Napisałam imagian z Lou ;] Jestem ciekawa waszych opinii. Nie jest to jakaś mega zaskakująca opowieść, ale ma swój urok i można jakiś wniosek z niego wnieść.
Dedykacja dla: ✝ ¢υρ¢αкє qυєєη ✝
[Na poprawę humoru i żeby ci się lepiej zaległości czytało:)]
Może zrobimy tak, że KTO CHCE to napisze swoje wnioski w komentarzach wyniesione z tego imagina, a ja najlepszą odpowiedź nagrodzę dedykacją...;D
Ja tymczasem kończę i idę się kurować, bo coś się przeziębiłam... Dlatego z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy itp, ale naprawdę źle się czuje.
Pozdrawiam Bella♥
Ps. Za wszystkie komentarze i dodanie do obserwowanych BIG HUG! ;3
Chyba nie wiesz, czym jest prawdziwa miłość, aż do momentu spotkanie tej prawdziwej. Kiedy patrzysz pierwszy raz w oczy, tej osobie, to jest tak, jakby czas stanął w miejscu. Cały świat przestaje toczyć swoje życie, a jedyna rzecz, która się liczy to odległość między tobą, a tą osobą. Wszystko, co chcesz zrobić, to być z tą jedną osobą i nigdy nie tracić jej z oczu.
Nazywam się Louis Tomlinson i Doncaster, gdzie się urodziłem i wychowałem.
2 czerwca 2010 roku ujrzałem w swoich oczach najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek widziałem. Miała wszystko, o czym marzyłem. Brązowe, kręcone włosy, niebieskie oczy, które błyszczały w świetle słońca, uśmiech, który mógłby rozweselić cały wszechświat. Absolutnie doskonała.
W tym czasie pracowałem w małej kawiarni w moim miasteczku. Weszła tego ranka i zamówiła mają kawę, z mlekiem i cukrem. Szkoda, że nie miałem na tyle odwagi, aby porozmawiać z nią, a nie tylko zapytać co zamówiła, ale nie mogłem wtedy wydusić z siebie nic więcej. Przez tydzień przychodziła każdego ranka i zamawiała tą samą kawę, z mlekiem i cukrem. W końcu nabrałem śmiałości, żeby powiedzieć jej coś więcej niż zapytanie o to co sobie życzy. Bo w końcu potrzeba czasu by nabrać odwagi, aby przystąpić do podejmowania walki o miłość, prawda?
-Dzień dobry, witamy w Coffee Drink . Mogę przyjąć zamówienie?- zacząłem jak zwykle, a już po krótkiej rozmowie zapisywała swoje imię i numer telefonu na paragonie z salonu fryzjerskiego, który wyjęła z swojej torebki i podała mi zwinnym ruchem. Dała mi tą karteczkę, wyglądając przy tym tak, że trudno to opisać słowami, po czym wyszła z kawiarni. Spojrzałem na nią po raz ostatni. Miała na sobie czarną sukienkę i obcasy, a jej włosy luźno były rozwiewane przez wiatr.
Tego wieczoru po pracy, poszedłem do mojego małego, zapchanego mieszkania i postanowiłem do niej zadzwonić. Siedziałem przy stole w jadalni przez dobre dziesięć minut, zanim tak naprawdę wybrałem jej numer. Byłem tak zaskoczony, że ta dziewczyna... Ktoś tak piękny i idealny dał mi swój numer. Nie musiałem długo czekać, zanim odpowiedział mi jej głos.
-Halo?
Siedziałem na drugim końcu telefonu przez kilka sekund, nic nie mówiąc.
Czułem się głupio, głupio ponieważ wiedziałem, że po prostu marnuje swój czas. Jednocześnie czułem się dobrze. Miałem wrażenie, ze nigdy nie czułem się lepiej. Nie mogłem opisać tego wszystkiego słowami, z wyjątkiem tego, że czułem motyle latające w moim brzuchu. To było uczucie, którego jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyłem.
-Tu Louis, z kawiarni rano. Przyjąłem twoje zamówienie i rozmawialiśmy przez chwilę, pamiętasz?- powiedziałem nerwowo, bawiąc się nerwowo rękawem od swojej koszuli, mając nadzieję, że będzie pamiętała, chociaż wiedziałem, że to zdarzyło się dopiero rano.
-O tak! Hej Lou. Mam nadzieję, że mogę tak do ciebie mówić-powiedziała- Wiem, że dopiero co się poznaliśmy, ale zastanawiałam się, czy byłbyś zainteresowana, aby spotkać się ze mną jutro? Dopiero od niedawana tu mieszkam i może miałbyś ochotę pokazać mi trochę tego miasta?
Byłem w szoku, bo wyobrażałem sobie wszystko co może się zdarzyć po tej rozmowie, ale tego się kompletnie nie spodziewałem. Doskonała i piękna dziewczyna jak ta, chciała mnie ze swojego wyboru. Nadal siedziałem przy swoim stole w jadalnie.
-Tak, tak. Pewnie, że chciałbym. O której godzinie ci pasuje?- spytałem, starając się nie być zbyt nachalny.
-Przyjedziesz po mnie o szóstej?- spytała z słodkim głosem.
-Oczywiście- odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że to się dzieję. Nie myślcie, że nie miałem nigdy dziewczyny lub znajomej, która była dziewczyną, ale dziwiłem się, ponieważ była to wyjątkowa i śliczna dziewczyna i wydawała się być zainteresowana moją osobą.
Następnego dnia, podjechałem pod jej adres zamieszkania, który mi podała. Mieszkała na obrzeżach miasta, w domku jednorodzinnym.
Czekała na mnie przy bramie wjazdowej, przy której się zatrzymałem. Wyglądała ślicznie, miała na sobie granatową, zwiewną sukienkę i czarne szpilki.
Podeszła do samochodu, a ja wysiadłem z niego i pomogłem jej wsiąść. Czułem się tak, jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na ziemi. To było niesamowite...
-Dziękuję, że wychodzisz ze mną-powiedziała- Naprawdę nie chciałam spędzić tego sobotniego wieczoru w domu, sama.
Powiedziała, gdy ruszyliśmy spod jej domu.
-Zawsze do usług- odpowiedziałem, a na jej twarzy zagościł uśmiech- A tak po za tym gdzie byś chciała pojechać?
Zapytałem z ciekawością.
-Po prostu zabierz mnie do swojego ulubionego miejsca- poprosiła, wygładzając swoją granatową sukienkę.
-Okej. Mam pomysł- odpowiedziałem. Jechaliśmy jakieś dziesięć minut, po czym skręciłem na polną drogę, mijając jakieś opuszczone gospodarstwa. Droga w końcu zmieniała się w drogę gruntową, która doprowadziła nas do małego urwiska, tak że przed nami rozprzestrzeniał się widok na całe miasto.
Spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Dlaczego tuta?- zapytała. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się wychodząc z samochodu.
Podszedłem do niej, od strony pasażera i otworzyłem jej drzwi, podając rękę, kiedy wysiadała.
Usiadłem na masce samochodu, po chwili dołączyła do mnie.
-Bo tu możesz zobaczyć wszystko. To jak bycie na szczycie świata. Widać miasto świecące i błyszczące w ciemności, tak jak gwiazdy na niebie- wyjaśniłem jej. Momentalnie spojrzała na światła miasta i gwiazdy na niebie, po czym się uśmiechnęła.
-Teraz rozumiem, dlaczego to jest twoje ulubione miejsce. Lubie to. Można się tu zrelaksować-powiedziała.
Byliśmy tam, na małym klifie, co najmniej dwie i pół godziny. Gdy odjeżdżaliśmy stamtąd było około 21:00. Oboje byliśmy bardzo głodni, więc postanowiłem, że to będzie słuszne, jeśli zabiorę ją, aby coś zjeść. Więc zabrałem ją do małej pizzerii. Siedzieliśmy tam z godzinę lub dwie, rozmawiając ze sobą o wszystkim. Pod koniec wieczoru czułem się tak, jakbym znał ją od lat. Czułem się tak komfortowo wokół niej. Gdy wybiła 12:00 odwiozłem ją do domu.
-Było zabawnie dzisiejszego wieczoru- powiedziała, podczas odkluczania frontowych drzwi.
-Potwierdzam- odpowiedziałem-Czy... Może zobaczymy się wkrótce?
Uśmiechnęła się i otworzyła drzwi.
-Tak, mam nadzieję, że tak.
-W porządku, dobrej nocy- pożegnałem się i ruszyłem z powrotem w stronę samochodu.
Po kilku miesiącach naszej znajomości, zauważyłem, że staliśmy się bliskimi przyjaciółmi. Nie mogę powiedzieć, czy poczuła coś do mnie, ale wiedziałem, ze ja jestem w niej zakochany.
Byłem w niej zakochany od pierwszego dnia. Gdy po raz pierwszy spojrzałem jej w oczy, wiedziałem, że była tą jedyną. Jedyna, z którą chciałem się ożenić i spędzić resztę mojego życia.
Uznałem, że skoro znaliśmy się już od kilku miesięcy, mogę się w końcu z nią umówić na prawdziwą randkę. Chciałem zabrać ją do jakiejś fantazyjnej i miłej restauracji, gdzie musiałbym dokonać rezerwacji. Chciałem, aby poczuła się tak, jak ja poczułem się kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Chciałem, by czuła się kochana, ważna, wyjątkowa, ponieważ taka była dla mnie.
-Czy mogę cię o coś zapytać?- zapytałem, dzwoniąc do niej po pracy.
-Tak, wszystko w porządku?- zastanawiała się.
-Tak wszystko jest w porządku, po prostu...- wziąłem krótką pauzę i głęboko odetchnąłem.
Miałem ten mały głosik w głowie, który mówił mi, że się nie zgodzi i że tylko marnuje jej czas.
-Zastanawiam się, czy będzie w porządku, jeśli zapytam się, czy pójdziesz ze mną na randkę dziś wieczorem?- zapytałem nerwowo. Nie zastanawiała się zbyt długo.
-Oczywiście, chciałabym Lou- odpowiedziała, brzmiąc szczęśliwie.
- Czy o 17:00 ci odpowiada?- zaproponowałem.
-Brzmi idealnie.
Po kilku godzinach zacząłem się szykować na spotkanie. Ubrałem garnitur. Chciałem wyglądać absolutnie doskonale.
Pół godziny przed planowaną godziną, wychodziłem z domu, gdy nagle dostałem nieoczekiwany telefon od niej. Nacisnąłem zieloną słuchawkę, myśląc, że po drugiej stronie telefonu usłyszę jej kojący głos, ale okazało się, że to jej brat, który poinformował mnie, że miała wypadek samochodowy jadąc do pralni, aby odebrać sukienkę, którą zamierzała ubrać dziś wieczorem.
Gdy tylko usłyszałem tą wiadomość, rzuciłem się w stronę samochodu i szybko pojechałem do szpital, gdzie została przewieziona przez sanitariuszy. Pobiegłem na izbę przyjęć i rozpocząłem poszukiwanie. Nie trwało to długo, gdyż znalazłem ją w pokoju dwieście dwa. Wszedłem do środka, z niedowierzającym wyrazem twarzy, była sama. Jej oczy były zamknięte, a na ustach miała maskę, która j pomagała jej oddychać. Spojrzałem na nią bezradnie. Jej twarz była blada, a głowa owinięta, grubą warstwą bandażu. Jej twarz u ramiona były posiniaczone. To było brutalne.
Patrząc na nią, chciało mi się płakać. Czułem się okropnie i obwiniałem się za to co się stało. Gdybym nie zapytał ją tego dnia, czy umówi się ze mną wieczorem, nie wychodziłaby z domu, do tej pralni. Byłaby w domu bezpieczna. To była moja wina, że to się z nią stało, a ja będę winny za to już do końca życia.
Usiadłem na krześle obok jej łóżka szpitalnego. Siedziałem w kompletnej ciszy. Nie mogłem uwierzyć, że to się działo naprawdę. Myślałem, że to sen... Koszmarny sen
, z którego mogę się wybudzić. Niestety po chwili wracała rzeczywistość.
To zdarzenie sprawiło, że znów zacząłem myśleć o moim wypadku, który miałem około dwa lata temu. Ten wypadek to też moja wina. Straciłem w nim najlepszego przyjaciela, Sama. To było późno w sobotę, o pił i leczył smutki alkoholem po kłótni z dziewczyną. Jechałem z nim do domu. Moje światła nie działały zbyt dobrze, a w nocy trudno było zobaczyć drogę przed sobą. Słabe reflektory i uciążliwy pijany przyjaciel w samochodzie, nie pozwoliło mi na skupieniu się na jeździe. Samochód uderzył w drzewo. Sam został wyrzucony z siedzenia pasażera i wyleciał przez przednią szybę, lądując niedaleko samochodu. Nie mogłem, podejść do niego gdyż, zostałem uwięziony w samochodzie. Było to najgorsze co mogło mi się w życiu wydarzyć.
Tak samo jak widzieć dziewczynę w taki stanie. Siedząc obok niej, ściskałem ją za rękę. Mimo, że wiedziałem, że śpi, ciągle z nią rozmawiałem.
-Kochana, nie wiem dlaczego tak się stało, ale...- mówiłem- Ja...Tak mi przykro.
Pochyliłem głowę i wytarłem dłonią łzy. Czułem się zepsuty i utracony. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Powstrzymywałem łzy i dusiłem w sobie wszystkie emocje, bo gdybym tego nie robił, mógłbym oszaleć i zwariować. I najprawdopodobniej wylądowałbym w psychiatryku.
Trzymałem ją za rękę jeszcze mocniej, obiema dłońmi. Spojrzałem na nią.
-Wiem, że prawdopodobnie nie możesz mnie usłyszeć, ale jestem w tobie zakochany od pierwszego dnia. Od pierwszego, przyjętego od ciebie zamówienia...- wyjaśniłem-Kocham cię.
Mówiąc to, poczułem jej uścisk dłoni, jak by słyszała mnie cały czas. To wywołało u mnie uśmiech. Po około dziesięciu minutach otworzyła oczy. Chociaż miała tak wiele skaleczeń i siniaków na całym ciele, dla mnie wciąż była najpiękniejszą kobietą na świecie. Wszystko co chciałem w tej chwili, to móc trzymać ją w dłoni i nie pozwolić nikomu ją skrzywdzić.
Spojrzała na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami i delikatnie się uśmiechnęła. Lekarze powiedzieli mi, że spała ponad dwie godzinny.
-Ja też cię kocham- szepnęła i ponownie ścisnęła moją dłoń. Myślałem, ze to kolejny sen, ale to też było prawdziwe. Patrzałem na nią kilka sekund, a potem odwzajemniłem uśmiech. Nie wiedziałem co powiedzieć. To był dla mnie szok.
Myślałem o tym, co to będzie jak się z nią ożenię, będziemy mieć dzieci i żyć w fantazyjnym domu. Ale po chwili pomyślałem, że może ona nie wie, co mówi, może ona mnie nie kocha . Być może,to tylko leki sprawiły taką gadaninę. Siedziałem obok jej szpitalnego łóżka trzymając ją za ręce, nie mogą pozwolić jej odejść . Nie chciałem jej stracić, nigdy.
Po kilku miesiącach po jej wypadku, wszystko nabrało tępa. Była w lepszym stanie fizycznym i psychicznym, a co najważniejsze... Byliśmy już razem, jako para. Wszystkie moje marzenia się spełniły. W końcu miałem przy sobie dziewczynę swoich marzeń.
Minęło już ponad rok od kiedy z nią byłem, ale dla mnie to wciąż za mało. Chciałem umieścić pierścionek na jej palcu. Chciałem, żeby była moja, oficjalnie.
Wyszedłem na miasto polować na pierścionek zaręczynowy. Miał być nie za duży, ale też nie za mały... Idealny.
Po trzech godzinach poszukiwań, natknąłem się na złoty pierścionek. Diament idealnej wielkości, z małymi diamencikami wokół. Był śliczny i musiałem kupić go dla nie. Tak też zrobiłem.
Tydzień lub więcej minęło, gdy pierścionek był gotowy. Byliśmy w kuchni i robiliśmy wspólnie obiad. Zajęła się makaronem, gdy ja wymknąłem się do sypialni. Podszedłem do komody i otworzyłem szufladę na skarpetki, gdzie ukryłem pierścionek. Umieściłem go w kieszeni spodni i dołączyłem do niej w kuchni.
-Gdzie byłeś?- spytała, gdy wszedłem. Spojrzałem na nią, lekko się uśmiechając.
-Czy mogę się o coś spytać?- zapytałem, gdy szła w moim kierunku.
-Wszystko dobrze?- brzmiała zainteresowana.
-Tak, tylko mnie posłuchaj... Nie sądzę, żebym z kimkolwiek był tak szczęśliwy jak z tobą- powiedziałem- Gdybym miał wybór, chciałbym spędzić z tobą wieczność. Tylko ty i ja.
Oznajmiłem i wyjąłem pudełeczko z kieszeni i klęcząc na jednym kolanie.
-Wyjdziesz za mnie?- zapytałem, prawdopodobnie wyglądając jak nerwowy wrak. Czułem się spocony i zdenerwowany.
Stała przede mną, patrząc na mnie z uśmiechem.
-Lou... Oczywiście!- wykrzyknęła. Byłem tak zakochany w niej. Tak bardzo się cieszyłem, że ja ma. Była moja, tylko moja.
Ale urocze <3
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że chodzi o to że po prostu warto próbować bo może właśnie to może być tak jak w przypadku tego imaginy nasza miłość ;)
Może chodzi o to, że życie jest zbyt krótkie na zastanawianie się...
OdpowiedzUsuńŻycie jest zbyt krótkie aby zagościł w nim strach.
Nie powinniśmy się bać podejmować decyzji.
Nie powinniśmy bać się odrzucenia.
Powinniśmy próbować i wziąć życie jak przysłowiowego byka - za roki.
Tak naprawdę jesteśmy kowalami własnego losu.
To od nas zależy jak i z kim spędzimy nasze życie...
Powinniśmy iść z wysoko uniesioną głową, nie bać się, ale też brać konsekwencje za nasze czyny.
Powinniśmy spełniać marzenia i dążyć do szczęścia :D
NUM!
Może o to chodzi xD
Tak ogółem w tym powyżej miało chodzić o to, że nie powinniśmy się niczego bać bo nasz strach czy obawy mogą się okazać bezpodstawne
NUM...xD
A co do imagina.
JEST MEEEGA UROCZY ♥
Po prostu przepiękny ^^
Niecierpliwie czekam na kolejne :***
To jest piękne!
OdpowiedzUsuńMyślę, że chodzi tutaj o to, że życie czasem jest zbyt krótkie i należy wykorzystać każdą okazję, jaka nam się tylko nadarzy. Los czasem płata nam niezłe figle, ale to sprawia, że życie jest pięknie. Nie zawsze może być idealnie. Zdarza się, że nie potrafimy sobie z czymś poradzić, albo obwiniamy siebie za coś. Każdy człowiek popełnia błędy, ale zawsze jest jakaś możliwość, aby je naprawić. My kierujemy swoim życiem i to my podejmujemy najważniejsze decyzje. Czasami dobre, a czasami złe... Nie raz kogoś zranimy, zrobimy coś nie tak, ale każdy ma prawo do błędu.W końcu jesteśmy tylko ludźmi. Jednak staramy się naprawić nasz błędy i chyba o to w tym wszystkim chodzi. Powinno nam na tym zależeć. Życie czasem porządnie daje w kość, ale nie możemy się poddawać. Nie o to w tym chodzi, prawda? My jesteśmy panami swojego życia i to my ponosimy odpowiedzialność za nasze błędy.
To chyba na tyle.
Czekam na kolejny imagin :D
Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com
Dominika.
Śliczny *.* Rozpłynęłam się *.* Ale co do wniosków... Kurcze no wydaje mi się, że tu może chodzić o to, że mimo wszystko nie wolno się poddawać. Lou był w niej zakochany od początku, ale bał się odrzucenia. Dopiero przez ten wypadek się otworzył. Mam takie wrażenie, że gdyby właśnie nie to, co się stało, to on nigdy nie wyznałby jej tego, co do niej czuje. I mi się właśnie tak jakoś wydaje. Że boimy się wielu rzeczy, boimy się porażki i odrzucenia, ale kiedy coś się stanie, dopiero wtedy zauważamy, że mogliśmy stracić tak wiele i zaczynamy działać. Strach raptownie człowieka opuszcza i on niczym się nie przejmuje. Chce tylko, żeby było dobrze i żeby wszystko powróciło do normy. Takie jest moje zdanie na ten temat :)
OdpowiedzUsuńAle ogólnie to cudowny imagin *.*
Czekam już na kolejny :)
Pozdrawiam :*
onewayoranother-one-direction.blogspot.com
Nie wiem czy dobrze myślę, mogę się mylić, ale wydaje mi się, że tu chodzi o to, żeby próbować, bo jak nie spróbujemy to nigdy się nie dowiemy co mogło się stać... Imagin jest fantastyczny! Bardzo mi się podoba<3
OdpowiedzUsuńŚliczny, na prawdę śliczny :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak to robisz, że potrafisz ukryć tyle emocji w jednym opowiadaniu...
OdpowiedzUsuńTutaj jest wszystko, czego pragnie i czego boi się każda młoda osoba: uczucie, nieśmiałość, walka o szczęście, ból, cierpienie, nadzieja. Miłość. Najważniejsze, że tego ostatniego nie zabrakło! Choć może w tym wypadku ważniejsza była nadzieja? Od początku prowadziła go do przeznaczenia, do pokonywania przeszkód. Najpierw spośród dziesiątek pozornie takich samych dni pomogła wybrać ten, w którym jego szczera prośba została przyjęta. Później spośród setek miejsc dokoła pomogła skierować ich kroki tam, gdzie obydwoje zostali połączeni niewidzialną nicią porozumienia. A później spośród milionów różnych - dobrych i złych scenariuszy - pozwoliła wierzyć, że ona z tego wyjdzie, że wszystko się jeszcze może ułożyć... Nadzieja to potężna siła i póki ją mamy, trzeba z niej korzystać, tylko rozmyślnie, by nie zdenerwować losu, że oczekujemy za wiele. On po prostu chciał jej szczęścia. I to go uratowało. Jego i ją. Że myślał nie o sobie, ale o kimś innym. O czymś więcej. O jedności dusz, o dwojgu jako całości. Nie ma niczego piękniejszego niż żyć dla innych. Więc los musiał mu w końcu pozwolić zaopiekować się tą, która nadała barw jego życiu.
Dziękuję, że wierzysz w te kolory, że dajesz nadzieję... :)
Jejuuu... Bella nie wiem jak Ty, ale ja się prawie popłakałam na tym komentarzu xd Ale trzeba mu przyznać rację, dobrze, że w to wierzysz....<3
UsuńKatie
P.S. Jak.dla mnie to on zasługuje na nagrode :D
super czekam nn:)
OdpowiedzUsuńCudooooo*-*
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńImagin jest przepiękny *.*
OdpowiedzUsuńZauroczylas mnie nim, serio jestem pełna podziwu piszesz cudownie i tyle emocji ukryłas w tym opowiadaniu <33
Myślę że wniosek jest taki że nie watro się poddawać, zawsze walczyć o to co się kocha, bo później będziemy żałować że nie zaryzykowalismy.
Pomimo ze są jakieś przeszkody nie należy się wycofywać z miłości, bo ona daje nam szczęście i jeżeli jesteśmy szczęśliwi z kimś to znaczy że jesteśmy z właściwą osobą a nasza miłość jest prawdziwa i będzie trwała na zawsze :)
Całuje :*
Olcia Styles
Imagin mi się bardzo podoba. Historia przeszłości Louisa, zakochanie i praca jako zwykły człowiek.
OdpowiedzUsuńTaki codzienny imagin, który podbił moje serce. Czekam, lecz teraz na złe zakończenie by Bella <3
¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/
Szczerze Ci powiem, że wolę Larry'ego (dlatego imagin z Lou wydał mi się taki hm... nie w moim guście?)
OdpowiedzUsuńJednak po przeczytaniu go szczerze zmieniam zdanie!
Imagin jest uroczy, na prawdę słodki i bardzo mi się spodobał, mimo, że to pozornie nie moje klimaty! Czekam na więcej!
Kurcze, zapomniałam skomentować wcześniej, przez co musiałam czytać kolejny raz...oczywiście z wielką chęcią i fascynacją.
OdpowiedzUsuńLouis, zwykły pracownik w małej kawiarni. ONA, nadzwyczajna klientka. Czy zwykłe przelotne spojrzenie mogło sprawić aby między dwójką młodych ludzi zaiskrzyło? TAK, udowodniłaś to. Jednak warto przełamać lęk przed obawą odrzucenia. Trzeba łapać w życiu każdą chwilę.
Idealne miejsce, idealna pora, idealni ludzie = idealne spotkanie.
Imagine naprawdę uroczy, choć w pewnym momencie smutny.
Czekam na nn ;*
Patty xx
http://1d-truly-madly-deeply.blogspot.com/
Wspaniały imagin, zawiera tyle rzeczy ważnych dla młodych ludzi, tyle emocji, które rządzą każdym z nas. Jestem zachwycona i już nie mogę się doczekać kolejnego imagina.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <33
Kocham zbiegi okoliczności! Spotkał ją w moje urodziny (co z tego, że 9?!), też mam kręcone włosy (tylko, że blond) i niebieskie oczy. Yeah! Tylko, że ja chyba wpadłam na jakiś słup, bo jestem nienormalna, ale nie ważne...
OdpowiedzUsuńImagin = cudo!!! <3
Pozdro! :-*
Cudowny imagin, niby taki banalny; chłopak poznaje dziewczynę, zakochuje się w niej i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie nieszczęśliwy wypadek... ale bardzo piękny. I na szczęście wszystko skończyło się dobrze. :)
OdpowiedzUsuńMyślę że chodzi o to by kupić robię pralkę i niemieć
OdpowiedzUsuńmożliwości wypadku samochodowego podczas odbierania sukienki z pralni