Heeej.Tu znów Bella.
Przed wami druga część imagina Alicji.
Dedykacja dla: Horanowaa
CHCECIE DEDYKACJE PISZCIE W KOMENTARZACH. ;D
Jak wam się podoba imagin? Piszcie w komentarzach. Liczę ,że rozwiniecie się w wypowiedzi. ;D-Może wejdziesz na chwilkę? - spytała - Proszę. Chcę Ci się jakoś odwdzięczyć za to, że uratowałeś mi życie, bo nie wiem jak inaczej Ci dziękować. Słyszałam, że lubisz jeść.
-Kocham jeść.
-Więc... Ugotuj coś ze mną. Wiem, że to tak nie wypada od razu pytać o takie rzeczy, ale.. Nie chcę siedzieć sama w domu, a przy Tobie tak jakoś... Wiesz, czuję się..
-Bezpiecznie?
-Tak. - widziałem, że dziewczyna była lekko nieśmiała.
-Ufam Ci jak nikomu innemu, ale teraz jak znajomego zapraszam Cię na kolację.
-Chętnie zjem z Tobą kolację... Tylko, że ja się znam bardziej na jedzeniu niż na gotowaniu, ale talent kulinarny podobno mam po tacie od dzieciństwa, więc mogę Cię zaskoczyć.
-Na pewno nie pobijesz mnie! - (.t.i) weszła do środka, a ja za nią - Moja mama jest mistrzem kulinariów, gotowała w kuchni, pewnie mi nie uwierzysz, ale w kuchni pana Camerona.
-Naprawdę? Wow, podziwiam, co nie oznacza, że ja się nie cenię. Jeśli chcesz się przekonać, kto lepiej gotuje, to dawaj fartuch i chochlę.
-Sam tego chciałeś! hahah ! Tylko nie płacz później. - powiedziała.
Jej mieszkanie było dosyć przytulne. Od razu mi się tam spodobało
- Najpierw poczekaj na mnie, pójdę przebrać te ubrania. Tobie też przyniosę czyste ubrania Josha. - uśmiechnęła się, po czym zniknęła za schodami.
Zacząłem oglądać wszystkie zdjęcia porozkładane na meblach w salonie. Był tam ten chłopak razem z nią, szczęśliwi i zakochani. Dziwiłem się, że to się skończyło, przecież tutaj wyglądają tak... Hm, jak typowa zakochana parka. Ale ja znałem ten "ból".
Sam lekko nie miałem. Podobnie nawet jak ona... Nagle z rozterki wyrwał mnie głos (T.I.). Otrząsnąłem się. Była już przebrana, w skórzane rurki, zwyczajny top z napisem: "SWAG" i bluzę. Rzuciła mi jakieś spodnie dresowe i białą bluzkę na długi rękaw z podobnym napisem: "Swag". Przyznam, że chłopak miał styl.
Teraz ja poszedłem szukać łazienki, bo [t.i] akurat poszła do kuchni. Nie chciałem za bardzo się rządzić, ale musiałem się ubrać. W końcu znalazłem swój cel i zamknąłem się od środka. Przebrałem w przygotowane ciuchy i spojrzałem w lustro. Wow, stary, trzeba nad sobą popracować. Wyglądam marnie!
Zanim wyjdę do [T.I.] muszę wyglądać przyzwoicie. Może znam ją parę godzin, ale w końcu to dziewczyna, wcześniej po rozstaniach przestałem dbać o wygląd. Chodziłem z wymiętych dresach i rozczochranych włosach.
Poprawiłem sobie swoje rozwichrzone włosy i położyłem mokre ubrania na grzejniku. Założyłem swoje białe adidasy i zeszedłem na dół do [T.I.]. Już zaczęła coś gotować w kuchni.
-Hej. - rzuciłem.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy. - parsknąłem śmiechem. Ona była taka urocza. Zaczęła się rumienić i podała mi czarny fartuch. Przed oczyma miała jakiś duży zeszyt w czarnej, skórzanej oprawie na której było napisane: "Domowe Przepisy".
Poprawiłem sobie swoje rozwichrzone włosy i położyłem mokre ubrania na grzejniku. Założyłem swoje białe adidasy i zeszedłem na dół do [T.I.]. Już zaczęła coś gotować w kuchni.
-Hej. - rzuciłem.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy. - parsknąłem śmiechem. Ona była taka urocza. Zaczęła się rumienić i podała mi czarny fartuch. Przed oczyma miała jakiś duży zeszyt w czarnej, skórzanej oprawie na której było napisane: "Domowe Przepisy".
*****
-Skąd ty w ogóle pochodzisz? - spytałem po chwili mieszając żółtka jajek ze śmietaną na babeczki.
-Crivland, Irlandia.
-Czyli dużo nas łączy, bo ja z Mullingar.
-Mam w Mullingar znajomych! Ale fajnie, że spotykam rodaka. Nie wiedziałam, że jesteś Irlandczykiem, ale łudził mnie ten akcent.
-Tak, nie zawiedzie mnie nigdy. - dziewczyna znów się uśmiechnęła, odwzajemniłem gest - Ty masz za to uroczy irlandzki akcent.
-Nie prawda. - (T.I.) sypnęła we mnie mąką.
-Prawda. - oddałem jej tym samym.
-Chcesz wojny?
-Na mąkę czy na słowa? - odpowiedziałem pytaniem.
-Jedno i drugie. - dziewczyna wzięła garść mąki i rzuciła nią we mnie, upadłem na ziemię, ale zaraz została ofiarą mojego ataku i upadła na mój tors. Przez chwilę nasze twarze były bardzo blisko siebie. (T.I.) się podniosła na rękach i na mnie spojrzała, znów posłała mi jasny uśmiech. Oh, byłem szczęśliwcem móc na niego patrzeć. Jej oczka były hipnotyzujące.
-Masz piękne oczy. - fuknąłem. Teraz właśnie pożałowałem, że za mocno się pośpieszyłem, ale cóż, słowa nie cofnę.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Że... Aa, już nic. - i dobrze, ugryzłem się w język nareszcie. Zanim znów coś wypalę, pomyślę.
-Wiesz, z Twoich ust czuję zapach wanilii. - szepnęła.
-Bo piłem shake'a waniliowego. - pomogłem dziewczynie się podnieść. Zauważyłem, że na jej twarzy wciąż gościł miły uśmiech.
Gdy jedliśmy swoje potrawy, nawzajem karmiąc zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Pójdę zobaczyć kogo tu nosi. - [T.I.] wstała, a ja dalej jadłem, ale tym razem jej zaczętą już porcję makaronu z cielęciną. Słyszałem, jak otwierała z hukiem drzwi, wszystko tu jest jakieś spróchniałe.
-Co ty tu robisz? - usłyszałem jak pyta dosyć zdziwionym i przestraszonym głosem, mimo tego dalej zostałem w kuchni .
- Aua.. To boli, puszczaj. - to mi dało powód, żeby wyjść i zobaczyć co się dzieje.
W przedpokoju ujrzałem tego Josha trzymającego ją za nadgarstek.
-A więc tak jesteś wierna? - spytał.
-Lepiej ją puść. - nakazałem.
-To mój dom frajerek.
-Nie Twój, tylko mój. - odezwała się - Puść mnie. Au..
-Nie słyszałeś? Puść ją. - koleś pchnął ją na ziemię.
-Masz jakiś problem? To moja sprawa, będę tę sukę traktował tak jak chcę.
-Jak ją nazwałeś? - nie mogłem się pohamować i przywaliłem mu w twarz tak, że z jego nosa zaraz wypłynęła stróżka krwi - Coś jeszcze chcesz dodać czy Ci mało?
-Banda frajerów, a z Tobą jeszcze nie skończyłem. - warknął na (T.I.). Odwrócił się, ale tylko z pozoru , bo zaraz wymierzył mi cios w nos. Dostałem tak samo i upadłem na plecach bezsilnie z pokrwawionym nochalem.
-Tak się dzieje, gdy się zaczynam bić... Prawie tego nie robię. - mruknąłem do siebie, a wiem, że [T.I.] to słyszała. Koleś sobie poszedł.
-Wszystko w porządku, Niall? Mój ty bohaterze, po raz drugi ratujesz mi życie. Dawno ktoś powinien mu dać w zęby.
-A raczej w nos. A Tobie co się stało?
-Nic, tylko lekko mnie bolą nadgarstki, ale to nic takiego, zwykle mnie tak szarpał. Wstawaj. - dziewczyna pomogła mi się podnieść.
- Chodź do toalety, o fu, to wygląda okropnie. - zaprowadziła mnie do łazienki, tam, gdzie suszyły się moje ubrania. Puściła wodę i wyjęła ręczniki papierowe. Po piętnastu minutach krew już przestała lecieć. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem. To Liam.
-Tak?
-Niall, gdzie ty jesteś? Martwiłem się o Ciebie.
-Jestem u.. U wspaniałej i pięknej dziewczyny. - uśmiechnąłem się do (T.I) , a ona się znów zarumieniła jak piwonia.
-Niall, przestań wymyślać sobie dziewczyny, chyba masz schizę już po tych rozstaniach, wracaj do domu. Poza tym, dzisiaj mecz.
-Nie wymyślam sobie. Przyjedźcie pod Oxford Street 12.
-Jak sobie chcesz, ale jeśli nie ma tam żadnej dziewczyny albo robisz sobie żarty, to pamiętaj, że jutro zaprowadzę Cię do specjalisty.
-Ogaarr Daddy. - aż musiałem się roześmiać. Rozłączyłem się - Zaraz przyjadą chłopaki, nie wierzą , że jestem u wspaniałej i pięknej dziewczyny, a raczej nasz czaruś Liam.
-Jadą tu?
-Jasne, obejrzymy razem mecz ? Z chłopakami, bo oni nie wybaczą mi tego.
-Może to dziwnie zabrzmi, ale oczywiście, jestem fanką Manchester United.
-Gdzie ty byłaś całe moje życie? - oboje wybuchnęliśmy uroczym śmiechem. Zeszliśmy na dół, a tam już do drzwi dobijali się jak sądzę moi koleżkowie. Szybko otworzyła.
-Gdzie Niall? Jest tu Niall? - Liam, gdy wreszcie spojrzał na (T.I.) aż oniemiał.
-Ale ty śliczna jesteś. - powiedział Harry przepychając na sam początek - Jestem Harry.
-Ja jestem (T.I.) i miło mi cię poznać.
-Nam też..
-Ej, bo będę zazdrosny! - rzuciłem żartobliwie.
-Wejdziecie? - spytała. Chłopcy od razu wparowali do środka - Ostrożnie, bo się pozabijacie.
-I tak jakoś wyszło, że się tu znalazłem. Łyso Ci, Daddy?
-Ja mam Danielle. - odparł dumnie - Ale (T.I.) też jest śliczna.
-A ja [T.I.].. Kocham Cię.. - wypaliłem - Jak siostrę oczywiście. - zauważyłem smutek na jej twarzy. Ale nie mogłem tak szybko jej powiedzieć co czuję. Truję się tym, ale.. To chyba jeszcze nie dziś. Nie sądzę, aby to było teraz.
- Niall, ktoś Cię pobił? - spytał nagle Zayn.
-Emm.. Tak, ale to ja zacząłem.
-Mój były chłopak Josh zaczął, on mnie szarpał, a Niall tylko stanął w mojej obronie i mu zrobił wylew z nosa.
-Stary, co ja mówiłem o bójkach? - Liam pogroził mu pięścią - No ale cóż, rycerz zawsze musi bronić swojej damy.
-Oh... Wzruszyłam się. - wycedziła (T.I.) ocierając udawane łzy. Ona to jest mocna. Uwielbiam ją i ten jej cudowny humorek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Możemy tu nocować? - wszyscy, wraz ze mną zaczęli robić wielkie kocie oczy.
-No jasne, o ile mi czegoś nie wyniesiecie z domu.
-Mamy swoje. - wyszczerzył się Harry. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu naszego ukochanego meczu. (T.I.) - dziewczyna, którą znam zaledwie parę godzin, teraz leży w moich ramionach oglądając rozgrywkę sportową naszego ulubionego zespołu w telewizji... Ona jest cudowna, łączy nas aż zbyt wiele. Jest jak siostra, którą kocham jak dziewczynę. Tak, kocham ją, tylko kiedy jej to powiedzieć? Trochę się boję jej reakcji.
Chłopaki poszli spać na kanapach, a ja siedziałem z (T.I.) na tarasie. Ona, położyła głowę na moim ramieniu. Rozmawialiśmy. Chyba to już nadszedł ten czas, bo dłużej tak nie potrafię.-(T.I.) ?
-Tak?
-Ja... Ja ci coś muszę wyznać, tylko proszę, nie mów nic i mi nie przerywaj. - dziewczyna skinęła głową patrząc mi głęboko prosto w oczy.
- Od chwili gdy cię zobaczyłem w tej kawiarni, pomyślałem, że nie jesteś osobą śmiertelną, tylko pięknym aniołem zesłanym mi z Nieba, każdy twój wzrok po prostu palił mnie bardzo przyjemnie, wtedy jeszcze nie wiedziałem jak nazwać to uczucie, ale wiesz co to było?
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak to się stało, to sam nie wiem, to wszystko jest bardzo kłótliwe, ale moje uczucia do ciebie są tak silne, że nie jestem w stanie się odkochać. Kocham Cię, przeżywam coś co mogę nazwać "załamaniem miłosnym", bo nie wiem, czy czujesz do mnie to samo.
Wiesz dlaczego tutaj z Tobą jestem? Bo mnie przyciągałaś, nie potrafiłem Cię opuścić, byłaś dla mnie jak magnez, czułem, że chcę właśnie z Tobą przejść dalej przez życie, ten Josh na Ciebie nie zasługuje, kiedy się dowiedziałem wtedy w skwerku, że Cię rzucił, pomyślałem, że byłbym dla Ciebie lepszym chłopakiem...
To ty jesteś tą jedyną, to Ciebie szukałem całe życie, tylko jeszcze o tym nie wiedziałem. Podświadomość podpowiadała mi, że to stanie się niedługo, że poznam kogoś kto zmieni na zawsze moje życie. Czekałaś na mnie, a ja musiałem pokonać aż tyle przeszkód, by wreszcie Cię odnaleźć. Czekałem i ja na ciebie, całe życie.. To naprawdę dla mnie trudne..
Wiem, że to co zrobię będzie naprawdę głupie, ale muszę.. - kończąc tę wypowiedź ująłem czule dłońmi jej głowę, po czym zamknąłem jej usta pocałunkiem.
Sam nie wiem co mnie skłoniło do tego czynu, ale już dłużej nie mogłem się powstrzymać. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Chciałem się wybronić, powiedzieć coś, ale ona uczyniła to samo co ja mierzchnąc moje włosy.
Pogłębiłem pocałunek. Zacząłem zwiedzanie jej jamy ustnej. Nigdy nie czułem aż tak dużej przyjemności podczas pocałunku, jak z (T.I.). W końcu się od siebie odkleiliśmy i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie ma dla mnie znaczenia to, ile godzin się znamy. Czułam to samo, gdy leżałam na Twoim brzuchu cała w mące, gdy patrzyłam Ci w oczy. Tak łatwo jest zakochać się w Tobie, nie wiem dlaczego i przepraszam za te słowa. Po prostu dla mnie jesteś wyjątkowy, nikt inny nigdy nie zrobił by tyle dla mnie , co zrobiłeś ty. Niall? Ja Cię też kocham.
-Od razu ulga, bałem się, że mnie odrzucisz.
-Nie potrafiłabym. - dziewczyna uśmiechnęła się, po czym musnęła jeszcze raz moje wargi. Mocno ją przytuliłem całując jej szyję. Wbiła paznokcie w moją skórę. Au, kotek, nie tak mocno.
- Skarbie, chcesz być moją księżniczką?
-Już dawno nią zostałam. - znów skończyło się pocałunkiem, jednak tym razem delikatnym i słodkim, bo zaraz wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni.
-Crivland, Irlandia.
-Czyli dużo nas łączy, bo ja z Mullingar.
-Mam w Mullingar znajomych! Ale fajnie, że spotykam rodaka. Nie wiedziałam, że jesteś Irlandczykiem, ale łudził mnie ten akcent.
-Tak, nie zawiedzie mnie nigdy. - dziewczyna znów się uśmiechnęła, odwzajemniłem gest - Ty masz za to uroczy irlandzki akcent.
-Nie prawda. - (T.I.) sypnęła we mnie mąką.
-Prawda. - oddałem jej tym samym.
-Chcesz wojny?
-Na mąkę czy na słowa? - odpowiedziałem pytaniem.
-Jedno i drugie. - dziewczyna wzięła garść mąki i rzuciła nią we mnie, upadłem na ziemię, ale zaraz została ofiarą mojego ataku i upadła na mój tors. Przez chwilę nasze twarze były bardzo blisko siebie. (T.I.) się podniosła na rękach i na mnie spojrzała, znów posłała mi jasny uśmiech. Oh, byłem szczęśliwcem móc na niego patrzeć. Jej oczka były hipnotyzujące.
-Masz piękne oczy. - fuknąłem. Teraz właśnie pożałowałem, że za mocno się pośpieszyłem, ale cóż, słowa nie cofnę.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Że... Aa, już nic. - i dobrze, ugryzłem się w język nareszcie. Zanim znów coś wypalę, pomyślę.
-Wiesz, z Twoich ust czuję zapach wanilii. - szepnęła.
-Bo piłem shake'a waniliowego. - pomogłem dziewczynie się podnieść. Zauważyłem, że na jej twarzy wciąż gościł miły uśmiech.
****
-Pójdę zobaczyć kogo tu nosi. - [T.I.] wstała, a ja dalej jadłem, ale tym razem jej zaczętą już porcję makaronu z cielęciną. Słyszałem, jak otwierała z hukiem drzwi, wszystko tu jest jakieś spróchniałe.
-Co ty tu robisz? - usłyszałem jak pyta dosyć zdziwionym i przestraszonym głosem, mimo tego dalej zostałem w kuchni .
- Aua.. To boli, puszczaj. - to mi dało powód, żeby wyjść i zobaczyć co się dzieje.
W przedpokoju ujrzałem tego Josha trzymającego ją za nadgarstek.
-A więc tak jesteś wierna? - spytał.
-Lepiej ją puść. - nakazałem.
-To mój dom frajerek.
-Nie Twój, tylko mój. - odezwała się - Puść mnie. Au..
-Nie słyszałeś? Puść ją. - koleś pchnął ją na ziemię.
-Masz jakiś problem? To moja sprawa, będę tę sukę traktował tak jak chcę.
-Jak ją nazwałeś? - nie mogłem się pohamować i przywaliłem mu w twarz tak, że z jego nosa zaraz wypłynęła stróżka krwi - Coś jeszcze chcesz dodać czy Ci mało?
-Banda frajerów, a z Tobą jeszcze nie skończyłem. - warknął na (T.I.). Odwrócił się, ale tylko z pozoru , bo zaraz wymierzył mi cios w nos. Dostałem tak samo i upadłem na plecach bezsilnie z pokrwawionym nochalem.
-Tak się dzieje, gdy się zaczynam bić... Prawie tego nie robię. - mruknąłem do siebie, a wiem, że [T.I.] to słyszała. Koleś sobie poszedł.
-Wszystko w porządku, Niall? Mój ty bohaterze, po raz drugi ratujesz mi życie. Dawno ktoś powinien mu dać w zęby.
-A raczej w nos. A Tobie co się stało?
-Nic, tylko lekko mnie bolą nadgarstki, ale to nic takiego, zwykle mnie tak szarpał. Wstawaj. - dziewczyna pomogła mi się podnieść.
- Chodź do toalety, o fu, to wygląda okropnie. - zaprowadziła mnie do łazienki, tam, gdzie suszyły się moje ubrania. Puściła wodę i wyjęła ręczniki papierowe. Po piętnastu minutach krew już przestała lecieć. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem. To Liam.
-Tak?
-Niall, gdzie ty jesteś? Martwiłem się o Ciebie.
-Jestem u.. U wspaniałej i pięknej dziewczyny. - uśmiechnąłem się do (T.I) , a ona się znów zarumieniła jak piwonia.
-Niall, przestań wymyślać sobie dziewczyny, chyba masz schizę już po tych rozstaniach, wracaj do domu. Poza tym, dzisiaj mecz.
-Nie wymyślam sobie. Przyjedźcie pod Oxford Street 12.
-Jak sobie chcesz, ale jeśli nie ma tam żadnej dziewczyny albo robisz sobie żarty, to pamiętaj, że jutro zaprowadzę Cię do specjalisty.
-Ogaarr Daddy. - aż musiałem się roześmiać. Rozłączyłem się - Zaraz przyjadą chłopaki, nie wierzą , że jestem u wspaniałej i pięknej dziewczyny, a raczej nasz czaruś Liam.
-Jadą tu?
-Jasne, obejrzymy razem mecz ? Z chłopakami, bo oni nie wybaczą mi tego.
-Może to dziwnie zabrzmi, ale oczywiście, jestem fanką Manchester United.
-Gdzie ty byłaś całe moje życie? - oboje wybuchnęliśmy uroczym śmiechem. Zeszliśmy na dół, a tam już do drzwi dobijali się jak sądzę moi koleżkowie. Szybko otworzyła.
-Gdzie Niall? Jest tu Niall? - Liam, gdy wreszcie spojrzał na (T.I.) aż oniemiał.
-Ale ty śliczna jesteś. - powiedział Harry przepychając na sam początek - Jestem Harry.
-Ja jestem (T.I.) i miło mi cię poznać.
-Nam też..
-Ej, bo będę zazdrosny! - rzuciłem żartobliwie.
-Wejdziecie? - spytała. Chłopcy od razu wparowali do środka - Ostrożnie, bo się pozabijacie.
*****
-Ja mam Danielle. - odparł dumnie - Ale (T.I.) też jest śliczna.
-A ja [T.I.].. Kocham Cię.. - wypaliłem - Jak siostrę oczywiście. - zauważyłem smutek na jej twarzy. Ale nie mogłem tak szybko jej powiedzieć co czuję. Truję się tym, ale.. To chyba jeszcze nie dziś. Nie sądzę, aby to było teraz.
- Niall, ktoś Cię pobił? - spytał nagle Zayn.
-Emm.. Tak, ale to ja zacząłem.
-Mój były chłopak Josh zaczął, on mnie szarpał, a Niall tylko stanął w mojej obronie i mu zrobił wylew z nosa.
-Stary, co ja mówiłem o bójkach? - Liam pogroził mu pięścią - No ale cóż, rycerz zawsze musi bronić swojej damy.
-Oh... Wzruszyłam się. - wycedziła (T.I.) ocierając udawane łzy. Ona to jest mocna. Uwielbiam ją i ten jej cudowny humorek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Możemy tu nocować? - wszyscy, wraz ze mną zaczęli robić wielkie kocie oczy.
-No jasne, o ile mi czegoś nie wyniesiecie z domu.
-Mamy swoje. - wyszczerzył się Harry. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu naszego ukochanego meczu. (T.I.) - dziewczyna, którą znam zaledwie parę godzin, teraz leży w moich ramionach oglądając rozgrywkę sportową naszego ulubionego zespołu w telewizji... Ona jest cudowna, łączy nas aż zbyt wiele. Jest jak siostra, którą kocham jak dziewczynę. Tak, kocham ją, tylko kiedy jej to powiedzieć? Trochę się boję jej reakcji.
*********
-Tak?
-Ja... Ja ci coś muszę wyznać, tylko proszę, nie mów nic i mi nie przerywaj. - dziewczyna skinęła głową patrząc mi głęboko prosto w oczy.
- Od chwili gdy cię zobaczyłem w tej kawiarni, pomyślałem, że nie jesteś osobą śmiertelną, tylko pięknym aniołem zesłanym mi z Nieba, każdy twój wzrok po prostu palił mnie bardzo przyjemnie, wtedy jeszcze nie wiedziałem jak nazwać to uczucie, ale wiesz co to było?
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak to się stało, to sam nie wiem, to wszystko jest bardzo kłótliwe, ale moje uczucia do ciebie są tak silne, że nie jestem w stanie się odkochać. Kocham Cię, przeżywam coś co mogę nazwać "załamaniem miłosnym", bo nie wiem, czy czujesz do mnie to samo.
Wiesz dlaczego tutaj z Tobą jestem? Bo mnie przyciągałaś, nie potrafiłem Cię opuścić, byłaś dla mnie jak magnez, czułem, że chcę właśnie z Tobą przejść dalej przez życie, ten Josh na Ciebie nie zasługuje, kiedy się dowiedziałem wtedy w skwerku, że Cię rzucił, pomyślałem, że byłbym dla Ciebie lepszym chłopakiem...
To ty jesteś tą jedyną, to Ciebie szukałem całe życie, tylko jeszcze o tym nie wiedziałem. Podświadomość podpowiadała mi, że to stanie się niedługo, że poznam kogoś kto zmieni na zawsze moje życie. Czekałaś na mnie, a ja musiałem pokonać aż tyle przeszkód, by wreszcie Cię odnaleźć. Czekałem i ja na ciebie, całe życie.. To naprawdę dla mnie trudne..
Wiem, że to co zrobię będzie naprawdę głupie, ale muszę.. - kończąc tę wypowiedź ująłem czule dłońmi jej głowę, po czym zamknąłem jej usta pocałunkiem.
Sam nie wiem co mnie skłoniło do tego czynu, ale już dłużej nie mogłem się powstrzymać. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Chciałem się wybronić, powiedzieć coś, ale ona uczyniła to samo co ja mierzchnąc moje włosy.
Pogłębiłem pocałunek. Zacząłem zwiedzanie jej jamy ustnej. Nigdy nie czułem aż tak dużej przyjemności podczas pocałunku, jak z (T.I.). W końcu się od siebie odkleiliśmy i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie ma dla mnie znaczenia to, ile godzin się znamy. Czułam to samo, gdy leżałam na Twoim brzuchu cała w mące, gdy patrzyłam Ci w oczy. Tak łatwo jest zakochać się w Tobie, nie wiem dlaczego i przepraszam za te słowa. Po prostu dla mnie jesteś wyjątkowy, nikt inny nigdy nie zrobił by tyle dla mnie , co zrobiłeś ty. Niall? Ja Cię też kocham.
-Od razu ulga, bałem się, że mnie odrzucisz.
-Nie potrafiłabym. - dziewczyna uśmiechnęła się, po czym musnęła jeszcze raz moje wargi. Mocno ją przytuliłem całując jej szyję. Wbiła paznokcie w moją skórę. Au, kotek, nie tak mocno.
- Skarbie, chcesz być moją księżniczką?
-Już dawno nią zostałam. - znów skończyło się pocałunkiem, jednak tym razem delikatnym i słodkim, bo zaraz wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni.
Tamten dzień zaliczyłem do jednych z moich ulubionych. Dlaczego?
Przeżyłem drugi raz miłość od pierwszego wejrzenia, moją pierwszą była jedzenie, ale dziś wiem, że to czego szukałem było tutaj, nie dużą drogę ode mnie.
Kocham (T.I.), kocham jej oczy, jej osobowość, jej kuchnię i jej pocałunki. Jest dla mnie wszystkim. Ta miłość będzie wieczna. Co to oznacza. Otóż, to oznacza, że nigdy jej nie opuszczę i nie pozwolę skrzywdzić, nigdy nie chcę jej stracić.
Niby nic nie jest na zawsze, ale ja czuję, że to co się dzieje pomiędzy nami to właśnie wieczność. Nie jesteśmy za młodzi, by nie wiedzieć o tym, ludzie mówili, że nie powinniśmy być razem, ale ja sądzę, że oni nie wiedzą co mówią.
Takiego skarba jakiego mam , po prostu mi zazdroszczą. Koniec kropka.
Kocham (T.I.), kocham jej oczy, jej osobowość, jej kuchnię i jej pocałunki. Jest dla mnie wszystkim. Ta miłość będzie wieczna. Co to oznacza. Otóż, to oznacza, że nigdy jej nie opuszczę i nie pozwolę skrzywdzić, nigdy nie chcę jej stracić.
Niby nic nie jest na zawsze, ale ja czuję, że to co się dzieje pomiędzy nami to właśnie wieczność. Nie jesteśmy za młodzi, by nie wiedzieć o tym, ludzie mówili, że nie powinniśmy być razem, ale ja sądzę, że oni nie wiedzą co mówią.
Takiego skarba jakiego mam , po prostu mi zazdroszczą. Koniec kropka.