Siemanko. Tu tym razem Bella ;]
No, więc takie coś ode mnie z dedykacją dla: Klaudii, która na asku mnie prosiła o imagina.
Miał być o tym, że na początku się kłócą, a potem się w sobie zakochują.
Ja troszkę złagodziłam tą kłótnie, ale mam nadzieje, że mimo wszystko ci to odpowiada ;p
A co do imagina wy też macie obawę, że jak będziecie jechać windą to się zatnie? ;]
Bohaterce imagina, jak widać wyszło to na dobre ;p
Miał być o tym, że na początku się kłócą, a potem się w sobie zakochują.
Ja troszkę złagodziłam tą kłótnie, ale mam nadzieje, że mimo wszystko ci to odpowiada ;p
A co do imagina wy też macie obawę, że jak będziecie jechać windą to się zatnie? ;]
Bohaterce imagina, jak widać wyszło to na dobre ;p
-Zayn, gdzie jest ten twój cholerny, najlepszy przyjaciel ?!-
krzyknęłam.
-Powiedział, że będzie tu za kilka minut- odpowiedział bardzo spokojnym głosem.
W ręku trzymał kieliszek z szampanem.
Za mniej niż siedem godzin Zayn i Perrie mieli powiedzieć sobie sakramentalne tak, a ja nadal stroiłam salę, na której miała odbyć się impreza weselna. To był jego genialny pomysł, abym pomogła w przygotowaniach ślubnych razem z Harrym. Ostatnią noc, gdy Zayn miał wieczór kawalerski siedziałam do rana ustalając ostatnie szczegóły i cały czas krzycząc na Harrego, który robił wszystko nie po mojej myśli. Jedynym plusem, było to, że restauracja znajdowała się tuż obok kościoła.
Po kilku minutach zauważyłam Harrego zbliżającego się w moim kierunku. Wyminęłam go i skierowałam się do samochodu, po kwiaty. Słyszałam jego kroki za sobą.
-Czy mogę ci w czymś pomóc?- zapytał. Czułam jego wzrok na swoim tyłku, gdy szłam przed nim.
-Na początku możesz przestać patrzeć na mój tyłek, a następnie możesz wziąć to do Nicole- odpowiadam, gdy wyjęłam z samochodu kwiaty dla panny młodej i druhny. Zamknęłam drzwi samochodu i podążyłam za Harrym.
-[T.I ] możesz mi pomóc? -zawołała mnie Perrie wyglądając od tylnej strony kościoła.
-Już idę- oznajmiłam.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Kościół był oświetlony tylko w przedniej części, rzucając światło na ołtarz, przy którym znajdował się napis „Państwo Malik”.
Czułam łzy, które zaczęły wypełniać moje oczy. Mój kuzyn, który zawsze grał ze mną w piłkę nożną i łamał moje lalki Barbie, brał ślub! Nawet Harry nie mógł zrujnować tego momentu.
-Wszystko w porządku [T.I]? – zapytała Perrie, kiedy zobaczyła, że jestem troszkę zdenerwowana.
-Jest w porządku- powiedziałam z uśmiechem- Poza tym.
Wskazałam na przewrócone kwiaty, przy których stała.
-Ja się tym zajmę. Idź się przygotować.
Uklękłam i zaczęłam układać kwiaty w idealny bukiecik. Po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do kościoła.
„To pewnie Nicola, druga druhna” – pomyślałam, więc powiedziałam do niej nie odwracając się:
-Zrób to samo co ja, ale z drugiej strony.
Ona bezszelestnie ruszyła na wskazane przeze mnie miejsce i zajęła się pracą. Pracowaliśmy w milczeniu, dopóki nie podniosłam wzroku i zauważyłam, że pomyliłam Nicole z Harrym.
-To musi być pierwszy raz w historii, gdy pracowaliśmy razem i nie krzyczałaś na mnie- powiedział Harry z uśmiechem na twarzy.
-To pierwszy raz, gdy wykonałeś dobrze, zaleconą przez mnie pracę- odpowiedziałam patrząc na jego pracę. Musiałam przyznać, że naprawdę dobrze mu to wyszło.
-Skończę tutaj, a ty idź się przygotować-powiedział kontynuując przerwane zajęcie. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że pozostały tylko dwie godziny.
-Dzięki Harry!- krzyknęłam i wybiegłam z kościoła. Gdy weszłam do restauracji, zauważyła, że nikogo nie ma i wszystko jest przygotowane. Wbiegłam do szatni ubrałam wcześniej przygotowaną sukienkę. Włosy i makijaż też już miałam wymyślone, według planu Eleanor. Gdy skończyłam się przygotowywać, poszłam do pokoju Perrie by sprawdzić, czy ona też jest gotowa.
-Możesz pocałować pannę młodą- powiedział ksiądz, a Zayn chwycił Perrie do pocałunku. Kościół pogrążył się w oklaskach. Zauważyłam, że mama Zayna wyciera dłonią łzy.
Zayn i Perrie udali się na pamiątkowe zdjęcia, a ja szybkim krokiem podążyłam do restauracji.
-Dziękujemy za przybycie na wesele. Zanim rozsiądziemy się do stołów i rozpoczniemy zabawę, chciałbym powiedzieć nowej Pani Malik, że wygląda absolutnie pięknie i nie ma nikogo piękniejszego na świecie niż ty-oznajmił w swoim przemówieniu Zayn, gdy wszyscy goście weszli już do Sali. Perrie podeszła do Zayna i dała mu szybkiego buziaka w usta.
-Wyglądają uroczo razem, prawda?- szepnął Harry do mojego ucha. Czułam się spokojniejsza niż popołudniu. Wpatrywałam się w niego kątem oka.
-Chcesz się stąd wydostać?- powiedział zadziornie, przygryzając delikatnie wargi.
-W twoich najdzikszych snach!- odpowiedziała, idąc w kierunku windy prowadzącej do kuchni. Słyszałam kroki Harrego, który podążał za mną, ale na szczęście drzwi windy otworzyły się szybko. Niestety, nie zamknęły się z taką szybkością. Harry wskoczył do środka. Czułam lekką wściekłość.
-Czego, do cholery chcesz Harry?- spytałam. Poczułam, że winda jedzie powoli do góry.
-Chcę…- zaczął Harry, gdy nagle wszystkie światła zgasły i zostaliśmy całkowicie otoczeni ciemnością.
-Cholera! Cholera! Cholera!- krzyczałam, wciskając nerwowo przyciski windy. Lecz to nie pomagało. Po chwili wzrok przyzwyczaił się do ciemności i widziałam twarz Harrego. Spokojnie podszedł do ściany windy i przesunął się po niej, siadając na ziemi wygodnie.
-Jak do cholery można być tak spokojny?- krzyczałam. Stałam przed zamkniętymi drzwiami windy, waląc w nie pięściami, co jakiś czas krzycząc: Pomocy! Pomóżcie nam!
Wiedziałam, że to nic nie da, ale to było wszystko co mogłam wymyślić w tej chwili.
Zaczęłam panikować… Ni… Ja całkowicie zwariowałam!
-Uspokój się- Harry powiedział. Kiedy spojrzałam na niego dostrzegłam, że jego oczy były przymknięte.
-Głębokie oddechy! Głębokie oddechy!- powtarzałam sama do siebie.
-Jak mam być teraz spokojna?- zapytałam, chodząc w tą i z powrotem.
-Czekaj! Mam telefon!- przypomniało mi się i wyjęłam komórkę z biustonosza. Wiem, że to dziwne miejsce, aby ukryć swój telefon, ale nie wygodnie było mi chodzi z torebką. Zawsze można było zapomnieć o torebce, a o staniku nigdy. Na szczęście Harry nie widział niczego, gdyż dalej miał zamknięte oczy.
Odblokowałam klawiaturę, ale na wyświetlaczu pojawiło się: „bateria wyczerpana”. Po czym telefon się wyłączył.
-Zamknij się!- mówiłam, do ekranu telefonu.
-Co? - zapytał Harry. Jego oczy były już otwarte i patrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Nie mówiłam do ciebie- odpowiedziałam idąc w przeciwną stronę, gdzie Harry siedział. Zsunęłam się po ścianie i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Czułam się całkowicie wyczerpana po tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło.
Było cicho przez chwilę, po czym Harry przerwał milczenie.
-Dlaczego mnie tak nienawidzisz?- zapytał z bóle w głosie. Nie, że nienawidziłam Harrego Stylesa, ja po prostu go nie lubiłam za bardzo.
-Nie nienawidzę cię- moja głowa nadal opierała się na kolanach. Nie chciałam patrzeć na jego niesamowite oczy.
Ok, tak naprawdę to lubiłam tego faceta od X-Factor, ale zawsze uważałam go za niedostępnego, z powodu, że przyjaźnił się z Zaynem.
-Dlaczego traktujesz mnie jak dupka?- zapytał nieco lepiej, ale nadal nie brzmiąc jak Harry.
-Bo cię lubię- powiedziałam szybko, zanim nastąpiło zwątpienie, by to wypowiedzieć.
-Lubisz mnie? – zapytał Harry. Kiedy spojrzałam na niego zauważyłam Harrego, który się do mnie zbliżał z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Ale ty zawsze i tak widziałeś we mnie małą kuzyneczkę Zayna- dodałam. Harry usiadł koło mnie.
-Nigdy cię za taką nie miałem . Zawsze widziałem cię jamko dziewczynę, która wysuwa się spod moich rąk, gdy już się do niej zbliżyłem- usta Harrego były tak blisko mnie, że mogłam poczuć jego gorący oddech na swoich ustach.
Zbliżył swoje usta do moich, ale odwróciłam twarz tak, że pocałował mnie w policzek. Spojrzał na mnie z bólem i zmieszaniem na twarzy.
-Co się z tobą ostatnio działo? – wiedziałam, że to głupie pytanie, ale to nie dawało mi spokoju.
-Nic. Moja mama była w szpitalu i spałem tam czuwając nad nią-wyjaśnił. W końcu zrozumiałam, co się stało. Czułam się winna. Zawiesiłam ramiona na jego szyi pociągnęłam go do uścisku.
-Przepraszam- szepnęłam. Harry lekko oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Czekałem, aby zrobić to tak długo- Harry zbliżył swoje usta do moich, ale zanim to się stało światła się zapaliły, a drzwi się otworzyły.
-Wszystko w porządku? – zapytała Perrie z paniką na twarzy. Harry wstał i pomógł mi wstać.
„ To prawdopodobnie koniec. Ponieważ oboje jesteśmy wolni i możemy wyjść”- pomyślałam.
-Czas, aby rzucić bukiet!- oznajmiła z uśmiechem Perrie.
Kobiety wyszły na środek, a Perrie stanęła na krześle, po chwili rzucając bukietem. Podniosłam ręce do góry. Miałam już opuścić ręce, gdy nagle bukiet kwiatów wylądował w moich rękach.
Kilka osób pogratulowało mi, przy czym niektóre panie rzuciły mi zazdrosne spojrzenia.
Obejrzałam się i zauważyłam, Harrego przy barze. Podeszłam do niego niepewnie.
-Co…?- zaczął, ale mu przerwałam.
-Panie Styles zapomniałeś coś z tej windy!- zbliżyłam swoje usta do jego i pocałowałam go po raz pierwszy… Wiedziałam, że nie ostatni.
-Powiedział, że będzie tu za kilka minut- odpowiedział bardzo spokojnym głosem.
W ręku trzymał kieliszek z szampanem.
Za mniej niż siedem godzin Zayn i Perrie mieli powiedzieć sobie sakramentalne tak, a ja nadal stroiłam salę, na której miała odbyć się impreza weselna. To był jego genialny pomysł, abym pomogła w przygotowaniach ślubnych razem z Harrym. Ostatnią noc, gdy Zayn miał wieczór kawalerski siedziałam do rana ustalając ostatnie szczegóły i cały czas krzycząc na Harrego, który robił wszystko nie po mojej myśli. Jedynym plusem, było to, że restauracja znajdowała się tuż obok kościoła.
Po kilku minutach zauważyłam Harrego zbliżającego się w moim kierunku. Wyminęłam go i skierowałam się do samochodu, po kwiaty. Słyszałam jego kroki za sobą.
-Czy mogę ci w czymś pomóc?- zapytał. Czułam jego wzrok na swoim tyłku, gdy szłam przed nim.
-Na początku możesz przestać patrzeć na mój tyłek, a następnie możesz wziąć to do Nicole- odpowiadam, gdy wyjęłam z samochodu kwiaty dla panny młodej i druhny. Zamknęłam drzwi samochodu i podążyłam za Harrym.
-[T.I ] możesz mi pomóc? -zawołała mnie Perrie wyglądając od tylnej strony kościoła.
-Już idę- oznajmiłam.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Kościół był oświetlony tylko w przedniej części, rzucając światło na ołtarz, przy którym znajdował się napis „Państwo Malik”.
Czułam łzy, które zaczęły wypełniać moje oczy. Mój kuzyn, który zawsze grał ze mną w piłkę nożną i łamał moje lalki Barbie, brał ślub! Nawet Harry nie mógł zrujnować tego momentu.
-Wszystko w porządku [T.I]? – zapytała Perrie, kiedy zobaczyła, że jestem troszkę zdenerwowana.
-Jest w porządku- powiedziałam z uśmiechem- Poza tym.
Wskazałam na przewrócone kwiaty, przy których stała.
-Ja się tym zajmę. Idź się przygotować.
Uklękłam i zaczęłam układać kwiaty w idealny bukiecik. Po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do kościoła.
„To pewnie Nicola, druga druhna” – pomyślałam, więc powiedziałam do niej nie odwracając się:
-Zrób to samo co ja, ale z drugiej strony.
Ona bezszelestnie ruszyła na wskazane przeze mnie miejsce i zajęła się pracą. Pracowaliśmy w milczeniu, dopóki nie podniosłam wzroku i zauważyłam, że pomyliłam Nicole z Harrym.
-To musi być pierwszy raz w historii, gdy pracowaliśmy razem i nie krzyczałaś na mnie- powiedział Harry z uśmiechem na twarzy.
-To pierwszy raz, gdy wykonałeś dobrze, zaleconą przez mnie pracę- odpowiedziałam patrząc na jego pracę. Musiałam przyznać, że naprawdę dobrze mu to wyszło.
-Skończę tutaj, a ty idź się przygotować-powiedział kontynuując przerwane zajęcie. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że pozostały tylko dwie godziny.
-Dzięki Harry!- krzyknęłam i wybiegłam z kościoła. Gdy weszłam do restauracji, zauważyła, że nikogo nie ma i wszystko jest przygotowane. Wbiegłam do szatni ubrałam wcześniej przygotowaną sukienkę. Włosy i makijaż też już miałam wymyślone, według planu Eleanor. Gdy skończyłam się przygotowywać, poszłam do pokoju Perrie by sprawdzić, czy ona też jest gotowa.
-Możesz pocałować pannę młodą- powiedział ksiądz, a Zayn chwycił Perrie do pocałunku. Kościół pogrążył się w oklaskach. Zauważyłam, że mama Zayna wyciera dłonią łzy.
Zayn i Perrie udali się na pamiątkowe zdjęcia, a ja szybkim krokiem podążyłam do restauracji.
-Dziękujemy za przybycie na wesele. Zanim rozsiądziemy się do stołów i rozpoczniemy zabawę, chciałbym powiedzieć nowej Pani Malik, że wygląda absolutnie pięknie i nie ma nikogo piękniejszego na świecie niż ty-oznajmił w swoim przemówieniu Zayn, gdy wszyscy goście weszli już do Sali. Perrie podeszła do Zayna i dała mu szybkiego buziaka w usta.
-Wyglądają uroczo razem, prawda?- szepnął Harry do mojego ucha. Czułam się spokojniejsza niż popołudniu. Wpatrywałam się w niego kątem oka.
-Chcesz się stąd wydostać?- powiedział zadziornie, przygryzając delikatnie wargi.
-W twoich najdzikszych snach!- odpowiedziała, idąc w kierunku windy prowadzącej do kuchni. Słyszałam kroki Harrego, który podążał za mną, ale na szczęście drzwi windy otworzyły się szybko. Niestety, nie zamknęły się z taką szybkością. Harry wskoczył do środka. Czułam lekką wściekłość.
-Czego, do cholery chcesz Harry?- spytałam. Poczułam, że winda jedzie powoli do góry.
-Chcę…- zaczął Harry, gdy nagle wszystkie światła zgasły i zostaliśmy całkowicie otoczeni ciemnością.
-Cholera! Cholera! Cholera!- krzyczałam, wciskając nerwowo przyciski windy. Lecz to nie pomagało. Po chwili wzrok przyzwyczaił się do ciemności i widziałam twarz Harrego. Spokojnie podszedł do ściany windy i przesunął się po niej, siadając na ziemi wygodnie.
-Jak do cholery można być tak spokojny?- krzyczałam. Stałam przed zamkniętymi drzwiami windy, waląc w nie pięściami, co jakiś czas krzycząc: Pomocy! Pomóżcie nam!
Wiedziałam, że to nic nie da, ale to było wszystko co mogłam wymyślić w tej chwili.
Zaczęłam panikować… Ni… Ja całkowicie zwariowałam!
-Uspokój się- Harry powiedział. Kiedy spojrzałam na niego dostrzegłam, że jego oczy były przymknięte.
-Głębokie oddechy! Głębokie oddechy!- powtarzałam sama do siebie.
-Jak mam być teraz spokojna?- zapytałam, chodząc w tą i z powrotem.
-Czekaj! Mam telefon!- przypomniało mi się i wyjęłam komórkę z biustonosza. Wiem, że to dziwne miejsce, aby ukryć swój telefon, ale nie wygodnie było mi chodzi z torebką. Zawsze można było zapomnieć o torebce, a o staniku nigdy. Na szczęście Harry nie widział niczego, gdyż dalej miał zamknięte oczy.
Odblokowałam klawiaturę, ale na wyświetlaczu pojawiło się: „bateria wyczerpana”. Po czym telefon się wyłączył.
-Zamknij się!- mówiłam, do ekranu telefonu.
-Co? - zapytał Harry. Jego oczy były już otwarte i patrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Nie mówiłam do ciebie- odpowiedziałam idąc w przeciwną stronę, gdzie Harry siedział. Zsunęłam się po ścianie i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Czułam się całkowicie wyczerpana po tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło.
Było cicho przez chwilę, po czym Harry przerwał milczenie.
-Dlaczego mnie tak nienawidzisz?- zapytał z bóle w głosie. Nie, że nienawidziłam Harrego Stylesa, ja po prostu go nie lubiłam za bardzo.
-Nie nienawidzę cię- moja głowa nadal opierała się na kolanach. Nie chciałam patrzeć na jego niesamowite oczy.
Ok, tak naprawdę to lubiłam tego faceta od X-Factor, ale zawsze uważałam go za niedostępnego, z powodu, że przyjaźnił się z Zaynem.
-Dlaczego traktujesz mnie jak dupka?- zapytał nieco lepiej, ale nadal nie brzmiąc jak Harry.
-Bo cię lubię- powiedziałam szybko, zanim nastąpiło zwątpienie, by to wypowiedzieć.
-Lubisz mnie? – zapytał Harry. Kiedy spojrzałam na niego zauważyłam Harrego, który się do mnie zbliżał z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Ale ty zawsze i tak widziałeś we mnie małą kuzyneczkę Zayna- dodałam. Harry usiadł koło mnie.
-Nigdy cię za taką nie miałem . Zawsze widziałem cię jamko dziewczynę, która wysuwa się spod moich rąk, gdy już się do niej zbliżyłem- usta Harrego były tak blisko mnie, że mogłam poczuć jego gorący oddech na swoich ustach.
Zbliżył swoje usta do moich, ale odwróciłam twarz tak, że pocałował mnie w policzek. Spojrzał na mnie z bólem i zmieszaniem na twarzy.
-Co się z tobą ostatnio działo? – wiedziałam, że to głupie pytanie, ale to nie dawało mi spokoju.
-Nic. Moja mama była w szpitalu i spałem tam czuwając nad nią-wyjaśnił. W końcu zrozumiałam, co się stało. Czułam się winna. Zawiesiłam ramiona na jego szyi pociągnęłam go do uścisku.
-Przepraszam- szepnęłam. Harry lekko oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Czekałem, aby zrobić to tak długo- Harry zbliżył swoje usta do moich, ale zanim to się stało światła się zapaliły, a drzwi się otworzyły.
-Wszystko w porządku? – zapytała Perrie z paniką na twarzy. Harry wstał i pomógł mi wstać.
„ To prawdopodobnie koniec. Ponieważ oboje jesteśmy wolni i możemy wyjść”- pomyślałam.
-Czas, aby rzucić bukiet!- oznajmiła z uśmiechem Perrie.
Kobiety wyszły na środek, a Perrie stanęła na krześle, po chwili rzucając bukietem. Podniosłam ręce do góry. Miałam już opuścić ręce, gdy nagle bukiet kwiatów wylądował w moich rękach.
Kilka osób pogratulowało mi, przy czym niektóre panie rzuciły mi zazdrosne spojrzenia.
Obejrzałam się i zauważyłam, Harrego przy barze. Podeszłam do niego niepewnie.
-Co…?- zaczął, ale mu przerwałam.
-Panie Styles zapomniałeś coś z tej windy!- zbliżyłam swoje usta do jego i pocałowałam go po raz pierwszy… Wiedziałam, że nie ostatni.
"Jeden rytm i miliardy połączeń, tak zostaliśmy razem na zawsze.
Ty mówiłaś o życiu, ja widziałem w tym magię."
[O.S.T.R]