Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 czerwca 2014

Zayn Malik/ Liam Payne imagine

Witajcie! Tutaj znowu Liamkowa♥
Imagin opowiada o sile przyjaźni, popełnionych błędach i mocy wybaczania.Nie jest to żaden bromance, nic z tych rzeczy.Tutaj jest opisana przyjaźń, która wiele kosztowała, ale dużo też ocaliła.
A tak odbiegając od tematu to.... JAK WAS TU DUŻO! ♥ Jestem mega szczęśliwa, gdy patrzę na te okrągłe cyferki... Dostaję oczopląsów haha <3 Mam nadzieję, że z każdym dniem, miesiącem i rokiem 
będzie Was coraz więcej, bo póki co my z pisania nie rezygnujemy! :D
Przypominam Wam o naszym drugim blogu, gdzie jest już 23 rozdział.  Przeczytajcie i zostawcie coś od siebie! 
Dedykacja jest dla : Diana Styles  znana również jako Stylesowa xx
Trzymajcie się gorąco misie :3
Liamkowa♥




Chłopcy skończyli na dzisiaj nagrywanie pięciu kolejnych piosenek do ich nowego albumu. Zmęczeni usiedli na kanapach i zajęli się swoimi sprawami. Tylko Zayn zarzucił na siebie skórzaną  kurtkę i poprawił włosy.
-  Dobra chłopaki ja lecę – oznajmił zasuwając skórę.
-  Już? – zdziwił się Harry- myślałem, że wyskoczymy razem na piwo. – powiedział, na co reszta pokiwała głową.
- Sorry nie dziś. Jestem umówiony – powiedział obojętnie. Po studiu rozległy się przeciągłe gwizdy. Tylko Liam siedział cicho i bacznie obserwował Zayna.  Malik za wszelką cenę unikał przenikliwego spojrzenia przyjaciela.
- Poznamy ją niedługo? –zapytał Louis z diabelskim uśmiechem na co Mulat wywrócił tylko oczami.
- No pewnie – jego ton był pełen sarkazmu. Pożegnał się z kumplami i ruszył na świeże powietrze.
W  środku chłopcy normalnie rozmawiali.
- Może Malik na serio kogoś ma? – zastanawiał się na głos Niall.
- Na pewno. Tylko czemu jest taki tajemniczy? – dziwił się Harry. Liam siedział nieobecny duchem.  Nic nie mówił. On coś podejrzewał, ale nie wiedział czy ma rację. Nie chciał bez podstaw podejrzewać najlepszego przyjaciela.

- Payno co z tobą? – Louis pomachał mu przed oczami otwartą dłonią
- Zamyśliłem się, mówiłeś coś?
- Jak myślisz, Zayn znalazł sobie kogoś? – cierpliwie powtórzył pytanie.
- Nie mam pojęcia, ale to chyba jego sprawa i nie powinniśmy się w to mieszać – odparł sucho i wyszedł po wodę.  Reszta  spojrzała na niego dziwnie.
- Oni są coraz bardziej dziwni – skomentował tylko Harry.


Mijały tygodnie a Zayn robił się coraz bardziej tajemniczy. Ciągle wychodził na jakieś spotkania.  Niall, Louis i Harry byli przekonani, że Malik naprawdę się zakochał. Zastanawiali się tylko, czemu nie chce on jej im przedstawić. Inaczej było z Liamem. Chłopak miał pewne podejrzenia. Był święcie przekonany, ze to nie o dziewczynę chodzi.  Postanowił to sprawdzić.
Jak co piątek  Zayn jak zwykle  wybierał się na swoje tajemnicze spotkanie. Ubrany w kurtkę i ciemne jeansy pożegnał się z chłopcami i wyszedł. Liam stał w kuchni i wyglądał przez okno. Widział Malika wsiadającego do swojego czarnego porsche. Odczekał chwile, aż chłopak odjedzie kilka metrów po czym złapał swoją kurtkę i wybiegł na dwór. Otworzył drzwiczki swojego BMW i wycofał go szybko na ulicę.  Jechał w odpowiedniej odległości tak, aby Zayn go nie rozpoznał. . Cieszył się, ze jest w miarę ciemno i ze ma lekko przyciemniane szyby. To dawało mu poczucie lekkiego bezpieczeństwa.
Nagle Mulat skręcił w boczną ścieżkę. Liam zrobił to samo.Wyłączył światła, aby nie było go widać i ruszył polną drogą. Niedługo potem w oddali zamajaczył jakiś stary magazyn. Chłopak zmarszczył brwi. Więc tak wyglądają jego randki? W opuszczonym budynku? To nie wróży nic dobrego.
Liam zwolnił jeszcze bardziej, gdy zauważył, że Zayn parkuje swoje auto na podjeździe, który musiał uchodzić za parking. Odczekał aż Malik się oddali po czym sam zaparkował samochód i ruszył śladem Zayna. Pociągnął ciężkie drzwi i wszedł do ciemnego budynku, gdzie śmierdziało papierosami i alkoholem. Zayn w coś ty się wplątał? – zadawał sobie pytanie.
Im dalej szedł, tym głosy były głośniejsze. Wiedział, ze jest ich wiele i że jest to jakieś zebranie. Nagle zobaczył otwarte drzwi z których  sączyło się światło. Szybko schował się za ścianą, aby go nie było widać i nasłuchiwał.
- Mój drogi Zacku…
- Zaynie – Liam wyobraził sobie poirytowanego Zayna, poprawiającego tego kogoś. Chłopak nie lubił, kiedy mylono jego imię.
- Otóż Zaynie jeśli chcesz dołączyć do naszego gangu musisz zrobić coś niegrzecznego… - Liam przełknął ślinę. Do jakiego gangu? Co ten Malik wyprawia? Jeśli ludzie się o tym dowiedzą, będzie po zespole. Zaaresztują go, co zniszczy mu całą karierę! Nie dociera to do niego?!
-  A co miałbym konkretnego zrobić? – Zayn wydawał się spokojny i zdecydowany zatańczyć tak, jak tamci mu zagrają. Payne był coraz bardziej przerażony.
- Cóż… zostaw to nam. Naradzimy się i powiemy ci w następny piątek. Masz się zjawić i przyjąć wszystko, nawet jeśli będzie to poważne przestępstwo. Inaczej… wiesz chyba co może cię spotkać? – ten głos go przerażał.
- Wiem i w pełni zgodzę się na wszystko co mi zaproponujecie.  – spokojnie odparł Malik.
- W takim razie na dzisiaj koniec. Widzimy się w piątek. – Liam wsunął się w jeszcze głębszy mrok. Po kolei na korytarz zaczęli wysypywać się barczyści mężczyźni. Zayn może i był umięśniony, ale i tak do nich nie pasował. Kompletnie. Nagle wyszedł. Szedł sam, prawdopodobnie opuścił salę jako ostatni.

- Zayn! – syknął cicho Liam. – Zayn! – Mulat zaczął się rozglądać i napotkał spojrzenie Liama. Jego oczy rozszerzyły się w ogromnym zdziwieniu.
- Liam? Co ty do jasnej cholery tu robisz?!
- To samo mógłbym zapytać  ciebie! – Zayn schował się obok Liama – w coś ty się wpakował?!
- W nic. Zdajesz sobie sprawę, że jak ktoś nas zobaczy to już po nas? Skąd ty w ogóle kurwa wiesz o tym miejscu?! Śledzisz mnie?!
- Przyjaźnimy się, a przynajmniej przyjaźniliśmy. Znam cie nie od dziś. Widziałem, ze coś jest z tobą nie tak, więc postanowiłem to sprawdzić. Zayn musisz z tego zrezygnować. Tu nie chodzi o twoje bezpieczeństwo, ale o przyszłość! Co powiedzą nasze fanki, gdy dowiedzą się, że ich idol jest członkiem miejscowego gangu?  Modest się obsra! A kontrakt nie trwa wiecznie! Przekreślisz nie tylko siebie, ale też nas. Jak mogłeś być takim egoistą?! – pod wpływem słów Liama  Zayn zrozumiał swoją głupotę. Chciał byś Bad boyem, a tymczasem wyszedł na debila i skurwiela.
- Masz rację Liam. Ja… stary przepraszam. I dziękuję ci za to, że mnie nawróciłeś. Chodź spadamy stąd. Jeśli chcesz powiedzieć chłopakom…
- Nikomu nie powiem. To będzie nasza przyjacielska  tajemnica – Liam poklepał go po ramieniu a Zayn uśmiechnął się z wdzięcznością – a teraz na serio mykajmy zanim nas ktoś zobaczy.
Mimo największej staranności i ostrożności, aby nie zostać zauważonym nie udało im się to. Zobaczył ich jeden z członków.  Aby podnieść sobie ocenę u szefa od razu mu o tym powiedział. Zayn złamał ich świętą zasadę – nikt znajomy nie może dowiedzieć się o gangu.
- Idiota – parsknął śmiechem tamten – a miałem co do niego świetne plany… Cóż, szkoda. Zapamiętałeś tego drugiego? – zwrócił się do lizusa, który mocno pokiwał głową. – Znajdźcie go.


Od tamtej chwili zapanował spokój. Zayn był taki jak dawniej, ku radości Liama. Zespół pracował za dwóch, nowe piosenki powstawały jak świeże bułeczki. Do czasu. Liam jeszcze nie wiedział, że to on ucierpi najbardziej.
- Skończyły się chipsy! – zawodził Blondyn.
- I nie ma mleka! Nie będzie nawet co zrobić na śniadanie – dodał Harry.
- Dobra pójdę do sklepu – wywrócił oczami Liam.
- Jest ciemno, może lepiej pojedziesz samochodem? – zapytał Zayn.
- Nie przesadzajmy. Do sklepu jest blisko. – machnął ręką. Spisał listę zakupów i wyszedł idąc lekkim spacerkiem. Do sklepu dotarł szybko. Zakupił potrzebne produkty i z siatkami pełnymi zakupów ruszył w drogę powrotną. Dopiero teraz zaczął żałować, ze nie zabrał samochodu. Ciężar zakupów dawał o sobie znać. Nagle zdał sobie sprawę, że ktoś za nim idzie. Odwrócił się, jednak nikogo nie było. Wzruszył ramionami i poszedł dalej. Dla dodania sobie otuchy zaczął cicho wygwizdywać ,,Better Than Words”.  Nagle poczuł silne uderzenie w tył głowy. Upadł. Zakupy rozsypały się po całej uliczce. Naraz dopadło go kilku mężczyzn i zaczęło brutalnie kopać i bić. Krzyczał z bólu, aby go zostawili. Gdy prawie tracił świadomość  zostawili go, aby umarł w samotności.
Znalazł go jakiś straszy mężczyzna. Pierwsze co zrobił to sprawdził na szyi  czy jest puls. Kiedy poczuł pod palcem słaby znak życia zadzwonił po pogotowie. Karetka zabrała Liama przedtem opatulając go ciepłym kocem.
Tymczasem chłopcy w domu odchodzili od zmysłów gdzie podziewa się Liam. Wyszedł trzy godziny temu. Musiało się coś stać, byli tego pewni. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał Zayn. Z każdym słowem zaciskał mocniej wargi. W końcu odłożył słuchawkę.
- Liam jest w szpitalu – powiedział głucho.
- Co?! Jak to? – chłopcy krzyczeli chcąc wiedzieć co się stało.
- Nie wiem, lekarze nie chcieli nic więcej powiedzieć. Jedźcie do niego, ja dołączę do was później – celowo ukrył fakt, iż lekarz wyjaśnił, ze Liama dotkliwie pobito i że jego stan jest ciężki. Pożegnali się i każdy poszedł w swoja stronę. 3/5 zespołu ruszyło do szpitala. Zayn pojechał w tylko sobie wiadomym kierunku.
Dotarł do starego magazynu w miarę szybko. Miał szczęście, wszyscy byli obecni. Wszedł bez ostrzegania. Na chwilę zapadłą cisza.
- Wiem, ze to wy mu to zrobiliście – Zayn był wściekły i załamany. Przez jego głupotę najbardziej ucierpiał jego najlepszy przyjaciel .
- Złamałeś naszą zasadę, więc musieliśmy cię ukarać – powiedział obojętnie Mark, przewodniczący gang.
- Nie daruję wam tego – syknął Mulat.
- Chłopczyku nie wiesz jednego. Za złamanie pierwszej zasady są dwie kary. Cierpi osoba, którą wtajemniczyłeś. Jednak największą karę ponosisz ty.
- Już ja wymierzyłeś – powiedział cicho.
- Mylisz się – zaśmiał się Mark – Kyle! Zrób z nim porządek – zawołał na rosłego mężczyznę, który wyciągnął mały pistolet.
- Liam, wybacz mi… -szepnął Zayn w  tym samym momencie, w którym Kyle pociągnął za spust

Pewnego jesiennego dnia Liam wybrał się na cmentarz. Idąc znajomą aleją, kurczowo trzymał w dłoni świeże kwiaty. Dotarł do nagrobka, którego odwiedzał dość często. Zapalił znicz, zmówił krótką modlitwę i położył kwiaty na chłodnym marmurze. Zajął miejsce na małej ławeczce i spojrzał na rząd literek układający się w imię Zayna.
-Zayn… ja już ci wybaczyłem. Nigdy nie miałem do ciebie o to żalu. Teraz jest czas, abyś to ty wybaczył sobie…..




    ,,Za przyjaźń, bo bez tego nie doszedłbym nigdzie,choć z roku na rok, co raz mniej nas na tej liście. Z każdej sytuacji wspólnie znajdziemy wyjście, jeszcze parę zwycięstw, razem będziemy na szczycie.''

14 komentarzy:

  1. Jest naprawdę świetny :) A ta końcówka mnie rozwaliła, po prostu się popłakałam. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity
    Pod koniec poleciało mi z oczu kilka łez
    świetne
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow...
    Muszę przyznać, że to było mega!
    Świetny pomysł. Na końcu łezka zakręciła mi się w oku.
    No to czekam na kolejny ;)

    Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze mieć przyjaciela... <3
    Pomysł fantastyczny. Różni się od innych, bo nie jest o miłości JEJ i JEGO tylko o przyjaźni.... ♥
    No po prostu cudo :D
    Kocham :*
    Patty xx

    http://you-are-next-liam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Imagine swietny, ale ja mam pytanie co do cytatu, czy to z jakies piosenki? Jesli tak bardzo was prosze o podanie autora i tytulu, z gory dziekuje :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przez ciebie płaczę... Ten imagin jest... jest... PIĘKNY !
    Wasza wierna fanka - Gabi ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mogłaś zabić. Zayna! :( a pozatym świetny blog wspaniały dziękuje za coś tas superanckiego :*********
    pozdro Majcia

    OdpowiedzUsuń
  8. To było piękne płacze

    OdpowiedzUsuń
  9. To było piękne płacze

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz się odwdzięczamy .