Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 9 października 2014

No to i ja...

Cześć...
Nie pozostaje mi nic innego, jak również dodać smutną notkę..

Nie byłam z blogiem od początku, dołączyłam jakieś dwa lata temu. Niecałe..
Ale kurczę tak bardzo się z nim zżyłam...
Jednak, myślę, że już czas.
Wiecie to dziwne, bo nieraz z Bellą planowałyśmy, ze będziemy pisać i pisać... Decyzja o zakończeniu przygody z pisaniem spadła nagle i co więcej nie potrzebowałyśmy zbyt wielu słów aby się ze sobą zgodzić.
Coś się w życiu kończy, a coś zaczyna. Uważam, że w moim życiu zakończył się pewien wspaniały etap ;(

Tak troszkę smutno :( Oczywiście nadal słuchamy 1D, o to się nie martwcie :)
Jednak.... żal mi się z wami rozstawać. Będę tęsknić za wami i za tym pośpiechem, aby dodać imagina na czas :D Cieszę się, że poznałam Bellę, to cudowna osoba. Mam z nią tyle wspólnego i mam nadzieję, że nasza przyjaźń nie skończy się tak szybko jak praca pisarska ♥

Cóż... Mogę wam obiecać, że postaramy się dokończyć bloga o Niallu i Liamie. Troszkę skrócimy ilość rozdziałów no ale dobre i to :)

Chciałabym podziękować Wam wszystkim za ten czas. Wszyscy bez wyjatku jesteście cudowni i  wiele dla mnie znaczycie♥ Mimo, że nie znam was z osobna to przecież i tak jesteśmy jedną wielką rodziną prawda?

Będę tu od czasu do czasu wpadać a na dzisiejszy dzień - Żegnajcie! <3
Wszystkie wspomnienia Bella zamieściła w filmiku, który mega mnie wzruszył :')

Może do napisania....
Liamkowa♥

wtorek, 7 października 2014

Ważna informacja.

Hejka tu Bella :)
Aż wstyd mi się tu pokazywać po tak długim czasie... Ale mam dla Was naprawdę przykrą wiadomość.
Pewnie niektórzy z Was już się domyślają o co chodzi.
A więc... ZAWIESZAMY, a właściwie KOŃCZYMY prowadzić tego bloga ;(
Aż łza mi się w oku kręci i nie jestem pewna czy się zaraz bez paczki chusteczek nie obejdzie.

Zawsze myślałam, że to się nigdy nie skończy. Że bloga będę prowadzić już zawsze.
Ale w życiu różnie bywa i czuję, że to jest ten moment, w którym mam przestać prowadzić tego bloga.
Wiem, że dla niektórych z Was to co pisałyśmy było wartościowe i zaglądanie na tą stronę było po części codziennością. I z tego miejsca te osoby chce ogromnie przeprosić i podziękować im za cały trud włożony w czytanie tych imaginów, a także za poświęcony nam czas. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie był to dla was stracony czas :)


Nie usunę tego bloga z względów sentymentalnych i dlatego, że zawsze będę mogła tu zajrzeć i poprzypominać sobie ten wspaniale spędzony z Wami czas.

Dziękuje Wam za te 3 świetnie spędzone lata... Bez Was nie byłabym tym kim jestem. Ukształtowaliście mój charakter. Jestem wam wdzięczna <3


Za każdy komentarz, każde wejście, każde dodanie do obserwatorów... DZIĘKUJĘ ;*

Nigdy o Was nie zapomnę....
Jeżeli chciałby ktoś ze mną utrzymywać kontakt: Piszcie na TT: @BellaAndImagine
lub wchodźcie na aska: http://ask.fm/HoranFromPoland


Z miłością Bella ♥

Mam dla Was specjalny filmik (zrobiony przeze mnie). Mam nadzieję, że wam się spodoba <3

niedziela, 31 sierpnia 2014

Louis Tomlinson imagin

                                              Witajcie tutaj Liamkowa♥

Wakacje się kończą, a zatem trzeba zbierać dupę w troki i do szkoły, heh.
Jak nastawieni psychicznie? Wakacje wróćcie! 
Żeby was jeszcze bardziej przygnębić dodaje takiego dramatycznego imagina.
Opowiada on o ciemnej stronie sławy i posiadaniu pieniędzy. Ciekawe czy wam się spodoba :)
Korzystajcie z wakacji!
Liamkowa♥



Bycie w One Direction przyniosło mi wiele znajomości, spełnienie marzeń, tysiące fanów, cudownych przyjaciół. Z czasem poznałem [T.I] i się w niej zakochałem. To prawda, miałem wiele dziewczyn i nieudanych związków. Po pewnym czasie po prostu coś się wypalało. Ale nie z [T.I]. Kiedy ją zobaczyłem, wiedziałem, ze ona będzie moją żoną. No i stało się. Po dwóch latach związku oświadczyłem się jej. Wzięliśmy ślub. Wszystko było tak jak chcieliśmy i zaplanowaliśmy. Harry był świadkiem a [I.T.P] świadkową. Wiele fanek było niepocieszonych myślą, że nie jestem już wiecznym singlem, ale taka kolej rzeczy. Zayn już dawno był w związku małżeńskim ze swoją Perrie. Teraz kolej na mnie, a później na resztę.
Po roku małżeństwa [T.I] oświadczyła, ze spodziewa się dziecka. Był to dla mnie szok, ale także ogromna radość! Zawsze miałem podejście do dzieci i czekałem kiedy sam zostanę ojcem. Miałem tylko nadzieję, że fanki zaakceptują moją zbliżającą się pociechę. Zaakceptowały, co więcej na naszą pocztę zaczęły wpływać paczki z gadżetami oraz zabawkami dla małego dziecka. Byłem prze szczęśliwy.
Urodziła się dziewczynka. Daliśmy jej na imię Carly. Była piękna. Po mnie odziedziczyła błękitne oczy, po mamie kasztanowe włosy. Z racji tego, ze jako pierwszy z zespołu doczekałem się pociechy Carly była rozpieszczana przez wszystkich wujków i ciocie. Moja mama nie posiadała się ze szczęścia.
Wszystko układało się dobrze - Carly rosła, my dawaliśmy koncerty, spotykaliśmy fanów. Rutyna.

To się stało, kiedy Carly miała pięć lat. Mieliśmy swój własny dom z ogrodem na obrzeżach Londynu. Było ciepło, więc ubraliśmy Carly w sukienkę i [T.I] pozwoliła jej iść się pobawić w ogrodzie. Korzystając z chwili spokoju ruszyłem za [T.I] do kuchni. W dali słyszeliśmy radosne śpiewanie i śmiechy Carly zjeżdżającej na zjeżdżalni. Przyciągnąłem [T.I] do siebie i zacząłem ją namiętnie całować. Zachichotała.
- Kocham Cię - wyszeptałem w jej włosy.
- Ja ciebie też. Od zawsze. - odpowiedziała cicho. Nagle zdałem sobie sprawę, że śmiech Carly ucichł.
- Idź zobacz co robi Carly a ja zacznę przygotowywać obiad  - powiedziałem nie pokazując, ze coś mi nie pasuje. Moja córka nigdy nie milkła. Nigdy. [T.I] założyła baletki i wyszła do ogrodu. Wróciła po dziesięciu minutach zdyszana.
- Louis nigdzie jej nie ma! Obszukałam cały ogródek, zniknęła! - zaczęła płakać.
- Uspokój się! Może bawi się z tobą w chowanego? Chodź poszukamy jej razem. - starałem się mówić spokojnie, ale w środku wszystko we mnie skakało. Coś się musiało stać.

Przeszliśmy cały ogródek. Sprawdzaliśmy wszędzie, nawoływaliśmy i cisza. Wiedzieliśmy, ze jej nie ma. Odezwałaby się. Nie mogła też sama wyjść, ale na wszelki wypadek popytaliśmy sąsiadów, czy przypadkiem nie schowała się albo jej nie widzieli. Bez śladu. [T.I] się załamała.
 Postanowiłem wezwać zespół i zawiadomić Policję.
- Dzień Dobry, tutaj komenda w Londynie. W czym mogę służyć?
- Tu Louis Tomlinson. Wydaje nam się, ze ktoś uprowadził naszą córkę - powiedziałem bezbarwnym głosem.


- To niemożliwe! Musi być jakieś wytłumaczenie! - Liam chodził po pomieszczeniu w tą i z powrotem.
Carly była jego chrześnicą, traktował ją jak własną córkę. Nie tylko nam było ciężko
- Stary... szukaliśmy wszędzie. Wiesz, ze ona nigdzie się nie chowa na długo.. - mówiłem ukrywając twarz w dłoniach. Harry poklepał mnie po plecach.
- Znajdziemy ja obiecuję..
Kiwnąłem niewyraźnie głową. Siedzący obok policjant spisywał zeznania moje i [T.I], którą z kolei tuliła do siebie ciężarna Pezz. Dla niej to nie było zdrowe, taki stres. Wszyscy kochaliśmy Carly.
I wtedy zadzwonił telefon. Spojrzałem na policjanta.
- Niech pan odbierze i weźmie na głośnomówiący.
 Pokiwałem głową, ze zrozumiałem. Drżąca ręką odebrałem i wcisnąłem głośnik.
- No witaj nasza małą gwiazdeczko. Mamy twoją niunię na razie całą - po pokoju rozszedł się niski głos porywaczy.
- Czego chcesz?! Zostaw moje dziecko! - powiedziałem zdecydowanie a jednocześnie błagalnie.
- Haha spokojnie piosenkarzyku. Chcemy jedynie pieniędzy. Później puścimy Twoją dzidzie wolno.
- Ile? - spytałem. Gliniarz kiwał głową, że dobrze mówię.
- Sto tysięcy funtów w gotówce. kasę chcemy mieć jutro wieczorem. Radze ci nie zawiadamiać policji, bo z Carly będzie kiepsko. Bez żadnych numerów. Widzę cię jutro samego pod opuszczoną fabryką w  dzielnicy Londynu z kasą w ręku.- przełknąłem ślinę.
- Załatwione. Zero policji, opuszczona fabryka, wieczór. Zrozumiałem.
- Grzeczny chłopczyk. A teraz posłuchasz swojej córeczki.
- Tata! - kiedy usłyszałem pisk i płacz mojej córeczki krew mnie zalała.
- Masz jej nic nie robić rozumiesz?! Dam ci te pieprzone pieniądze tylko nie krzywdź mojej córeczki błagam! - Po drugiej stronie linii zapadła głucha cisza zapowiadająca koniec połączenia.
- Kurwa Mać! - krzyknąłem. [T.I] wpadła w histerię.
- Spokojnie panie Tomlinson. Rozegramy to tak, aby... - Policjant tłumaczył nam przebieg całej akcji, ale mało go słuchaliśmy. Wszyscy byliśmy załamani świadomością, że jakiś zbir znęca się nad moją córeczką.


Następnego dnia równo o umówionej godzinie zmierzałem w stronę opuszczonej fabryki z workiem z pieniędzmi w ręku. Miałem mieszane uczucia, gdyż naokoło na pozór opuszczonej fabryki roiło się od glin. Byli poukrywani aby zaatakować w odpowiednim momencie. Jeśli coś pójdzie nie tak - wszystko na nic. Nigdy nie ujrzę swojej córki. Pokręciłem głową aby pozbyć się nieprzyjemnych myśli.
Porywacz wyszedł mi na przeciw. Nigdy w życiu nie widziałem tego człowieka. Nie miałem pojęcia kim jest. Chciałem już mieć to za sobą.
- Twoje pieniądze a teraz oddaj m córkę - rzuciłem w niego workiem pełnym kasy. Złapał i zaczął przeliczać papierki.
- No no brawo! - Nie zdążył nic powiedzieć bo naraz doskoczyło do niego dwóch policjantów. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Bandytę pojmali, składownie przeszukano i po chwili usłyszałem płacz Carly, którą niósł jeden z funkcjonariuszy.
- Tata! - zaszlochała. Wziąłem ją w swoje ramiona i długo tuliłem nie zwracając uwagi na płynące łzy. Widziałem jak porywacza wyprowadzają w kajdankach w stronę radiowozu. Ktoś podniósł wór z pieniędzmi i wrzucił do auta policjanta prowadzącego sprawę. Jednak to się nie liczyło. Najważniejsze było to, że trzymałem w swoich ramionach swoją córkę całą i zdrową.
- Zaraz pojedziemy do mamy kochanie. I do wujka Liama, Nialla i całej reszty. Wszyscy cie kochamy i nigdy więcej nie narażę cię na coś takiego. Tak bardzo się o ciebie bałem....


Jak więc widzicie sława ma dwie strony medalu. Ta dobra to popularność, pieniądze i fani. Ale ta gorsza to niebezpieczeństwo, strach i tęsknota. Jeśli kiedyś chcielibyście zostać kimś sławnym to dobrze wam radzę - uważajcie! Nie wiadomo kiedy i gdzie a możecie stracić największy skarb życia. Mi dane było go odzyskać, innym niekoniecznie.

                                                                                                                                Louis Tomlinson




,,Jes­teś moim ma­gicznym światem, światem pełnym miłości, bez cienia wątpliwości... '

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Liam Payne imagin

Wita was Liamkowa ;)
Przez te wakacje w ogóle nie miałam czasu na pisanie, toteż bardzo dziękuję Belli, 
ze mnie trochę odciążyła i poprowadziła Imaginy i Niama mimo, ze też ma pracę
i czasem wolnym nie grzeszy ♥
No ale tak to jest, jak się wyjeżdża :) Na szczęście już wracam i mam takiego imaga z Liaśkiem ^^
Siedziałam wczoraj wieczorem i szukałam pomysłu no i wymyśliłam coś... dziwnego :D
No, ale ocenę pozostawiam wam.
Miłego lata - Liamkowa♥




W moim życiu liczą się dwie rzeczy. Aparat i Fotografowanie. Roiłam zdjęcia od małego, to było moją pasją. Chorobą. Dziewczyny w moim wieku zbierały na markowe ciuchy, buty i dodatki, podczas gdy ja odkładałam w możliwie najlepszy sposób zarobione pieniądze na ten wymarzony aparat. Był cudowny. Miał tyle opcji, ze na samą myśl o wodzeniu moimi opuszkami palców po obiektywie serce skakało z radości. No i jak wiadomo, cena tez była piękna. Nie chciałam wprowadzać w długi rodziców, więc sama na niego odkładałam. Na urodziny prosiłam drobne kwoty pieniężne, chodziłam w tych samych ciuchach co rok temu i dwa, podczas gdy sumka w skarbonce rosła. Strzegłam jej, jak oczka w głowie. W niej były fundusze na moje wymarzone dziecko, tak to nazywałam. Oglądałam różne reklamy z tą lustrzanką i czułam wielkie podekscytowanie, że niedługo ja też będę jej właścicielką. To się stało obsesją.


I oto nadszedł ten moment. Stałam za ladą z radością i podekscytowaniem obserwowałam, jak pracownik sklepu ze sprzętem elektronicznym pakuje moje cudeńko do pudełka sprawdzając przedtem czy nie jest uszkodzony i czy ma całe wyposażenie. Przez cały czas miałam wyciągnięte dłonie w jego stronę, który mówiły ,,No daj mi go wreszcie!" Stojący obok tata obserwował mnie z wyraźnym rozbawieniem na twarzy. W końcu mężczyzna dał mi sporych rozmiarów pudło, a tata wręczył mu moje pieniądze, które mu dałam gdyż bałam się, że je zgubie.
- Gdybym mógł dać państwu radę... - zaczął mężczyzna, ale ja już byłam przy drzwiach i kompletnie go nie słuchałam oczami wyobraźni widząc siebie pstrykającą cudowne zdjęcia. Tata jeszcze chwilę porozmawiał z ekspedientem i ruszył do samochodu.
- Jesteś szczęśliwa? - zapytał tata.
- Jeszcze się pytasz? Człowieku od dzisiaj będziesz miał milion zdjęć z różnych ujęć jak pijesz poranną kawę! - odparłam na co się zaśmialiśmy.
- Byle, żebyś ni robiła sesji, jak śpię. Na kawę mogę się zgodzić - ostrzegł.
- Dobrze staruszku.


Kiedy dojechaliśmy do domu przystąpiłam do rozpakowywania mojego nowego nabytku. Próbowałam zapamiętać to uczucie, gdy naciskałam włącznik aby go uruchomić. Zbiegłam na dół wkładając aparat do porządnego pokrowca, którego nabyłam jeszcze przed jego kupieniem .
- Mamo idę na miasto robić zdjęcia!
- Nawet mi nie pokazałaś aparatu!
- Pokaże ci od razu z bonusowymi zdjęciami - obiecałam wychodząc na słoneczny dzień. Wsiadłam na rower i ruszyłam do centrum miasta, gdyż tam zdjęcia wychodzą najlepiej. Zawsze można było spotkać jakiegoś biednego człowieka przebranego za Kubusia Puchatka, albo dzieci biegające z kolorowymi balonikami. To było urocze. Odstawiłam rower na stoisku przy jednym z sklepów i ruszyłam z aparatem w dłoni. Fotografowałam młode pary i rodziny, oraz zakochanych. Nie brałam za to pieniędzy, dla mnie było to hobby. Akurat zobaczyłam chodzącego na szczudłach klauna, więc podeszłam do niego bliżej i zaczęłam go fotografować. Nie zauważyłam, że stoję na środku ulicy, byłam za bardzo pochłonięta uchwyceniem klauna. Usłyszałam tylko pisk samochodu i krzyki.


Nie straciłam przytomności, ale przed upadkiem zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam klęczał nade mną bardzo przystojny brunet. Miał brązowe oczy, zarost i bardzo zatroskaną minę.
- Wszystko w porządku? Dzwonię po pogotowie - odezwał się swoim głębokim głosem.
- Nie, nic mi ni jest, ale - i wtedy przypomniało mi się, że w ręku trzymałam aparat, którego teraz nigdzie nie było! Zaczęłam się za nim rozglądać, bezskutecznie.
- Coś się stało? - zapytał chłopak, ale ja go zupełnie nie zauważałam. W końcu wstałam i przeżyłam wstrząs.Podczas upadku poleciałam na aparat rozwalając go na mniejsze części. Obiektyw odłamał się całkowicie. W moich oczach stanęły łzy. Co ja powiem rodzicom?  Jednak nie to było najgorsze. Zbierałam na ten aparat bardzo długo, odkładałam wszystkie swoje oszczędności. On był moim marzeniem. Nie zdążyłam zrobić nawet zdjęć! W tej chwili chciałam cofnąć czas i nigdzie z nim nie wychodzić. Uklęknęłam i zaczęłam zbierać resztki pozostałe po moim małym cudeńku. Bałam się wracać do domu, nie wiedziałam jak zareagują rodzice.Tajemniczy chłopak kucnął obok mnie i wziął resztki w ręce
- Przepraszam to moja wina - zaczął się tłumaczyć. Spojrzałam na niego, Był gorzej przybity tą sytuacją ode mnie. Przejął się i naprawdę było mu smutno.
- Ja też zawiniłam. Nie powinnam stać na środku jezdni.
- A ja powinienem jechać wolniej. Gdybym mocniej uderzył... nawet nie chcę o tym myśleć! Tak bardzo mi przykro. Na pewno dużo dałaś za ten aparat.
- Prawdę mówiąc wszystkie swoje oszczędności. No ale trudno. Mam nauczkę na życie. - westchnęłam i zaczęłam się podnosić. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. To był on.
- Ty chyba sobie żartujesz! Rozwaliłem Ci aparat, na który zbierałaś od dawna a ty nawet na mnie nie krzykniesz tylko tak spokojnie sobie odejdziesz?! - zapytał zszokowany.
- Może to twój urok na mnie tak działa.... Hm...
- Liam. Jestem Liam Payne i mój urok nie ma tu nic do gadania.
- [T.I] . Przecież nie zrobię ci awantury. Ja też zawiniłam. Nie słyszałam klaksonu i krzyku ludzi a to źle.
- Weź przestań. Odkupie ci ten aparat. Dużo miałaś na nim zdjęć?
- Niewiele, no kupiłam go dzisiaj ale nie będziesz...
- No nie! I jeszcze kupiłaś go dzisiaj? Jestem palantem.
- Liam przestań. Wina była po obydwu stronach. - on naprawdę się martwił! Ale nie mogłam pozwolić aby odkupywał mi aparat! Widziałam jego cenę i nie należał do tanich.
- Wsiadaj do samochodu.
- Nie.
- Wsiadaj, bo inaczej włożę cię do niego siłą - zagroził.
- Spróbuj - uśmiechnęłam się zakładając ręce. Uniósł brwi po czym zbliżył się do mnie i zwyczajnie mnie podniósł jakbym ważyła gramy. Śmiałam się, gdy delikatnie ulokował mnie w swoim aucie na miejscu pasażera po czym zebrał resztki aparatu do reklamówki i siadł za kierownicą.
- Mówiłem, ze zrobię to siłą - uśmiechnął się w moją stronę. Miał piękny uśmiech.
- Liam nie kupisz tego aparatu. Widziałam jego cenę i nie pozwolę aby obca osoba wydawała taką sumę.
- Twierdzisz, ze się nie znamy? Dobrze bo po kupieniu aparatu chcę wziąć od ciebie numer i rozwijać naszą znajomość. - odparł, a ja poczułam motyle w brzuchu. Dlaczego nowo poznany gostek tak na mnie działał? Lecz zamiast do salonu z urządzeniami elektronicznego podjechaliśmy pod ładny dom.
- Tu mieszkam z rodzicami - wyjaśnił Liam - nie chciałaś abym kupił ci aparat więc chociaż zobaczysz gdzie mieszkam.
- Bardzo ładnie - pochwaliłam gust ich rodziców. Zaprosił mnie do środka. Przywitałam się grzecznie z rodzicami Liama i ruszyliśmy do jego pokoju.
- A oto Liamolandia! - powiedział ogarniając ręką cały pokój. Muszę przyznać, ze był urządzony ze stylem. Usiedliśmy na jego ogromnym łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Straciłam poczucie czasu. Myślałam, ze rozmawiamy godzinę, a kiedy spojrzałam na zegarek doznałam szoku.
- Liam jestem u ciebie już cztery godziny! Musze wracać do domu, rodzice pewnie umierają z nerwów. Niechętnie spojrzał na mnie.
- Nie chcę żebyś jechała.
- Przecież nie jadę na koniec świata. Mieszkamy bardzo blisko - zaśmiałam się.
- Poczekaj jeszcze trochę - poprosił, więc usiadłam. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Zwykle tego nie robiłam, ale dzisiaj wiele swoich granic przekroczyłam. Nagle do pokoju wszedł chłopak z postawionymi blond (farbowanymi) włosami i niebieskimi oczami. W dłoni trzymał jakąś torbę.
- To twój brat czy chłopak? - zapytałam, a oni spojrzeli na mnie dziwnie.
- Przyjaciel - wyjaśnił Liam dobitnie akcentując to słowo - Nie mogłeś szybciej?! - tym razem zwrócił się do Blondyna.
- Sorry stary, korki - wzruszył ramionami tamten.
- To jest [T.I]. [T.I] to Niall mój przyjaciel.
Podaliśmy sobie ręce. Miał fajne dłonie.
- Okej ja naprawdę już muszę lecieć.
- Odwiozę cie - uparł się Liam, więc nie naciskałam. Pożegnaliśmy sie z nowo poznanym chłopakiem a Niall machał nam wesoło. Jednak zanim odjechaliśmy Liam wręczył mi torbę, którą przedtem trzymał Niall. Rozpakowałam ją, aczkolwiek domyślałam się co jest w środku i nie pomyliłam się. Otworzyłam pudełko z nowiuteńkim modelem mojego aparatu.
- Ale ty jesteś uparty...
- Jestem i co zrobisz?
- Nic?
- Właśnie. Więc grzecznie weź prezent i zaproś mnie na randkę. Wyrównasz wtedy rachunek - puścił mi oczko.
- O ty cwaniaku ukartowałeś to sobie...
- A jakżeby inaczej - zaśmialiśmy się.

Liam podwiózł mnie pod dom, a potem przyprowadził mój rower, co było słodkie. Więc na pożegnanie dałam mu zasłużonego buziaka w policzek i obiecałam, że spotkamy się jeszcze nie raz. Później patrzyłam jak odjeżdża po czym ruszyłam do domu. Rodzice nie zadawali zbytnich pytań, chcieli tylko abym im pokazała zdjęcia. Dałam im więc aparat na którym było mnóstwo zdjęć Liama i moich ale więcej z samym Payne'm.
- A to kto? - zapytała mama.
- To? To jest mój nowy znajomy - odparłam z uśmieszkiem, którego znaczenie znałam tylko ja.


                   , ,Każdego dnia nadajesz memu życiu nowy sens, z Tobą mogę iść po jego kres... "

niedziela, 10 sierpnia 2014

Niall Horan imagine

Hej Miśki :)
Czas leci, co nie? Raptem znów zaczniemy kolejny rok szkolny... Zresztą nie ważne. Nie psujmy sobie wakacji. ;p

Imagin krótki, aczkolwiek mi się nawet podoba. Jak mi się podoba to chyba wy też będziecie zadowolone. ;p
A co do tego imagina to... Dobrze mieć kogoś kto jest z Tobą zawsze i wszędzie :)

Co myślicie o tym imaginie? Piszcie w komentarzach ;3

 Pozdrawiam Bella♥


Zdiagnozowano u mnie jakieś nagłe zachorowanie, jedno co wiedziałam to, że straciłam głos. Nie mogłam mówić. Nie mogłam się śmiać. Nie mogłam krzyczeć. Brak dźwięku wydobywającego się z moich ust.

Niall usiadł obok mnie na krześle, przysuwając je do mojego szpitalnego łóżka. Zaczął mówić na różne tematy; jak to w szkole nudno beze mnie, narzekanie na nauczycieli. Wszystko co mogłam zrobić to się uśmiechać i skinąć głową. Nie mogłam wypowiadać się na tematy, o których mówił i śmiać się razem z nim.
-Wszystko w porządku? Przestałaś reagować na moje wypowiedzi. Zanudzam? - zapytała zrozpaczony- [Twoje.Imię], martwię się o ciebie. Wiem, że nie jesteś szczęśliwa. Wiem.  Ale.. Czuje się załamany. Bez twoich sarkastycznych dowcipów, twoich inteligentnych rozmów lub pięknego śmiechu, nie jesteś... Sobą.
Spojrzał na zegarek.
-Ach, przepraszam. Mam ważne spotkanie dzisiaj- oznajmił i włączył radio. Nastawił moją ulubioną stację.
-Posłuchaj trochę radia zanim wrócę. Dobra?- powiedział, na co przytaknęłam. Uśmiechnął się i wyszedł z sali. Westchnęłam bezgłośnie i zaczęłam się relaksować słuchając melodyjnych piosenek.

-Zanim zacznie grać kolejny utwór, mamy na linii zakochanego- powiedział prezenter radiowy- Więc posłuchajmy co ma do powiedzenia. Może te słowa nie będą skierowane do każdej z Pań, ale na pewno sprawią, że nie jedna się uśmiechnie!
Włączono linię telefoniczną i słychać było stłumiony głos.
- Hej. Chciałbym serdecznie pozdrowić moją dziewczynę [Twoje.Imię]. Dziś są jej urodziny. Niedawno rozpoznano u niej chorobę, która polega na tym, że całkowicie straciła głos, czyniąc brak możliwości wypowiedzenia jakiegokolwiek dźwięku. To naprawdę jest do bani, aby nie móc słyszeć jak mówi, czy się śmieje. Nienawidzę patrzeć, jak leży smutna na białym, szpitalnym łóżku. Ale chciałbym powiedzieć całemu światu, że [Twoje.Imię] jest najbardziej niesamowitą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem w życiu. Jest powodem, dla którego uśmiecham się codziennie. Bez niej jestem... Nikim.- przerwał na chwilę.
-Kocham Cię [Twoje.Imię]. Z głosem, czy nie, jesteś moja i wyłącznie moja. Nie oddam cię nikomu. Więc... Wszystkiego najlepszego!
Połączanie zostało zakończone, a prezenter podziwiał jakie to było słodkie.
Niall wszedł do mojej sali i przytulił mnie mocno, chowając telefon do kieszeni.
Puścili w radio "Rihanna- We found love".
-Wiesz, że cię kocham, prawda?- wyszeptał- Mimo, że nie mogę usłyszeć twojego głosu, chcę byś słyszała mój, głośno i wyraźnie, tak że cały kraj również będzie w stanie go usłyszeć. Niech słyszą jak bardzo cię kocham- powiedział. Uśmiechnęłam się, a łza wzruszenia popłynęła po policzku.

 

"Najpiękniejsza chwila w ciągu dnia ? Północ. Bo tylko wtedy już nie ma dzisiaj, a jutro jeszcze nie nadeszło."

wtorek, 5 sierpnia 2014

Harry Styles imagine


Witam wszystkich :] 

Znów się spytam ( możliwe, że znów nie dostane odpowiedzi) : Co u was? ;D
Ja troszkę leniuchuje i troszkę pracuje. Wszystkiego po trochu haha :)

Kolejny imagin. Powiedzmy sobie szczerze. Nie zaskakujący pomysł, ale...
Jak fajnie by było dostawać takie listy, co nie? Tak sobie ostatnio leżałam i myślałam, że mieć tajemniczego wielbiciela to naprawdę romantyczne. Szkoda, że teraz coraz rzadziej się tacy mężczyźni zdarzają :) Ale... Pamiętajcie, że od każdej reguły są wyjątki. ;p


Chcę was zaprosić również na drugiego bloga, gdzie niedawno pojawił się nowy rozdział:
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

KOCHAM WAS
 BELLA♥
____________________________________________________________________________
Pochylony tekst oznacza treść listu.  


 Droga [Twoje.Imię].
Myślałem ostatnio o listach. Litery wypełnione uczciwością, prawdą i miłością. To brzmi tak kiczowato, że prawie nikt ich już nie pisze. Wiem, że zawsze chciałem napisać list skierowany do ciebie, więc pomyślałem, że zrobię to, aby zwrócić twoją uwagę. Prawdopodobnie nie będzie tak przez długi czas, ale mam nadzieję, że moje sowa wpłyną na ciebie w jakiś sposób.
Po pierwsze chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo jesteś piękna. Kocham każdą Twoją część ciała. Nie jesteś gruba. Nie wiem kto wprowadza Cię w to kłamstwo. Masz niesamowite, długie nogi. Podobają mi się twoja małe i delikatne ręce. Chce trzymać je zawsze. Twój wspaniały uśmiech, który wita każdego człowieka, jak promień światła słonecznego. Kocham jak doskonale wygalają twoje wargi i jak bardzo chciałbym cię pocałować. Kocham twoje oczy. Jestem gotowy wpatrywać się w niej bez przerwy.
Szkoda, że nie mam odwagi, aby powiedzieć ci, kim jestem. Może chciałabyś mnie poznać i mam nadzieje, że zakochasz się we mnie. Na razie jednak mam zamiar trzymać się z daleka.

Kocham.
Tajemniczy wielbiciel.



"It's not much of a life you're living. It's not just something you take. It's given."

Patrzyłam na list ze łzami w oczach. To nie mogło być dla mnie. Nie ma mowy, żeby ktoś mógł dopasować te znakomite słowa do mnie. To po prostu nie możliwe. Do mnie? Przecież jestem niczym. Spędzam czas czytając książki. Nie ma we mnie nic specjalnego. Nawet to jak się ubieram, nie jest twórcze.
Kim jest ten facet? Czy to jakiś żart? To musi być żart. Dlaczego ktoś miałby się we mnie zakochać... Jestem dziwakiem, którą mama opuściła, kiedy miała dwanaście lat i której tata jest w więzieniu. Mieszkam z babcią i trzymałam się z trzema przyjaciółkami. Ewą, Lolą i Margaret.

Pierwszy dzwonek. Zdałam sobie sprawę, że wciąż stoję przy swojej szafce, a łzy spływały po moich policzkach. Wyprostowałam się i zamknęłam szafkę.
Miałam nadzieję, że moje oczy nie były zbyt czerwone. Udałam się do klasy i otworzyłam drzwi.
-Przepraszam za spóźnienie- powiedziałam z głosem wciąż chrapliwym od płaczu. Nauczyciel spojrzał na mnie i posłał mi sympatyczny uśmiech. Usiadłam obok Loli. Moje trzy przyjaciółki patrzały na mnie z ciekawością i niepokojem. Po chwili drzwi klasy otworzyły się i tym razem do klasy wszedł Harry. Przeprosił za spóźnienie i usiadł obok swoich kumpli, po drugiej stronie klasy.
-[Twoje.Imię]. Co się stało?- zapytała Ewa. Podałam im list, który otrzymałam. Zgarbiły się i zaczęły czytać po cichu. Zaczęłam przypominać sobie słowa, a moje oczy zaczęły łzawić po raz kolejny. Przygryzłam nieco moją dolną wargę, starając się je kontrolować. Dziewczyny spojrzały na mnie, a Margaret oddała mi list z powrotem.
-To było takie piękne- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-To prawda.
-To takie fałszywe- doszłam do wniosku.
Spojrzeli na mnie, jakbym oszalała.
-[Twoje.Imię]- powiedziała Ewa  poważnym tonem- Ktoś tam jest w tobie zakochany. Nie dołuj się tak. Nikt nie spędza tyle czasu, aby napisać tak idealne słowa dla jakiegoś żartu. Ten facet, kimkolwiek on jest, jest poważnie zainteresowany tobą.
-Wiem, że takie rzecz to cuda dla was, bo romantyczność w tych czasach totalnie wygasa, ale trzeba mieć wiarę- oznajmiła Lola.
-Zasługujesz, by być adorowaną- powiedziała Ewa szturchając mnie lekko łokciem.
Roześmiałyśmy się, a następnie rozpoczęłyśmy pracę nad naszym projektem, który zadał nam do zrobienia w grupach nasz nauczyciel.

Po skończonej lekcjach udałyśmy się do lokalnej kawiarni. Przy szkole widziałyśmy Harrego, który filtrował z jakąś blond laską.
Nienawidziłam się do tego przyznawać, ale troszkę podkochiwałam się w Harrym. Myślę, ze każda dziewczyna w szkole to robi. Ale on nigdy nie zobowiązał się do jednej dziewczyny. To nie jest ktoś, kto jest wytrwały i na kim można polegać. Harry troszczy się i dba tylko o siebie.
Kiedy mijałam ich przy szkolnej bramie, spojrzałam na niego i jego dziewczynę. Harry to zauważył i puścił do mnie oczko.

Dziewczyny i ja spędzaliśmy czas na rozmowie o liście i o tym kto mógł ewentualnie go napisać, ale nikt do tego nie pasował. To uświadamiało mi coraz bardziej, że to jakiś żart. Kiedy było już późno, udałam się do domu i z jakiegoś dziwnego powodu nie mogłam przestać myśleć o Harrym.

Następnego dnia, kiedy poszłam do szkoły, znalazłam w szafce kolejny list skierowany do mnie.

Droga [Twoje.Imię].
Martwi mnie, że myślisz, że cię okłamuje. Mogę szczerze powiedzieć, że to, co czuje moje serce do Ciebie jest najprawdziwszym uczuciem w całym moim życiu. Tylko żałuję, że nie widzisz jak mocno staram się być wystarczająco dobry dla Ciebie.
To kolejna rzecz. Wiem, że nie czujesz się wystarczająco dobra dla żadnego faceta, ale w rzeczywistości jesteś idealna i zbyt dobra, aby być z byle jakim facetem. Jesteś jedną z najrzadszych i najbardziej spektakularnych dziewczyn, jakie kiedykolwiek widziałem na oczy. I tak długo, jak tylko mogę. Tak długo, jak mi pozowlisz, będę cię adorować. Zasługujesz na całą miłość na tym świecie i to wszystko leży we mnie.
Kochanie, nie masz pojęcia, jak trudno jest dla mnie, widzieć jak płaczesz i nie móc podejść i owinąć cię w swoje ramiona. Chciałbym trzymać cię tak mocno i całować Twoje piękne usta. Chciałbym powtarzać, w kółko, jak wiele dla mnie znaczysz. Jestem zakochany w tobie. Nie mogę nawet przestać myśleć o tobie. Masz to. Jesteś moim spełnieniem marzeń.
Więc proszę... Nie mniej wątpliwości.


Kocham.
Tajemniczy wielbiciel.



"Makes me feel like I can't live without you. It takes me all the way. I want you to stay."

Po prostu stałam. Przycisnęłam list do swojej piersi. Kim jest ten facet? Chcę go. Chcę podziękować mu za myślenie o mnie w ten sposób. Dziewczyny podeszły do mojej szafki. Bez słowa podałam im list. Kiedy skończyły czytać, spojrzały na mnie z łzami w oczach.
-Jest idealny dla ciebie- powiedziała Margaret. Skinęłam głową zagryzając dolną wargę.
Naszą rozmowę przerwał głośny krzyk. Wszyscy rozejrzeli się dookoła i zobaczyli Harrego z dwoma dziewczynami. Obejmował swoją blondynkę, a dziewczyna z brązowymi włosami krzyczała na nich z wściekłością. Spojrzałam na Harrego i zauważyłam, że wygląda perfekcyjnie. Jakby fakt, że skrzywdził kolejną dziewczynę nie robiło na nim wrażenia.
Ona i jego nowa laska ruszyli do klasy.
-Spójrz. Sexy [Twoje.Imię]- rzucił w moją stronę z uśmiechem na ustach. Zwróciłam się do dziewczyn i ujrzałam ten sam wyraz zaskoczenia na twarzach.

Przez resztę tygodnia nie wydarzyło się nic ciekawego. Nie otrzymałam żadnych nowych listów, co mnie naprawdę martwiło.
A poza tym Harry potajemnie ze mną flirtował. Chwytał mnie za rękę, mijając mnie w drodze do klasy, obejmował ramieniem... Nie podobało mi się to.

Był piątek. Chciałam tylko wrócić do domu, przebrać się w suche ubrania i oglądać film. Mój tajemniczy wielbiciel nie napisał do mnie nic w tym tygodniu. Czy robię coś źle? Może udało mu się znaleźć kogoś innego? Pytania te prześladowały mnie cały czas. Może chociaż w weekend uda mi się oczyścić umysł. Babcia pojechała na jakiś wypad pod namioty, więc dom będzie miły i spokojny.
Kiedy szłam do domu, deszcz zaczął padać coraz mocniej. W ciągu kilku sekund byłam przemoczona do suchej nitki. Ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłam deszcz.
Po chwili zauważyłam, że jakiś samochód zatrzymuje się koło mnie. Spojrzałam kto siedzi za kierownicą. Harry.
- [Twoje.Imię] wsiadaj. Podrzucę cię do domu- zaproponowała.
- Nie ma takiej potrzeby- odpowiedziałam. Ostatnią rzeczą, jaką chciałam to siedzieć z nim w jednym samochodzie.
-Proszę [Twoje.Imię]. Przeziębisz się- było coś dziwnego w jego głosie, coś co mnie przekonało.  Wsiadłam do samochodu. Było miło i ciepło w środku. Z radio rozbrzmiewała piosenka "Stay" Rihanny. Uśmiechnęłam się pamiętając cytaty z tej piosenki w listach od mojego wielbiciela.
-Więc, jakie są twoje plany na weekend?- zapytał mnie Harry.
-Hm,  dziś wieczorem nic, ale jutro przychodzą do mnie dziewczyny na Pidżama Party.
-A może spędzisz dziś wieczór ze mną?- zaproponował.
-Nie- odpowiedziałam od razu. Był zaskoczony.
-Daj spokój. Tylko daj mi szansę.
-Nie.
-Dlaczego jesteś taka pewna swoich odpowiedzi?
-Nie jesteś w moim typie.
-Skąd wiesz?- brzmiał bardzo defensywnie.
-Ranisz dziewczyny. Sypiasz z nimi, a następnie je rzucasz. Nie dbasz o uczucia innych ludzi. Jedyną osobą, o którą dbasz to ty sam. I szczerze mówiąc, po prostu nie czuję się kolejną z twoich dziewczyn- oznajmiłam szorstko.
Uderzył ręką o kierownicę.
-Czy nie nauczyłaś się niczego z moich listów?- zapytał.
-Co ty mówisz?- zdziwiłam się. Zaparkował na podjeździe do mojego domu.
-Jestem twoim tajemniczym wielbicielem- poinformował.
-Nie, nie jesteś.
-Tak, jestem.
-Wcale nie! Nie możesz być!- krzyknęłam. Czułam łzy spływające po moich policzkach.
-Jestem, tylko ty nie chcesz sobie to uświadomić- był spokojny. Sięgnął do schowka i wyciągnął kopertę. Była dokładnie taka sama, jak te które dostawałam. Podał mi ją.
-To... To do mnie?- zapytałam, chwytając ją delikatnie. Skinął głową.

Weszliśmy do mojego domu. Zaprowadziłam go do mojej sypialni, a sama udałam się do łazienki, aby zmienić ubrania na suche. Napisałam dziewczynom sms'a, że tajemniczym wielbicielem był Harry i wróciłam do sypiani. Harry miał na sobie wyblakłe, ciemne dżinsy i szarą koszulkę. Jego włosy były mokre od deszczu. Posłał mi uśmiech, kiedy usiadłam obok niego na łóżku. Zaczęłam czytać list.

Droga [Twoje.Imię].
Przepraszam, że nie pisałem do Ciebie w ostatnim czasie, ale zacząłem więcej rozmyślać. Zanim zaczniesz panikować- nie zmieniłem zdania o Tobie. Zaufaj mi, że nadal jestem bardzo zakochany w Tobie i chciałbym spędzić z Tobą resztę życia. Cały czas myślałem o tym, co sądzisz o mnie. Czy jestem wystarczająco dobry dla Ciebie?
Wiem, że jesteś spokojną dziewczyną, której wystarczy książka i trochę gorącej herbaty. To jest jedna z rzeczy, które w Tobie uwielbiam. Jesteś spokojna. Ale ja taki nie jestem.
Ja po prostu zawsze wszystko psuje. Nie mogę ryzykować, że z Tobą też tak będzie. Ale bardziej myślę o oderwaniu się od dotychczasowego życia. Chcę stać się spokojnym. Potrzebuję cię. Potrzebuję cię tak bardzo. Kiedy jestem z Tobą, nawet jeśli tylko przez kilka sekund, jestem szczęśliwy. Chcę po prostu usiąść naprzeciwko ciebie i rozmawiać z Tobą o wszystkim. Pragnę być blisko Ciebie. Chcę, żebyś ty też chciała być blisko mnie. Chcę, żebyś mnie chciała, potrzebowała. Pokochaj mnie. Perspektywa, że mnie nie kochasz załamuje mnie każdego dnia.
Twoje szczęście jest na tyle dobre, aby sprawiło, że się zmienię.
Wszystko o co proszę to jedna szansa. Ty też potrzebujesz tej szansy.
Proszę.

Kocham.
Harry.

"I want you to stay.  Stay..."

Wpatrywałam się w jego oczy. Nie wiedziałam, że płakałam, dopóki poczułam jak jego kciuk wyciera moje łzy. Pochyliłam się do jego dotyku i splotłam nasze ręce. Zaczął całować moje dłonie, aż dotarł do ust. Czułam się, jakbym znalazła brakujący kawałek mnie. Jego usta były miękkie i delikatne. Były wypełnione miłością. Oderwałam się od niego, potrzebując powietrza.
-Już zakochałam się w Tobie- wyszeptałam. Uśmiechnął się i ukrył twarz w moim ramieniu. Głaskałam go po głowie. Siedzieliśmy razem całą noc i poznawaliśmy się lepiej. Zdecydowaliśmy się poczekać, aż weźmie mnie na "pierwszą randkę", aby oficjalnie stać się parą.
Musiał pojechać ode mnie po południu, ponieważ dziewczyny miały przyjść na noc. Kiedy otworzył drzwi, akurat stały w progu. Były zaskoczone, że go zobaczyły.
-Jeśli ją skrzywdzisz, to cię zabiję- ostrzegła Lola.
-Nie skrzywdzę jej. Obiecuję. Kocham ją tak bardzo i długo tego pragnąłem. Wiem co mam i nie stracę tego- odpowiedział.
-Kurde... One jest dobry w słowach- powiedziała.
Zaśmialiśmy się. Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł.
Teraz byłam szczęśliwa.

 "Jeśli mężczyzna cię chcę- nic nie jest w stanie go od ciebie odciągnąć. 
Jeśli cię nie chce- nic go przy tobie nie zatrzyma."

piątek, 25 lipca 2014

Zayn Malik imagin

Cześć mordki♥
Już prawie połowa wakacji za nami. Jak ten czas szybko leci ;c
No, ale nie smutajmy tylko wykorzystujmy dany nam czas jak najlepiej ;D

Mam nadzieje, ze ten imagin wam w tym pomoże ;p
Wiem, że to Nialla wyobrażacie sobie z gitarą, bo najczęściej go z nią widzimy, ale mi osobiście Zayn lepiej tu pasował. Ale to chyba kwestia gustu :]
Jestem ciekawa co wywnioskowaliście z tego imagina :) Piszcie w komentarzach.


Jeżeli macie jakiekolwiek pytania czy coś to też piszcie w komentarzach. Nie ważne czy pytania dotyczą bloga czy mojego "prywatnego" życia. Śmiało pytajcie :D
Pozdrawiam Bella ;*

(Kursywą został zaznaczony tekst listu)

Zayn Perspektywa:
Byłem biedny przez całe swoje dotychczasowe życie. Sierota, porzucony przez rodziców. Wszystko co miałem to gitara. Każdego ranka i każdego wieczoru, grałem dla ludzi, którzy przechodzili obok mnie. Niektórzy wrzucali pieniądze, do kubeczka postawionego obok mnie. Niektórzy mijali, nawet nie zerkając. Nikt nie zatrzymywał się by dłużej posłuchać.
Kto chciałby oglądać brudnego chłopca z bliznami? Zbierałem każdego dnia tyle, abym mógł wyżywić siebie. Nie mogłem sobie pozwolić na nic innego.

Chociaż dopiero stroiłem struny swojej gitary, ktoś usiadł naprzeciwko mnie w milczeniu. Spojrzałem w górę, widząc dziewczynę w moim wieku, patrzącą na mnie z zaciekawieniem. Głowę przechyliła w bok, a włosy opadły jej na oczy. Zignorowała to, uśmiechając się do mnie.
- Co umiesz zagrać?- zapytała mnie, siedząc na zimnej, betonowej ziemi. Była zadbana i miała złoty medalion w kształcie serca na szyi, który mienił się w blasku słońca.
Wzruszyłem ramionami.
-Wszystko. Tak sądzę. Mogę usłyszeć piosenkę raz, a potem ją odtworzyć.
Jej oczy rozszerzyły się.
-Ach, dobrze! Bo grałam kiedyś w taką jedną grę. Tam była taka piosenka i zawsze chciałam ją usłyszeć graną na żywo. Nazywa się The Legend of Zelda. Słyszałeś o tym?
Skinąłem głową, uśmiechając się. Już kilka razy grałem ten utwór. Wstałem, podobnie jak dziewczyna i zacząłem dla niej grać. Kiedy grałem, widziałem na jej twarzy mnóstwo emocji: podziw, zaskoczenie, nostalgia, relaks, szczęście...
-To było świetne!- uśmiechnęła się kiedy skończyłem grać- Hm... Czy mogę zapytać jak masz na imię?
-Pewnie- skinąłem głową- Zayn. A jak ty się nazywasz?
-[Twoje.Imię]- odpowiedziała dziewczyna- Niestety muszę już iść...Och! To kilka rzeczy ode mnie.
Pogrzebała w swojej torbie i wyciągnęła kilka przedmiotów. Pierwszą rzeczą były pieniądze. Co najmniej 40 dolarów. Moje oczy się rozszerzyły. Czy to w porządku, że mogła dać mi tak dużo pieniędzy? Następną rzeczą było małe pudełko. Wręczyła mi je, czekając cierpliwie, aż je otworze. Kiedy to zrobiłem, znalazłem w środku jedzenie. Świeże, pyszne jedzenie. Ostatnim podarunkiem była butelka wody.
-Dziię...Dziękuje bardzo [Twoje.Imię]! - zawołałem.
-Nie ma za co!- uśmiechnęła się- Do zobaczenia jutro.
Obserwowałem jak odchodzi, wtapiając się w tłum ludzi. Uśmiechnąłem się, biorąc duży łyk mojej wody. Nie mogłem się doczekać, aby zobaczyć ją jutro.

Twoja Perspektywa:
-Ale...Ale tato!- wykrzyknęłam- Muszę wrócić jutro do miasta! Spotkałam kogoś, a on był bardzo miły.
-On?- ojciec ryknął, na co drgnęłam- Wiesz, że masz narzeczonego! Musisz go poślubić, aby nasza rodzina pozostała na wysokich szczeblach, w przeciwnym razie będziemy musieli pożegnać się z luksusami! Nie masz spotykać się z nikim poza rodziną! Wyjeżdżamy do Francji za tydzień, abyś spotkała się z przyszłym mężem.
Wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju. Czułam, że zaraz wybuchnę płaczem. Mój ojciec zawsze był stanowczy i zawsze mówił mi, co mam robić. Lubił panować nad moim życiem. Nie chciałam już tego więcej.
-Zayn- mruknęłam sama do siebie- Jestem przekonana, że znów będę słuchać jak grasz. Obiecuję.

Zayn Perspektywa:
Westchnąłem, wiedząc,ze to już dość gry na ten dzień. Kwota pieniędzy, którą dziś zarobiłem, była dla mnie zaskoczeniem. Byłem zadowolony, ale wiedziałem, że nie obejdzie się bez przyjścia tutaj jutro.
Zacząłem drzemać, w pobliżu sklepu, przytulając do siebie aksamitny woreczek i gitarę.
Musiałem być wypoczęty, aby wykorzystać jutro cały swój potencjał. Musiałem grać doskonale... Dla niej.

Ranek zaświtał nade mną, budząc mnie z mojego snu. To, na czym spałem nie było wygodne, ale spałem dobrze w tę noc. To był najlepszy sen od lat.

Twoja Perspektywa:

Obudziłam się i związałam włosy w kucyk. Ubrałam się w dżinsy i koszule. Torbę wypełnioną żywnością, wodą i pieniędzmi, zawiesiłam przez ramię. Mój pokój był na pierwszym piętrze, ale mnie to nie obchodziło. Skoczyłam z parapetu, dobrze lądując na ziemi. Nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć chłopca, którego poznałam wczoraj.

Kiedy doszłam do miasta, znalazłam samotną postać siedzącą w kącie przy sklepie. Uśmiechnęłam się, widząc, że ćwiczy grać.
Powoli podeszłam do niego, upewniając się, że go nie rozproszę. Mimo to, szybko zdał sobie sprawę, że tam jestem i zatrzymał grę.
-Eeeej... Podobało mi się.
-Ja tylko ćwiczyłem. To nie była prawdziwa gra.
-Naprawdę? To i tak było dobre!- zachwyciłam się.
-Praktyka czyni mistrza- uśmiechnął się.
-Ale to było idealne.
-Nie jestem doskonały, nie moja gra. Mam same wady- przewrócił oczami.
-Nie mów tak o sobie!- wykrzyknęłam, siadając obok niego- Kocham cię takiego, jakim jesteś.
Zarumieniłam się próbując ukryć swoją twarz.
- Ojejku, nie o to mi chodziło. To znaczy... Jak przyjaciela. Kocham cię jak przyjaciela.

Zayn Perspektywa:
Odwróciłem się do niej.
-Widzisz we mnie przyjaciela?
Skinęła głową.
-Jesteś moim szczególnym przyjacielem, ponieważ jesteś zabawny i miły. A tak w ogóle jesteś moim pierwszym przyjacielem.
Byłem jej pierwszym przyjacielem? Zawsze myślałem, że bogate dzieciaki otaczają się mnóstwem znajomymi. Miałem przyjaciół, ale wszyscy oddalili się ode mnie. Przynajmniej miałem jakiś, w przeciwieństwie do niej. Szkoda mi jej.
-Ach tak- westchnęła- Czy zagrasz coś dla mnie?
-Oczywiście. Co chcesz posłuchać?
-Cokolwiek. Nie jestem dziś wybredna.

Dzień po dniu, przez 6 dni, odwiedzała mnie, słuchając moich piosenek. Zawsze uśmiechała się uprzejmie, dawała mi jedzenie i wodę. Każdego dnia odzyskiwałem zdrowie i byłem coraz silniejszy. Zacząłem grać jeszcze lepiej. Może to ona dawała mi inspirację, aby grać lepiej? 
Zauważyłem, że każdego dnia jej uśmiech stawał się jeszcze smutniejszy, aż do szóstego dnia, kiedy http://sphotos-h.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/317997_584928904857142_177456065_n.jpgprzyszła. Wiedziałem, że zmusza się do uśmiechu.
Po skończeniu grania ostatniego utworu, zaczęła klaska i dała mi jeszcze większy napiwek niż wcześniej dawała oraz więcej jedzenia i wody. Ale także dała mi coś innego.
-Weź- mruknęła, ściskając w ręce medalion i przekazując go mi- Chce, żebyś go zatrzymał.
Złoty medalion błyszczał jasno w słońcu, niemal mnie oślepiając.
-Przyjdziesz jutro, prawda?- zapytałem.
-Może. Mogę być jutro troszkę zajęta- wyjaśniła.
-Ach, oczywiście. Rozumiem- oznajmiłem.
Skinęła głową i wstała, strzepując brud z ubrania. Wręczyła mi kartkę.
-Chcę, abyś przeczytał tę notatkę dokładnie o północy- podała mi zegarek.
-Potem, spójrz wewnątrz medalionu- powiedziała ostatnie słowa i odeszła.
Posłusznie poczekałem do północy, grając cały dzień dla przechodniów. To była jedyna rzecz, która sprawiała, że miałem co robić. Ciągle wpatrywałem się w mój nowy zegarek. Sekundy mijały wolniej niż kiedykolwiek, aż w końcu... Wybiła 12:00
Sięgnąłem do kieszeni po karteczkę, rozwinąłem ją i zacząłem czytać schludne znaki na papierze.

Jest to opowieść o chłopcu i dziewczynie, zwani Zayn i [Twoje.Imię]. Zayn był biedny, mieszka na ulicy i próbuje robić wszystko, aby przetrwać. Zawsze był ignorowany do momentu, aż [Twoje.Imię] zauważyła go, z powodu jego pięknej muzyki. Była bogatą dziewczyną i miała wszystko co chciała. Miała mnóstwo znajomych, ale żaden z nich nie był jej bliskim przyjacielem. Chciała prawdziwego przyjaciela i znalazła... Zayna. Cieszyła się każdą chwilą bycia z nim, ale miała na to tylko tydzień. Miała wyjechać do Francji pod koniec tygodnia, by poślubić mężczyznę, którego nie kochała.
Każdy dzień, który spędziła z biednym chłopcem sprawiał, że zakochiwała się w nim coraz bardziej. Nie chciała go zostawiać, ale jej ojciec nie pozwolił na zostanie. Gardził istnieniem Zayna i nie chciał, aby jego córka spotykała się z innym mężczyzną. [Twoje imię] chciała być tylko z Zaynem, który był jedyną osobą, której ufała.
Wreszcie dała mu medalion i notatkę w ostatni dzień. Wewnątrz medalionu były dwa kawałki papieru.  Zayn rzucił notatki i otworzył medalion.


Tak jak napisano w historii, rzuciłem kartkę i natychmiast otworzyłem medalion. Mały kawałek papieru, wymknął się ze środka i przeczytałem go natychmiast. Nic nie zrozumiałem, dlatego powróciłem do listu.

Jak historia mówi: Zakochiwałam się w tobie dzień po dniu, mimo że mam już narzeczonego. Ale jedyna osoba, którą kocham to ty. Wyjeżdżam do Francji w ciągu godziny od chwili kiedy to czytasz. Jestem aktualnie na lotnisku, kilka przecznic od miejsca, w którym jesteś.
Zawsze wiedziałam, że między mną, a tobą jest miłość. Jednostronna miłość.


To nie tak. Kochałem [Twoje.Imię], ale... Nie miałem odwagi jej tego powiedzieć. Teraz może być już za późno.

Kochałam cię tak bardzo, ale niestety to jest...

Podniosłem medalion i łza spłynęła z moich oczu.

...Koniec

Musiałem powiedzieć jej prawdę. Spakowałem wszystko co miałem i pobiegłem na lotnisko, tak szybko, jak tylko mogłem.  Na notatce z medalionu były wszystkie szczegóły.

Lot 17, 01:00 Paryż.


Pobiegłem przez drzwi, coraz bardziej tracąc nadzieję. Biegłem wszędzie, próbując wyłapać ją w tłumie. Byłem zdesperowany. Spojrzałem na zegarek. 5 minut, aż wsiądzie do samolotu. Poszukiwanie wydawały mi się wiecznością, aż w końcu ją znalazłem. Jakiś człowiek przed nią stał i czekał na nią. Jej ojciec.
-[Twoje.Imię]!- krzyknąłem i podbiegłem do niej, obejmując ją ramieniem. Odwróciłem ją tak, zeby jej twarz była skierowana w moją stronę.
-To nie jest miłość jednostronna. Chciałem ci powiedzieć, że.... Ja też cię kocham- westchnąłem.
-Chcesz tu zostać? Ze mną? Będę... Spróbuję znaleźć miejsce noclegowe. Będę pracować ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. Chcę tylko, żebyś ze mną została. Nie wyjeżdżaj do Francji.
Uśmiechnęła się kiwając głową.
-Bardzo bym chciała,
-[Twoje.Imię] odejdź od tego brudnego szczura!- jej ojciec krzyknął- Musisz poznać narzeczonego będąc czysta i schludna!
Stanąłem między nimi, zanim zdążył pociągnąć swoją córkę do siebie.
-Ona nie chce- syknąłem. Spojrzał na mnie z obrzydzeniem. Mimo to mówiłem dalej.
-Ona jest na tyle dorosła, aby żyć na własną rękę. Zawsze żyła z twoimi zasadami. Myślę, ze zrobiłeś wystarczająco. Pomysł na ślub córki z nieznanym jej człowiekiem, żeby pan miał korzyści jest chory! Nie pozwolę, żeby stała się kimś takim jak pan!
Mężczyzna otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale linie lotnicze wzywały wszystkich pasażerów na odprawę. Warknął i odwrócił się, pochodząc w stronę recepcji. Musiał wytłumaczyć im. Twarzą w twarz. Obiecał, że przywiezie do Francji piękną kandydatkę na żonę.

-Więc jak ci się podoba ten dom?- [Twoje.Imię] zapytała mnie, wskazując na jej dawny dom, który był na sprzedaż.
-Zbyt duży- mruknąłem.
-Szkoda- uśmiechnęła się i szybko przebiła licytacje, wygrywając ją.
Westchnąłem.
-Nie lubię cię- oznajmiłem.
Uśmiechnęła się.
-Kochasz mnie, Zayn.
-Najbardziej na świecie...



"Niewidzialna czerwona nić łączy tych, których przeznaczeniem było się spotkać niezależnie od czasu, miejsca i okoliczności. Ta nić może się rozciągać lub splątać, ale nigdy się nie przerwie.."