Łączna liczba wyświetleń

piątek, 31 maja 2013

Harry Styles imagin.

Ho ho! TU BELLA. Zaszalałam z tym imaginem. Co tam u was?

Jeszcze tylko miesiąc i WAKACJE. Ale najpierw zrealizuje swój cel: poprawić zagrożenie z matmy.
Dzięki za pomoc Alicja w pisaniu imagina ;*

Z okazji jutrzejszego dnia dziecka, życzę wam pogody ducha, abyście zawsze byli uśmiechnięci i pomimo problemów, które otaczają każdego z nas potrafili cieszyć się każdą chwilą i odnaleźć swoje miejsce w tym świecie. Myślę, że każdy z nas czuje się chociaż w odrobinie dzieckiem.

DEDYKACJA DLA:  jeniss10

Piszcie komentarze z opinią i pozostawiajcie swoje blogi, chętnie poczytam.


____________________________________

 Ostatniej nocy miałam sen. Szalony sen. Życzenie zostało spełnione. Nie prosiłam o pieniądze czy wielką rezydencję. Ja po prostu chciałam jeszcze jeden dzień z Tobą. Jeszcze jeden dzień, jeszcze chwile, jeszcze raz zobaczyć z Tobą zachód słońca i może byłabym zadowolona. Zostaw mnie. Chcę jeszcze jeden dzień z Tobą...

Siedziałam w bujanym fotelu, który dzieliłam z Lousiem. Jest moim najlepszym przyjacielem, tak jak kiedyś był przyjacielem równie mojego zmarłego męża Harrego.
Trzymałam syna w swoich ramionach. Natalia, moja córka, siedziała na podłodze i rysowała coś z Louisem na kartce.
To już rok od jego śmierci. Sześć miesięcy temu urodziłam syna,którego nazwałam Hazza, po tacie. Natalia to również jego córka. Nagle ktoś przerwał przyjemną ciszę.
-Możemy iść do parku? Chcę pogadać z tatusiem  -spytała. Skinęłam głową i owinęłam dziesięcioletnią dziewczynkę w uścisku.  
-Możemy go zobaczyć.  Muszę tylko położyć spać Hazzę i wtedy możemy pójść na tak długo jak chcesz - odpowiedziałam jak najłagodniejszym głosem.
 -Ubierz już płaszczyk i powiedz Louisowi, że idziemy. Może zechce popilnować Hazzusia - powiedziałam, a Natalia posłusznie pokiwała głową i zbiegła schodami na dół.
Gdy usłyszałam,że jest już na dole wstałam, nadal trzymając syna w ramionach.
-Jesteś gotowy? Mamy zamiar iść zobaczyć tatusia. Jesteś taki podobny do niego- wyszeptałam patrząc na jego twarz.
Natalia i Louis byli w salonie, z którego dobiegał hałas.
-Natalia nie! Mówiłem wam sto razy w ciągu ostatniego roku, za każdym razem, gdy ty i [Twoje.Imię] chcecie pójść do niego...
Natalia patrzyła na niego, a łzy spływały po jej twarzy.
-Nie tęsknisz za nim w ogóle? -spytała cichutkim głosikiem, jak by się bała odpowiedzi.
Louis westchnął.
-Natalia, on był moim najlepszym przyjacielem. Brakuje mi go bardzo. I nie powinienem na ciebie tak krzyczeć. Przepraszam, mogę cię przytulić?
Natalia wytarła łzy chusteczką i uściskała go delikatnie.
-W porządku. Ja i mama powinniśmy już iść. Myślę, że chce byś popilnował Hazze przez ten czas.
Louis wstał z kanapy.
-Będę go obserwował. Ty i mama potrzebujecie czasu, aby porozmawiać z Harrym, nie martwiąc że małemu jest zimno. Idź po płaszcz, dziś jest naprawdę zimno- powiedział Louis.
____________________________________
Kiedy dotarłyśmy do parku, Natalia przysiadła na schodach obok pomnika. Po jej policzku zaczęły spływać łzy.
-Natalia? Wszystko w porządku? - spytałam, a dziewczynka pociągnęła nosem.
-Dobrze, po prostu chcę, aby on tutaj nadal był. Szkoda, że wiem, że on mnie nie słyszy- wyjaśniła. Pocałowałam dziewczynkę w czubek główki.
-Wrzuć ten pieniążek do fontanny i pomyśl życzenie. To sprawi, że poczujesz się lepiej.
Natalia wstała i podeszła do fontanny znajdującej się obok pomnika.
-Szkoda, że mój tata już nie żyje. Chciałabym jeszcze raz poczuć jak mnie przytula -powiedziała i wrzuciła pieniążek do wody.
-Kochanie, pamiętaj, że tatuś już zawsze będzie w Twoim serduszku. - mówiąc to przyłożyłam drobną dłoń Natalii do jej serca.
- Zawsze będzie tutaj. Obiecuję Ci to - dziewczynka uśmiechnęła się blado, ale jednak się uśmiechnęła. Czułam, że moje słowa ją przekonały choć troszeczkę. Chciałam zobaczyć ten piękny uśmiech. Wytarłam jej twarzyczkę z łez, po czym chwyciłam ją za rękę i powoli ruszyłyśmy w stronę grobu.
Tuż po zachodzie słońca powiedziałam do córeczki:
-Natalko, myślę że powinniśmy już iść do domu. Nie wiem jak Louis radzi sobie z Hazzą. Mam nadzieję, że nie płakał. Chodź, sprawdźmy jak daje sobie radę. Dobrze?
Pokiwała głową i wstała z ławeczki znajdującej się koło grobu. Zaciskała łzy w oczach i próbowała być silna.
-Kocham Cię tatusiu. Zobaczymy się jutro - wyszeptała i delikatnie przetarła dłonią po płycie grobu.
Kiedy dotarłyśmy do domu, otworzyłam przed nią drzwi i powiedziałam:
-Jutro możemy być dłużej przy tatusiu. Prześpij się teraz.
Gdy dotarłyśmy do jej pokoju Natalia przebrała się w piżamę, umyła się i położyła w łóżku.
-Mamo, możesz spać tu ze mną i z Hazzą? Nie czuje się zbyt dobrze- spytała cichutki głosikiem.
Skinęłam głową na znak potwierdzenia. Poszłam do pokoju Hazzy i wyciągnęłam go z łóżeczka. Delikatnie stąpając po podłodze wróciłam do Natalii. Położyłam koło niej synka, a sama wygodnie ulokowałam się obok.
  Zaczęłam wpatrywać się w okno. Po kilku minutach zobaczyłam jakąś twarz. Nigdy nie spodziewałam się, abym mogła jeszcze raz ją ujrzeć. Wydawała się taka realna. Wciąż wyglądał pięknie i młodo. Czyżbym już do reszty zwariowała? Nie, to mi się chyba śni.
Łzy spływały po moich policzkach. Jak miałam sobie z tym poradzić? Widziałam go.
-Harry?- wydusiłam po chwili. Ten widok zaparł mi dech w piersiach.
Młody mężczyzna zamrugał i przetarł oczy. Wyciągnął rękę, chciałam ją chwycić, niestety.. Niestety, oh przenikał przez moją.
-[Twoje.Imię] wiem,że nie jesteś tu dla mnie. To wspaniałe, że dajesz tyle miłości naszym dzieciom. Natalia naprawdę Cię teraz potrzebuje. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Przykro mi, że was opuściłem. Przepraszam, że was zraniłem. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Nawet jeśli nie mogę, wciąż cię kocham...
Zaczęłam płakać. Chciałam jak najszybciej go przytulić, tylko.. Jak?
-Wybaczam ci Harry. Kocham ci tak bardzo. To nie twoja wina,że umarłeś. Ważne, że powróciłeś. Bóg mnie nie opuścił. Tak bardzo tego pragnęłam... Ale.. Harry, chciałabym cię przytulić.. Ale.. Ty jesteś zjawą.
-Musisz spróbować. Postaraj się. Poczuj mnie wyczuć. Musisz tylko uwierzyć, że możesz.
-Dobrze, spróbuję. - przybliżyłam się do Harrego, który rozłożył czule ramiona. Wiedziałam, że to nie przyjdzie mi łatwo, ale zawsze warto spróbować. Przypomniałam sobie jak pachnie, przypomniałam sobie dotyk jego skóry, wyobraziłam sobie jego uścisk. Brakuje mi tego.
 Udało się. Harry zamknął mnie w swoich silnych ramionach. Niestety nie poczułam tego ciepła, które czułam kiedyś. Było mi bardzo zimno, gdyż Harry, którego teraz widzę to tylko kłębek jakiejś energii. Ale udało mi się go poczuć. To nie było takie trudne. Po chwili spojrzałam na niego. Moja twarz pobladła.
- [Twoje.Imię] Co się stało? Wyglądasz jak byś zobaczyła ducha. Hej nie płacz. Jest dobrze. Jestem tu...
Pociągnęłam nosem.
-Jest dobrze. Tęskniłam za tobą. Nie chce znów walczyć. Życie jest na to za krótkie- powiedziałam, Harry pocałował moje mokre od łez policzki.
-Czułem się taki zagubiony bez ciebie. Kocham Cię. A teraz spróbuj zasnąć.
-Prawdopodobnie chcesz pobyć z dziećmi sam.Pójdę do sypialni- uśmiechnęłam się. Harry pokręcił głową.
-Chce, abyś została tu z nami. Połóż się obok nas. Dobranoc [Twoje.Imię]. Kocham cię.

W środku nocy zobaczyłam,że moja  matka stoi przed łóżkiem. Mówiła cichym głosem:
-Kochanie... Jestem bardzo dumna z tego, jaka jesteś i jak bardzo się troszczysz o swoją rodzinę. Zdecydowałam się wysłać tego młodego człowieka z powrotem do Ciebie. Jednak jest pewien haczyk...
Usiadłam na łóżku delikatnie, tak żeby nikogo nie obudzić.
-Jaki haczyk? Będzie cierpieć? Jeśli tak jest to, po prostu weź go z powrotem!
Mama westchnęła i delikatnie położyła dłoń na jej policzku.
-Nie, skarbie. On nie będzie cierpiał. Jednak za trzy dni on wróci tam skąd przyszedł. Masz trzy dni z nim. Nie więcej, nie mniej. Kocham cię. Muszę już iść...

Pierwszą rzeczą jaką mogę zrobić to dziękować za spędzenie z Tobą czasu.Chciałabym odłączyć telefon, wyłączyć telewizor. Będę z Tobą w każdej sekundzie. Mów mi, że nadal mnie kochasz. Chciałabym robić to wszystko w każdy dzień, z Tobą.


Natalia rano wyszła do szkoły, a po południu poszłam ją odebrać. Nie powiedziałam jej, że Harry wrócił. Nie byłam pewna, jak na to zareaguje.
Zawołałam Louisa  do sypialni.
- Wszystko w porządku? Przysięgam, że sprawdzałem co u Hazzy. Miałam na niego oko cały czas.
Zmusiłam się, aby się nie śmiać.
-Wszystko w porządku. Po prostu, coś chce ci powiedzieć, a bardziej ktoś... - powiedziałam, a on  zmarszczyła brwi.
-Czemu tu pachnie piwem i papierosami?- nie wytrzymałam i się roześmiałam.
-Louis, to może głupio brzmieć, ale... Moja mama, przywróciła Harrego do życia na trzy dni. Mamy trzy dni, aby z nim się pożegnać...
Chłopak przytulił mnie.
-Jesteś pewna, że on tu jest? Jesteś pewna, że mój przyjaciel żyje? Oh My God. Muszę do zobaczyć! - był podekscytowany. Uśmiechnęłam się.
-On tutaj jest. Myślę, że jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić, chodź.
Louis ostrożnie podszedł do łóżka.
-Harry, jeśli się nie obudzisz powiem Natalii co robiłeś w jej wieku.
Harry przeciągnął się i ziewnął.
-Louis zamknij się. Obudzisz Natalie. To trwało wieki, aby ukołysać ją do snu w nocy. Gdzie ona jest?
Nic nie odpowiedział tylko przytulił go.
-Natalia  jest w domu. Czy chcesz iść na obiad tylko ja i ty? Możemy pójść na kilka drinków?
Harry pokręcił głową.
-Za każdym razem, jak idziemy na kilka drinków to wracasz do domu pijany. Nie masz nic przeciwko bym spędził z Natalią troszkę czasu? Myślę, że to pozwoli jej poczuć się lepiej wokół mnie. Jeśli ci to przeszkadza, zrozumiem...
Louis cichutko westchnął.
-Nie mam nic przeciwko. Pójdę po nią. A tak poza tym, wyglądasz jak byś potrzebował więcej snu.
Louis poszedł po Natalie spokojnie idąc korytarzem. Dziewczynka niosła brata w ramionach. Zaschło jej w gardle, kiedy zobaczyła twarz taty. Podała Hazze do mnie  i podbiegła do łóżka. Rzuciła mu się w ramiona.
-Myślałam, że nigdy się nie zobaczymy. Tęskniłam tak bardzo. Tatusiu, kocham cię.
Harry pocałował ją w czoło.
-Jestem tu skarbie. Kocham cię. Rozmawiałem z mamą i spędzimy  cały wieczór i noc razem. Będziesz miała wolne od szkoły przez trzy dni. Co ty na to? Może pooglądamy jaki film?
Skinęła lekko głową, ale nie zwalniała Harrego z uścisku. Harry potargał jej włosy.
-Kochanie, naprawdę musisz mnie puścić. Wrócę na dół w zaledwie minutę.
Harry ubrał się w ciuchy przygotowane przeze mnie i zszedł do salonu, gdzie już mieliśmy wybrany film.
Po skończonym seansie postanowiłam położyć Hazze do łóżeczka. Po chwili usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi prowadzących do pokoju synka.
-Hej- powiedział Harry, a ja się uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech.
-Skarbie słuchaj. Nie chce, żeby to głupio brzmiało, ale... Co to za dziecko? Czy to Louisa i twoje? Pasujecie do siebie. Fajnie,że jesteście razem...
Odwróciłam wzrok od niego. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
-To jest twój syn- wyjaśniłam. Zamrugał oczami.
- [Twoje.Imię] żartujesz prawda? Nie możemy mieć syna... Zostawiłem cię z dwójką dzieci...To niemożliwe- powiedział, a ja zaczęłam płakać.
-[Twoje.Imię] spójrz na mnie- poprosił.Wytarłam dłonią łzy i szepnęłam:
-Ma na imię Hazza. Urodził się sześć miesięcy temu. Nie wiem jak, ale coś...Coś nie mogę uwierzyć nadal, że tu jesteś. Myślałam, że jak się obudzę to już cię tu nie będziesz. Tylko trzy dni...
Harry spojrzał na synka.
-Moje dziecko... Mogę go potrzymać?-spytał, a ja skinęłam lekko głową i podałam mu go. Pocałowałam ciepłą główkę Hazzy i przytuliłam ich obu. Przemoczyłam mu koszulkę łzami, ale go to nie obchodziło.
-Hej skarbie. Jetem tu. Cii...
_________________________________________________________

Harry wstał rano i poszedł do pokoju córki. Delikatnie potrząsnął ją za ramię.
-Córeczko... Możemy chwilę porozmawiać?
-Coś się stało tatusiu?- spytała. Harry uśmiechnął się.
-Natalia, teraz jestem tutaj i kocham cię. Chce spędzić z tobą najwspanialszy czas, jaki może być nam dany. Chcesz mnie do snu dziś wieczorem?
Kiwnęła głową i objęła go.
-Co masz na myśl,i mówiąc czas?  Zostajesz  tu przecież. Nie rozumiem...
Harry westchnął.
-Słońce, chciałbym, żeby to było takie proste. Mam tylko trzy dni. Tak mi przykro- z trudem wypowiedział te słowa.
Natalia ukryła twarz w torsie taty i zawołała:
-To nie jest fair! Proszę, nie odchodź.
Harry całował jej włosy.
-Tak mi przykro. Zawsze będę z tobą, na zawsze. Kocham cię. Pamiętaj, co powiedziałem nasze odciski palców nie znikają z życia, my nadal się  dotykamy. Teraz spróbuj zasnąć- powiedział zatroskanie.
-Zrobię wszystko, żeby cię tu zatrzymać- Natalia mruknęła zmęczonym głosem.
________________________________________________________________________

Jeszcze nie wiem, czego żałuję bardziej - tego, że tylko kilka dni  spędziliśmy razem czy tego, że już nigdy takie dni nie nastąpią.

Te trzy dni ofiarowane przez moją matkę były cudowne. Powróciło to co tak bardzo mnie dręczyło... Upewniłam  się, że miłość istnieje nawet po śmierci.

Może łatwiej byłoby zapomnieć o Nim , odrzucić każdą sekundę spędzoną z nim, wymazać z pamięci wszelkie cierpienia, których dostarczyła nam jego śmierć, połamać wszystkie płyty, spalić zdjęcia i prezenty od Niego, ale czy świadczyłoby to o mojej dojrzałości? Zdecydowanie nie. Ucieczka nie jest najlepszym rozwiązaniem, dojrzały człowiek zmierzy się z problemem jakim w tym przypadku jest śmierć. Mam już wszystko.  Brakuje mi jeszcze jednego elementu układanki. Jego. Ale tego elementu nie ma. I nigdy go nie znajdę.

Pojawił się na chwilę. Zostawił zapach swoich perfum w mojej pościeli. A kiedy się obudziłam Jego już nie było.

Po prostu umarł... Dał mi trzy dni i umarł... I powinnam napisać więcej jako dziewczyna, która straciła ukochanego. Ale On umarł.  Muszę zaakceptować to słowo i zacząć się do niego przyzwyczajać,  zresztą po raz kolejny...

piątek, 24 maja 2013

Niall Horan imagin

 Hej. Co tam u was?
A u mnie w miarę, jak to się mówi: pomału do przodu. 
Dziękuję Ali za pomoc ;]
Dedykacja dla: Myszka


Co się gapisz ? Rusz palcami i coś napisz.
W komentarzu ;D
Pozdrawiam Bella ♥ 
Ps. Kocham Was


Niall James Horan! Co ty robisz?! Musisz po prostu stąd wyjść!- krzyczałem do siebie  myślach.
Mam klaustrofobie i nikt ze znajomych nie zauważył,że potrzebuje pomocy, a sam nie zdołałem wyjść z tego pomieszczenia. Nienawidzę być osaczony, przymuszony. Nic na siłę.
Mnóstwo ludzi wokół, każdy przeciska się jak tylko może. Chciałbym wyjść z tego domu i udać się tam gdzie nikt mnie nie znajdzie.
-Weź mnie za rękę-  jakiś anielski głos przerwał moje myli. Odwróciłem się i zobaczyłem wysoką,szczupłą blondynkę.  Dziewczyna stała obok mnie z wyciągniętą ręką. Spojrzałem na nią pustym wzrokiem wciąż przyglądając się jej uważnie. Miała lekko czerwone usta, zaróżowione policzki i najpiękniejsze niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałem.
-Weź mnie za rękę- powtórzyła, po raz kolejny wyciągając mnie z zamyślenia.
-Słucham?-spytałem.
-Wyglądasz blado, jakbyś miał zaraz zemdleć-wytłumaczyła.
-Zaprowadzę cię na zewnątrz,tak że chociaż troszkę ich unikniesz.Zasłonisz się mną- powiedziała wskazując na paparazzi,którzy czekali przed wejściem.  No tak, siedzę w barze, próbując wydostać się na zewnątrz.
-Nie. Dzięki-powiedziałem, udając twardziela. Spojrzała się na mnie ze zdziwieniem.
-Możesz tu siedzieć,ale kiedyś będziesz musiał stąd wyjść, a oni nie dadzą ci spokoju. Ale spoko. Nie nalegam- powiedziała, a ja tym razem skupiłem się na jej głosie. Był bardzo niski,ale miał wspaniały dźwięk, który miło się słuchało. Po raz kolejny wyciągnęła rękę. Nie wiem dlaczego tak jej zależało, ale chwyciłem ją.
Wstałem i spojrzałem na dziewczynę obok mnie. Jej dłoń była delikatna, a skóra w dotyku miękka. Nogi miała długie i opalone. Jej ciało zakrywała czarna sukienka.
Skierowała się do drzwi, ciągnąc mnie za sobą. Mocno trzymała mnie za rękę.Trzymałem się blisko niej prawie ocierając się o jej ciało, aby utrzymać równowagę.
Gdy jej ręka spoczęła na klamce, zatrzymałem ją. Wiedziałem,że jak wyjdziemy na zewnątrz zaczną nam robić zdjęcia,a już jutro rano w gazetach będzie pisać o nowej dziewczynie Nialla Horana.
Obróciła głowę i spojrzała na mnie.  Patrzyła przez chwilę prosto w moje oczy.
-Wiem, kim jesteś i wiem co się stanie,ale nie obchodzi mnie to. Wolałabym,abyś to ty wyszedł stąd bez szkody niż ja- powiedziała prawie szepcząc. Znałem ją tylko chwilę, a już nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Na zewnątrz mam samochód- wyjaśniła i przyciągnęła mnie do siebie. Pociągnęła moją ręką i wyszyliśmy z klubu. Wyminęliśmy szybko paparazzi i już po chwili znalazłem się w jej samochodzie.Usiadłem po stronie pasażera, natomiast ona po stronie kierowcy.
Spojrzałem na dziewczynę, która też próbowała ukryć twarz z dala od błysków, które przebijały się przez przyciemniane szyby. Jechaliśmy około minutę w ciszy, gdy znów usłyszałem jej cudny głos.
-Zobacz mówiłam- powiedziała,a ja w lusterku spojrzałem na oddalający się klub. Dziewczyna patrzyła na mnie uważnie.

-Co mówiłaś?-spytałem. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-To,że jak pójdę przed tobą to chociaż troszkę, pomogę ci wyjść z tego klubu,bez szwanku-oznajmiła.
-Co masz na myśli?-chciałem się dowiedzieć.
-Cóż- spojrzała na mnie, a po chwili przeniosła wzrok na drogę- Byłeś w złym stanie.Myślałam,że zaraz zemdlejesz.
-Nie, ja... Mam klaustrofobie- oznajmiłem, a ona skinęła głową.

-Jak masz na imię?-spytałem przerywając ciszę.
-[Twoje.Imię]. Ciebie nie muszę pytać o imię.Bo wiem-poinformowała, a ja wybuchłem śmiechem.
-Trudno by było nie znać- powiedziałem przez śmiech. Po chwili dołączyła do mnie.
-Tak, więc postawiłaś się w niebezpieczeństwie, aby mi pomóc?-spytałem.Znów zachichotała. Jej śmiech był doskonały, nie mogłem jej nic zarzucić.
-Nie jest dobre takie niebezpieczeństwo, ale lubię pomagać innym-wyjaśniła.
-Cieszę się,że tak jest- dodałem.
-Ja też-powiedziała, a ja zacząłem wpatrywać się w drogę.

__________________Z Twojej perspektywy_______________

Jechaliśmy jeszcze kilka minut opowiadając sobie dowcipy i ogólnie się śmiejąc. Jego śmiech był godny podziwu. Taki słodki i dziecinny. Nie mogłam uwierzyć,że jestem w samochodzie z Niallem Horanem.
No,ale nic nie trwa wiecznie. Odwiozłam go do domu,a następnie pojechała do siebie.

_____________Z perspektywy Nialla______________


NASTĘPNEGO DNIA

Była godzina 20:00. Nagle zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz-Paul. No tak, będzie teraz gadał o nowej płycie i trasie koncertowej. Mimo braku  chęci na rozmowę z nim, nacisnąłem zieloną słuchawkę.
Poddając się rozmowie, po chwili usłyszałem cichy stukot w okno obok mego łóżka.
Odsunąłem żaluzje i spojrzałem na zewnątrz. A tam w pomarańczowej poświacie księżyca zauważyłem [Twoje.Imię].
Mam pokój na paterze, więc nie miała zbytnio problemów na wdrapanie się do okna. Nie weszła drzwiami, bo pewnie bała się reakcji chłopaków.
Przyjechała na rowerze.
Roześmiałem się otwierając okno. Dotarło do mnie ciepłe, pachnące kwiatami powietrze.
Przytaknęła dłoń do siatki,przysłaniającej okno. Przyłożyłem swoją dłoń do jego dłoni. Idealnie do siebie pasowały.
-Tak, to fantastycznie- rzuciłam do słuchawki.
-Hej-wyszeptała [Twoje.Imię].
-Hej-odpowiedziałam bezgłośnie samymi ustami.
-Chciałam Cię zobaczyć nim zasnę- wyjaśniła. Staliśmy tak przez dłuższy czas.Nasze palce były rozdzielone przez chłodne oczka siatki,ale i tak czułem ciepło jej dłoni.Może mi się wydawało, ale nie byłem tego pewien. W jej oku zauważyłem błysk, a później malutka łezka się w nim zakręciła.
- Co się stało, [Twoje.Imię]?
Jej długie włosy porwał wiatr, ale ta pomimo łez wciąż się uśmiechała.
- Nic, po prostu myślałam, że nie uda mi się znaleźć szczęścia, ale dzięki Tobie wreszcie to się zmieniło, Niall. Znamy się tak krótko, a pomimo tego, że to ja nas popchnęłam do tego, by stać teraz przy Tobie i trzymać Twoją ciepłą dłoń, ja... Ja czuję, że jesteś moim szczęściem. - mówiąc to przyjechała po mnie wzrokiem od stóp do głów. Tak uroczo wyglądała, gdy płakała. Przyłożyła usta do swojej dłoni i cmoknęła ją, po czym przyłożyła ją do mojego policzka. Uśmiechnęła się, po czym zeskoczyła. Wycofała rower i odjechała. 
Nie zobaczyłem jej już więcej, choć chciałem. Była ikoną prawdziwego szczęści. Przypomniało mi się,że powiedziała,że jest dobra w dbaniu o innych ludzi. Nie zawiódł mnie instynkt by podać jej rękę.

niedziela, 19 maja 2013

Zayn Malik imagin



Hej. Tu Bella ♥
Imagin z Zaynem Malikiem pod tytułem: Bezdomna.
Dedykacja dla:  xxPaulaxx


Ty nie wiesz jak to jest nie mieć dachu nad głową,nie wiesz jak to jest nie mieć co zjeść,nie wiesz jak to jest gdy myśli się o tym,że kolejnego dnia możesz nie przeżyć...
Mieć dach nad głową – to jedno z podstawowych marzeń i dążeń naszych najodleglejszych przodków. Dążenie jak najbardziej uzasadnione – to przecież dach chroni przed deszczem, słońcem i wiatrem. Na przestrzeni ewolucji człowieka była to najpierw jaskinia, gałęzie i skóry zwierząt tworzące szałas; trzcina i słoma.Mi musiał wystarczyć zwykły koc, kawałek kartonu i gitara.

Człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności...
  Ciemność, pustka, chłód... Spanie pod mostem nie byłoby takie trudne gdyby nie fakt, że nie mogłam się zmusić do snu. Chciałam płakać, ale łzy już od dawna nie leczyły ran, jedynie je pogłębiały. To tak jakbyśmy sami sobie wbijali nóż w serce. Boli nie? 100 razy lepiej umrzeć z cierpienia nie uroniwszy ani jednej łzy, niż rozryczeć się na oczach swojego wroga i dać mu satysfakcje, przynajmniej  ja tak uważam. Usłyszałam jakiś dźwięk, to pewnie pociąg lub jakiś samochód przejeżdżający po raz kolejnym nad "moim domem". Dziś był nim dworzec. Mury, chociaż w jakimś stopniu chroniły przed wiejącym wiatrem.

_________________________________________________________________________
 Usiadłam na schodach przed jakimś sklepem i zaczęłam pobrzdąkiwać na gitarze. Grałam i śpiewałam,a ludzie mijali mnie nie dbając o to, że jedna szalona osoba odważyła się publicznie wystąpić.
 Na przykład ja, jestem nienastrojoną gitarą. Wszyscy chcą na mnie grać, ale po chwili się zniechęcają. Przecież dźwięki płynące ze mnie są tak nieczyste. Wszyscy odchodzą zostawiając mnie w kącie. Kiedy jest źle biorę gitarę gram i śpiewam. To pomaga.
 Czasami widzą tłum ludzi wyobrażam sobie, biorąc moją gitarę i zaczynając śpiewać, że jestem w jakimś filmie lub teledysku.Ludzie mijają mnie beztrosko. Każdy interesuje się sobą i swoim życiem, nie zważając choćby odrobinę na innych. Gdybym naprawdę była w teledysku byłoby inaczej...
Ale zamiast kręcenia sceny do filmu lub teledysku, siedzę tu.
  Na zimnej, betonowej ziemi. Oparta o ścianę z cegieł. Śpiewając i grając uzbierałam kilka drobniaków, które z pewnością przeznaczę na jedzenie. Koc, który otulał moje ramiona dawał mi przyjemne ciepło, które tak bardzo pragnęłam. Jeśli się jeszcze nie domyślacie-jestem bezdomna.     Pytacie gdzie są moi rodzice? Umarli. Zginęli w wypadku samochodowym, 3 lata temu. Śmierć na miejscu.  Jedna z najgorszych  śmierci. Brak możliwości pożegnania się z nimi. Brak możliwości powiedzenia im jak bardzo ich kocham...
 Wstałam z ziemi, po chwili grania na gitarze i postanowiłam wrócić do miejsca, gdzie spałam.  Poprawiłam koc znajdujący się na moich ramionach i przetarłam dłonią twarz. Rozczesałam palcami moje blond włosy. Moje usta, prawdopodobnie sine, a nos był czerwony od zimna panującego na dworze. Moje czarne, znoszone trampki i podarte dżinsy nie wiele pomagały w utrzymaniu ciepła.  Idąc ulicą minęłam grupkę dziewczyn. Czekaj. Cofnęłam się do nich i zaczęłam je obserwować. Po chwili zerwałam się na odwagę i zapytałam jedną z nich co się dzieję.
Powiedziała,że to ,,najgorętszy Brytyjski boysband na świecie". Skinęłam głową, a w kolejny pytaniu zapytałam kim oni są i gdzie. Momentalnie jej szczęka opadła.
-Nie wiesz? Naprawdę?!- prawie krzyknęła- To One Direction.
 Wyjaśniła cały czas krzycząc. Stanęłam na palcach, aby wyłapać ich w tłumie. Po chwili zauważyłam pięciu chłopaków wychodzących z autobusu i machający do dziewczyn, które nie potrafiły powstrzymać się od wrzasku.
  Jeden z nich miał blond włosy, które wyglądały na farbowane. Uśmiechnął się i zrobił kilka zdjęć z fankami.  Kolejny z nich miał czarne włosy i ciemną cerę. Rozmawiał z dziewczynami. Dwaj inni faceci, robili sobie zdjęcia z wielbicielkami. Ostatni, który wyszedł z autobusu miał kręcone, brązowe włosy.
Zaczęłam się przepychać bliżej barierek. Chciałam lepiej przyjrzeć się chłopakowi w czarnych włosach. Zaciekawiła mnie jego osoba.
-ZAYN! Harry! NIALL! Liam ! LOUIS! - dziewczyny przekrzykiwały się jedna przez drugą. Kilka z nich szarpały mój podkoszulek, a kilka razy dostałam z łokcia w brzuch. Po chwili "walki" dotarłam do idealnego miejsca z przodu.Widziałam mój cel i zaczęłam się mu przyglądać. Nagle spojrzał na mnie i uśmiechnął się . Zaczął iść w moim kierunku.
-Hej- powiedział z szczerym uśmiechem.
- Chcesz mieć coś podpisane lub zdjęcie? -spytał po chwili. Przeniosłam wzrok z jego oczu na ziemię.
-Nic nie mam-wyjaśniłam.
-Masz gitarę-zauważył  wskazał na nią palcem. Po chwili obok niego stanął blondyn, a za nim reszta chłopaków. Chłopak wziął moją gitarę i markerem podpisał ją.W jego ślady poszła pozostała czwórka, a następnie odeszli pozostawiając mnie z Mulatem.
-Jestem Zayn- przedstawił się i podał mi rękę. Jego dłoń była ciepła i przyjemnie oddziaływała z moją.
-Jejku. Twoja ręka jest zimna- zauważył. Skinął głową,zadziornie się uśmiechnął i zaczął zdejmować kurtkę.
-Masz- podał mi ją. Dziewczyny za mną krzyczały i próbowały chwycić kurtkę.  Nie miałam tyle siły by trzymać ją w swoich dłoniach i puściłam ją. Cicho  westchnęłam, a Zayn chyba to zauważył, ponieważ się roześmiał. Chwycił mnie w pasie i podniósł w górę , przenosząc mnie na drugą stroną barierkę. Wziął mnie za rękę i zaprowadził w stronę autobusu.
- Masz jakieś imię?- zapytał wstawiając czajnik wypełniony wodą.
-[Twoje.Imię]- powiedziałam siadając na kanapie w pobliżu okrągłego stolika.
Zayn po chwili poszedł do mnie i usiadł na przeciwko mnie.  Nasze kolana delikatnie się dotykały. Siedzieliśmy w milczeniu. Zaczęłam się mu przyglądać. Był wyższy ode mnie, a jego czekoladowe oczy dodawały mu urody. Jego usta były delikatnie różowe.
-Nie jesteś naszą fanką-stwierdził unosząc głowę.
-Niestety nie. Przechodziłam tędy i zauważyłam,że coś się dzieje- powiedziałam i nieśmiale się uśmiechnęłam.
-Wiedziałem! -wykrzyknął.
-Skąd?
-Ponieważ nie wrzeszczałaś jak inne dziewczyny i nie zadawałaś mi bezsensownych pytań- po raz kolejny obdarzył mnie swoim ślicznym uśmiechem i wstał, bo czajnik dał o sobie znać. Napełnił dwie filiżanki wodą, a następnie umieścił w nich torebki herbaty.
-Chcesz cukru?-zapytała. Pokręciłam przecząco głową.
-Nie, dziękuje.
Skinął głową i usiadł z powrotem.
-Zgadzam się z tobą. Nie warto dodawać tego świństwa do herbaty -przysunął jeden z kubków do mnie. Chwyciłam filiżankę i poczułam przyjemne ciepło przechodzące przez moje dłonie.
-Ostrożnie. Jest gorąca- ostrzegł.
-Dziękuję- powiedziałam i upiłam duży łyk.
-Dobra?-spytał nagle.
-Tak- powiedziałam.Zayn się uśmiechnął.
-Harry wybrał tą herbatę. Uwielbia różne rodzaje, więc pozwalamy mu kupować i dla nas.
-Kim jest Harry?- byłam ciekawa.
-Nie słyszałaś o nas nigdy?-potrząsnęłam głową, on wziął kolejny łyk herbaty.
- Jest członkiem zespołu. Przedstawię ci go kiedyś-powiedział, a na mojej twarzy pojawiło się zmieszanie.
-Właściwie...Powinnam już iść- zsunęłam kurtkę i podałam mu ją.Odmówił.
-Weź ją. Dobra?- poprosił. Skinęłam głową i ubrałam ją z powrotem.
-Dziękuję. Dzięki za herbatę i kurtkę. Dziękuje za wszystko- powiedziałam i wyszłam na zewnątrz. Tłum ucichł, a pozostało jedynie kilku fanów.
Rozpoczęłam swoją codzienną tułaczkę po Londyńskich ulicach. Trzymałam kurtkę Zayna ciasno owiniętą na ramionach, chroniąc się przed silnym wiatrem.
Nagle słyszałam muzykę.
Zaciekawiona szłam w stronę, z której dobiegała.
Byłam zafascynowana optymistycznym brzmieniem. Ciekawe co to za ludzie i gdzie są.  Ale to nic w porównaniu do tego jak fantastycznie śpiewają. Po chwili zauważyłam chłopaków, których spotkałam rano i Zayna...
Z tego co zauważyłam kręcili jakiś teledysk. Śpiewali, tańczyli i wyłupali się w samym środku parku. Przyglądałam się im z niewielkiej odległości. Po 15 minutach ktoś ogłosił przerwę. Odgarnęłam włosy z twarzy, które niesfornie się układały na wietrze.
Zauważyłam,że Zayn pochodzi do mnie.
-Hej. To jest naprawdę dobre- powiedziałam. Uśmiechnął się szeroko.
-Hej. Dzięki.- odpowiedział i niespodziewanie się do mnie przytulił. Pogładził dłonią po moich plecach.
-A co ty tu robisz?- spytał wycofując się z uścisku.
-Och ja... Przechodziłam tylko.- mruknęłam, udając aby wyszło jak najbardziej normalnie.
-Chcę,żebyś poznała kilka osób. Chodź- Zayn wziął mnie za rękę i pociągnął do grupki osób.
-Hej chłopaki! To jest [Twoje.Imię]- powiedział, a jeden z nich wyciągnął do mnie swoją rękę.
-Jestem Harry. Harry Styles- przedstawił się i puścił do mnie oczko.
-Jestem Louis.
-Niall.
-Hej. A ja to Liam- uściskał delikatnie moją dłoń.
-Podoba ci się teledysk jak do tej pory?- zapytał Niall.
-Tak. To świetne. Nigdy wcześniej o was nie słyszałam, ale jesteście naprawdę utalentowani.
-Nigdy nie słyszałaś naszych piosenek?- Louis uniósł brwi.
-Mówiłem ci, że...Eee. To znaczy...Mam na myśli... Tak.- powiedział Zayn przecierając kark. Zapanowała niezręczna cisza.
-Powinnam już iść. Pa- odwróciłam się i chciałam ruszyć, ale nagle ktoś złapał mnie za ramię.
-Zostań. Zaynowi będzie się lepiej pracować wiedząc,że tu jesteś.  Zawsze jest zawstydzony, gdy widzi tak ładną dziewczynę jak ty- powiedział puszczając do mnie oczko.
-No dobra- przewróciłam oczami i wybuchnęłam śmiechem.
 Siedziałam  na ławce i przyglądałam się ich pracy.
Gdy skończyli podszedł do mnie Zayn.
- Pozwolisz mi odprowadzić się do domu?- uśmiechnął się.
Moje serce zamarło. Spojrzałam na niego i zsunęłam jego rękę z mojego ramienia.
-Sama dojdę.Dzięki za wszystko-chciałam się jak najszybciej ulotnić.
-[Twoje.Imię] Nalegam- nie chcąc się z nim kłócić pozwoliłam mu. Słońce powoli znikało z horyzontu. Ominęliśmy grupkę dziewczyn chcących zrobić sobie zdjęcie z Zaynem.
Szliśmy w stronę dworca, a w mojej głowie układałam plan, jak nie powiedzieć Zaynowi prawdy.Po chwili zauważyłam hotel po przeciwnej stronie ulicy.
-Dzięki za odprowadzenie mnie- powiedziałam, gdy staliśmy już koło hotelu.
-Tu mieszkasz?-zapytał przyglądając się i najwyraźniej czekając na odpowiedź. Skinęłam głową. Chwycił moje ręce i spojrzał w moje oczy.
-Kłamiesz-szepnął.
-Nie. Ja naprawdę mieszkam w tym hotelu- wskazałam na niego palec.
-[Twoje.Imię]. Kłamiesz. Wiem,że tu nie mieszkasz. Wiem gdzie mieszkasz. Tam- powiedział wskazując na dworzec znajdujący się niedaleko. Spojrzałam na niego ze złością. Skąd on do cholery wie,że ja tu nie mieszkam? I skąd wie, że mieszkam na dworcu ?!
-Chodź [Twoje.Imię]. To nie są odpowiednie warunki do życia. [Twoje.Imię] ?- powiedział,podchodząc do mnie bliżej.
-Zayn, ja poważnie tu...- chciałam powiedzieć,ale przerwał mi. Wziął moją rękę i położył drugą dłoń a moim policzku, gładząc mnie po niej.
-Gdzie mieszkasz? Czy w ogóle masz dom? Chce usłyszeć prawdę- powiedział. Zamrugałam  oczami nie chcą wypuścić łez, bezsilnie  gromadzących się . Odwróciłam głowę i zaczęłam patrzeć  w horyzont. Zayn poprawił moje włosy, układając mój  kosmyk za ucho.  Przyciągnął mnie do siebie i złączył w uścisku. Delikatnie gładził moje plecy.

Chodź spędziłam z nim dopiero dzień, czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam,że mogę mu zaufać. Zayn się mną zaopiekował i zatroszczył się o mnie. Zamieszkaliśmy razem. Jesteśmy parą. Szczęśliwą parą.

 

czwartek, 16 maja 2013

Niall Horan imagine


Dobry ! :D Tu Liamkowa :) I tak... mam tutaj imagina z Niallem, ale ... Błagam nie bijcie ! Beata przekonała mnie aby go wstawić, przy okazji ratuję jej życie :D Przepraszam, ze taki głupi :( Przepraszam ;( Następny będzie lepszy. A tego imagina dedykuję Belli bo mnie o niego prosiła :) <3
                                         LIAMKOWA ♥

Zima... Piękna pora roku. Wszędzie jest tak magicznie! Biały puch otula nas i jednocześnie daje tyle frajdy. Jak dla mnie jest to najlepsza pora roku. Nie rozumiem ludzi, którzy siedzą całymi dniami przed laptopem bądź telewizorem. Przecież zimą jest tak ślicznie. Nudne drzewa pokryte warstwą puchu całkowicie zmieniają swój wygląd. Zmienia się również krajobraz. Uwielbiam robić zdjęcia zimą. Właśnie zimą, kiedy dla większości ludzi jest szaro, nudno i nieprzyjemnie. Szłam akurat spacerkiem z moim przyjacielem Niall'em. Bawiliśmy się świetnie. Robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć. Wszędzie zostawialiśmy małe i większe bałwanki. Byłam bardzo wdzięczna losowi, ze dał mi takiego przyjaciela. Był ideałem. Umiał rozśmieszyć w każdym momencie. Zawsze służył mi radą i pomocą. I co najważniejsze - umiał słuchać  Jest tylko jedno małe ,,ale", a mianowicie, kiedy mój przyjaciel do mnie zawita, wyżera mi całą lodówkę! Zawsze po jego wizycie muszę iść do sklepu bo inaczej umarłabym z głodu. Nie no żartowałam z tym . Szkoda tylko, że jest moim przyjacielem a nie kimś więcej. Podkochiwałam się w nim, no bo jak nie kochać takiego wariata?

Ale jak, zapytam jeszcze raz , jak miałam mu to powiedzieć? Normalnie, powiecie. Zauważcie tylko , że on tego raczej nie odwzajemnia. Bo wiecie, Niall jest gwiazdą. Gra w słynnym zespole, swoją drogą, mówiłam, że ma nieziemski głos? Więc bujam się w moim Niallerku i on tego nie wie. I raczej tak zostanie bo gdybym mu to powiedziała, to wtedy zniszczyłabym to co mi zostało  i to co cenię sobie najbardziej - naszą przyjaźń. Przecież on może mieć każdą. Modelkę, tancerkę, piosenkarkę, nie mnie. Szarą myszkę chowającą się po kątach. Gdy tak sobie rozmyślałam o tym moim życiu i oczywiście o Niallusiu zauważyłam nagle, że nie ma przy mnie obiektu moich rozmyślań, snów i Bóg wie czego jeszcze. Gdzie on się podział? Zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było. Zaczynałam się już trochę martwić. Nagle ni stąd, ni zowąd dostałam kulką śnieżną w cycki. Gdy podniosłam głowę aby zobaczyć kto to, chociaż już chyba wiedziałam kto jest sprawcą, sytuacja się powtórzyła. Tylko, że tym razem oberwałam prosto w twarz. Usłyszałam wesołe rżenie mojego przyjaciela. Popatrzyłam na niego, blondyn zanosił się śmiechem. Otarłam swoją twarz  i groźnie wycedziłam:- HORAN, IDIOTO JUŻ NIE ŻYJESZ!!! - zaczęłam go gonić, co wyglądało pewnie komicznie.
No wiecie, jakaś zwykła dziewczyna goni gwiazdora, bożyszcza nastolatek. Ale co tam, musiałam mu się odpłacić. Tak więc ja go ganiałam a on uciekał ze śmiechem. Tyle za nim biegłam, ze aż zadyszki dostałam! Ale w końcu go dogoniłam i złapałam za kaptur. Resztkami sił rzuciłam się na niego. Efekt był tak, że Niall wylądował na zimnym śniegu a ja na nim.

Gdy tak tak sobie leżeliśmy  nagle coś mnie podkusiło i spojrzałam w te jego oczęta. Jezu... Spojrzałam i zgubiłam się w nich! Ale tak wiecie, jakbym patrzyła się w ocean... To jest nie do opisania. One po prostu hipnotyzują. Gdy tak patrzyliśmy sobie w oczy, czas jakby stanął w miejscu. Był tylko on i błękit jego tęczówek. Nasze twarze dzieliły centymetry a Niall cały czas zmniejszał tą odległość. W końcu stało się! Nasze usta się złączyły. Było to wspaniałe uczucie. Na początku byłam trochę zdziwiona  ale później odwzajemniłam pocałunek. On tak cudownie smakował. Mmmm. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale Niall musiał ją przerwać. Uśmiechnął się do mnie. Wykorzystałam okazję i... Wrzuciłam mu śnieżkę za kurtkę, a oprócz tego natarłam go śniegiem. Horan pisnął jak mała dziewczynka. Zaśmiałam się. Tak fajnie było go mieć przy sobie. Ale... co z tym pocałunkiem? Czy to był tylko impuls , czy przemyślana decyzja? Podnieśliśmy się i otrzepaliśmy. Nagle Niall mnie przytulił. Wtuliłam się w jego silne ciało. Jego ramiona dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Poczułam zapach perfum, które kupiłam mu na urodziny w tamtym roku. Zawsze się nimi psikał na koncerty, wywiady czy zwykłe wyjścia. Było to słodkie. Postanowiłam, że kupię mu takie same w tym roku. Gdy mnie tak przytulał przymknęłam swoje powieki. Nagle zapragnęłam pozostać tu, na chodniku w jego ramionach. Nie chciałam nigdzie iść. Nagle poczułam kręcenie w nosie i .. Kichnęłam ! Niall parsknął śmiechem. Chyba będę chora, ale to nic . Ważne , ze ten dzień spędziłam z Niallem. Chłopak popatrzył się na mnie:
- [T.I] kochanie ja się chyba...
- Nie kończ. Ja też - uśmiechnęłam się do niego. Niall znów się popatrzył. Stałam cierpliwie i czekałam na jego krok. W końcu ponownie tego dnia zbliżył swoje rozgrzane, pełne wargi do moich ust. Tym razem od razu go odwzajemniłam. Nasze języki spotkały się. Toczyły zawziętą walkę. Było tak cudownie. Zaczął padać śnieg. My nadal staliśmy i pozwalaliśmy aby płatki pokrywały nasze ubrania, włosy i rzęsy puchem. Wszystko było magiczne, magia przemawiała przez wszystko i każdego. W końcu oderwaliśmy się od siebie i ze śmiechem udaliśmy się w kierunku mojego domu. Gdy już byliśmy na miejscu wtuliłam się w Nialla:
- Zostań na noc - wyszeptałam.
-Chciałbym bardzo, ale nie mogę - powiedział - obiecuję , ze jutro do Ciebie przyjdę.
- Słowo harcerza? - spytałam z nadzieją.
- Słowo harcerza - zaśmialiśmy się. Nasz śmiech rozniósł się echem po pustej ulicy. Nic dziwnego było już ciemno i zimno. Pocałowałam Nialla i weszłam do mieszkania. Dziwnie się czułam. To znaczy byłam szczęśliwa, że chłopak, którego kochałam, już nie pamiętam odkąd jest ze mną, ale miałam dreszcze i bolała mnie głowa. Byłam zmęczona. Poszłam od razu spać.

Następnego dnia obudziłam się o 12 po południu z gorączką 38 stopni. Pięknie. Co ja teraz zrobię? Miałam się spotkać z Niallem, a nie mam siły nawet kołdry zrzucić. Postanowiłam zadzwonić do Nialla . Co dziwne odebrał Liam.
- Halo? - spytał swoim niskim głosem.
- Siema Daddy - przywitałam go ledwo żywa.
- [T.I]? To ty?
- No a kto ma być?- spytałam z politowaniem. Zakochał się czy jak? Taki rozkojarzony jakiś.
- Nie no pytam się, bo Niall ma cię zapisaną ,,Mój Skarbek ". Gratuluję wam -Acha, to wyjaśniało wszystko. Na słowa Liama uśmiechnęłam się do siebie .
- Tak dzięki. Mam tylko jedno pytanie.
- Jakie? - spytał z ciekawością w głosie.
- Czemu odbierasz telefon Nialla?
- Bo Niall jest kompletnie wyczerpany. Śpi i ma gorączkę. Ja nie wnikam co wy wczoraj robiliście.
- Wiesz , też mam temperaturę i leże w łóżku. nie mam siły palcem kiwnąć - powiedziałam ,,tatusiowi ".
- Pięknie. Jak z dziećmi z wami. Zaraz u ciebie będę - powiedział.
- Nie Liam nie kłopocz się , ja sobie poradzę.
- Na pewno? - spytał.
- Tak . I tak pewnie prześpię cały dzień.
- Ok to zdrowiej i pa - powiedział Payne.
- No cześć- rozłączyłam się. Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Kiedy tak sobie leżałam nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Kogo tam niesie? Jak to Liam to przyrzekam, że zabiję. Jednak kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam w nich zmęczonego Nialla. A ten co tu robi?
- Niall? Przecież byłeś chory.
- I nadal jestem. Liam powiedział , że ty tez nie najlepiej się czujesz.
- Tak to prawda, ale co ty tutaj robisz? Powinieneś być w łóżku.
- Ale ja chcę z Tobą - mimo gorączki uśmiechnął się.
- Achh no to chodź - zaprosiłam go gestem do środka - Chcesz coś zjeść?
- Niee - odpowiedział, co sprawiło, że aż stanęłam.
- TY NIE CHCESZ JEŚĆ?!
- A co, takie dziwne?
- Jeszcze jak.
- No bez przesady. Źle się czuję. Mam ochotę poleżeć sobie z Tobą w łóżeczku i może...- przerwałam mu.
- Śnisz! Chory jesteś, więc grzecznie sobie poleżymy i pooglądamy jakiś film - powiedziałam z uśmiechem.
- No dobra - odparł zrezygnowany Niall. Położyliśmy się na kanapę i w ciszy oglądaliśmy jakiś film. Nagle Niall zaczął kasłać. Przestraszyłam się, ze może mi się udusić. W panice gorączkowo klepałam go po plecach. Zmęczony opadł na poduszki.
- Oj Horan, Horan co ja się z tobą mam - westchnęłam.
- Ale i tak mnie kochasz prawda? Bo mam ten urok osobisty - poruszył brwiami. Parsknęłam śmiechem.
- No jasne - cmoknęłam go w usta i dalej oglądaliśmy telewizję.

piątek, 10 maja 2013

Louis Tomlinson imagine

Hej złotka ;]
Imagin Alicji z dedykacją dla: M&amp;amp;M

CHCECIE DEDYKACJE PISZCIE W KOMENTARZACH.

Gdybym tylko wcześniej wiedziała, że to tak się potoczy, nigdy bym nie chciała z nim być, ale on mnie zmusił. To był czysty szantaż, sądziłam, że jeśli się zgodzę na jakiś czas by z nim być, kiedyś mu się znudzę i da mi spokój. Ehh, nadzieja matką głupich.
 On zaczął kraść. Był przestępcą. Kiedy chciałam wyjaśnić jego ostatni pobyt w areszcie, potraktował mnie jak szmatę. Machnął ręką i udał, że nic się nie stało. Tak, tyle że jako jego "dziewczyna" musiałam wpłacić za niego kaucję. Inaczej by go nie wypuścili. Przecież ukradł auto jakiemuś staruszkowi. To już naprawdę szczyty.
 Uciekłam od niego, w pewnej chwili myślałam, że mnie dopadnie. Dobrze jednak, że wybrałam najkorzystniejszą okazję, akurat gdy wyszedł do toalety. Zabrałam tylko torbę, w której miałam portfel i telefon. Nie zdążyłam zabrać niczego poza tym. Wyszłam z nadzieją, że już nigdy więcej go nie zobaczę, że zniknie z mojego życia.
 
Bogu dziękowałam, że pomimo późnej pory ulice były oświetlone. Jednak.. Noc wzbudzała we mnie pewien strach. Nie była to najlepsza pora na wyjścia, ale ja miałam krytyczną sytuację. Chciałam uciec jak najdalej od tamtego miejsca. I tak zrobiłam.
 Nie wiedziałam, gdzie pójść. Spać w kartonie czy w jakimś zaułku. Nie, mam jeszcze resztkę godności. Nie jestem bezdomną szmatą. Jestem tylko człowiekiem.
  Przecież mogłam zadzwonić do mojego przyjaciela Harrego. W innym przypadku, gdybym nie miała telefonu udała bym się do budki. Też jakieś wyjście.
  Odebrał po trzech sygnałach. Był to dla mnie duży sukces jak na tamtą sytuację. Wytłumaczyłam mu co się stało. Od razu kazał udać mi się do domu swojego przyjaciela, gdzie w tamtej chwili przebywał wraz z resztą swojego zespołu. Nie znałam tam żadnego z nich, ale chyba już najwyższy czas, by to zrobić.
 Podał mi adres, a ponieważ Londyn znam jak własną kieszeń, znalazłam go od razu. Była to wielka hacjenda z czerwonej cegły i drewnianych paneli. Weszłam przez bramę i zadzwoniłam do drzwi.

Weszłam przez bramę i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi blondyn z kanapką w ręce. Uśmiechnął się i zaprosił do środka. Nawet nie zdążyłam się przywitać.
- Harry, przyszła Twoja przyjaciółka ! - Zawołał, po czym z pokoju wyszedł Harry i brunet ubrany w biały sweter, miał delikatne brązowe oczy i cienki zarostu. Uśmiechał się cały czas.
- [T.I.] , to moi przyjaciele, Niall i Louis.
- Nie powinna być was piątka?
- Powinna, ale Zayn i Liam są zajęci swoimi dziewczynami.
- A to zmienia postać rzeczy.
- Daj mi swoją kurtkę. - Powiedział niebieskooki który wciąż za mną stał. Akurat pochłonął całą kanapkę, więc mogłam dać mu moją kapotę. Hazza zaprowadził mnie do salonu.
- Opowiedz nam jeszcze raz co ten gówniarz zrobił. - Powiedział.
- Zrobię herbaty. - Rzucił Louis pogodnie i wstał do kuchni. W tym czasie przytuliłam się do Nialla i Harrego, którzy objęli mnie swoimi silnymi ramionami. Wreszcie mogłam czuć się jak dziewczyna,na której komuś zależy. To najlepsze uczucie na świecie.
- Pamiętaj, że w końcu on dostanie za swoje.
-  Spuścimy mu manto. - Dopowiedział Niall uderzając pięścią w dłoń.
- Dajcie spokój, on mnie nie zranił, po prostu nie chcę być z przestępcą, kto wie, czy mnie by nie wciągnął w to wszystko.

- Na szczęście tak się nie stało. - powiedział tuląc mnie do swojego ciepłego torsu. Po chwili wrócił Lou z tacką z herbatą.
- Wyczuwam bójkę. - Powiedział siadając obok mnie.
- Chłopaki, bez żartów, to przestępca, jak się dowie, że tu jestem to może mnie zabić.
- Nie martw się [T.I.] , my na to nie pozwolimy.
- Właśnie dlatego zadzwoniłam do ciebie.
- I to był dobry wybór. Dobra, kochanie, my już się musimy zbierać, zostaniesz u Louisa.
- Będziemy się grzecznie bawić. - Powiedział roześmiany Lou.
- Taak, możecie iść.
- A dostaniemy po buziaku ? - Spytał Niall. Zarumieniłam się.
- Jasne. - Powiedziałam i cmoknęłam każdego w policzek, po czym wyszli. 

Zostałam z Louisem sam na sam. Przyznam, trochę się krępowałam, ale przez tę jego roześmianą twarz jakoś miałam więcej odwagi. W końcu, nie byłam nieśmiałą dziewczyną.
- Masz ochotę na marchewki? - Powiedział.
- Kocham marchewki!
- To chodź. - Powiedział i pociągnął mnie delikatnie za rękę - Może opowiesz mi coś o sobie?
- Jasne. Zależy co chcesz wiedzieć.
- No wiesz, co robisz na co dzień i.. Takie tam, bo widzisz, wydajesz mi się być ciekawą osobą, a żebym się nie mylił chcę coś o Tobie wiedzieć.
- No to wytęż słuch, bo jeśli chcesz coś o mnie wiedzieć, to trzeba słychać bardzo uważnie, jest tego dosyć dosyć.
- Więc słucham.

Odpowiedziałam Louisowi, podczas przygryzania pysznych marchewek, wszystko o mnie, także o tym, że zaraz po maturze, poszłam na studia ogólne i że nadal na nie uczęszczam, o tym jakie miałam dzieciństwo i skąd znam Harrego. Minęło mnóstwo czasu, około dwóch godzin, bo dowiedziałam się też dużo rzeczy o nim. Miło nam minął czas, czuję, że w jego towarzystwie jest mi bardzo dobrze i świetnie się dogadujemy.
- Masz ochotę może wziąć prysznic czy.. ?
- Jeśli można, to tak. Tylko, że nie mam...
- Ubrań? Dam ci je. Chodź.
W drodze Do jego pokoju podśpiewywałam sobie "Never say never" zespołu The Fray, mojego ulubionego zespołu.
 Często nuciłam ich piosenki, po prostu zawsze je miałam w głowie. Louis uśmiechnął się do mnie, po czym mruknął.
- Gdzie ona była całe moje Życie? - Słyszałam to, mimo, że on myślał, że nie.
- Słucham? 
- Nic nic. To moja garderoba.. - Chłopak otworzył wielką dwu-drzwiową szafę, po czym wybrał mi swoją koszulkę z logo coca-coli i spodnie w kratkę.
- Mogą być trochę za luźne. - Powiedział, a na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech rozświetlający całą jego uroczą twarz - Po lewej masz drzwi do łazienki, a ja Ci powiem, gdzie będziesz spać.
- Mogę spać byle gdzie, naprawdę w porządku. - chłopak westchnął, po czym go gdzieś wywiało.
 Poszłam więc do tej łazienki, pięknej, z białej kafelki, na której widniały piękne kwiatowe wzory, a raczej winorośli. Duża wanna z prysznicem i foliowa zasłonka. Nad zlewem apteczka z lusterkiem. Przyznam, nawet jego łazienka robiła wrażenie.
 Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w ubrania przygotowane przez Louisa. Do spania jeszcze związałam włosy w luźny kok na boku. Na szczęście w torbie miałam resztki płynu do demakijażu, więc zmyłam i makijaż. Odświeżyłam się i poczułam od razu lepiej. Wyszłam z toalety, a akurat Tomlinson stał we framudze swojej sypialni.
- Szybka jesteś. - Powiedział.
- Wiem. - Mówiąc to stanęłam przed nim i czułam się w tej ciszy nieco niezręcznie - To... Gdzie mam
spać?
- Aa..właśnie, na kanapie na dole, wybacz, zgubiłem klucz od wolnego pokoju, ale wiesz, jesteś piękną dziewczyną, zawsze mogę ci odstąpić łóżko, ja mogę spać na kanapie. - Kiedy usłyszałam, że jestem piękną dziewczyną aż poczerwieniałam, ale on tego nie zobaczył, gdyż spuściłam z zawstydzenia głowę i zakryłam buzię.
- Nie, naprawdę spoko, mogę spać na kanapie, to tylko jedna noc, jutro Harry pomyśli, gdzie mam się zatrzymać, zresztą, znając go na pewno później weźmie mnie do siebie, ale to tak nawiasem.
- Masz rację. Jakbyś czegoś potrzebowała wołaj, albo, jeśli Ci łatwiej dzwoń na mój numer, serio, to wygodniejsze. Dla mnie również. - Zaśmiałam się. On był naprawdę strasznie uroczy. Oczarował mnie.
- Chodź. - coś w jego oczach błysnęło. Podążyłam za nim. Chłopak przygotował mi w salonie spanie jak dla księżniczki. Rozłożył kanapę, pościelił koce i letni pled w kwiatki. Z takim chłopakiem nie spotkałam się jeszcze nigdy.
- Dziękuję Lou, zadbałeś o wszystko. Czuję, że będę super wyspana, jak nigdy. - Chłopak znów posłał mi swój czarujący uśmiech, po czym poszedł do siebie. Położyłam się w "łóżeczku" i przykryłam stertą koców. Dochodziła jedenasta w nocy w dodatku za oknem była burza. Bałam się zawsze burzy. Wyjęłam telefon i napisałam sms do Louisa - 

Boję się. :( burza :(( 

 Od razu Lou zszedł na dół.- Wiesz, że tu jestem, nie ma się czego bać.. Chcesz może spać w moim łóżku?
- Jeśli to nie byłby problem...
- Jasne, że nie. Come on baby. - W tym momencie aż musiałam zachichotać. On był naprawdę zabawny. Wzięłam telefon i poszłam z powrotem do jego pokoju. Louis wziął poduszkę i zaczął sobie robić "spanie" na podłodze.

- Co ty wyprawiasz? - Spytałam stojąc i przypatrując się jego zajęciu.
- Daję Ci swoje łóżko.
- Ale Lou, nie pozwolę Ci spać na podłodze, biedaku, połóż się ze mną, będę czuła się bezpieczniej.
- Jesteś pewna, że wiesz czego żądasz? - Spytał ruszając zabawnie brwiami. Uśmiechnęłam się.
- Tak.
- Jak chcesz, ta podłoga i tak była niewygodna. - Chłopak zabrał rzeczy i położył się koło mnie. Oboje wcale się nie krępowaliśmy. Patrzyliśmy sobie tylko w milczeniu w oczy. Jego piękne czekoladowe źrenice powiększyły się
.
 Kąciki moich ust znów się podniosły.
- Wiesz.. Chcę Ci coś powiedzieć, wiem, że to może nie idealny moment, bo znamy się dopiero parę godzin, ale... Ja coś do ciebie czuję, nie jest to przyjaźń, to sympatia i...
- Ja ciebie też, Lou.
- Kochasz mnie?
- Chyba tak.. Nie wiem jak to się stało.
- Ty dla mnie jesteś idealną dziewczyną i chcę żebyś była moim słodkim Marchewiątkiem. - Nie powiedziałam nic, tylko się do niego zbliżyłam i musnęłam jego usta. On przyciągnął mnie do siebie i w jego uścisku, słuchając odgłosów deszczu uderzającego w okno, zasnęłam. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Miałam właśnie nowego, wspaniałego chłopaka i nie ma dla mnie znaczenie to ile się znamy, ważne ile ze sobą będziemy. Przyszłość przed nami.
 Bo kto powiedział, że za tymi chmurami nie ma słońca?


,,Dziwne, nie? Ludzie przychodzą, zostają na chwilę albo dłużej. Kierują nasz charakter, wmawiają nam miłość, a później tak bez większych lub mniejszych powodów zawodzą nasze zaufanie i odchodzą. Akurat wtedy, kiedy Ty zaczynałeś wierzyć, że życie jest piękne.  Następnie poznajemy innych ludzi, którym ufamy i chcemy by tak pozostało...Pasowałby tutaj słowa: 'Takie jest życie', ale ono wcale takie nie jest - tacy są ludzie.''