się śmiać. Harry do mnie dołączył. Liam podszedł do Natalii i złożył buziaka na jej ustach. Zarumieniła się.  Z chłopakami spędziliśmy jeszcze jakąś godzinę, po czym poszli do siebie. My z Natką spakowałyśmy się i byłyśmy gotowe do drogi. Umówiłyśmy się, ze będziemy się z chłopakami spotykać. Nie mieli nic przeciwko. Całą drogę esemesowałam z Harrym. W końcu zmorzył mnie sen.

Obudziłam się akurat w momencie gdy dojeżdżałyśmy do mojego domu. Przetarłam oczy i ziewnęłam  Natalia podjechała na podjazd.
 Wysiadłam i wyjęłam z bagażnika moją torbę.
- Dzięki za wszystko i do jutra- cmoknęłam ją w policzek.
- Pa- uśmiechnęła się i odjechała. Weszłam do mieszkania. Byłam tak zmęczona, że zostawiłam bagaże w korytarzu i poszłam do łazienki. Wykąpałam się i poszłam spać.


Obudziłam się bardzo wypoczęta. Z racji tego, że miałam jeszcze mnóstwo czasu postanowiłam się rozpakować.Gdy już skończyłam poszłam się ubrać. Zjadłam śniadanie, spakowałam ubrania na trening i wyszłam  domu. Kiedy jechałam dostałam wiadomość od trenera:
,, Alicja przyjdź do mojego gabinetu przed treningiem. Musimy porozmawiać ". 
 Co on chce? No dobra. Skoro tatusiek wzywa to trzeba się wstawić. Weszłam do budynku i skierowałam się do naszej szatni. Przebrałam się i dopiero wtedy udałam się do gabinetu trenera. Dziewczyny już się rozgrzewały
- Jestem trenerze. Co się stało? - patrzył na mnie z grobową miną. Odwróciłam się i ujrzałam doktora. Co jest? Przypomniałam sobie, ze nie odebrałam wyników.
- Myślałaś, ze to się nie wyda - powiedział oschle trener. O co mu chodziło?
- Wiesz co znaczą te wyniki - teraz odezwał się doktor. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem.
- Panie doktorze, ja jestem chora siedem lat. Czasami bywało gorzej, ale zawsze wychodziłam z tego.
- Nie tym razem. Teraz już tylko przeszczep szpiku może pomóc- pokiwałam głową.
- Jak wrócę z mistrzostw od razu zajmę się tym przeszczepem- powiedziałam. Doktor pokręcił tylko głową.
- Ty nie przeżyjesz tych mistrzostw. Zrozum to Alicja- zamarłam.
- Dam sobie radę. Trenerze ja sobie zawsze daję radę- zwróciłam się teraz do trenera. Jednak on spojrzał na mnie przepraszająco.
- Alicja .. nie tym razem.
- Dlaczego mi nie wierzycie?! - spytałam zdenerwowana. Nie odpowiedzieli. Wyszłam trzaskając drzwiami. Nogi poniosły mnie na salę ćwiczeń. Przyciągnęłam kosz z piłkami i zaczęłam się na nich wyżywać. Uderzałam z całej siły. Podszedł do mnie trener.
- Alicja .. - nie odpowiedziałam tylko dalej uderzałam w piłki.- Alicja!- krzyknął.
- Nie zrezygnuję- powiedziałam stanowczo.
- Nie teraz. Za ciężko na to pracowałam.
- Posłuchaj .. - nie dałam mu dokończyć
- Lekarze mogą sobie mówić co chcą. Wiem, ze dam radę. Lecę z wami do Japonii- powiedziałam dobitnie akcentując każde słowo.
- Nie pozostawiasz mi wyboru- popatrzyłam na niego pytająco- Usuwam cię z drużyny- Że co?! Jak on może! Po tym wszystkim?! Nie, nie pozwolę na to.
          Na sali zrobiło się cicho. Wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie i trenera. Widziałam wzrok Natalii. Mówił wszystko.
- Trenerze,  nie może mi pan teraz tego zrobić. Nie teraz! - błagałam go.
- Nie jesteś już w reprezentacji - te słowa zrujnowały mi życie - Przykro mi.
 Popatrzyłam na dziewczyny. Na Natalię. Były dla mnie wszystkim. Ze złości cisnęłam z całej siły piłką o podłogę i wyszłam nie oglądając się ani razu.

Kiedy wyszłam z sali było już ciemno. Nic dziwnego  w końcu to zima. Wsiadłam do samochodu i odjechałam zostawiając za sobą całe moje życie. Jechałam bez celu, łzy kreśliły na moich policzkach drogę. Jak on mógł mi to zrobić? Po tym wszystkim, co dla niego zrobiłam. Zatrzymałam się na czerwonym świetle i wyjęłam telefon. Wykręciłam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odebrał po dwóch sygnałach.
- Cześć - próbowałam mówić wesoło - Właśnie jestem niedaleko twojego domu i pomyślałam, ze wpadnę - powiedziałam.
- Czekam - odpowiedział Harry i rozłączył się. Gdy już byłam pod jego domem zadzwoniłam. W drzwiach ukazał się Harry. Przepuścił mnie w nich. Zaczęłam ściągać szalik. Harry stanął na przeciwko mnie. Zbliżaliśmy się do siebie. Nagle ujął moją twarz i złączył nasze wargi. Oddałam pocałunek. W pośpiechu ściągaliśmy swoje ubrania. Było cudownie. Czułam, ze Harry jest tym jedynym. Kochałam go. Oddałam mu się.

    Obudziłam się rano. Harry jeszcze spał.Wstałam po cichu i się ubrałam. Zabrałam torbę i wyszłam. Czy dobrze zrobiliśmy? Kochałam go, to było pewne, ale czy on też coś do mnie czuł? Może to był tylko impuls? Tyle pytań, zero odpowiedzi.

Po południu postanowiłam pojechać do hali ćwiczeń. Musiałam pozabierać swoje rzeczy, przecież już się nie przydadzą. Pakowałam koszulki, spodenki, ochraniacze na kolana. Te wszystkie rzeczy kojarzyły mi się z jednym. Za całym moim życiem. Moją uwagę przykuł plakat wiszący na ścianie. Byłyśmy wszystkie uśmiechnięte bo zdobyłyśmy puchar. Zerwałam go i wyrzuciłam do śmieci  Spojrzałam przez okno. Dziewczyny biegły, zaraz pewnie zaczną grać. Tak bardzo im zazdrościłam. Czemu to spotkało akurat mnie? Czemu? Przyspieszyłam kroku. Chciałam już opuścić to miejsce. Gdy byłam na dworze podbiegła do mnie Natalia.
- Alicja poczekaj!
- Natalia...- wymamrotałam.
- Nie możesz tak po prostu odejść- powiedziała. Pokiwałam tylko głową ze smutkiem.
- Pomogę ci - Chciała zabrać moją torbę, jednak nie pozwoliłam jej na to. Wrzuciłam ją do samochodu byle jak. Nagle poczułam kręcenie w głowie.
- Alicja co jest? - spytała z troską Natalia. Zrobiło mi się niedobrze. Zobaczyłam ciemność.

Otworzyłam oczy. Poraziło mnie światło. Uświadomiłam sobie, ze jestem w najbardziej znienawidzonym przeze mnie miejscu - szpitalu. Leżałam i patrzyłam w sufit. Nagle podeszła do mnie Natalia.
- Zaraz ktoś przyjdzie- powiedziała-  Alicja błagam cie. Daj sobie jeszcze trochę czasu. Zrobisz ten przeszczep i wygramy jeszcze niejeden mecz - przekonywała mnie.
Milczałam. Nagle podeszła do nas pielęgniarka z jakąś doktorką
- Przepraszam jest wizyta lekarska - odezwała się w stronę Natalii. Moja przyjaciółka wstała i wyszła.
- Dzień dobry. Pani Alicjo . Nazywam się Beata. Czuje się już pani lepiej? - spytała mnie doktorka.
 -Wieczorem zrobimy badania kwalifikujące do przeszczepu. Musimy szybko znaleźć pani dawcę- zastanowiłam się nad jej słowami.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść? - zapytałam.
- Może jutro, ale dopóki jest pani pod moją opieką nikt pani nie wypuści. - powiedziała doktor Beata i poszła.

  NASTĘPNY DZIEŃ 

                                                                            ******** Perspektywa Harrego ********

Kiedy wczoraj się obudziłem Alicji nigdzie nie było. Dzwoniłem do niej cały dzień ale nie odbierała telefonu. Przypomniałem sobie, ze dzisiaj dziewczyny lecą do Japonii. Zadzwoniłem do Liama i spytałem się czy chce ze mną pojechać pożegnać dziewczyny. Zgodził się. Dojechaliśmy na lotnisko  Było mnóstwo reporterów Odnalazłem wzrokiem dziewczyny. Jednak nigdzie nie było Alicji. Podbiegliśmy z Daddym do Natalii. Para przywitała się
- Natalia gdzie jest Alicja? - spytałem dziewczyny. Popatrzyła na mnie ze smutkiem.
- Dziewczyny idziemy. Natalia? - usłyszałem głos trenera.
- Tak trenerze - pokiwała głową dziewczyna- Alicja jest w szpitalu.
- W szpitalu? - byłem w szoku. Jeszcze przedwczoraj się widzieliśmy. Natalia podała mi adres szpitala. Nie czekając na nic pojechałem tam. Gdy już znalazłem jej salę popatrzyłem przez szybę. Alicja leżała na łóżku podłączona do tysiąca rurek. Jej twarz wykrzywiał grymas bólu. Nie wiedziałem co jej jest. Czy na coś chorowała? Nagle z sali wyszła pielęgniarka.
- Proszę może pan do niej wejść- pokiwałem głową. Już miałem wchodzić jednak nie miałem odwagi. Wróciłem do domu. Pierwsze co zrobiłem to włączyłem komputer i wpisałem w wyszukiwarkę jej imię i nazwisko. Zacząłem czytać. Okazało się, ze Alicja od siedmiu lat choruje na ostrą białaczkę. Dlaczego mi tego nie powiedziała? Bała się, czy może nie ma do mnie aż tyle zaufania?


                                                      ********Perspektywa Alicji *********

Każdy dzień mijał tak samo. Badania, kłucie, podpisywanie jakiś papierów, kazania lekarza, badania. Codziennie odwiedzałam Olę. Bawiłam się z nią rozmawiałam. Jedno mnie zasmucało . Dziewczynka z dnia na dzień słabła. Już nie tryskała energią jak wcześniej. Cały czas wydawała się ospała. Martwiłam się o nią. Pewnego dnia gdy szłam odwiedzić małą zobaczyłam jak jej rodzice pakują jej rzeczy. Mama Oli płakała. Zrozumiałam najgorsze. Ola odeszła. Zasnęła na zawsze. Choroba ją zabiła. Kiedy znalazłam się już w sali zaczęłam płakać. To było niesprawiedliwe. Dlaczego akurat ona? Była najwspanialszym dzieckiem jakie znałam. Nie zasłużyła na śmierć. Zatęskniłam za Harrym. Tak bardzo mi go brakowało. Nie raz chciałam do niego zadzwonić, ale za każdym razem tchórzyłam.
    W końcu nadszedł upragniony wypis. Wróciłam do domu. Moja mama uparła się, że będzie ze mną mieszkać. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Brakowało mi Natalii. Zastanawiałam się jak grają. Włączyłam telewizor. Akurat zaczynał się mecz. Śledziłam każdy serw, każde odbicie. Przegrałyśmy. Odpadłyśmy z Mistrzostw.
- Może jednak coś zjesz? - spytała mnie mama.
- Nie chcę - odpowiedziałam. Mama przytuliła mnie.
- A może się przejdziemy?- spytała- Jeszcze wszystko się ułoży, zobaczysz- przekonywała mnie.
- Co się ułoży? Nic się nie ułoży ! Czy ty nie widzisz, ze dla mnie skończyło się WSZYSTKO?! - krzyczałam. Chwyciłam kurtkę i wyszłam na dwór. Szłam szybkim krokiem nie zważając na nic ani na nikogo. Nagle przede mną pojawił się Harry.
- Co ty tu robisz? Po co przyszedłeś?- zasypywałam go pytaniami. Chciał mnie przytulić jednak mu się  wyrwałam. Otoczył mnie ramionami. Próbowałam się wyswobodzić jednak był za silny. Harry przybliżył swoją twarz do mojej. Zaczęliśmy się całować. Teraz byłam już pewna, ze mnie kocha.

MIESIĄC PÓŹNIEJ 

Z Harrym zakochiwaliśmy się w sobie z dnia na dzień. Opowiedziałam mu o swojej chorobie. Zaakceptował ją. Zamieszkaliśmy u niego w domu. Pewnego dnia Harry poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się. Świadkową była Natalia świadkiem oczywiście Liam. Co do tej pary to wszystko wskazywało na to, ze pójdą w nasze ślady. I dobrze. Świetna z nich para. Właśnie jedliśmy śniadanie. Musiałam brać leki. Regularnie. Zażyłam ranną porcję. Harry szykował się do pracy. Był architektem. Nagle zadzwonił telefon.
- Dzień dobry. Dzwonię z gazety sportowej i chciałbym zamienić kilka słów o...
- Proszę pana ja nie mam czasu - przerwałam mu rozłączając się. To mnie przerastało. Próbowałam zapomnieć, ale to nie było łatwe.Harry obserwował mnie.
- Skarbie niedługo znajdzie się dawca zobaczysz- pocieszał mnie. Przewróciłam oczami i udałam się do pokoju, którego od kuchni dzieliła ściana. Zaczęłam ją oglądać.
- Harry, ta ściana jest bez sensu - powiedziałam.
- Co? - spytał zdziwiony.
- No bez sensu. Nie możemy jej rozwalić?
- Tak po prostu ją chcesz rozwalić?- pokiwałam głową. Objął mnie od tyłu.
- Wiesz ile ten dom ma lat? Mój pradziadek go zbudował. Otrzymałem go w spadku. Między innymi właśnie dlatego tu jestem.
- Dlatego trzeba go odnowić.
- Teraz to ja idę do pracy. Niech ci nie przyjdzie do głowy samej coś rozwalić. Nie wolno ci, wiesz o tym.
- Wiem, wiem - nic mi nie wolno. Znowu cały dzień sama. Nudziło mi się jak cholera. Rozejrzałam się po pokoju. Postanowiłam przeprowadzić tu mały remont.Wiedziałam, ze Harry będzie zły ale co ja na o poradzę? Tak właśnie zleciał mi czas. Gdy wrócił Harry powiedział, ze ma dla mnie niespodziankę. Tą niespodzianką było wynajęcie samochodu wyścigowego. Harry wiedział, ze lubię adrenalinę. Jechaliśmy leśną ścieżką. Było wspaniale.
- Dajesz! - zwróciłam się do mojego męża- No ale szybciej! - Harry tylko się uśmiechał.
- A teraz zobacz - powiedziałam, wychyliłam się przez okno i zaczęłam krzyczeć: HARRY KOCHAM CIĘ!
- Powiedz, że się cieszysz - powiedziałam uśmiechnięta.
- Zaskoczyłaś mnie - przyznał.
- Na tym polegają niespodzianki- zaśmialiśmy się. Po chwili jednak Harry spoważniał.
- Wiesz, ze powinnaś odpoczywać- a ten znowu swoje.
- To co mam siedzieć w domu i nic nie robić?- spytałam z wyrzutem.
- Skarbie... - próbował coś powiedzieć ale pokręciłam głową. Nagle zrobiło mi się niedobrze
- Zatrzymaj się.

- Co się dzieje? - spytał.
- Niedobrze mi - Czy to było to? Gdy wróciłam do domu zamknęłam się w łazience. Wyjęłam z szuflady test ciążowy. Odczekałam chwilę. Po chwili odczytałam wynik. Pozytywny. Co teraz będzie? Jak zareaguje Harry? Wyszłam z łazienki.
- Alicja udało się. Dzwonił lekarz. Znalazł się dawca- urwał gdy zobaczył moją minę- Co się stało?
- Jestem w ciąży - powiedziałam. Harry uśmiechnął się.
- To cudownie. Tylko.. Mówiłaś, że w twoim stanie... To niewskazane- posmutniałam.
- Jeszcze będziemy mieli dzieci. Tylko wyzdrowiej- przytulił mnie do siebie.



Dzisiaj miałam wizytę u lekarzy. Przyszłam z Harrym
- Mam iść z Tobą? - spytał.
- Nie, poradzę sobie -  weszłam. Lekarze omawiali mi przebieg przeszczepu.
- Jestem w ciąży - powiedziałam. Na sali zapadła cisza.
-Chcę urodzić to dziecko.
- Chcesz donieść ciążę?
- To jest niemożliwe.
- Moim zdaniem pacjentka może urodzić to dziecko - doktor Beata stanęła po mojej stronie. Zaczęła się dyskusja. Nie wytrzymałam. Opuściłam salę. Harry wybiegł za mną.
- Co się stało?
- Ja chcę urodzić to dziecko- powiedziałam.
- Alicja nie zgadzam się- powiedział stanowczo Harry.
- Ale ja już podjęłam decyzję- powiedziałam. Nagle dostałam silnych skurczy. Strasznie bolało. Znowu położyli mnie w sali. Podszedł do mnie doktor.
- Alicja to się nie uda. Ratuj się.
- Nie przekona mnie pan - powiedziałam stanowczo.
- W takim razie nie wiem co będzie. Ja się tego podejmę - powiedział i wyszedł.
- Kroplówka się skończyła. Odłączę panią - powiedziała siostra Patrycja.
- Pani dzisiaj wychodzi? Doktor nic mi nie mówił.
- Bo Doktor już mnie nie leczy- odpowiedziałam.
- A kto?
- Doktor Beata - powiedziałam na co wspomniana popatrzyła na mnie.
- To jak pani doktor? - chciała wiedzieć pielęgniarka.
- Pani Alicja zostaje. Proszę ją położyć w sali 69.
- Dobrze. - Znowu szpital. Ja się wykończę. Ale jeśli to ma pomóc w urodzeniu zdrowego dziecka to się zgadzam.
  Harry odwiedzał mnie codziennie. Sytuacja między nami była bardzo napięta. Ani ja, ani on nie ustępowaliśmy. Bardzo bolało mnie to, ze Harry nie chce naszego dziecka. Że liczy się dla niego tylko moje zdrowie.
- Jest jakaś szansa, ze zmienisz zdanie? - zapytał mnie pewnego dnia.
- A ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Czemu on tego nie rozumie? Nie odpowiedział- Jestem zmęczona. Idź już- chciał mnie pocałować ale się odsunęłam.
- Cześć - i wyszedł.

                                                        **** Perspektywa Harrego ****

Wróciłem do domu. Przerastał mnie fakt, ze Alicja może przepłacić życie rodząc dziecko. Jednak ona była uparta. Obstawała przy swoim. Włączyłem telewizor. Nagle usłyszałem głos Alicji:
- Proszę Was, oddawajcie krew. Możecie uratować komuś życie  albo nawet dwa. Wierzę w was. Dziękuję - wzruszyły mnie jej słowa. Kochałem ją. Bolało mnie to, ze mogę ja stracić.  Jednak wiedziałem, ze nie zmieni zdania. Muszę być dla niej wsparciem. Postanowiłem, że przejdziemy przez to razem. Zrobię to dla Alicji.

    ***** Perspektywa Alicji ******

Dzisiaj miałam pierwsze USG. Nagle usłyszeliśmy pukanie. Jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam w nich Harrego.
- Zapraszam - powiedział lekarz. Harry usiadł i złapał mnie za rękę.
- Tu mamy rączki, główkę, nóżkę. Tu jest serduszko. Chcecie posłuchać?
- Tak- powiedzieliśmy chórkiem. Doktor włączył jakiś przycisk i po chwili usłyszeliśmy miły dla ucha dźwięk. To serduszko naszego dziecka tak biło. Spojrzałam na Harrego. Z jego oczu ciekły łzy. Podobnie jak z moich.
- Dziewczynka - usłyszeliśmy. Będziemy mieli córeczkę. Malutkiego szkraba.
      Mijały miesiące. Miałam coraz mniej sił. Dziecko rozwijało się prawidłowo. Harry był razem ze mną. Spędzał z nami każdą wolną chwilę. W końcu nadszedł wyczekiwany moment. Dostałam silnych skurczy. Okazało się, ze mała chce już być z nami. Zawieźli mnie na salę porodową.
- Odkleja się łożysko- usłyszałam.
- Pani doktor, niech ją pani ratuje- zwróciłam się do doktor Beaty.
- Spokojnie - uśpiła mnie. Zasnęłam.

                         
                               **** Perspektywa Harrego ****

Zabrali ją na salę porodową. Czekałem  Żeby wszystko poszło dobrze. Nagle usłyszałem płacz. Po chili z sali wyszła siostra Beata
- Pani doktor, to moje dziecko? - spytałem z wahaniem.
- Pierwszy raz słyszę wcześniaka, który tak płaczę - Uśmiechnęła się. A więc po wszystkim! Mam córkę! Zostałem ojcem! Siostra przyniosła nam córeczkę. Alicja była taka szczęśliwa. One były całym moim światem.

                                                                                                          


                                ****Perspektywa Alicji ****
                                                                                                                            
Wreszcie mogliśmy opuścić ten przeklęty szpital. Nagle zobaczyliśmy doktor Beatę.
- Alicja nie możemy czekać. Musimy zrobić ten przeszczep.
- Ile mam czasu? - spytałam.
- Dwa tygodnie, ale musimy jeszcze podać ci chemię, która zniszczy twój stary szpik. Do tego czasu musisz być w izolatce.
- Czyli mam się rozpakować? - spytałam załamana.
- Jutro rano masz się tu stawić. A teraz mykaj do domu - powiedziała siostra Beata i westchnęła.
- Dziękuje - przytuliłam ja mocno. Ruszyliśmy do domu. Czekała na mnie miła niespodzianka.Podczas mojej nieobecności Harry zburzył tą ścianę.
- Harry .. Nie musiałeś - powiedziałam. Ponadto pokój dla Darcy, bo tak miała się nazywać nasza córeczka był jak z bajki. Postanowiliśmy ten wieczór spędzić razem.
- Powinnaś się już położyć - zagaił Harry.
- Jeszcze chwilkę - odpowiedziałam. -Mam do ciebie prośbę - popatrzył na mnie pytająco . Zaprowadziłam go do łazienki i wręczyłam mu nożyczki.
- I taki je stracę - powiedziałam. Harry wziął się do pracy. Gdy już skończył spojrzałam w lustro. Nie miałam włosów. Było mi dziwnie. Bardzo dziwnie. Jednak rozumiałam, ze to było nieuniknione. Harry objął mnie od tyłu.
- Dla mnie i tak jesteś piękna - powiedział całując mnie w szyję.
  Rano wstaliśmy i pojechaliśmy do szpitala. Wiedziałam, ze teraz nie prędko ich przytulę czy pocałuję. Było mi bardzo trudno. Pocałowałam Harrego i weszłam do sali. Przystawiłam rękę do szyby. Harry zrobił to samo tylko z innej strony. Postanowiłam napisać list. Nagle weszła siostra Beata.
- Gotowa? - spytała.
- Pani doktor, mam prośbę- podałam jej kopertę z napisem : ,,Harry"
- Chodź- powiedziała. Wszystko było już gotowe. Położyłam się w łóżku. Harry był przy mnie. Trzymał mnie za rękę. Chciałabym przytulić Darcy. Nieoczekiwanie zamknęłam oczy.

  Jak widać żyję. Szpik się przyjął, jednak nadal jestem osłabiona. Harry nie może mnie odwiedzać. Mimo to codziennie widzę ich w oknie szpitalnym. Darcy tak szybko rośnie. Ma oczy Harrego.
- Moja maleńka szepnęłam . Nagle Harry odwrócił się z małą bo zaczęła płakać. Zrobiło mi się słabo. Nie dałam rady. Straciłam przytomność .

                                                                                                      ***** Perspektywa Harrego *****

Przyszedłem z Darcy do szpitala. Chciałem ją pokazać Alicji. Jednak w sali jej nie było.
- Gdzie jest Alicja? - spytałem siostry Patrycji
- Na intensywnej terapii. Rozwinęła się sepsa. Organizm nie może się bronić - powiedziała. Zostawiłem małą w jej rękach i pobiegłem w tamtym kierunku. Zobaczyłem Alicję całą bladą nieprzytomną. Usłyszałem rozmowę lekarzy.
- Odpowiedni lek mają tylko w Katowicach. Nie zdążymy go ściągnąć.
- Gdzie w Katowicach? - spytałem. Podali mi adres. Nie czekając na nic wsiadłem w samochód i pojechałem. Wiedziałem, że to jest wyścig z czasem. Na szczęście go dostałem. Teraz tylko musiałem go dostarczyć doktor Beacie. Jechałem bardzo szybko. W końcu dotarłem. Dałem jej ten pieprzony lek do ręki. Jednak ona popatrzyła na mnie ze smutkiem.
- To już nie pomoże. Proszę się z nią pożegnać - powiedziała a z jej oczu pociekły łzy. Jak to? Pożegnać? Usiadłem  obok Alicji. Złapałem ją za rękę. Nie, to nie jest prawda. nie mogę jej stracić. Nagle z jej oczu wypłynęła pojedyncza łza. Usłyszałem przeraźliwy dźwięk mówiący o tym, ze straciłem moją Alicję. Osobę którą, kochałem. Tak po prostu mi ją zabrano. Wróciłem do domu. Usłyszałem płacz  To doktor Beata z Darcy. Tylko ona mi została. Była taka podobna do Alicji. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem do serca.. Ułożyłem ja w łóżeczku. Zasnęła. Nagle zobaczyłem na stole kopertę z moim imieniem. Otworzyłem ją. W środku był list:

                                             ,,Bądź szczęśliwy, nie żałuję swojej decyzji.
                                   Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo

                                              Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona''