Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 sierpnia 2013

Urodziny naszego Liasia + NIESPODZIANKA !



Hej ! Tu Liamkowa♥ A na początek : STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE LIAM NAM ! STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE LIAM NAM ! i tak dalej :D Cóż ... nasz Daddy ma już 20 lat ! Kiedy on urósł ? I jak się zmienił. Drogi Laimie, mój bohaterze życzę ci abyś nigdy już się nie poddał. Spełniłeś swoje marzenia, spełnij jeszcze jedno - przyjazd do Polski! My tu czekamy ! Happy Birthday ! W związku z urodzinami Liama mam dla was prezent - niespodziankę. Jest nim trzecia ostatnia część imagina z Liamem ! Mam nadzieję, ze się spodoba :D



Miejsce zamieszkania pani Mary okazało się ogromnym domem. Nie dziwię się, ze pielęgniarka czuła się samotnie. Zajęłam pokój jej córki. Był wielki z laptopem i szafą pełną ciuchów. Pani Mary orzekła, że śmiało mogę korzystać z tych wszystkich ubrań i kosmetyków, gdyż jej córka już ich nie zabierze. Przyjęłam to z ulgą. Muszę znaleźć pracę, aby odwdzięczyć się jej za to. Niedługo sama będę kupować sobie ciuchy. Niedługo miałam zacząć też odwyk. Trochę się bałam, ale wiem, ze mam ogromne wsparcie w pani Mary i w Liamie. Liam stał się stałym gościem. Przychodził codziennie. Zbliżyliśmy się do siebie. Było jak za dawnych starych lat. Cieszyłam się, że dałam nam szansę. Bez Payne'a daleko bym nie zaszła. On jest dla mnie podporą. Obiecałam Ally, ze będę ją odwiedzać. Dotrzymałam obietnicy. Widywałyśmy się codziennie. Bardzo zżyłam się z tą drobną dziewczynką. Cieszyłam się, ze Liam zechciał jej pomóc. Byłam właśnie w drodze do szpitala. Pani Mary miała dzisiaj wolne. Nagle zobaczyłam na wystawie sklepowej ślicznego misia. Stwierdziłam, ze Ally na pewno by się spodobał. Sprzedałam wszystkie swoje kolczyki, miałam wiec trochę pieniędzy. Nie zastanawiając się długo wstąpiłam do sklepu.
- Dzień Dobry w czym mogę pomóc ? - usłyszałam kasjerkę.
- Poproszę tego misia z wystawy ...


Szczęśliwa z pakunkiem w lewej ręce przekroczyłam progi szpitala. Jak zwykle skierowałam się  pod numer 23.
- Puk - puk. - zapukałam cicho.
- [T.I] !
- Tak to ja - zaśmiałam się radośnie. - Mam coś dla ciebie skarbie.
- Co takiego ? - zaciekawiła się.
- Zobacz - podałam jej paczkę.
- Jaki słodki ! - jej radość była moją radością.
- Cieszę się, ze ci się podoba. - zaczęłyśmy rozmawiać. Ally  nie wypuszczała prezentu z rąk. Będzie miała po mnie jakąś pamiątkę. Tak minęło nam pół dnia. Na rozmowie i zabawach. W końcu musiałam iść. Mała była niepocieszona.
- Będziesz jutro ?
- Jeśli znajdę czas. Muszę poszukać sobie pracy - wytłumaczyłam.
- Rozumiem. - Jaka ona była mądra !
- Pa skarbie. Trzymaj się  ! - Ucałowałam ją w czółko.
- Kocham Cię - usłyszałam jej szept. Wyszłam z jej sali. Gdybym tylko wiedziała ... Do domu dotarłam bardzo szybko. Przywitałam się z panią Mary i udałam się w stronę mojego pokoju. Właściwie to był pokój jej córki. Ja tylko go zamieszkiwałam na czas nieokreślony. Otworzyłam drzwi i aż krzyknęłam. Na moim łóżku siedział ... Liam !
- Wiesz ... fanki piszczą na mój widok, ale że ty ? - mruknął kpiąco.
- To ta twoja zajebistość tak na mnie działa. - puściłam mu oczko podchodząc do niego. Liam przybliżył swoją twarz do mojej. Nie protestowałam. Złączyłam nasze usta w długim pocałunku. Payne pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego torsie. Ta chwila była magiczna. W końcu zabrakło nam tchu. Oderwałam się do miłości mojego życia z niechęcią. Ułożyłam się wygodniej i splotłam nasze ręce razem.
- A taka propo ... pani Mary wie, że jesteś ? - zapytałam go.
- Nie, wkradłem się przez okno - wywrócił oczami. Trzepnęłam go w ramię.
- Mówiłam poważnie !
- A ja poważnie odpowiadam.
- Jesteś niemożliwy - zaczęłam mrużyć oczy. Liam ucałował mnie w nos.
- A ty kochana.
- Awwww. - rozkoszowałam się tą chwilą.
- [T.I],  Liam wychodzę ! Będę późno ! - usłyszałam głos pani Mary.
- Dobrze ! - odkrzyknęłam. Chwilę później słyszałam odgłos zamykanych drzwi.
- Wiesz... przyszedłem żeby ci coś powiedzieć - zaczął brunet. Zachęciłam gestem aby mówił dalej.
- Rozmawiałem z Simonem i zgodził się na koncert. Odbędzie się za tydzień. Jutro przyjadą chłopcy. Będziesz mogła ich poznać, oczywiście jeśli chcesz.
- Chcesz powiedzieć, że ....
- Zdobędziemy pieniądze na leczenie Ally - zakończył za mnie. Nie posiadałam się z radości.
- Dziękuję, Liam dziękuję. bez ciebie nie dałabym nic zrobić. Jak ja ci się odwdzięczę ? - pytałam niedowierzając. Uratujemy Ally !.
- Po prostu mnie pocałuj ... - słowa bruneta były słodkie. Spełniłam jego prośbę. Pocałunek był bardzo zachłanny. Między nami unosiła się mgiełka pożądania. Liam spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich nieme pytanie. Kiwnęłam głową na zgodę ściągając jego koszulkę. Liam nie pozostał mi dłuższy. Wiedziałam, ze dobrze robię zatrzymując swoja cnotę. Będę czysta, dla Liama . Poniosłam się chwili.


Obudziłam się rano. Liama już nie było. Byłam taka szczęśliwa. Zrobiliśmy to ! Wiedziałam, że Payne to ten jedyny. Ubrałam się szybko. Dostrzegłam na biurku karteczkę napisaną pismem Liama.

,, Mam nadzieję, ze księżniczka się wyspała. Musiałem iść bo chłopcy przyjeżdżają rano. Jak będziesz gotowa to zapraszam do siebie 
                                                                                                                             Twój Liam xx "             

Przycisnęłam liścik do serca i uśmiechnęłam się. Jaki on jest kochany. A ja byłam dla niego taka niemiła. Posmutniałam. No ale mu wybaczyłam. Chyba naprawiłam swoje błędy, prawda ? Kiedy już się ogarnęłam ruszyłam na dół aby coś zjeść. W kuchni spotkałam panią Mary, która szykowała się do pracy.
- Dzień dobry - przywitałam się z uśmiechem.
- Witaj słoneczko. Jak się spało ? O ile ktoś dał ci spać - uśmiechnęła się łobuzersko. Ona wie ! Jasna cholera ! Słyszała ... Na moje policzki wkradł się rumieniec.
- Ależ skarbie to przecież normalne. Jeśli ludzie się kochają to w końcu musi do tego dojść - pocieszała mnie.
- My się kochamy - zapewniłam ją.
- Wiem. I cieszę się z waszego szczęścia. Wychodzisz gdzieś dzisiaj ? - spytała.
- Właśnie. Czy mogłaby pani powiedzieć Ally, ze nie mogę dzisiaj przyjść ? Do Liama przyjeżdżają koledzy z zespołu. Chciałam się z nimi zapoznać i omówić szczegóły koncertu - wytłumaczyłam.
- Oczywiście. tylko nie mów do mnie ,,pani". To mnie postarza.
- Dobrze, będę mówić ,,ciociu" - uśmiechnęłam się.
- Może być. Niestety muszę już wychodzić do pracy.
- To ja pójdę z tobą ciociu. Idziemy w tym samym kierunku.
- Ja jestem za. Tylko weź swoje klucze.
- Juz wzięłam. - Moja ,,ciocia" zamknęła drzwi i razem ruszyłyśmy w stronę szpitala i domu Payne'a. Miło nam się rozmawiało. W końcu rozstałyśmy się na skrzyżowaniu i każda poszła w osobnym kierunku. Chwilę później stałam pod domem Liama Payne'a w Wolverhampton i dzwoniłam dzwonkiem. jak ja tu dawno nie byłam ! Ostatni raz ... przed jego pierwszym wyjazdem. Później kontakt się urwał. Ale teraz znowu jesteśmy razem. No i Liam mnie kocha. Zawsze mnie kochał.
   Drzwi otworzył mi jakiś blondyn z naleśnikiem w ręku. To musiał być Niall. Ten co lubi tak jeść.
- Hej ... - nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo przerwał mi jego głos.
- Jezuu kolejna fanka - i zatrzasnął mi drzwi przed nosem ! Co jest kurwa ! Pierdolony nie będzie mną pomiatał. Wkurwiłam się. Słyszałam w domu jakieś krzyki typu ,, Horan idioto!" i ,,No sorry nie wiedziałem ". Ten pierwszy należał do mojego Liasia, drugi do Horana. Drzwi otworzyły się ponownie. Stał w nich Payne.
- Przepraszam cie za tego ciołka. Często nie kontaktuje.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się. Przypomniała mi się nasza dzisiejsza noc...
- Rozgość się - Liam cmoknął mnie w policzek. Ruszyłam znajomym holem w kierunek znajomego salonu. Tyle wspomnień... O w tym kącie Liam łaskotał mnie, bo namalowałam mu wąsy gdy spał. Z kolei w tym miejscu uczył mnie walca angielskiego na bal szkolny. Moją uwagę przykuła czwórka chłopaków siedzących w salonie. Wstali na mój widok.
- Yyy.. cześć - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- To jest [T.I]. A to moi kumple z zespołu. Od lewo : Harry, Zayn, Louis i Niall. - zapoznał mnie Liam. Chłopcy po kolei podchodzili i przytulali mnie. Gdy naszła kolej na Nialla, chłopak podszedł z rumieńcem na twarzy.
- Ja .. przepraszam. Myślałem, ze to kolejna fanka, która nie dałaby nam spokoju... - tłumaczył się. Przytuliłam go.
- Wybaczam. Jesteś taki słodki, gdy się denerwujesz - uśmiechnęłam się.
- Dzięki - odwzajemnił uśmiech.
- Okej to skoro się już zapoznaliście to może omówimy sprawy koncertu ? - zapytał Liam sadowiąc się na kanapie. Usiadłam na jego kolanach. Zaczęliśmy omawiać wszystkie szczegóły. Chłopcy dadzą koncert na rynku. Zagrają kilka piosenek z nowej płyty. Dalej zajmowaliśmy się poznawaniem siebie. Siedziałam u nich do późna. Spojrzałam na zegarek. 22.00
- Dobra ja już będę lecieć - podniosłam się.
- Piechotą ? Ty chyba żartujesz. Odwiozę cię. - powiedział Liam wstając. Kochany. Pożegnałam się z chłopakami całusem w policzek. Byłam zmęczona. Payne otworzył mi drzwi a ja wsiadłam na miejsce pasażera. Po chwili ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy. Nie była to niezręczna cisza tylko miła i kojąca. Po chwili przerwał ją Liam.
- I jak pierwsze spotkanie z chłopakami ? Chyba nie są tak straszni ? - zapytał unosząc brwi w rozbawieniu.
- Nie. Są cudowni. Masz szczęście mając takich kumpli - powiedziałam szczerze.
- I ciebie - zakończył cicho. Spojrzałam na niego z wdzięcznością w oczach. Przesłał mi buziaka w powietrzu. Podjechaliśmy pod dom cioci Mary i mój. Ciocia Mary.. dziwnie to brzmi. Pożegnałam się z Liamem i ruszyłam do środka. Cioteczka już spała. Wykąpałam się i sama zasnęłam.
Obudziłam się szczęśliwa. Dzisiaj zaczynam odwyk. Wstałam i ubrałam się w zwykłą bluzę z kapturem i rurki. Zeszłam na dół podśpiewując sobie. Cioteczka już nie spała. Dzisiaj miała wolne.

- Witaj ciociu - powiedziałam śpiewająco.
-O ktoś ma tu dobry humorek.
- Tak. Jestem taka szczęśliwa ! Zaczynam nowe życie. Dzisiaj idę na odwyk. Po raz pierwszy.
- Tak się cieszę. Będę przy tobie duchem.
- Dziękuję. Zajdę jeszcze do Ally. - powiedziałam konsumując kanapkę. Kiedy skończyłam pożegnałam się z ciocią i ruszyłam w stronę szpitala. Droga była krótka i już chwilę potem byłam w szpitalu. Ruszyłam pod salę 23. Kiedy zapukałam, nikt mnie nie wpuścił. Może śpi ? Cichutko weszłam. Jednak to co tam zastałam zdziwiło mnie i przeraziło. Łóżko Ally było p u s t e! Dosłownie. Żadnych zabawek, ubranek. Wyszłam znowu na korytarz. Spotkałam tam jedna z pielęgniarek.
- Dzień Dobry. gdzie jest Ally ? - zapytałam kobiety. Spojrzała na mnie smutno
- Przykro mi ... Ally zmarła dziś w nocy. Jej organizm był strasznie wyniszczony. Nie dała już rady...
- Pani żartuje prawda ? - spytałam wstrząśnięta. Tylko nie ona ! Przecież koncert... Miałam przyjść ... zawiodłam ją...
- Nawet się nie pożegnałyśmy ... - wyszeptałam.
- Chodź dam ci coś na uspokojenie - kobieta położyła dłoń na moim ramieniu. Szybko ją strzepnęłam. Nie bacząc na nic wybiegłam ze szpitala. Pierdole odwyk ! Moja mała Ally nie żyje! A ja do niej nawet nie przyszłam ! Umierała w samotności. Z moich oczu leciały łzy. biegłam ile sił w nogach. potrzebowałam Liama. Tu i teraz ! Dobiegłam na ostatnie skrzyżowanie. Jak ja mu powiem, ze ... koncertu nie będzie. Małą nie żyła ! Boże weź mnie ! Nie ją ! Nagle stanęłam jak wryta. Przed domem Liama ktoś był. Dwie osoby. Podeszłam bliżej i rozpoznałam je. Mój Liam, moje kochanie przytulało jakąś dziewczynę. Była to Sophie nasza koleżanka ze szkoły. I nagle pocałowali się  ! Moje serce rozprysło się na kawałki. Tylko nie Liam ! Znowu mnie zranił ! Pierdolony palant ! Od początku udawał. I nagle mój cały ból zamienił się w złość. Podbiegłam do nich i wymierzyłam Payne'owi siarczysty policzek.
- Ty świnio ! Idioto ! A ja ci uwierzyłam ! Od początku mnie nie chciałeś ! Ukartowałeś to. - Złapał się za bolące miejsce. Dobrze mu tak !
- [T.I] ja ci wszystko wyjaśnię...
- Spierdalaj ! Ally nie żyje ! Juz nie musisz robić tego pierdolonego koncertu. Nie chcę cię znać ! - Biłam go po torsie.
- [T.I]! - złapał mnie za dłonie - Kocham cie ! Nie rozumiesz tego ?! To Sophie mnie pocałowała ! Jesteś ta jedyną.
- To koniec Payne. Juz nigdy mnie nie zobaczysz. Zegnaj. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Odwróciłam się na pięcie zostawiając go tam, gdzie stał. Słyszałam jego nawoływania, ale nie odwracałam się. To koniec. Wszyscy są tacy sami. Nie ma tu dla mnie miejsca. Czemu wszystko musiało się spieprzyć ? Czy ja nigdy nie będę szczęśliwa ?! Dom cioci był zamknięty. Dobrze, ze zabrałam klucze. Weszłam do środka. Nabazgrałam na kartce papieru krótkie wyjaśnienie mojego czynu i położyłam ją na stole w widocznym miejscu. Poszłam na górę. Wiedziałam, ze nie mogę tu zostać. Spakowałam kilka ciuchów w torbę. Kiedyś je odeślę z powrotem. Omiotłam jeszcze ostatni raz mieszkanie i smutnym wzrokiem zadzwoniłam na lotnisko.
- Halo ?
- Dzień dobry chciałabym zamówić najbliższy lot.
- Oczywiście. A gdzie ?
-  Do Polski ....







  :')



PS. Odwiesiłyśmy naszego bloga : http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/ :D


sobota, 24 sierpnia 2013

Liam Payne cz. 2 imagine

No to przybywam z drugą częścią ^^ Mam nadzieję, że się spodoba. Ale mam lenia, wy też ? Zapraszam na mojego tt : @Oczy_Liama :) I na mojego nowego bloga http://diamonds-are-foreverx.blogspot.com/ Liamkowa♥ 




Przez cały mój pobyt w szpitalu - czyli dwa tygodnie Liam przychodził codziennie. Ja jednak nie chciałam go widzieć. Moja pielęgniarka kryła mnie i zawsze wymyślała jakąś wymówkę. Nie byłam w stanie znowu go widzieć. W pamięci w kółko odtwarzałam scenę naszego pocałunku. On był kurde idealny. Taki o jakim zawsze marzyłam. Nasze wargi wydawały się stworzone dla siebie. Języki tańczyły dziki taniec. Cholera. Pogubiłam się już w tym wszystkim. Miałam szczerze mówiąc dosyć już tego wszystkiego. Dużo rozmyślałam na temat jego i siebie. Moim najgorszym odkryciem było to, ze nadal go kocham. Kurwa. Jestem w głębokim gównie. Przez Payne'a.Nie rozumiem, jak mogę w ogóle na niego patrzeć po tym co mi zrobił. Jednak jakoś można. Postanowiłam jednak wziąć się za siebie. Chcę pójść na odwyk. Odważę się. Takie życie do niczego nie prowadzi. Jedynie do szybkiej śmierci. Muszę pokazać mu, ze poradzę sobie bez niego i ze może już sobie wracać do swoich koleżków z czystym sumieniem. Może jak zobaczy, ze jest już ze mną w miarę dobrze to zostawi mnie w spokoju. Wtedy znowu zacznę go nienawidzić. Tak znowu, bo teraz .. nie umiem. Jego nie da się nie znosić. Jego tylko można kochać. Powrócił i zniszczył to co tak bardzo pielęgnowałam - złość i chęć zemsty. Jestem miękka. Powinnam wypiąć na niego dupę i zająć się sobą. No ale nie potrafię. Moja miłość nie umarła. Była jedynie przytłumiona. Nie wiem co mam już robić. Nie mam pieniędzy na nic. Wszystko poszło na prochy i alkohol.  Do domu nie wrócę na pewno. Oni już dawno o mnie zapomnieli. Nawet pewnie mnie nie szukali. Cóż... jakoś sobie poradzę. Znajdę pracę. Może w sklepie ? Byle gdzie. Zmienię się, kurwa zmienię. Zobaczycie. Zrobię to dla .. siebie. Może jeszcze nie wszystko stracone ? Myślę, ze da się jeszcze uratować moje człowieczeństwo. Nie mogłam się zepsuć do końca. Pojawienie się Liama było jak balsam i opatrunek na moją strzaskaną duszę.  Wbiłam niewidzący wzrok w okno. Zaczęłam się śmiać sama z siebie. Ja to jednak jestem do dupy. Nie umiem nawet znienawidzić chłopaka, który zniszczył mi życie. Bo miłości tak łatwo nie da się zabić.  Z jednej strony pragnę go zniszczyć, a z drugiej kochać i być z nim. Niezdecydowanie. Zaraz zwariuję ! Samotność.. Czuję się taka samotna. Brakuje mi go. NIE ! KURWA NIE ! Nikogo mi nie brakuję. Jest dobrze. Ech.. kogo ja oszukuję ? Chciałabym zacząć od nowa. Zaznać wreszcie spokoju. Nie do wiary jak przez te 3 lata się zmieniłam. W większości to ja zniszczyłam siebie. Reszty dokonał Liam. Ale koniec gadania o Liamie. Teraz czas na zmiany. W duszy, zachowaniu i w wyglądzie. Szybko odrzuciłam kołdrę z moich nóg i stanowczym krokiem ruszyłam ku łazience. Na szczęście mogłam się sama poruszać. Na korytarzu spotkałam moją pielęgniarkę. Pokiwałam jej głowa z uśmiechem. Odwzajemniła mój gest. Podczas mojego pobytu bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Takie dwie bratnie dusze. Mimo, że kobieta była ode mnie sporo starsza nie przeszkadzało mi to. Świetnie się dogadywałyśmy. Nie wyjawiłam jej jednego. Nie powiedziałam jej o swoim załamaniu. Nie wie, że mieszkam na ulicy. Kiedy zapytała skąd narkotyki w mojej krwi odpowiedziałam, ze chciałam spróbować i troszkę przesadziłam. Dostałam wtedy od niej ostrą reprymendę, ale uwierzyła. Powiedziałam jej, ze moi rodzice nie żyją i że mieszkam sama. Miałam 19 lat, więc nie było to dla niej dziwne. W zamyśleniu otworzyłam drzwi łazienki.. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Moje kruczoczarne włosy były potargane, bez makijażu z mnóstwem kolczyków w różnych miejscach. Właśnie kolczyki. po to tu przyszłam. To był mój cel. Zaczęłam delikatnie wyciągać kolczyk po kolczyku. Dopiero teraz dostrzegłam ile ich miałam na swojej twarzy. Miną wieki zanim je wyciągnę ! A ile czasu zajmie zarastanie dziurek ? Kiedy nareszcie skończyłam spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądałam ... dziwnie. Odzwyczaiłam się od takiego wyglądu mojej twarzy. Żadnego kolczyka. Ale to się zmieni. Od dzisiaj tak będzie wyglądać [T.I] [T.N]. Na półce przy umywalce leżało mnóstwo wkrętów. Popatrzyłam na nie z odrazą. Nie wyrzucałam ich jednak. Zamiast tego zgarnęłam je na ręcznik papierowy i zawiązałam z nich tobołek. Mogą się jeszcze przydać. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na lustro po czym odwróciłam się. Wracałam z głową w chmurach. Myślałam o .. Tak zgadza się o Liamie. Uważam, ze potraktowałam go zbyt ostro. On chciał mi się wytłumaczyć a ja go odepchnęłam ... Co jest kurwa ?! Ja go bronię ? [T.I] co z Tobą ? On spierdolił ci życie ! Masz go nienawidzić. Ty tu nic nie zrobiłaś. To jego wina ! - Wmawiałam sobie. Cud, ze jeszcze się nie załamałam. Nikt nie widział walki, jaką staczałam w sobie każdego dnia. Walki o normalne życie.  Strasznie się zmieniłam. Trzy lata temu w życiu bym nie przeklęła. To Liam mnie tak zmienił. A konkretnie jego nieobecność.
- Dzień dobry.. - Z Zamyślenia wyrwał mnie cichutki głosik. Rozejrzałam się ale nikogo nie było. na korytarzu panował cisza.
- Jestem na dole - ten sam głos. Spojrzałam w dół i ujrzałam śliczna dziewczynkę. Wyglądała na jakieś dziesięć lat. Na głowie zawiązana miała chusteczkę w misie. Ubrana była w koszulę szpitalna, taka samą jak moja tylko, ze mniejsza. To oznaczało, że jest pacjentka. Od orzechowych oczu bił całkowity spokój. Te oczy ... przypominały mi oczy Liama... Nonsens !
- Hej . Jak się nazywasz ? - spytałam kucając z uśmiechem. Zawsze lubiłam dzieci. Nie byłam suką, udawałam ją.
- Ally - powiedziała słodko. - A ty ?
- [T.I] - podałam jej rękę, którą ujęła.
- Dlaczego tu jesteś ? - spytała
- Skaleczyłam się w rękę - wyjaśniłam. Jej oczy wyrażały zrozumienie - A Tobie co się stało ?
- Ja mam raka. - powiedziała spokojnie. Zamarłam. Raka ? Czemu akurat ta dziewczynka ? To taka straszna choroba.
- Na pewno będzie dobrze - pocieszałam ją.
- Mam nadzieje. Przed śmiercią chciałabym spotkać swój ulubiony zespół. Chociaż jednego członka .. - marzenia. Każdy je ma.
- A jaki to zespół ? - spytałam przyjaźnie.
- One Direction. Znasz ? - Przed oczami mi pociemniało. Nie tylko nie ten zespół ! Chciałam krzyczeć
- Jasne. Mają spoko piosenki. - starałam się mówić swobodnie.
- Kocham Liama. Jest słodki - Kolejny strzał w moje serce. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Otarłam ją szybko.
- Czemu płaczesz ? Ty też lubisz Liama?
- Coś mi wpadło do oka. Tak, uważam, ze Liam jest super. Bardzo go lubię - mówiłam prosto z serca. Wiem, ze nie powinnam, ale to jest silniejsze ode mnie.
- Może go kiedyś spotkamy - pocieszała mnie. Dobrze, że nic nie rozumiała.
- Na pewno - odparłam. - Niestety muszę już iść. - widziałam, jak dziewczynka posmutniała - Ale przyjdę - obiecałam.
- Moja sala to 23  - odparła.
- A moja 20 - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia.
- Pa ! - pomachała drobną rączką. Miałam cel. Musiałam sprowadzić Liama do szpitala. Wiem, ze będzie mnie to dużo kosztować, ale chcę spełnić życzenie Ally. Może nie pozostało jej już dużo życia. Posmutniałam. Polubiłam tą dziewczynkę. Kiedy do mojej sali weszła Mary, pielęgniarka ucieszyłam się jak nigdy.
- A gdzie się podziały Twoje kolczyki ? - spytała.
- Koniec z nimi. - odparłam.
- Skąd to postanowienie? - uniosła ze zdziwieniem brwi.
- Chcę się zmienić. Pani Mary.. bo ja nie powiedziałam pani wszystkiego - powiedziałam. Usiadła na krzesełku obok.
- To znaczy ? - Byłam gotowa. Chcę jej zaufać. Wiedziałam, że mnie wysłucha. Opowiedziałam jej o wszystkim. O swoim załamaniu, o ucieczce, o bezdomności, o uzależnieniach. Słuchała oszołomiona. Na końcu powiedziałam jej o dzisiejszym spotkaniu z Ally i moim pomyśle. Gdy skończyłam zapadła cisza.
- Cieszę się, ze postanowiłaś mi zaufać. Bardzo dużo przeszłaś. Współczuje ci. Twoi rodzice nie maja w ogóle serca. Co do Liama ... znasz moje zdanie. Chłopakowi na Tobie zależy to widać. Ally to złote dziecko. Niestety jej rodzice nie maja wystarczającej sumy na leczenie. Sądzę, że jej koniec nadchodzi. Myślę, ze to dobry pomysł, aby sprowadzić tu Liama. Spełniłabyś jej największe marzenie. Wiedz, ze trzymam kciuki za Twoja kurację. Jestem z ciebie dumna, ze chcesz iść na odwyk. Będę trzymać kciuki. Masz moje wsparcie.  Mam dla ciebie również propozycję.
- Jaką ? - spytałam zdziwiona, ze Jeszcze w ogóle chce ze mną rozmawiać.
- Wiem, ze nie masz gdzie mieszkać. Moje dzieci już się wyprowadziły, mąż nie żyje. Smutno mi mieszkać samej w tak ogromnym domu. Nie chciałabyś mi potowarzyszyć ? - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Ja nie mogę !
- Czemuż to ?
- Ja nie mam w ogóle pieniędzy.. nie będę miała czym płacić.
- Oto się nie martw. Będziesz mi sprzątać.
- Ale naprawdę mogę ? Nie chcę włazić z butami w czyjeś spokojne życie.
- To je ściągniesz i wejdziesz skarpetkami - zaśmiała się a ja się dołączyłam.
- W takim razie zgadzam się. Naprawdę nie wiem jak pani dziękować. - Rzuciłam się z wdzięcznością na szyję mojej bratniej duszy.
- Właśnie tym. Dawno już mnie nikt nie przytulał.
- Miałabym jeszcze jedną sprawę. Gdyby Liam przyszedł ... ja jestem gotowa. - orzekłam.
- Rozumiem. Wpuszczę go - obiecała.
- Jeszcze raz dziękuję. - byłam szczęśliwa. Będę miała prawdziwy dom nad głową. Pójdę na ten cholerny odwyk i zacznę żyć jak człowiek. Pozostaje jeszcze rozmowa z Paynem. Pani Mary poszła a ja zmęczona ułożyłam się do snu. Zasnęłam błyskawicznie.


Jednak następnego dnia Liam nie pojawił się. I jeszcze następnego też nie. Byłam załamana. A co jeśli wyjechał ? Znowu mnie zostawił. Przez ten czas siedziałam z Ally. Dziewczynka słabła w oczach. Bardzo mnie to martwiło. O ironio. Kiedy go potrzebuję, to jego akurat nie ma. Ale przychodził codziennie. To ja nie chciałam go widzieć. Znowu wszystko zjebałam. Jak zwykle. Ale on mnie nie zawiódł. Siedziałam sobie właśnie w łóżku szpitalnym i rozwiązywałam krzyżówki, które przyniosła mi pani Mary. Nagle dostrzegłam jakiś ruch w wejściu. Spojrzałam w tamta stronę i zamarłam. Liam. Jednak przyszedł. Wpatrywałam się w niego oniemiałą w końcu się jednak ogarnęłam i chłodno zapytałam.
- Czego ? -  Liam wyraźnie spochmurniał.
- Pielęgniarka kazała mi wejść. To chyba ty czegoś chcesz. - odpowiedział równie chłodno.
- A tak. Usiądź. - Wskazałam na krzesło obok łóżka. Brunet posłusznie usiadł.
- Zamieniam się w słuch - powiedział obojętnie. Zabolało. Jeszcze nigdy nie widziałam go takiego zimnego.
- Jesteś strasznie oschły. - zauważyłam.
- A jaki mam być ? Ty obsypałaś mnie wyzwiskami, powyklinałaś i obrażałaś moich przyjaciół. Czego więc oczekujesz ode mnie ? - zapytał. No i jebany miał rację.
- Za to ty mnie zostawiłeś - odpysknęłam się. Chłopak westchnął ciężko.
- Znowu to samo. Chciałbym ci wyjaśnić, ale pewnie nie pozwolisz mi na to.
- Dobrze. Słucham. - powiedziałam łagodnie. Niech się wytłumaczy. Liam zaczął swoją przemowę.
- Wiele razy chciałem przyjechać. Niestety Modest nie pozwalało nam kontynuować żadnych starych znajomości. Mimo to nie poddawałem się. Mieliśmy trasę. Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś. Pomyślałem, że może jest różnica czasu. Dotarło do mnie później, ze nie masz mojego nowego numeru. Zacząłem więc dzwonić na domowy, ale za każdym razem mówiono mi, ze cie nie ma. Trochę było to dziwne. Kiedy przyjechałem do Wolverhampton a było to po naszej pierwszej trasie  twoja mam mówiła, ze nie chcesz mnie widzieć. Byłem ogromnie zdziwiony, ale mnie też to zabolało. Przychodziłem codziennie, jednak zawsze to samo. ,,[T.I] nie chce cię widzieć, zrozum to". Nawet nie wpuściła mnie do mieszkania. W końcu musiałem wrócić do obowiązków. Dzwoniłem. Z biegiem czasu pojąłem, że nie chcesz mieć ze mną do czynienia. Strasznie to przeżyłem. Chłopaki próbowali mnie jakoś pocieszać, ale ja widziałem tylko ciebie. Chciałem cię zobaczyć, chociaż raz. No i w końcu cie zobaczyłem. Zmienioną, zimną , mającą mnie w dupie. Ale przecież to ty nie chciałaś mnie widzieć ! - Patrzyłam na niego zdruzgotana. Ale jak ? O co tu chodzi ?
- Jak to ? Przez trzy lata w życiu nie widziałam cie pod domem. Mama też mi nic nie mówiła... - zamilkłam. -  Czekaj ! Powiedziałeś, ze moja mama nie chciała cie wpuścić? - spytałam, a Liam przytaknął. - A to wredne babsko.
- Chcesz powiedzieć, ze...
- Ona to ukartowała. Mi zawsze mówiła, że Ty kontaktowałeś się z nią i kazałeś przekazać, ze to koniec. Przez to się załamałam.
- Tak strasznie mi przykro. [T.I] ja naprawdę nic nie wiedziałem ! Kiedy uciekłaś z domu?
- Kiedy rodzice odkryli moje uzależnienie os alkoholu. Rok temu. - widziałam, ze zadrżał gdy wspomniałam o uzależnieniu.
- Wtedy juz naprawdę cię nie było. Ale wcześniej byłaś w domu. Nie słyszałaś mnie ?
- Mama często wysyłała mnie po zakupy i do sąsiadki. Jakby starała sie aby nie było mnie w domu.... - byłam wstrząśnięta. Własna matka.
- Ale dlaczego ? - zapytał Liam.
- Nie mam pojęcia. Może nie chciała aby przyjaźń przerodziła się w coś więcej ... - urwałam, a Liam spojrzał na mnie. Kurwa ale palnęłam ! Idiotka ze mnie nie ma co. Teraz sobie pomyśli Bóg jeden wie co.
- [T.I]... Ty nadal chcesz mieszkać .. na ulicy ? - zapytał. Widać, ze było mu ciężko zadać to pytanie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Przez te 3 lata on na mnie czekał. Mało tego troszczy się o mnie. Ideał. Normalnie ideał.
- Nie.. Pani Mary, moja pielęgniarka zaproponowała mi abym z nią zamieszkała. Liam ja chcę walczyć. Chcę pójść na odwyk. Wierzę, ze mi się uda, ze wygram tą walkę. Nie mogę zmarnować sobie życia przez swoją pojebaną matkę. Mam nadzieję, że dam radę...
- Na pewno dasz. Będę przy Tobie. Będę cię wspierał, opiekował się Tobą. - przekonywał Liam.
- Ty? - spytałam zdziwiona.
- No ja. Kocham Cię, nie rozumiesz tego ? Zakochałem się w tobie jeszcze przed X- factorem. Świadomość, ze musiałem Cie zostawić samą , w Wolverhampton strasznie bolała. Cierpiałem wraz z Tobą. Znam Cię na wylot, Ty mnie pewnie też. Czy nie moglibyśmy spróbować ? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Że co ? Że on i ja ? Pewnie ! Stop ! Nie ! On przecież juz kogoś ma!
- Liam znowu to robisz ... - pokręciłam głową.
- No co znowu robię nie tak ? - zapytał zbity z tropu, bezradny.
- Przecież ty już masz dziewczynę ! Jak możesz proponować mi to samo ? - zaatakowałam wzburzona.
- Jaką dziewczynę ? Nie mam żadnej dziewczyny. - odparł zdziwiony.
- A ta cała Danielle? Widziałam was w gazecie.... - umilkłam. Wspomnienie zabolało. Pasowali do siebie, nie powiem. No ale Liam jest mój! To ja byłam z nim w najtrudniejszych momentach życia. Wiem o nim wszystko. Wiem, że gdy gotuje zawsze zmysłowo miesza w prawą stronę. I gdy dodaje jakąś przyprawę najpierw zaciąga sie zapachem z uśmiechem. To ja powinnam być na miejscu tej całej Peazer!
- Dan ? To tylko koleżanka. Tańczyła parę razy na naszych występach. Nie wiesz jak to jest z gazetami ? Same plotki. Naprawdę w to uwierzyłaś ? - zapytał z uśmiechem. Spuściłam głową. na policzki wstąpiły mi rumieńce.
- No tak... - bąknęłam. Nagle Liam wybuchnął radosnym śmiechem. Spojrzałam na niego naburmuszona.
- I co się śmiejesz ! - burknęłam.
- Zawsze taka byłaś. Działałaś impulsywnie. - Powiedział szczęśliwy i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego bezpieczne ramiona. Czułam się jak idiotka. Naskoczyłam na Liama z powodu jakiejś koleżanki. Powinnam się leczyć psychicznie.
- Przepraszam - szepnęłam. Z moich oczu popłynęły łzy. - Tak mi przykro. Wyzywałam cię, obrażałam. Ja .. nie wiedziałam. Myślałam, że juz mnie nie chcesz, że zapomniałeś. Tak naprawdę ty czekałeś. Jak zwykle to ja jestem tą niedojebaną...
- [T.I] ! Uspokój się ! - potrząsnął mną delikatnie.- Już ci wybaczyłem. Za bardzo Cię kocham. - to wyznanie zdruzgotało mnie. Czy o przed chwilą wyznał mi miłość ? Niee niemożliwe.
- Liam... ja nie wiem. Daj mi czas. Nie wiem, czy jestem gotowa. To dzieje się za szybko.. - starałam sie tłumaczyć.
- Rozumiem. Dam ci tyle czasu ile trzeba. I nie martw się. Nie zerwę z tobą kontaktu z powodu Twojej odmowy. - jakie to słodkie.
- Dziękuję. - wymamrotałam w jego bluzę. Siedzieliśmy tak dłuższy czas. Nagle przypomniałam sobie o Ally.
- Liam ! muszę ci coś powiedzieć! - zawołałam. Opowiedziałam mu wszystko co wiem o Ally. O tym, ze jest Directionerką, ze jest jej ulubieńcem i o tym, że chce go poznać. Chłopak był wzruszony. Jak najszybciej chciał do niej iść.
- Zaraz cie zaprowadzę.. - urwałam gdy w wejściu ujrzałam panią Mary.
- oj przepraszam, ze przeszkadzam. Chciałam ci tylko powiedzieć, ze dzisiaj cię wypisujemy. Badania wyszły poprawnie, nie mamy po co cię tu trzymać. Niedługo kończę zmianę to pojedziemy do twojego nowego domu - uśmiechnęła się ciepło. Jak ja ją kocham. Nowy dom... jak to pięknie brzmi. I nie jest to ulica !
- Dziękuję bardzo. Nie wiem jak mam pani dziękować. Pani Mary to jest Liam, Liam to pani Mary. - przedstawiłam ich sobie.
- Dzień dobry - Liam ucałował dłoń pielęgniarki. Wspaniale wychowany.
- Witaj przystojniaku - puściła mu oczko. Parsknęliśmy śmiechem.
- Chcę zaprowadzić Liama do Ally - wyjaśniłam. - Później się przyszykuję.
- Wspaniale. Malutka będzie szczęśliwa. - ucieszyła się Mary.
- Chodź - złapałam Liama za rękę. Gdy minęłam się z moja chlebodawczynią ta pokazała, że trzyma kciuki. Uśmiechnęłam się pod nosem. Gdy znaleźliśmy się pod salą 23 zapukałam delikatnie.
- Proszę - powiedział słabiutki głosik. Dałam znać Liamowi, ze wejdę pierwsza.
- Hej Ally ! - powiedziałam radośnie.
- [T.I] ! Tęskniłam. - uśmiechnęła się dziewczynka.
- Ja też ! Dziś wychodzę. - widziałam, ze posmutniała - ale będę cię odwiedzała. Znasz panią Mary ? - spytałam. Pokiwała głową twierdząco. - Będę u niej mieszkać. Codziennie cię będę odwiedzać - obiecałam.
- To dobrze - poweselała.
- Mam gościa do ciebie.
- Do mnie ? - zdziwiła się.
- Tak. Chcesz go poznać ?
- Pewnie !
- Zapraszamy gościa ! - powiedziałam głośniej i obserwowałam małą. Ze skupieniem patrzyła na drzwi. Kiedy stanął w nich uśmiechnięty Liam jej oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej.
- Witaj Ally. - podał jej rękę.
- L.. Liam ? - spytała niepewnie wyciągając chudą rączkę.
- Tak to ja. [T.I] dużo mi o tobie mówiła. - Popatrzyła na mnie ze złością.
- No co ? - spytałam zdziwiona.
- Jak mogłaś ! Trzymałaś w tajemnicy to, ze znasz najprzystojniejszego chłopaka pod słońcem ! - powiedziała z wyrzutem mrużąc oczy.
- Chciałam żeby była większa niespodzianka - broniłam się.
- Wybaczam ci - objaśniła.
- Ufff - odetchnęłam ze śmiechem. - To ja was zostawiam. Muszę się ubrać i spakować. - wyszłam z sali gdzie został Liam z Ally. Czułam, ze zrobiłam dobry uczynek. To chyba dobrze, prawda ? Gdy znalazłam się w swojej sali spostrzegłam, ze na łóżku leży jakiś tobołek. Zdziwiona zaczęłam rozwiązywać go.
- Co to jest ? - mruknęłam.
- Chyba ci się przyda. na dworze jest zimno - usłyszałam znajomy głos. Pani Mary stanęła obok mnie. Paczką okazała się para dżinsów, koszulka z napisem i skórzana kurka.
- Ale ... - zaniemówiłam.
- Moja córka nie zabrała jeszcze wszystkich swoich rzeczy. Jesteście prawie w tym samym wieku, myślę, ze pasuje.
- Ja nie mogę tego przyjąć - broniłam się.
- Oj nie denerwuj mnie nawet. ta dzisiejsza moda jest straszna. Wiesz ile się namęczyłam, aby wszystko zgadzało się kolorystycznie ?! - wybuchnęłyśmy śmiechem
- Dziękuję pani - cmoknęłam ją w policzek. Uśmiechnęła się.
- Nie ma za co. Leć się ubierz. Liam na ciebie czeka - mrugnęła. Poszłam do szpitalnej łazienki. Szybko zamieniłam starą koszule na świetne ciuchy. Udałam się do Ally. Gdy już byłam przy drzwiach usłyszałam kawałek rozmowy :
- Lubisz [T.I] ?
- Uwielbiam ją. Jest kochana. Najlepsza dziewczyna jaką spotkałem.
- Też tak sądzę. Będzie mi jej brakować tam w niebie.
- Nie mów tak skarbie. Będziesz żyć. Już ja się o to postaram.
- Naprawdę ?
- Oczywiście. Zrobię to dla ciebie, [T.I] i dla mnie moja mała faeczko.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się wzruszona. Już wiedziałam, że Liam to ten jedyny.Weszłam do sali.
- Hej ! Jak tam ? Zdobyłaś autograf ? - zagadnęłam małą.
- Nawet dwa. - powiedziała dumna.
- To super. Liam musimy już iść.
- Już ? - spytała zdziwiona.
- No niestety.Przyjdę jutro obiecuję.
- Ja też - powiedział Liam. Przytuliłam małą.
- Dziękuję za wszystko, Kocham Cię - szepnęła mała.
- Ja ciebie też - odparłam. Wyszliśmy z  Liamem.
- Uwielbiam ta małą. Zrobię  wszystko, aby zdobyć dla niej pieniądze. -oznajmił Liam
- Naprawdę ? - spytałam.
- Tak. Zorganizujemy koncert charytatywny. - rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję !
- Też ją lubię - powiedział.
- Liam kocham Cię - wypaliłam nagle.
- Słucham ? 
- No kocham Cię. Zastanowiłam się. Chcę z tobą spróbować.
- Boże jak ja na to czekałem - usłyszałam ulgę w jego głosie. Liam przybliżył swoje usta do moich. Kolejny cudowny pocałunek. uszyliśmy szczęśliwi przed siebie. Zaczynałam nowe życie.





,,Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest"


                                                                                                                                   Liamkowa♥

czwartek, 15 sierpnia 2013

Liam Payne cz.1 imagine



                                                          NO CZEŚĆ :D
Tu ja - czyli Liamkowa :) Ja też nie mogę uwierzyć, ze to już rok ! Zajebista z wami współpraca :D Mam imagina z Liamem. Nie wiem, czy wam się spodoba. Jeśli tak to piszcie czy chcecie drugą część bo mam nawet pomysł.

Dedykacja dla Mimi ślicznotka :)
Ale kolorowa notka :O Jeżeli chcecie podam Wam swojego twittera .
Oto on : @Oczy_Liama ( xd) Chciałabym Was również zaprosić na mojego i Ali  nowego bloga.
Liczymy na wasze komentarze bo chcemy go kontynuować ale nie wiemy, czy ktoś go czyta w ogóle. http://diamonds-are-foreverx.blogspot.com/
 No a teraz zapraszam na imagina. A i jest on wymyślony podczas opalania haha :D

Jakby to powiedział Marcel : TA DA ! :D



- Hahaha żartujesz sobie? - powiedziałam z pogardą w głosie wydychając dym tytoniowy. Liam wyraźnie skrzywił się, gdy poczuł woń. Gówno mnie to jednak obchodziło. Nie miałam już uczuć dla tego człowieka. Już nie. No ale nie zapominajmy, ze to on do tego doprowadził.
- [T.I] proszę cię. Musisz mnie zrozumieć. Ja wiem, ze to przeze mnie jesteś w takim stanie ... - umilkł i spojrzał na mnie wymownie. Zaśmiałam się gardłowo. Chłopak wytrzeszczył oczy. No tak, mój śmiech też się zmienił.
- No chyba jasne, że to przez ciebie. Ja tu nic nie zawiniłam. I w ogóle co cię  kurwa obchodzi mój stan ? Masz jakiś problem ? Wyglądam bardzo dobrze !! Zmarnowałeś swoją szansę. A teraz coś ci nie pasuje w moim wyglądzie ? No nie ! Ja ci mówię Payne nie wpierdalaj się w moje życie. Skończyło się to co dobre. A teraz spieprzaj stąd. Skończyłam.- powiedziałam na luzie dopalając mojego skręta.Traciłam już cierpliwość. Robiło się późno i chłód kamiennych schodów na których siedziałam dawał o sobie znać.
- Ale .... - próbował coś powiedzieć, lecz zimno mu przerwałam.
- Żadnych ,,ale'' . Liam ty masz czelność jeszcze ze mną rozmawiać? Przychodzisz tu jak gdyby nigdy  nic i chcesz zacząć od nowa? Ty słyszysz siebie? Trzy długie lata siedziałam jak głupia i czekałam. Teraz nie potrafię ci zaufać. I radzę ci się stąd wynosić w trybie natychmiastowym bo nie ręczę za siebie - widać było, ze moje zachowanie w nim wstrząsnęło. Cóż... sam do tego doprowadził. Nie ma już tej milutkiej dziewczyny, którą znał przed trzema laty. Na jej miejsce wstąpiła oziębła laska, mająca na wszystko wyjebane. Taka prawda. Bolesna, ale prawda.
- Zmieniłaś się - szepnął.
- Popatrz jak wszystko się zmienia. Coś jest a później tego nie ma ....- zanuciłam i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. W głowie mi wirowało. Papieros zaczął działać. Liam pokręcił smutno głową i udał się w drogę powrotną.Uznałam, ze to najbardziej odpowiedni moment.
- Odwróć się ! - krzyknęłam z drwiną. Posłuchał mnie. Zatrzymał się i zobaczył co trzymam w dłoni.
- CO TY ROBISZ ?! - darł się wystraszony  ruszając ku mnie
- Haha no zobacz Liamku co mi zrobiłeś ! - krzyknęłam i na jego oczach wstrzyknęłam sobie jakąś używkę w żyłę. Kupiłam ją od typka, którego spotkałam pewnej nocy. Pierwszy raz jej próbowałam. Nawet silna. Ale odlot ! Widziałam zamglone kształty Liama biegnącego w moją stronę. Wyrwał mi strzykawkę. Syknęłam.
- Oszalałaś?! - wrzasnął - Chodź ze mną. Trzeba szybko cie zawieźć do szpitala
- Spierdalaj - wrzasnęłam wyrywając mu się.
- Nie dotykaj mnie ! Teraz zacząłeś się mną martwić ?! Za późno ! -  powiedziałam szyderczo. - Nie chcę żyć ! Zjebałeś mi całe życie ! Ja byłam z tobą zawsze!  Ty zostawiłeś mnie na pastwę losu !
Zaczęłam się żalić. Nie panowałam nad sobą.  Nagle poczułam się strasznie zmęczona.
- Oj zamknij się wreszcie - mruknął.- Nie wiesz wszystkiego.
No nie ! Ten idiota nie będzie tak do mnie mówił. Poczułam, że moje powieki stają się ciężkie. Nie ! Nie mogę teraz usnąć ! Nie wiadomo gdzie ta gwiazdeczka mnie zabierze.
- Przegiąłeś - powiedziałam ospale.
- Mhm - odparł biorąc mnie na ręce.
- Weź mnie zostaw ! - chciałam krzyknąć, lecz nie miałam siły.- Macaj swoje lalunie.Nie masz prawa mnie dotykać - ziewnęłam.
- Dobranoc - usłyszałam głos Liama. Odpłynęłam.


Obudziłam się w szpitalu podłączona do tysiąca malutkich kabelków. Ach... Czyli to tu przywiózł mnie ten pożal się Boże piosenkarz ? Przestraszył się. No i dobrze. O to mi chodziło. Niech się trochę pomartwi, niech obciąży się winą.
Zastanawiacie się czemu dla niego taka jestem ? Chcecie wiedzieć jak Liam Payne, światowa gwiazda zranił biedną dziewczynę ? Nie ma co tu dużo mówić, ale opowiem wam.
Byliśmy zwykłymi przyjaciółmi. On i ja. Zawsze nierozłączni. Miał piękny głos. Kochałam go słuchać. W wieku 15 lat poszedł do X- factora, niestety nie dostał się. Ponowił swoja próbę dwa lata później. Pamiętam jak zaciskałam kciuki tak, ze aż czułam cholerny ból. Chciałam jego szczęścia. Tym razem mu się udało. Powstał zespól One Direction i on był jego członkiem. Serdecznie gratulowałam mu wygranej. Nie patrzyłam wtedy na konsekwencje. On się cieszył. Ja się cieszyłam. Obiecywał naturalnie, ze nie zerwie kontaktu. Wierzyłam mu. Byłam wpatrzona w niego jak w obrazek bo... kochałam go. Tak. Miłość przezwyciężyła przyjaźń.To było do przewidzenia. Nigdy żaden chłopak nie troszczył się o mnie tak jak Liam. Żaden. On chyba się domyślał... Chyba. Na początku przyjeżdżał bardzo regularnie przez pierwsze 4 miesiące. Później odzywał się rzadziej, aż w końcu przestał dawać znak życia. Sława, kontrakty, trasy ... To go pochłonęło. Zapomniał o głupiej, nic nie znaczącej dziewczynie, czekającej na jakiś znak w Wolverhampton. Wiedziałam, ze ma się dobrze tylko dzięki telewizji, internetowi. Zmienił numer. Podobno jakaś fanka go odkryła. Dziwne, prawda ? Powinien mnie powiadomić. Przecież przyjaciół nie zostawia się na pastwę losu. Myślałam, że to koniec. Jednak najgorszy cios miał dopiero nadejść. Pewnego dnia zobaczyłam nowe zdjęcie Liama z jakąś brunetką. Była piękna, nie oszukujmy się. Pod spodem artykuł : DANIELLE PEAZER. NOWA MIŁOŚĆ LIAMA PAYNE'A Z ZESPOŁU ONE DIRECTION ?
Widać było na nim, ze Liam jest.... Szczęśliwy... Uśmiechał się do niej w taki sposób, w jaki zawsze uśmiechał się ... Do mnie.  Po tym wszystkim załamałam się.Pogorszyłam się w nauce. Często wdawałam się w bójki. Kiedy tłukłam jakiegoś biednego małolata wyżywałam się na nim. Rozładowywałam swój ból . ,,Dywanik" dyrka stał się codziennością.  Nikt mnie już nie poznawał. Byłam bez przyszłości. Moje ostatnie oszczędności przeznaczyłam na kolczyki, które pojawiły się w różnych miejscach na mojej twarzy. Przefarbowałam włosy na czarny kolor. Zaczęłam pić. Najpierw drobne piwa. Później coraz bardziej wyszukane trunki. Podkradałam je z kolekcji rodziców. Czasami upijałam się do nieprzytomności. Zawsze pod nieobecność rodziców. Nie chciałam aby wprowadzili jakieś durne zasady. Pewnego wieczora znaleźli mnie zalaną w trupa. Ojciec powiedział, że mam iść na odwyk. Kazał mi wziąć się za siebie. Nie chciałam. Uciekłam z domu, by zapobiec terapii. Rodzice i tak nigdy się mną nie interesowali. Nigdy nie martwili. Nie wiedzieli nawet dlaczego cierpię . Dla nich ważna była tylko opinia i pieniądze. Tak naprawdę uciekając wyświadczyłam im przysługę. Tylko zepsuli by sobie mną reputację. tak przynajmniej mają spokój.  Stałam się złodziejką i żebraczką. Nie upłynęło dużo czasu, jak wkręciłam się w używki. Spałam gdzie popadnie. Moje ciuchy stały się łachmanami. Wyżebrane lub ukradzione pieniądze przeznaczałam na alkohol i narkotyki. Moim domem stała się ulica. Ludzie patrzyli na mnie ze współczuciem. Nikt nie poznawał już córki państwa [T.N]. Pomyślicie pewnie, ze dla kasy zaczęłam sprzedawać swoje ciało ? Nie , o niee. Cnotę zachowałam po dzisiejszy dzień. Strzegłam jej jak tylko umiałam. Jakaś część mojej podświadomości mówiła mi, ze zatrzymałam ją dla Liama . BZDURY ! Nie kocham go! A mimo to tęskniłam za Liamem. Nie wiedziałam co u niego. Czułam okropny ból. Wiele razy chciałam przedawkować, zniknąć z tego świata. Pozbyć się bólu. Ale nie umiałam... Strach brał nade mną górę. Byłam zła na siebie, ze nie potrafię nacisnąć tej jebanej strzykawki. Z czasem jednak moja miłość wygasła. Zastąpiła ją nienawiść.Ogromna nienawiść. Nienawidziłam tego człowieka. Z całego serca. Chciałam jego bólu.  A nasz kochany Liamek ? Nic nie wiedział, nawet się nie zainteresował moim życiem, podobnie jak rodzice. Czarna dupa. Przyzwyczaiłam się. Aż do teraz. Zjawił się, jak ja zdążyłam sobie ułożyć moje nędzne życie. I kogo zastał ? Zimną pozbawioną uczuć dziewczynę, która tak go kiedyś kochała. Przez niego straciłam wszystko. Wszystko. Nie mam już nic, tylko prochy. Chciał zacząć od nowa. Może zespół się rozpada ? Albo zostawiła go dziewczyna.  Niech zapomni. Moje marzenie, które tak w sobie pielęgnowałam aby go spotkać i upokorzyć spełniło się. Przynajmniej częściowo. Spotkałam go. I ... Zaniemówiłam. Znowu. Po tylu latach nadal był piękny. Przez moment uświadomiłam sobie, ze nadal go kocham. Szybko jednak stłumiłam to uczucie ze złością. Nie mogę kochać ! Muszę go nienawidzić ! Tyle zła mi wyrządził. Jestem zepsuta. Do korzenia. Nie umiem już kochać. Potrafię tylko nienawidzić. Popatrzyłam na swoje ręce. Brudne, pokłute przez strzykawki z połamanymi paznokciami. Taka jestem w całości. Nagle jakaś dłoń przykryła moją. Podskoczyłam. Zdziwiona popatrzyłam na właściciela dłoni... dziwnie znajomej. Gdy zobaczyłam kto to jest, szybko się wyrwałam.
- Skąd się tu wziąłeś ?! - powiedziałam chłodno - Nie musisz tu siedzieć. Wynoś się. - rzuciłam. Jednak Liam nie podniósł się. Dalej uparcie się we mnie wpatrywał.
- Nie rozumiesz po naszemu ?! Może mam ci przetłumaczyć na Irlandzki ? Język swojego ,,przyjaciela" - zrobiłam cudzysłów -Na pewno znasz.
Payne dalej milczał. Zaczęło mnie to irytować. W końcu nie wytrzymałam :
- No kurwa dlaczego nic nie mówisz ?! Po co tu przylazłeś do cholery ?! Nie widzisz ile zła mi wyrządziłeś ??!! Bawi cię moja złość, prawda ? Bo jakby to było. Heloł ! jestem Liam Payne pieprzona sława światowa mająca wszystko i wszystkich w dupie. Nawet swoją byłą przyjaciółkę - specjalnie dałam nacisk na słowo ,,byłą". Liam wyraźnie posmutniał.
- To nie tak.... - zaczął tłumaczyć zrezygnowanym głosem.
- A jak ? - zapytałam już nie co łagodniej. Od razu w myślach skarciłam się za to.
- Ja chciałem przyjechać, uwierz mi. Tylko, ze to nie jest takie proste - westchnął. Zaśmiałam się zimno. Spojrzał na mnie pytająco.
- Liam...Jeżeli tylko byś chciał to zrobiłbyś wszystko, żeby przyjechać. Powiedz lepiej, ze po prostu o mnie zapomniałeś ... - głos mi się załamał. Odchrząknęłam.
- Pogodziłam się z tym. Możesz wracać. Nie wyciągajmy brudów z przeszłości - dokończyłam chłodno. Nie chciałam jego litości.
- [T.I] skarbie ...
- Nie mów tak do mnie ! - powiedziałam ostro.
- W porządku - uniósł ręce w geście poddania - Wiem, to moja wina. Wiem, ze nie chcesz mnie znać...
- Brawo - parsknęłam.
- Przestań mi wreszcie przerywać ! - Podniósł głos.
- Zamknij mordę ! Nie masz prawa się na mnie wydzierać - odpyskowałam mu się. Liam długo mi się przyglądał. Wkurwiał mnie tym. W końcu powiedział wstrząśnięty.
- Boże dziewczyno. Co ja z tobą zrobiłem ?! - spojrzałam na niego gwałtownie. Pan Payne przyznał się do winy ? No proszę. I nagle poczułam ogromny zal i smutek.
- Nawet nie zadzwoniłeś ... - wyszeptałam. Po moim policzku spłynęła jedna łza. Odwróciłam szybko głowę. Nie chciałam żeby widział. Ale kurwa zobaczył !
- [T.I] ty płaczesz ?? - spytał nieśmiało.
- Nie coś ty - Odparłam cicho.
- Przecież widzę - I tym właśnie zdaniem wywołał potok łez. Nie mogłam ich zatrzymać. Jakby Liam zerwał jakąś tamę w moim sercu. Ukryłam twarz w dłoniach.
- To .. Tak ... Bolało.. Ja ... czekałam .... Nie ... Odpowiadałeś .... - Łkałam. Z trudem wymawiałam słowa. Złamałam się. Przed miłością mojego życia. Nagle poczułam ramiona Liama i jego ciepły oddech.
- Moja bidulko. Co ja ci zrobiłem. Moja mała dziewczynka ... - szeptał. Spojrzałam w jego oczy. Były cudowne. Liam też się we mnie wpatrywał. No i .. Stało się. Nasze usta złączyła się  w długo wyczekiwanym pocałunku. Całowaliśmy się zachłannie. Tak bardzo mi go brakowało. Jego serdecznego uścisku, troski. I nagle dotarło do mnie co robię. Co ty odpierdalasz ?! Chcesz żeby znowu ci złamał serce ?! Przecież on cie zostawi. jesteś tylko jego zabawką ! - zdawał się mówić jakiś głos wewnątrz mnie. Momentalnie oderwałam się od Liama.
- Nie, nie, nie, nie, nie ! To znowu się dzieje ! Znowu mieszasz w moim życiu ! I znowu mnie zostawisz ! Wynoś się stad ! - powtarzałam jak mantrę.
- [T.I] ...
- Wypierdalaj z mojego życia ! Nie chcę cię znać rozumiesz ! Czemu tak bardzo chcesz zamienić moje życie w koszmar ? Czemu ?! Co ja ci zrobiłam ?!
- Co ty wygadujesz ?
- WYNOŚ SIĘ ! - wrzasnęłam.
- Co tu się dzieje ? - zapytała zaalarmowana moimi krzykami pielęgniarka.
- Chcę aby ten chłopak opuścił moja salę - powiedziałam beznamiętnie wpatrując się w okno.
- Ale [T.I] ...
- Nie słyszał pan ? Pacjentka potrzebuje spokoju. Mam wezwać ochronę ?
- Nie, nie trzeba. [T.I] ja nie odpuszczę ! Kocham cię ! Rozumiesz ?! - wpatrywał się we mnie z nadzieją.
- Ale ja ciebie już nie - skłamałam. Gówno prawda.Nadal go kocham. Odświeżył to uczucie.
- Będę walczył - szepnął i ruszył w stronę drzwi.
Patrzyłam jak jego wielka umięśniona sylwetka znika w drzwiach. Znowu zaczęłam ryczeć.To nie fair ! Kiedy zaczęłam sobie układać życie na nowo on znowu musiał się wpieprzyć. Dlaczego ?!  Ale nie, ja nie pozwolę zawładnąć swoim sercem. O niee.
- Będę walczyć - nawet nie zdałam sobie sprawy, ze wypowiedziałam te same słowa co Liam minute wcześniej. Ukryłam twarz w dłoniach.
- Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten jebany X- factor. Nienawidzę One Direction ! - krzyknęłam.
- Kochanie czy wszystko dobrze ? - usłyszałam głos pielęgniarki. Tej samej, która wyprowadzała Liama.
- Nic nie jest dobrze proszę pani. Świat jest taki niesprawiedliwy !
- Czy to chodzi o tego chłopaka ? - spytała łagodnie usadawiając się na krześle obok mojego łóżka.
- Tak... - głos mi się załamał.
- Kochanie. Doskonale cie rozumiem. On jest piosenkarzem prawda ? A ty go kochasz ?
- Skąd pani... - chciałam powiedzieć ale mi przerwała
- Dużo już w życiu przeżyłam. Myślę, ze powinnaś dać mu szansę. Zależy mu na tobie. Nie zamykaj przed nim serca. Otwórz się na miłość - powiedziała.
- Dziękuję bardzo za te słowa. Pomogły mi.
- Widzę, ze jesteś zmęczona. Dam ci coś na uspokojenie. Po tym leku zaśniesz. - Pielęgniarka poszła a ja poczułam jak ogarnia mnie sen.





              ,,Złama­ne ser­ce po­win­no się leczyć miłością, a nie wy­muszaną nienawiścią.''

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zayn Malik imagin cz.2 + Pierwsza Rocznica Bloga




Hejka. Dziś 12 sierpnia! A to oznacza, że DZIŚ JEST PIERWSZA ROCZNICA ZAŁOŻENIA BLOGA!!!
A oto kilka słów od nas:
BELLA: 
http://media.tumblr.com/tumblr_lx3dp2P3Cb1qcbo77.gif No i proszę - rok temu nawet nie pomyślałabym o tym, że będę miała taką rzesze odbiorców... A jednak! Dziękuję Wam za to, że czytacie naszego bloga i piszecie też komentarze...
 Dziwię się, że przez rok chciało mi się pisać. Zakładałam, że po kilku miesiącach przestanę to robić [tak jak z poprzednim blogiem o "RBD", ale to było kupę lat temu]. Ot, dumałam sobie, może ktoś wejdzie, poczyta, zostawi miły – albo i nie – komentarz i pójdzie sobie. A tu wytworzył się blog na naprawdę szeroką skalę.
Jest to zasługa Czytelników, którzy dobijali się o kolejne teksty, łajali, gdy mi się nie chciało i martwili się, gdy znikałam na długie tygodnie, nie dając znaku życia.
I dziękuje, że Wy to czytacie...
Nie cofnęłabym czasu. Nie żałuję decyzji o założeniu bloga .

Nawiązałam dużo ciekawych znajomości i poznałam wielu wartościowych ludzi.
Kocham moją Directionerską rodzinkę! Jesteście naprawdę najlepsi <3
Dzięki temu blogowi zmienił się mój stosunek do wielu rzeczy i wiele rzeczy się zmieniło we mnie...

Dziękuję każdej z was, za każdy nawet najdrobniejszy komentarza, wejście na bloga lub zagłosowanie w ankiecie.
Dziękuję również Liamkowej [Paulinie], która również pisze imagin na tego bloga ;) To niesamowite ile razem przeszłyśmy! Kocham cię! ♥ Każda chwila spędzona z Tobą na gg jest dla mnie niesamowita. Cieszę się, że mogę z Tobą o wszystkim pogadać i dajesz mi takie ogromne wsparcie. Mimo, że znamy się tylko przez internet to jesteś dla mnie lepsza niż niejedna przyjaciółka w realu.;*
Dziękuję również Patty za cudowne komentarze i słowa otuchy ;]  I to niesamowite, że mieszkasz tak niedaleko mnie... ♥
Dziękuję  też Alicji. Mimo naszych kłótni, które czasem doprowadzają mnie do szału to bez ciebie i twoich komentarzy by było smutno. Jesteś częścią tego bloga, bo jesteś tu od początku. I oczywiście nie raz pomogłaś pisać mi imagina, gdy mnie wena opuściła. Dziękuję ;*


LIAMKOWA:
Wiem, ze nie było mnie tu od początku, wiem, ze mało zrobiłam, wiem, ze Beata odwaliła kupę wspaniałej roboty, wiem, ze są tu zajebiste osoby, wiem, ze nadużywam słowa ,,wiem" ale to z nerwów. Do Beaty dołączyłam 14 Grudnia 2012 roku. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
16 grudnia pojawił się mój pierwszy imagin. Nie sądziłam, ze komuś się spodoba, bo cóż tu pisać - pisarką nie jestem Nie żałuje, ze to zrobiłam. Nie żałuję, ze napisałam ten komentarz o dodanie mnie jako redaktorkę. W chuja nie żałuję.
Becię polubiłam od razu. od tego pierwszego ,,Hej" na gadu . Miałaś wtedy na ikonce pingwiny z Madagaskaru . Nie żałuję, ze odważyłam sie wysłać ci moje imaginy. Nie żałuję. Mimo, ze mnie nie widzicie to ryczę jak bóbr. Litery rozmazują mi się, a klawiatura jest całą mokra. tak mi przykro, ze nie mogę was wszystkich spotkać.
Beata , może wynajmiemy jakąś wielką salę na wszystkie nasze czytelniczki ? Muszę Was poznać.
Dziękuję ci Bello, że przyjęłaś mnie pod swoje prawie dorosłe skrzydła. Może i jestem małolatą ale wiem już trochę o życiu.
Dziękuję Patrycji, kocham cię Jesteś kochaną osobą. uwielbiam Ciebie, Maćka i Smutka. Dziękuję ci za te wszystkie miłe słowa. Pamiętam jak napisałaś do mnie swoje pierwsze słowa na gg :,, Hej, piszesz genialne imagine ". Nie zapomnę tego haha .
Dziękuję Ali, Ty również odmieniłaś moje życie. Pamiętam jak napisałaś do mnie : ,, Taka młoda a już tak dobrze pisze! "
Nadal się z tym NIE ZGADZAM. Mimo Twojego wybuchowego temperamentu nie umiem bez Ciebie żyć ♥ Może nie umiem pisać, może mnie nie lubicie, ale odmieniłyście moje życie.
A pamiętacie jak VIVA dodała kawałek mojego imagina ? Boże jak ja wtedy ryczałam. Ale to ze szczęścia <3
Mimo, że jestem tu tak krótko, bo tylko 9 miesięcy, to dziękuję Wam z całego serca. Za te wyczerpujące komentarze, za słowa otuchy, za to, ze nie odwróciłyście się ode mnie, gdy musiałam zrobić sobie przerwę, za te wszystkie wyświetlenia DZIĘKUJĘ. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć, wzruszyłam się. Beata nie wiem jak ci dziękować, po prostu nie wiem. Jestem wrażliwa i pojebana wiem, ale ... Kocham Cię


WSPÓLNIE:
 Dziękujemy za tyle ponad 500 000 tysięcy wejść, za 3 516 komentarzy. I wiem, że nie każdy komentuje tego bloga więc taka prośba do was: MOGLIBYŚCIE CHOCIAŻ TYLKO DZIŚ, TEN JEDEN RAZ SKOMENTOWAĆ TEGO BLOGA?
To byłby idealny prezent :>
Taaa stara gadka szmatka, a wy chcecie imagina ;)
 
DEDYKACJA: DLA KAŻDEGO Z WAS - DLA KAŻDEJ FANKI ONE DIRECTION I NIE TYLKO...
ZAPRASZAM DO CZYTANIA ;D

______________________________________________________________________________
W drzwiach stał mój tata, a jego szczęka była mocno zaciśnięta. Ze złością przyglądał się Zaynowi.

Zdałem sobie sprawę, jak blisko z nią stoję i w tym samym momencie i cofnąłem się krok do tyłu.
-[Twoje.Imię], musimy porozmawiać. Teraz !- stwierdził jej ojciec surowo. Spojrzałem na nią, a ona wyglądała na absolutnie przerażoną.
Skinęła głową i spojrzała na mnie błagalnie.
-Nie zostawiaj mnie. Proszę - wyszeptała cicho, żeby jej ojciec nie słyszał, a następnie ruszyła z nim do kuchni, zostawiając mnie samego w salonie.
TWOIMI OCZAMI
-Nie zostawiaj mnie. Proszę - błagałem go cicho, aby mój ojciec nie usłyszałam mnie i poszłam do kuchni,a tata za mną. Byłam przerażona.
Nerwowo odwróciłam się i spojrzałam na mojego ojca, był wściekły.
-Co on do cholery robi w tym domu ?! - krzyknął.
-Mój samochód się zepsuł, a on zobaczył mnie i zaoferował, że odwiedzie mnie do domu... Już miał wychodzić. Tato proszę nie denerwuj się, ja...- chciałam dokończyć, ale poczułam silne pieczenie na twarzy. Po chwili doszło do mnie, że to dłoń taty uderzyła o mój policzek. Z moich ust wydobył się cichy krzyk, a po chwili z moich oczu mimowolnie zaczęły się wydobywać się  łzy.
-Znasz zasady! - krzyknął. Ojciec złapał mnie dłonią za biust. Po chwili usłyszałam, że  ktoś wszedł do kuchni. Spojrzałam w górę i zauważyłam Zayna. Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale nigdy nie byłam tak szczęśliwa wiedząc go.
-Co tu się...-przerwał, gdy zobaczył mnie opartą ścianę, ze łzami w oczach i mój czerwony policzek.
 Jego oczy rozszerzyły się, a on bez zastanowienia podszedł i stanął naprzeciwko mnie.
-Dlaczego, do cholery, chcesz ją skrzywdzić? Nie zrobiła nic złego, kurwa! -krzyknął do mojego taty.
Mój ojciec zacisnął zęby i podszedł do Zayna.
-Trzymaj się z dala od niej i wynoś się z mojego domu!
-Nie! Kto wie, co zrobisz z nią, kiedy odejdę! Nie pozwolę ci jej skrzywdzić! -Zayn odkrzyknął  do mojego ojca, który gapił się na nas z niedowierzaniem.
-Nie martw się.Ona też wychodzi- oznajmił, a ja spojrzałam na mojego ojca w szoku. Co to ​​oznacza?
-Co to do cholery ma znaczyć?- Zayn zapytał wściekły.
-Ona ma 18 lat. Może żyć na własną rękę, dopóki nie uzna, że ma przestrzegać moich zasad- oznajmił i splunął.
-Teraz wyjdźcie. Obydwoje- powiedział surowo, a Zayn przewrócił oczami.
- Masz jakieś poważnie, cholerne problemy i to z powodu swojej żony, która umarła. W takiej sytuacji  trzeba się odnaleźć lub znaleźć inny sposób radzenia sobie z nimi, inny niż dopieranie się do własnej córki...- wydusił z siebie Malik.
Widziałam, jak mój tata zaciska pięści.
-Wyjdź- powiedział.
 Zayn złapał mnie za rękę i wyszliśmy z kuchni trzymają się blisko siebie.
Udałam się do swojego pokoju i złapałam wszystkie moje torby z ciuchami, które kupiłam dzisiaj w centrum handlowym i pobiegłam w stronę drzwi. Chwyciłam kluczyki ze stołu, a następnie wybiegłam z Zaynem w stronę jego samochodu. Umieściłam swoje torby z tyłu i  usiadłam w fotelu pasażera. Po chwili przemierzaliśmy spokojne ulice naszego miasta...
Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut.
-Przykro mi, [Twoje.Imię]. To wszystko moja wina. Gdybym nie wszedł do twojego domu, nie miałabyś kłopotów i nie byłabyś z niego wyrzucona- powiedział cicho patrząc na mnie przez chwilę, a następnie skupił wzrok z powrotem na drodze. Nie mogłam odgadnąć, o czym myślał, ale wiedziałam,że było to co wypowiedział było szczere. 
Zastanawiałam się nad tym, co powiedział przed chwilą, a następnie uśmiechnęłam się lekko -Dziękuję- wyszeptałam.
Zayn spojrzał na mnie trochę zaskoczony i zmarszczył brwi.
-Dziękujesz ? Za co?
-Żyłam w tej piekielnej dziurze zbyt długo, a mój tata nie chciał mi odpuścić. Zawsze był zbyt opiekuńczy, i myślę, że to będzie dla mnie dobre.
-Więc mnie nie nienawidzisz teraz?- zapytał cicho.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
-Nigdy cię  nie nienawidziłem.
OCZAMI ZAYNA
Czułem, jak szeroki uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy.
-Naprawdę?
Roześmiała się i skinęła głową.
-Tak. To znaczy, na początku nie bardzo potrafiłam ci zaufać. Nie wiedziałam, co myśleć o tobie, bo ludzie mówili, że notorycznie "wdajesz się w bójki", lub, że masz kłopoty z mafią, i że jesteś kimś od kogo powinnam trzymać się z daleka. Ale teraz wiem, że nie warto ich słuchać. Nie jesteś taki zły.
-Czy to oznacza, że dasz mi szansę?- zapytałem z lekkim uśmiechem.
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRse5kSptpDT8fVzjqAZYmp_Wlf7FylqN2FPkq4nYoSRZNLOObY-Szansę na co?- marszczyła brwi.
-Na zabranie cię na randkę - powiedziałem z nadzieją.
 Miała rację. Byłem znany z tego, że "wdaje się w bójki", a na pewno można powiedzieć, że mam sporo kłopotów, ale bardzo ją lubię. Ona jest po prostu... Inna od wszystkich dziewczyn..
Rozważała moją ofertę kilku minut i zacząłem się denerwować. Dlaczego nie odpowiedziała? Westchnąłem.
-Tylko jedna randka, a następnie, jeśli zdecydujesz, że nie jestem odpowiedni...Zostawię cię w spokoju. Obiecuję.
Uśmiechnęła się i skinęła głową.
-Okej. Zaryzykujmy Malik. Jedna randka. Wtedy zdecyduję, czy możesz zabrać mnie na kolejną- oznajmiła. Zdziwiło mnie, że powiedziała do mnie po nazwisku. Miałem rację.Ona jest inna. Ale w pozytywny sposób.
Nigdy bym nie przypuszczał, że  ona będzie w moim typie, ale okazało się, że lubię ją bardziej niż którąkolwiek z pozostałych dziewczyn, z przeszłości. I chcę spróbować z nią być...Nie chcę jej skrzywdzić...
TWOIMI OCZAMI
Uśmiechnęłam się do siebie i wyglądałam przez okno, dopóki  samochód nie zatrzymał się obok jakiejś bramy.
-Hmm, Zayn...? -spytałam powoli, patrząc na niego. Zignorował mnie, otworzył okno i nacisnął guzik. 
-Hej Niall, to ja, Zayn - powiedział głośno do głośnika.
-Ahh, Malik, witamy z powrotem w domu-odpowiedział jakiś chłopak, a  brama przed nami  zaczęła się otwierać i wjechaliśmy na podjazd przed ogromnym domem.
Westchnęłam i przyjrzałam się mu. Po chwili usłyszałam chichot Zayna, który stał obok mnie.
 -O rany! Nie mów mi, że jesteś bogaty! -zawołałam patrząc na niego.
 -Nigdy nie pytałaś- uśmiechnął się. Skrzyżowałam ręce.
 -Co?- spytał patrząc na mnie z uśmiechem. Parsknęłam śmiechem i zakryłam dłonią usta.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Chodź. Pokażę ci, jak jest w środku -skinęłam głową i ruszyłam za nim do środka.  Opadła mi szczęka, kiedy weszłam do ogromnego domu.  To było niesamowite.  Żyrandole, eleganckie sofy, krzesła, miękkie dywany i ładne drewniane podłogi.  Byłam absolutnie oczarowana.  Wiem, to tylko dom, ale nigdy nie widziałam czegoś podobnego.
 Odwróciłam się i spojrzałam na Malika, który stał obserwując mnie z rozbawieniem.
-To jest niesamowite- wyszeptałam.  I to była prawda.  To było absolutnie niesamowite.
OCZAMI ZAYNA
Kiedy weszliśmy do domu zemknęłam za nami drzwi i oparłem się o nie podczas, gdy [Twoje.Imię] rozglądała się w około.  To było trochę zabawne, bo wyglądała tak zdumiony tym wszystkim...
 -To jest niesamowite- mówiła powoli, odwracając się i patrząc na mnie.  Roześmiałem się i skinąłem głową.
-Też tak myślę. To lepsze niż wiele innych rzeczy w tym mieście- zachichotała  i nie mogłem powstrzymać uśmiechu.  Miała najbardziej niesamowity śmiech i uśmiech.  Wow.  Znam ją dopiero kilka dni i myślę, że bardzo ją lubię.
 -Zgadzam się- odpowiedziała, po tym jak skończyła się śmiać.
 Właśnie wtedy mój przyjaciel wyszedł z kuchni i spojrzał zdziwiony obecnością [Twoje.Imię] stojącą przed nim.
-Cześć Liam- powiedziałem skrępowany, a następnie minąłem [Twoje.Imię].
 -Witaj.  Kto to jest? -pytał wskazując w stronę dziewczyny.
 -Oh, hmm, to jest..- chciałem ją przedstawić, ale mi przerwała.
-Jestem [Twoje.Imię]  powiedziała słodko i wyciągnęła rękę w jego kierunku.
 Uścisnął jej dłoń i delikatnie i się uśmiechnął.
 -Miło cię poznać, jestem Liam Payne.
 -Mi również miło- odpowiedziała szczerze.
-Umm, Liam możemy porozmawiać ?- zapytałem, a on skinął głową.
 -Rozgość się.  Zaraz będę z powrotem- powiedziałem do dziewczyny i ruszyłem z Liamem do kuchni.
OCZAMI LIAMA
Poszedłem z Zaynem do kuchni, tak aby dziewczyna nie słyszała o czym rozmawiamy. Oparłem się o lodówkę  po czym zwróciłem się do Zayna ze złością.
-Nie możesz dalej tego robić!Nie można  przyprowadzać dziewczyny domu, sypiać z nimi, a następnie wysyłać ich z powrotem do domu. Szczególnie jej! Ona wydaje się, że jest dziewczyną naprawdę słodka i nie można jej zranić jak  wszystkie inne.
 Zwykle nie nakazuje Zaynowi i dostaje to, co mu się podoba, ale tym razem przesadził. Wiem, że często zachowuję sie jakbym był jego ojcem, ale... Martwię się o niego i chcę dla niego jak najlepiej.
 Widziałem, jak Zayn zaciska szczękę.
-Ona nie jest po to.I nigdy by jej nie skrzywdził.  Spotkałem ją kilka dni temu, ale myślę, że czuję coś do niej i nie chcę jej wykorzystać.  Teraz mam pytanie- powiedział, a jego twarz stała się poważna.  Byłem trochę zaskoczony tym, co właśnie powiedział, bo nie sądzę, bym kiedykolwiek widział przy nim tę samą dziewczynę dwa razy.  Zawsze przychodziły tu jedna za drugą.  Tak trudno uwierzyć, że ma zamiar spróbować się osiedlić na stałe. Mam nadzieję, że tak będzie.  Może on próbuje się zmienić...
-Jaką prośbę?- spytałem wyrywając się z zamyślenia.
 -Byliśmy  w jej domu[Twoje.Imię], ponieważ jej samochód się zepsuł, więc zaproponowałem, że ją odwiozę.Staliśmy w swoim salonie, a potem jej ojciec przyszedł i był wkurzony.  Nie chciał mnie w domu i  wpadł w sza.  Powiedział, że chce porozmawiać z nią na osobności, więc poszedł  z nią do kuchni i tam  uderzył ją.  Krzyczała, dlatego poszedłem tam i zobaczyłem ją z czerwonym policzkiem i jej ojciec stojący przed nią. Dobierał się do niej. Wdałem się w  kłótnię z jej ojce, a on powiedział mi, że mam się wynosić ... I powiedział, że [Twój.Imię] też ma wyjść.I czuję się teraz naprawdę źle, bo to moja wina, że ​​został wyrzucona z domu. Ona nie ma dokąd pójść, więc zastanawiałem się, czy może zatrzymać się tu na chwilę?
 Uniosłem brwi i słuchałem, jak opowiadał o sytuacji z nieznajomą  i jej ojcem, a gdy skończył skinąłem głową.
-Oczywiście, że może.  Nie możemy jej po prostu wyrzucić na ulicę, ale musisz mi obiecać jedno.
 -Tak,  cokolwiek zechcesz- powiedział patrząc na mnie.
-Musisz mi obiecać, że nie zrobisz jej krzywdy.
 -Mówiłem już. Nigdy by jej nie skrzywdził.  Zachowywałem się kiedyś jak kutas, ale ona jest inna od wszystkich innych i chcę spróbować stworzyć... Prawdziwy związek.
-Dobrze- uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego-Jestem dumny i mam nadzieję, że to wyjdzie.
 Widziałem, że na twarz Zayna pojawił się uśmiech,a  następnie spojrzał w dół.
-Tak,ale... Ale nie jestem pewien, bo nie wiem, co ona myśli o mnie, ale  zgodziła się na jedną i powiedziałem jej, że jeśli jej się nie spodoba, to zostawię ją w spokoju.
-Brzmi dobrze, dobrze. Pozostali chłopacy i ja jedziemy do swoich rodzin na jakieś dwa trzy tygodnie. No więc muszę iść rozpocząć pakowanie, więc można zaprowadzić ją do jednego z pokoi gościnnych, i pamiętaj, że Paul będzie tu przez cały czas,więc po prostu  wezwij go, jeśli będziesz potrzebować  czegoś, ale poza tym, zostaw go w spokoju, on potrzebuje trochę odpocząć, bo ciągle pomaga nam, więc dajmy mu odpocząć. I  chcę żebyś mi coś obiecał.  Nie zniszcz domu...
 Zayn roześmiał się i skinął głową.
-Dobra, obiecuję.Nie troszcz się, aż tak- uśmiechnął się- Dzięki.
 Zayn może być dobrym chłopakiem, kiedy chce, ale czasami nie wiem, co w niego wstępuje i  po prostu zachowuje się jak kompletny idiota.
 Poklepałem go po ramieniu, po czym wyszedłem z przeciwnej strony kuchni i do mojego pokoju i zacząłem pakowanie swoich rzeczy na wyjazd.
OCZAMI ZAYNA
Uśmiechnąłem się, kiedy Liam wyszedł i ruszyłem z kuchni do salonu. Widziałem [Twoje.Imię] siedzącą przy szklanym stole z rękami, które zakrywały jej twarzy. Po chwili usłyszałem, że cicho szlocha i mój uśmiech szybko zniknął.
Podszedłem do niej i wciągnąłem ją na swoje kolanach. Wiem, że nie znamy się tak długo, lub że nie wiemy prawie nic o sobie, ale nie mogłem tylko stać i patrzeć jak płacze.
-[Twoje.Imię] -powiedziałam cicho, patrząc na nią. Nie usłyszałem odpowiedzi.
-Proszę spójrz na mnie- poprosiłem. Ponownie, nie otrzymałem odpowiedzi
-Proszę spójrz na mnie i powiedz coś!- powiedziałem trochę głośniej.
Spojrzała na mnie z twarzą zalaną łzami, a jej tusz do rzęs był rozmazany wokół oczu i spływał jej po policzkach.
-Powiedzieć, co jest nie tak...
-Nie mogę już tego robić- wyjąkała cicho.
-Co robić?
-Nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić! Po prostu chcę to wszystko skończyć! Nikt nie troszczy się o mnie. Straciłam moją mamę, a teraz mój tata! I nie ma innej rodziny, u której mogę zostać, a ja jestem bezwartościowym gównem, tak jak mój tata mówi, że jestem. Po prostu chcę to wszystko zakończyć- płakała, a ja trzymałem ją blisko siebie.
Wszystko, co mówiła nagle do mnie dotarł. Czy ona chce się zabić? Nie, ona nie może.
-Uspokój się i posłuchaj mnie proszę- spojrzała się na mnie i zaczęła się mi przyglądać.Starłem kciukiem jej  łzy z policzków.
-Hmm?- spytała cicho.
-Zależy mi na tobie i zapytałem jednego z przyjaciół, czy możesz zatrzymać się tu na chwilę, aż znajdziesz swoje miejsce i powiedział, że tak. Więc nie rób nic, czego będziesz żałować- widziałem mały uśmiech pojawiający się na jej twarzy, a ona przytaknęła.
- Dziękuje- powiedziała cicho-Doceniam to...
-Do usług - powiedziałem i wstał chwytając ją za rękę, a ona złapała ją i stanęła obok mnie.
-Dziękuje,  naprawdę. Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy, że ci zależy- powiedziała, a ja skinęłam głową i spojrzałem na nią.
- I nie obchodzi mnie twoja przeszłość, bo wiem,że nigdy mnie  nie skrzywdzisz celowo...-zaczęłam, a ja jej przerwałam.
- Z reputacji, którą mam, wiem, że prawdopodobnie nie łatwo ci jest  mi ufać, ale ja obiecuję ci, że przy mnie ci nic nie grozi. Naprawdę.
Uśmiechnęła się lekko.
-Wiem, że mówisz to szczerze i dziękuję ... Znowu.

 

,,W najcięższych chwilach dziękuje za pomoc tym, którzy poświęcają swój czas, aby pomóc mi się pozbierać."