Mój Najdroższy skarbie!
Myślę, ze to już czas, czas aby powspominać.....
Życie jest takie niesprawiedliwe, nie uważasz? Kiedy wszystko się układa ono musi się wmieszać i coś zniszczyć. Jest zupełnie jak małe dziecko, które zawsze musi coś zepsuć. Nie da się ukryć, ze to jest całkowicie moje wina. To przeze mnie teraz cierpisz. Zrozum jednak, ze nie umiałem tego zrobić.Nie umiałem powiedzieć Ci tego, ze jestem śmiertelnie chory. Tak, jestem tchórzem. Wiem to. Tylko proszę Cię postaw się w mojej sytuacji ! Zobacz to moimi oczami.
Dwójka ludzi. Chłopak i dziewczyna. Zakochani w sobie. Znający każdy swój sekret. Plany małżeństwa. Kupiona suknia. I białaczka. Najgorsze stadium.
Chory był chłopak. Kiedy usłyszał diagnozę, wiedział, ze to wyrok. Nie da rady wygrać tej bitwy. Choć nie wiem jak by się starał, to i tak przegra. Miał mało czasu na przygotowanie. Nie mógł jej tego powiedzieć. Nie chciał widzieć wyrazu jej twarzy. Postanowił zatrzymać to w sekrecie. Zamiast tego, starał się czas, który mu pozostał wykorzystać jak najlepiej. Zabierał ją na wycieczki, spędzali razem wieczory, upojne noce. Chciał napawać się jej dotykiem. Zapamiętać zapach. Był zachłanny. Ona nie rozumiała. Nie widziała, jak om cierpi. Myślała, że wszystko jest w najlepszym porządku. Myślała o dziecku. Byli już przecież zaręczeni. A on za każdym razem odmawiał. Nie chciał jej tego robić Nie chciał zostawiać jej samej z dzieckiem. Z dnia na dzień jego stan się pogarszał. Mimo to dzielnie maskował go przed dziewczyną. Ona nadal nic nie widziała. Ale to dobrze. Czuł, ze jego koniec już się zbliża. Wiedział to. I cierpiał. Bolało go to, ze niedługo będzie musiał pożegnać się ze swoją ukochaną. Nie wezmą ślubu, nie będą mieli dzieci. Nie zestarzeją się razem. To on wypadnie
z gry. Tylko jedna osoba może dotrzeć do mety, tą osobą na pewno nie będzie on. I stało się najgorsze. Nadszedł ten dzień, który nigdy mógłby nie nadejść. Wiedział, że to jego ostatni dzień, czuł to. Postanowił zrobić wszystko co w jego mocy, aby ona zapamiętała go jak najlepiej. Cały dzień spędzili w domu. Nie poszli do pracy. Nie chciał nigdzie wychodzić. Marzył aby to stało się w jego domu, u jej boku. Cały dzień nie wypuszczał jej z ramion. Była trochę zdziwiona tym przypływem czułości, ale nie skarżyła się. Po południu bardzo źle się czuł. Położył się do łóżka. Dziewczyna siedziała obok niego i mierzyła mu temperaturę. Niczego się nie domyślała. Nie miała na to zresztą żadnych powodów. Myślała, ze to zwykłe przeziębienie. Jakże się myliła....
Umarł wieczorem. Przed śmiercią wyrzekł jej te oto słowa:
- Miłość przetrwa wszystko, zaczekam na Ciebie. - wyjął spod poduszki list zaadresowany jej imieniem. Wręczył go jej i zamknął oczy. Samotna łza spłynęła po jego policzku. To już koniec, nie da się nic zrobić. Dziewczyna płakała, nie wiedziała co się dzieje. Przecież jemu nic nie było ! Siedziała przy nim całą noc. Nie dopuszczała do siebie myśli, ze on .... Nie zwracała uwagi na zimno jego rąk, na sine usta. A on siedział bezradny obok niej obejmując ją ramieniem. Ale ona go nie czuła. Był zwykłą zjawą. Tego nie można było zapobiec. Taka jest kolej rzeczy. Ktoś się rodzi, a ktoś umiera....
Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś choć trochę. Kochanie, nie umiałem Ci tego powiedzieć, zrozum to. Błagam Cię tylko o wybaczenie. Mój czas już się kończy. Muszę się przełamać i odejść. To ja muszę być silniejszy. Żegnaj.
Twój na zawsze -
Liam
Mocno ściskałam kartkę papieru w trzęsących się rękach. Łzy spływały po moich policzkach.Właśnie przeczytałam list od Liama. On był chory ! Śmiertelnie ! Boże, jak ja mogłam tego nie zauważyć ? Byłam w szoku, wtedy, kiedy on umarł. Według mnie to był okaz zdrowia. Nie skarżył się, ani nic. Dopiero kiedy przeczytałam ten list... wtedy wszystko zrozumiałam. Nie miałam do niego żalu, co to to nie. Miałam żal jedynie do siebie. Okazałam się zwykłą idiotką ! Mój Liaś musiał okropnie cierpieć.Brzydzę się sobą. Dopiero dziś zebrałam się w sobie na przeczytanie tego listu. Już parę dni po pogrzebie. Tak bardzo mi go teraz brakuje. Chciałabym go poczuć. Jego zapach, jeszcze świeży na poduszce....
Przejechałam palcami po zapisanej kartce. On to czuł, wiedział, ze umrze. To moja wina, tylko moja.
Nie dam rady żyć. Ale przecież Liam chciał abym żyła dalej bez niego. Muszę się podnieść i znowu iść przed siebie, już bez niego. Przecież on jest tu obok mnie, tylko go nie widzę. Czuję go, uśmiecha się teraz. Jest szczęśliwy, że nie załamałam się i mu wybaczyłam. Liczy na to, ze o nim nie zapomnę i zasadzę wierzbę płaczącą obok jego grobu. Pragnie aby wyrosła bardzo okazała. Kiedyś przecież do niego dołączę, prawda ? Zgadzam się z Liam'em, życie jest niesprawiedliwe, jednak my musimy sobie jakoś z tym radzić. On na mnie poczeka, wierzę w to. Na razie muszę kontynuować to, co on sam zaczął - rozpowszechniać dobro.
Tak, miałam narzeczonego.
Niestety on umarł.
Mimo to nie załamuję się.
Bo wiem, ze on tu gdzieś jest.
I wspiera mnie nadal.
Liam, kochanie Kocham Cię.
Twoja na zawsze......
,,Życie jest takie niesprawiedliwe, nie uważasz? Kiedy wszystko się układa ono musi się wmieszać i coś zniszczyć. Jest zupełnie jak małe dziecko, które zawsze musi coś zepsuć.''
Umarł wieczorem. Przed śmiercią wyrzekł jej te oto słowa:
- Miłość przetrwa wszystko, zaczekam na Ciebie. - wyjął spod poduszki list zaadresowany jej imieniem. Wręczył go jej i zamknął oczy. Samotna łza spłynęła po jego policzku. To już koniec, nie da się nic zrobić. Dziewczyna płakała, nie wiedziała co się dzieje. Przecież jemu nic nie było ! Siedziała przy nim całą noc. Nie dopuszczała do siebie myśli, ze on .... Nie zwracała uwagi na zimno jego rąk, na sine usta. A on siedział bezradny obok niej obejmując ją ramieniem. Ale ona go nie czuła. Był zwykłą zjawą. Tego nie można było zapobiec. Taka jest kolej rzeczy. Ktoś się rodzi, a ktoś umiera....
Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś choć trochę. Kochanie, nie umiałem Ci tego powiedzieć, zrozum to. Błagam Cię tylko o wybaczenie. Mój czas już się kończy. Muszę się przełamać i odejść. To ja muszę być silniejszy. Żegnaj.
Twój na zawsze -
Liam
Mocno ściskałam kartkę papieru w trzęsących się rękach. Łzy spływały po moich policzkach.Właśnie przeczytałam list od Liama. On był chory ! Śmiertelnie ! Boże, jak ja mogłam tego nie zauważyć ? Byłam w szoku, wtedy, kiedy on umarł. Według mnie to był okaz zdrowia. Nie skarżył się, ani nic. Dopiero kiedy przeczytałam ten list... wtedy wszystko zrozumiałam. Nie miałam do niego żalu, co to to nie. Miałam żal jedynie do siebie. Okazałam się zwykłą idiotką ! Mój Liaś musiał okropnie cierpieć.Brzydzę się sobą. Dopiero dziś zebrałam się w sobie na przeczytanie tego listu. Już parę dni po pogrzebie. Tak bardzo mi go teraz brakuje. Chciałabym go poczuć. Jego zapach, jeszcze świeży na poduszce....
Przejechałam palcami po zapisanej kartce. On to czuł, wiedział, ze umrze. To moja wina, tylko moja.
Nie dam rady żyć. Ale przecież Liam chciał abym żyła dalej bez niego. Muszę się podnieść i znowu iść przed siebie, już bez niego. Przecież on jest tu obok mnie, tylko go nie widzę. Czuję go, uśmiecha się teraz. Jest szczęśliwy, że nie załamałam się i mu wybaczyłam. Liczy na to, ze o nim nie zapomnę i zasadzę wierzbę płaczącą obok jego grobu. Pragnie aby wyrosła bardzo okazała. Kiedyś przecież do niego dołączę, prawda ? Zgadzam się z Liam'em, życie jest niesprawiedliwe, jednak my musimy sobie jakoś z tym radzić. On na mnie poczeka, wierzę w to. Na razie muszę kontynuować to, co on sam zaczął - rozpowszechniać dobro.
Tak, miałam narzeczonego.
Niestety on umarł.
Mimo to nie załamuję się.
Bo wiem, ze on tu gdzieś jest.
I wspiera mnie nadal.
Liam, kochanie Kocham Cię.
Twoja na zawsze......
,,Życie jest takie niesprawiedliwe, nie uważasz? Kiedy wszystko się układa ono musi się wmieszać i coś zniszczyć. Jest zupełnie jak małe dziecko, które zawsze musi coś zepsuć.''