Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 kwietnia 2013

Niall Horan imagine.

Hejka.;D Tu Bella
Imagin z Niallem. Długo się zastanawiałam czy ma być z wesołym zakończeniem czy smutnym. Jakie wybrałam. Dowiecie się po przeczytaniu. ;p
Ogólnie  podoba mi się, ale wydaje mi się że końcówkę mogłabym troszkę zepsułam. :)
Czekam na wasze opinie.;D
DEDYKACJA DLA: Myszka    i ANONIMA: Ellie

PISZCIE  W KOMENTARZA JEŚLI CHCECIE DEDYKACJĘ.

Nikt nie zwracał uwagi na kobietę idącą szybkim krokiem po Tower Bridge.
Oparłam się o zimną balustrad. Spojrzałam w dół, na lśniące w świetle księżyca srebrno-czarne fale.  Przez chwilę w moim umyśle szeptało: ,,Skacz...Skacz! Bądź wolna raz na zawsze!"
Ale nie byłam jeszcze gotowa. Jeszcze nie teraz.

Przysunęłam do siebie walizkę i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej laptopa i bez chwili wahania cisnęłam go do wody, patrząc jak z pluskiem znika w ciemnych wodach. Telefon komórkowy był kolejny. Oczy zabłysły chytrym uśmiechem.
-Coś jeszcze?!- spytałam drżącym głosem- Karty kredytowe!
Podzieliły los laptopa i komórki.
-Prawo jazdy? Lepiej nie. Paszport?- przyjrzałam się dokumentowi. Już chciałam wrzucić go do wody, gdy nagle się rozmyśliłam. Przetarłam palcem po literkach i schowałam do tylnej kieszeni spodni. Jeśli będę musiała uciekać dalej to się przyda.
Poczułam, że nogi się pode mną uginają. Przysiadłam na torbie. Łapałam przez chwilę powietrze, by odetchnąć wreszcie głęboko, całą piersią.
Po chwili przejrzałam pozostałą zawartość torby. Parę sztuk ubrań, buty, szczotka do włosów, pasta do zębów i szczoteczka, krem...
Zaśmiałam się z lekkim strachem. Nie przed brakiem laptopa,komórki i innych technologi. Przed konsekwencjami tego co zrobiłam.
Postanowiłam nie myśleć o tym, co będzie. Spojrzałam na torbę. Pakowałam się w takim tempie, że zapewne połowy zapomniałam.
Nie zapomniała o najważniejszym. Moja ulubiona książka: ,,Siła Marzeń. Życie w One Direction."
W jednej z przegródek miałam schowany plik banknotów. Pochodziły z wyczyszczonego do zera konta i sprzedaży samochodu taty.
W momencie zamknięcia walizki do oczu napłynęły mi automatycznie łzy.Otarłam je zdziwiona. Przygryzłam delikatnie wargę. Zgięłam się w pół i pozwoliłam sobie na chwilę słabości.
Płakałam szukając na oślep chusteczek i nagle...Palce zacisnęły się na jakimś przedmiocie. Drugi telefon, którego numer znała tylko jedna osoba.Co roku w moje urodziny, imieniny i święta wysyła do mnie krótkiego sms'a z życzeniami. Nie pamiętałam tego, że go spakowałam. A jednak, niczym ostatnią deskę ratunku trzymałam teraz w dłoniach.
I już wiedziałam, gdzie chciałam uciec.
 Dom. Ze ślicznymi białymi drzwiami wejściowymi i dużym ogrodem. Przymknęłam powieki by choć na chwilę przypomnieć sobie tamten widok.
Sześcioletni chłopiec z uśmiechem na twarzy, siedzący obok mnie, kręci się coraz bardziej i nie może usiedzieć na jednym miejscu.
Łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę ogrodu. Siadamy  na ławeczce. Przymykam delikatnie swoje małe oczka i rozkoszuje się tym dniem. Zapachem.Towarzystwem swojego jedynego przyjaciela. Chciałabym wrócić do czasów kiedy moim jedynym problemem było w co się będziemy bawić i czy przyjaciel wymyśli jakąś zabawę.
Otwieram oczy, wolno i niechętnie. Zostałabym tam, w przeszłości, już na zawsze. Ale teraz jestem tu i teraz.
Spojrzałam na zegarek w telefonie i zauważam, że minęło nie wiele czasu od kiedy tu przyszłam. Postanawiam jeszcze na chwilkę przymknąć oczy. Tym razem przed oczami pojawia się coś czego nie chciałabym pamiętać. Ojciec.
 Nie da się zapomnieć  wspomnień, które ciążą nam na barkach każdego dnia. Wspomnienia, które są ranami, których nie zagoi się nigdy. Bliznami, które zawsze pozostawią ślad, choćbyś nie wiem jakich kremów i maści używał. Zamaskujesz,ale już zawsze znajdziesz miejsce, gdzie one będą. Zniszczyło mnie  tak krótkie słowo - wspomnienia.
Ojciec nauczył mnie-ostrym słowem, często nawet biciem- bym nie sprawiała kłopotu i nie plątała mu się pod nogami,  a najlepiej jak bym nie zwracała na siebie uwagi. 
Najczęściej mówił do mnie: ,,Idź się pobawić! Nie kręć mi się tu! Daj mi spokój!''
Gdy był pijany słowa zmieniały się w przekleństwa, a pięści szły w ruch. Dlatego starałam się być niewidoczna. Znałam wszystkie kąty starego domu, drogi ucieczki i kryjówki.
Mimo tego, każdego dnia z nadzieją czekałam na powrót ojca z pracy, a gdy był w dobrym humorze pytałam czy się ze mną pobawi.
Jednak nadzieje były złudne.  Za każdym razem wpadał w furie, łapał mnie silnymi dłońmi za ramionka i krzyczał:
-Kurwa! Baw się sama! Inne dzieci jakoś potrafią- po tych słowach najczęściej wychodzi do kuchni.
Często wymyślałam sobie przyjaciół, którzy nie istnieli. Zadawałam im pytania, na które sama sobie musiałam odpowiadać.
Tak było do czasu, gdy poznałam Niall. Blondyn o niebieskich oczkach.
Mieszkaliśmy w tym samym mieście. Mulingar.
Szłam wtedy ulicą. Jak zwykle wolałam być poza domem. Trzymałam  w ręku swoją maskotkę. Jedyną zabawkę jaką miałam.
Zauważyłam, że na jednym z chodników leży jakiś chłopczyk. Byłam nieśmiałą osobą, dlatego bałam się do niego podejść. Stałam i wpatrywałam się w nieznaną mi osobę. Po chwili chłopiec zauważył mnie i skinieniem głowy przywołam do siebie. Niepewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
-Masz krew na nodze.Przynieść ci wody?- spytałam.
-Na co mi woda?-prychnął i przygryzł wargi, abym nie widziała jak bardzo cierpi. Pomimo bólu nie płakał.

-Słuchaj-starał się mówić spokojnie.
- Idź do tamtego domu- wskazał na jeden z budynków-I zawołaj moją mamę. Powiedz,że jestem tu i potrzebuje jej. Mam na imię Niall.
Powiedział, a ja posłusznie wykonałam jego prośbę.
Od tamtego dnia skończyła się moja samotność. Na jakiś czas, ale od tamtego czasu już nic nie było takie jak przed jego pojawieniem się.

Po moich policzkach popłynęło kilka łez. Automatycznie otworzyłam oczy. Przetarłam dłonią swoją twarz.
Wsunęłam telefon do kieszonki, tuż przy samym sercu. Wstałam, wzięłam walizkę i  ruszyłam przed siebie. Ciemnymi ulicami Londynu.
-Przepraszam, czy mogę się o coś zapytać?- usłyszałam spokojny głos jakiejś kobiety. Znowu ktoś chce przeprowadzić jakąś durną ankietę. Ciekawe tylko, dlaczego o tak późnej porze.
-Proszę bardzo- powiedziałam, aby mieć to już z głowy.
-Jestem jedną z organizatorek i szukam dziewczyn do teledysku pewnego boysbandu- oznajmiła nieznajoma.
Powiedziała boysband? Od razu na myśl przyszło mi One Direction.
-I kazali mi szukać pewnych standardowych dziewczyn, nie chcą modelek i aktorek .Uczciwie powiem, idealnie się nadajesz do tego teledysku, ! Co o tym sądzisz?-spytała.
Pomyślałam,że to może być duża odskocznia od moich problemów i dzięki temu mogłabym zacząć życie od nowa. Z dala od ojca, a zwłaszcza o miasta, które przywodzi tyle wspomnień o przyjacielu, o którym nie potrafię zapomnieć.
-Pewnie! Czy mogę wiedzieć, kim oni są?- powiedziałam wahając się.
-Przykro mi,ale nie wolno mi powiedzieć,aby mieć pewność, że nie zależy ci tylko na poznaniu zespołu-wyjaśniła.
Ustaliłam z kobietą parę szczegółów. Jutro miały zacząć się przesłuchania. Pożegnałam się i ruszyłam dalej. Postanowiłam iść do jakiegoś hotelu i poczekać na jutrzejszy dzień.

 NASTĘPNY DZIEŃ
Dzień przesłuchania. Dotarłam na wyznaczone miejsce. Nie musiałam długo czekać na swoją kolej. Weszłam do ogromnego pokoju i pierwszą rzeczą jaką zauważyłam to ogromne lustro. Pewnie za nim jest zespół-pomyślałam.
Organizatorzy zadali mi kilka pytań, a następnie udali się aby zdecydować czy się nadaje.
-Chcemy cię w tym teledysku- oznajmili. Uśmiechnęłam się.
-Myślę,że to czas abyś poznała chłopców- wyjaśnił jakiś starszy pan.
Wstrzymałam oddech. Zobaczyłam piątkę chłopaków. Jeden z nich przykuł moją uwagę.
Niall! Tak bardzo pragnęłam go zobaczyć.  Po tylu latach wszystko wróciło. Nadal jest dla  mnie  najważniejszą osobą.
Nawet nie pamiętam dokładnej daty, ale po tylu latach mogłam mu o każdej porze dnia powiedzieć ile dokładnie czasu go przy mnie nie było.
Przez cały czas miałam cichą nadzieję, że to będą oni.
Wpatrywałam się w Nialla. Staliśmy tak naprzeciw siebie i nic nie mówiliśmy. Nie docierały do mnie żadne słowa.

-Niall...-wyszeptałam i spontanicznie wtuliłam się w jego ramiona. On obejmował mnie z całych sił i powtarzał moje imię. Uniosłam spojrzenie pełne łez na twarz przyjaciela, na jego roześmiane oczy. Dotknęłam jego policzka, ręką gładziłam jego włosy tak miękkie jak kiedyś. Wtulona w jego silne ramiona, jego  ręce obejmowały moją talię i... chciałam się wyswobodzić, nagle zażenowana, ale on tylko się zaśmiał miłym, głębokim śmiechem. Owszem pozwolił mi  nieco się odsunąć,ale nie miał zamiaru mnie wypuszczać ze swoich rąk.
-Wreszcie cię odnalazłem, a ty już uciekasz?-zapytał z wyrzutem, ale w jego oczach pozostawała radość.
-Nie ucieka-am...Aa-a- umilkłam. Nie mogłam poskładać zdania w całość- Szukałeś mnie?
-Kilka razy w roku przyjeżdżałem do Mulingar, pytałem o ciebie ,ale nikt nie wiedział gdzie jesteś  i kiedy wrócisz. Czy w ogóle wrócisz. Niall Horan jednak nie poddaje się tak łatwo. Przyjeżdżałbym i pytał o ciebie, aż do skutku- wyjaśnił.
 Znów wziął mnie w ramiona i uniósł delikatnie. Obrócił mną dookoła kilka razy. Aż pisnęłam  i zaśmiałam się. Po chwili dołączył do mnie. Sala wypełniła się naszym śmiechem.
Dopiero po chwili zauważyłam,że sala zrobiła się pusta i nikogo w niej nie było, oprócz nas. Niall zaproponował pójść do pobliskiego parku. Bez namysłu zgodziłam się.

W PARKU
Zatrzymaliśmy się przy jednym z drzew w parku. Padliśmy ze śmiechem na wznak. Chwile łapaliśmy oddechy, patrząc na płynące po niebie pierzaste obłoczki i naraz, jakby pociągnięci niewidzialną nicią zwróciliśmy się twarzami do siebie.
-Opowiadaj!-powiedzieliśmy w tym samym momencie i wybuchnęliśmy śmiechem.
Jak dobrze było się śmiać w towarzystwie ukochanego przyjaciela! Aż zakręciły mi się łzy w oczach. Srebrzysta kropla spłynęła po moich policzkach. Starł ją  czułym gestem. Przytrzymałam jego dłoń, zamykając oczy. gdyby to ode mnie zależało, zostałabym tak do końca swych dni.
Niall nie cofnął mojej dłoni. Pozwolił bym tuliła ją przez długie minuty. Bez słowa. Bez żalów.
Jednak to milczenie mówiło więcej  niż godziny opowieści...
Całymi dniami spędzaliśmy wspólnie czas. Leżąc na trawniku w parku, ramię w ramię. Spacerując tak, aby dłonie delikatnie się ocierały. I opowiadaliśmy.  Niall o swojej karierze i przygodzie z X Factor, a ja... Ja powiedziałam mu o swoim życiu.
Od momentu jego wyjazdu z Mulingar, aby wygrać X Factor, aż do momentu spotkania go na przesłuchaniu. Najtrudniejsze było opowiedzenie mu o ojcu, przed którym uciekałam.

Kilka dni później

Nastąpił dzień nagrania teledysku. Siedziałam w fotelu, aby mnie wyszykowali. Włosy, makijaż...
Nagle usłyszałam rozmawiających chłopców.
- Niall. Naprawdę ją lubisz. Co nie?- stwierdził Liam.
-No i to bardzo! - oznajmił podekscytowany.
-Więc  na co czekasz?
-No po prostu nie jestem pewien, czy ona mnie, lubi na tyle żeby jej wyznać co czuje...
Zarumieniłam się i skończyłam podsłuchiwać, ponieważ musiałam iść ubrać swój strój.
Kiedy wychodziłam  z garderoby zauważyłam Niall'a. Postanowiłam się nie wahać i podeszłam do niego. Spojrzałam w jego oczy i pocałowałam go.
-Czekaj! Czekaj! Co robisz?- zapytał.
-Czy zrobiłam coś złego?- przestraszyłam się.
-No nie! Po prostu nie spodziewałem się to!- wyjaśnił.

-Kocham cię- szepnęłam. Usłyszałam to samo z jego ust.
Po chwili zatopiliśmy się w kolejnym pocałunku.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Harry Styles cz.4


Hejka ! Mamy ostatnią już część imagina z Harrym. Jest meeega długa ale to chyba dobrze, nie ? :D Mam nadzieję, że się wam spodoba, bo nie powiem, trochę ją pisałam. Chciałaby was również zaprosić na mojego nowego bloga. Prowadzę go z przyjaciółką. Tu jest link ----> http://olaipaulinaopowiadanie1d.blogspot.com/ Mam nadzieję, ze się wam spodoba. A teraz zapraszam do czytania  Liamkowa♥

Budzik zadzwonił o 5 nad ranem. Wstałam i obudziłam Natalię. Dzisiaj opuszczałyśmy to miejsce. Naszykowałam sobie pistacjowe rurki i białą zwiewną bluzkę. Wykopałam się i założyłam naszykowane ubrania. Zrobiłyśmy z Natalią omlety po czym siadłyśmy do śniadania.
- Alicja co ja teraz zrobię?- zaczęła.
- O co chodzi?- popatrzyłam na nią.
- No bo dzisiaj wyjeżdżamy, Liam wyjeżdża- westchnęła- Nawet nie wiem gdzie on mieszka.
- Chcesz mi powiedzieć, ze spędziłaś z nim wczoraj cały dzień i nie wiesz gdzie on mieszka?- spytałam ze zdziwieniem.
- No tak jakoś wyszło... Mam jego numer telefonu- zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak śmieszy?
- Wczoraj rozmawiałam z Harrym. Okazało się, ze chłopcy mieszkają dwie ulice od naszych mieszkań - wytłumaczyłam jej.
- Naprawdę?- ożywiła się. Pokiwałam głową- Jeeeeeeeee!
- A taka pro po, wy jesteście razem?- spytałam.
- Chyba... Raczej tak no bo wczoraj się nawet pocałowaliśmy - wyznała. No proszę .
- Natalka ma chłopaka, Natalka ma chłopaka - zaczęłam śpiewać.
- Alicja też, Alicja też- odgryzła się, na co posmutniałam.
- Właśnie ja nie. Harry chyba mnie nie chce.
- Przecież się wczoraj spotkaliście.
- No spotkaliśmy, ale to jeszcze nic nie znaczy- nagle zadzwonił mój telefon.
- To Harry - byłam bardzo zdziwiona.
- Właśnie widzę, jak on cię nie chce - zakpiła Natalia.
- Czekaj odbiorę. Halo?
- Alicja? - usłyszałam ten jego zachrypnięty głos.
- Tak. O co chodzi?
- Bo Liam chciał się jeszcze spotkać przed wyjazdem z Natalią,a i ja chciałbym cie zobaczyć- ucieszyły mnie jego słowa.
- No to na co czekacie? Wpadajcie.
- Super. Będziemy za 20 minut.
- Do zobaczenie- rozłączyłam się.
- Co chciał ? - spytała Natalia. Popatrzyłam na nią. Zaspana, rozczochrana, w piżamie.
- Jeśli nie chcesz, aby Liam się ciebie wystraszył i uciekł stąd to radzę ci się ogarnąć- powiedziałam rozbawiona.
- Liam?!
- Będzie za 20 minut z Harrym - powiadomiłam ją na co ona jak torpeda pognała do łazienki. Gdy z niej wyszła wyglądała normalnie. Akurat weszli chłopcy.
- Siemka!- przywitałam ich uściskiem.
- Cześć- powiedział Harry z uśmiechem.
- A gdzie Nacia?- zapytał Liam. Nacia? Poważnie?
- Natalia! Twój chłopak cie woła! - wrzasnęłam na co Liam się zarumienił.
- Alicja ? Masz wpierdol - powiedziała wchodząc do kuchni gdzie siedzieliśmy. Zaczęłam się śmiać. Harry do mnie dołączył. Liam podszedł do Natalii i złożył buziaka na jej ustach. Zarumieniła się.  Z chłopakami spędziliśmy jeszcze jakąś godzinę, po czym poszli do siebie. My z Natką spakowałyśmy się i byłyśmy gotowe do drogi. Umówiłyśmy się, ze będziemy się z chłopakami spotykać. Nie mieli nic przeciwko. Całą drogę esemesowałam z Harrym. W końcu zmorzył mnie sen.

Obudziłam się akurat w momencie gdy dojeżdżałyśmy do mojego domu. Przetarłam oczy i ziewnęłam  Natalia podjechała na podjazd.
 Wysiadłam i wyjęłam z bagażnika moją torbę.
- Dzięki za wszystko i do jutra- cmoknęłam ją w policzek.
- Pa- uśmiechnęła się i odjechała. Weszłam do mieszkania. Byłam tak zmęczona, że zostawiłam bagaże w korytarzu i poszłam do łazienki. Wykąpałam się i poszłam spać.


Obudziłam się bardzo wypoczęta. Z racji tego, że miałam jeszcze mnóstwo czasu postanowiłam się rozpakować.Gdy już skończyłam poszłam się ubrać. Zjadłam śniadanie, spakowałam ubrania na trening i wyszłam  domu. Kiedy jechałam dostałam wiadomość od trenera:
,, Alicja przyjdź do mojego gabinetu przed treningiem. Musimy porozmawiać ". 
 Co on chce? No dobra. Skoro tatusiek wzywa to trzeba się wstawić. Weszłam do budynku i skierowałam się do naszej szatni. Przebrałam się i dopiero wtedy udałam się do gabinetu trenera. Dziewczyny już się rozgrzewały
- Jestem trenerze. Co się stało? - patrzył na mnie z grobową miną. Odwróciłam się i ujrzałam doktora. Co jest? Przypomniałam sobie, ze nie odebrałam wyników.
- Myślałaś, ze to się nie wyda - powiedział oschle trener. O co mu chodziło?
- Wiesz co znaczą te wyniki - teraz odezwał się doktor. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem.
- Panie doktorze, ja jestem chora siedem lat. Czasami bywało gorzej, ale zawsze wychodziłam z tego.
- Nie tym razem. Teraz już tylko przeszczep szpiku może pomóc- pokiwałam głową.
- Jak wrócę z mistrzostw od razu zajmę się tym przeszczepem- powiedziałam. Doktor pokręcił tylko głową.
- Ty nie przeżyjesz tych mistrzostw. Zrozum to Alicja- zamarłam.
- Dam sobie radę. Trenerze ja sobie zawsze daję radę- zwróciłam się teraz do trenera. Jednak on spojrzał na mnie przepraszająco.
- Alicja .. nie tym razem.
- Dlaczego mi nie wierzycie?! - spytałam zdenerwowana. Nie odpowiedzieli. Wyszłam trzaskając drzwiami. Nogi poniosły mnie na salę ćwiczeń. Przyciągnęłam kosz z piłkami i zaczęłam się na nich wyżywać. Uderzałam z całej siły. Podszedł do mnie trener.
- Alicja .. - nie odpowiedziałam tylko dalej uderzałam w piłki.- Alicja!- krzyknął.
- Nie zrezygnuję- powiedziałam stanowczo.
- Nie teraz. Za ciężko na to pracowałam.
- Posłuchaj .. - nie dałam mu dokończyć
- Lekarze mogą sobie mówić co chcą. Wiem, ze dam radę. Lecę z wami do Japonii- powiedziałam dobitnie akcentując każde słowo.
- Nie pozostawiasz mi wyboru- popatrzyłam na niego pytająco- Usuwam cię z drużyny- Że co?! Jak on może! Po tym wszystkim?! Nie, nie pozwolę na to.
          Na sali zrobiło się cicho. Wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie i trenera. Widziałam wzrok Natalii. Mówił wszystko.
- Trenerze,  nie może mi pan teraz tego zrobić. Nie teraz! - błagałam go.
- Nie jesteś już w reprezentacji - te słowa zrujnowały mi życie - Przykro mi.
 Popatrzyłam na dziewczyny. Na Natalię. Były dla mnie wszystkim. Ze złości cisnęłam z całej siły piłką o podłogę i wyszłam nie oglądając się ani razu.

Kiedy wyszłam z sali było już ciemno. Nic dziwnego  w końcu to zima. Wsiadłam do samochodu i odjechałam zostawiając za sobą całe moje życie. Jechałam bez celu, łzy kreśliły na moich policzkach drogę. Jak on mógł mi to zrobić? Po tym wszystkim, co dla niego zrobiłam. Zatrzymałam się na czerwonym świetle i wyjęłam telefon. Wykręciłam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odebrał po dwóch sygnałach.
- Cześć - próbowałam mówić wesoło - Właśnie jestem niedaleko twojego domu i pomyślałam, ze wpadnę - powiedziałam.
- Czekam - odpowiedział Harry i rozłączył się. Gdy już byłam pod jego domem zadzwoniłam. W drzwiach ukazał się Harry. Przepuścił mnie w nich. Zaczęłam ściągać szalik. Harry stanął na przeciwko mnie. Zbliżaliśmy się do siebie. Nagle ujął moją twarz i złączył nasze wargi. Oddałam pocałunek. W pośpiechu ściągaliśmy swoje ubrania. Było cudownie. Czułam, ze Harry jest tym jedynym. Kochałam go. Oddałam mu się.

    Obudziłam się rano. Harry jeszcze spał.Wstałam po cichu i się ubrałam. Zabrałam torbę i wyszłam. Czy dobrze zrobiliśmy? Kochałam go, to było pewne, ale czy on też coś do mnie czuł? Może to był tylko impuls? Tyle pytań, zero odpowiedzi.

Po południu postanowiłam pojechać do hali ćwiczeń. Musiałam pozabierać swoje rzeczy, przecież już się nie przydadzą. Pakowałam koszulki, spodenki, ochraniacze na kolana. Te wszystkie rzeczy kojarzyły mi się z jednym. Za całym moim życiem. Moją uwagę przykuł plakat wiszący na ścianie. Byłyśmy wszystkie uśmiechnięte bo zdobyłyśmy puchar. Zerwałam go i wyrzuciłam do śmieci  Spojrzałam przez okno. Dziewczyny biegły, zaraz pewnie zaczną grać. Tak bardzo im zazdrościłam. Czemu to spotkało akurat mnie? Czemu? Przyspieszyłam kroku. Chciałam już opuścić to miejsce. Gdy byłam na dworze podbiegła do mnie Natalia.
- Alicja poczekaj!
- Natalia...- wymamrotałam.
- Nie możesz tak po prostu odejść- powiedziała. Pokiwałam tylko głową ze smutkiem.
- Pomogę ci - Chciała zabrać moją torbę, jednak nie pozwoliłam jej na to. Wrzuciłam ją do samochodu byle jak. Nagle poczułam kręcenie w głowie.
- Alicja co jest? - spytała z troską Natalia. Zrobiło mi się niedobrze. Zobaczyłam ciemność.

Otworzyłam oczy. Poraziło mnie światło. Uświadomiłam sobie, ze jestem w najbardziej znienawidzonym przeze mnie miejscu - szpitalu. Leżałam i patrzyłam w sufit. Nagle podeszła do mnie Natalia.
- Zaraz ktoś przyjdzie- powiedziała-  Alicja błagam cie. Daj sobie jeszcze trochę czasu. Zrobisz ten przeszczep i wygramy jeszcze niejeden mecz - przekonywała mnie.
Milczałam. Nagle podeszła do nas pielęgniarka z jakąś doktorką
- Przepraszam jest wizyta lekarska - odezwała się w stronę Natalii. Moja przyjaciółka wstała i wyszła.
- Dzień dobry. Pani Alicjo . Nazywam się Beata. Czuje się już pani lepiej? - spytała mnie doktorka.
 -Wieczorem zrobimy badania kwalifikujące do przeszczepu. Musimy szybko znaleźć pani dawcę- zastanowiłam się nad jej słowami.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść? - zapytałam.
- Może jutro, ale dopóki jest pani pod moją opieką nikt pani nie wypuści. - powiedziała doktor Beata i poszła.

  NASTĘPNY DZIEŃ 

                                                                            ******** Perspektywa Harrego ********

Kiedy wczoraj się obudziłem Alicji nigdzie nie było. Dzwoniłem do niej cały dzień ale nie odbierała telefonu. Przypomniałem sobie, ze dzisiaj dziewczyny lecą do Japonii. Zadzwoniłem do Liama i spytałem się czy chce ze mną pojechać pożegnać dziewczyny. Zgodził się. Dojechaliśmy na lotnisko  Było mnóstwo reporterów Odnalazłem wzrokiem dziewczyny. Jednak nigdzie nie było Alicji. Podbiegliśmy z Daddym do Natalii. Para przywitała się
- Natalia gdzie jest Alicja? - spytałem dziewczyny. Popatrzyła na mnie ze smutkiem.
- Dziewczyny idziemy. Natalia? - usłyszałem głos trenera.
- Tak trenerze - pokiwała głową dziewczyna- Alicja jest w szpitalu.
- W szpitalu? - byłem w szoku. Jeszcze przedwczoraj się widzieliśmy. Natalia podała mi adres szpitala. Nie czekając na nic pojechałem tam. Gdy już znalazłem jej salę popatrzyłem przez szybę. Alicja leżała na łóżku podłączona do tysiąca rurek. Jej twarz wykrzywiał grymas bólu. Nie wiedziałem co jej jest. Czy na coś chorowała? Nagle z sali wyszła pielęgniarka.
- Proszę może pan do niej wejść- pokiwałem głową. Już miałem wchodzić jednak nie miałem odwagi. Wróciłem do domu. Pierwsze co zrobiłem to włączyłem komputer i wpisałem w wyszukiwarkę jej imię i nazwisko. Zacząłem czytać. Okazało się, ze Alicja od siedmiu lat choruje na ostrą białaczkę. Dlaczego mi tego nie powiedziała? Bała się, czy może nie ma do mnie aż tyle zaufania?


                                                      ********Perspektywa Alicji *********

Każdy dzień mijał tak samo. Badania, kłucie, podpisywanie jakiś papierów, kazania lekarza, badania. Codziennie odwiedzałam Olę. Bawiłam się z nią rozmawiałam. Jedno mnie zasmucało . Dziewczynka z dnia na dzień słabła. Już nie tryskała energią jak wcześniej. Cały czas wydawała się ospała. Martwiłam się o nią. Pewnego dnia gdy szłam odwiedzić małą zobaczyłam jak jej rodzice pakują jej rzeczy. Mama Oli płakała. Zrozumiałam najgorsze. Ola odeszła. Zasnęła na zawsze. Choroba ją zabiła. Kiedy znalazłam się już w sali zaczęłam płakać. To było niesprawiedliwe. Dlaczego akurat ona? Była najwspanialszym dzieckiem jakie znałam. Nie zasłużyła na śmierć. Zatęskniłam za Harrym. Tak bardzo mi go brakowało. Nie raz chciałam do niego zadzwonić, ale za każdym razem tchórzyłam.
    W końcu nadszedł upragniony wypis. Wróciłam do domu. Moja mama uparła się, że będzie ze mną mieszkać. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Brakowało mi Natalii. Zastanawiałam się jak grają. Włączyłam telewizor. Akurat zaczynał się mecz. Śledziłam każdy serw, każde odbicie. Przegrałyśmy. Odpadłyśmy z Mistrzostw.
- Może jednak coś zjesz? - spytała mnie mama.
- Nie chcę - odpowiedziałam. Mama przytuliła mnie.
- A może się przejdziemy?- spytała- Jeszcze wszystko się ułoży, zobaczysz- przekonywała mnie.
- Co się ułoży? Nic się nie ułoży ! Czy ty nie widzisz, ze dla mnie skończyło się WSZYSTKO?! - krzyczałam. Chwyciłam kurtkę i wyszłam na dwór. Szłam szybkim krokiem nie zważając na nic ani na nikogo. Nagle przede mną pojawił się Harry.
- Co ty tu robisz? Po co przyszedłeś?- zasypywałam go pytaniami. Chciał mnie przytulić jednak mu się  wyrwałam. Otoczył mnie ramionami. Próbowałam się wyswobodzić jednak był za silny. Harry przybliżył swoją twarz do mojej. Zaczęliśmy się całować. Teraz byłam już pewna, ze mnie kocha.

MIESIĄC PÓŹNIEJ 

Z Harrym zakochiwaliśmy się w sobie z dnia na dzień. Opowiedziałam mu o swojej chorobie. Zaakceptował ją. Zamieszkaliśmy u niego w domu. Pewnego dnia Harry poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się. Świadkową była Natalia świadkiem oczywiście Liam. Co do tej pary to wszystko wskazywało na to, ze pójdą w nasze ślady. I dobrze. Świetna z nich para. Właśnie jedliśmy śniadanie. Musiałam brać leki. Regularnie. Zażyłam ranną porcję. Harry szykował się do pracy. Był architektem. Nagle zadzwonił telefon.
- Dzień dobry. Dzwonię z gazety sportowej i chciałbym zamienić kilka słów o...
- Proszę pana ja nie mam czasu - przerwałam mu rozłączając się. To mnie przerastało. Próbowałam zapomnieć, ale to nie było łatwe.Harry obserwował mnie.
- Skarbie niedługo znajdzie się dawca zobaczysz- pocieszał mnie. Przewróciłam oczami i udałam się do pokoju, którego od kuchni dzieliła ściana. Zaczęłam ją oglądać.
- Harry, ta ściana jest bez sensu - powiedziałam.
- Co? - spytał zdziwiony.
- No bez sensu. Nie możemy jej rozwalić?
- Tak po prostu ją chcesz rozwalić?- pokiwałam głową. Objął mnie od tyłu.
- Wiesz ile ten dom ma lat? Mój pradziadek go zbudował. Otrzymałem go w spadku. Między innymi właśnie dlatego tu jestem.
- Dlatego trzeba go odnowić.
- Teraz to ja idę do pracy. Niech ci nie przyjdzie do głowy samej coś rozwalić. Nie wolno ci, wiesz o tym.
- Wiem, wiem - nic mi nie wolno. Znowu cały dzień sama. Nudziło mi się jak cholera. Rozejrzałam się po pokoju. Postanowiłam przeprowadzić tu mały remont.Wiedziałam, ze Harry będzie zły ale co ja na o poradzę? Tak właśnie zleciał mi czas. Gdy wrócił Harry powiedział, ze ma dla mnie niespodziankę. Tą niespodzianką było wynajęcie samochodu wyścigowego. Harry wiedział, ze lubię adrenalinę. Jechaliśmy leśną ścieżką. Było wspaniale.
- Dajesz! - zwróciłam się do mojego męża- No ale szybciej! - Harry tylko się uśmiechał.
- A teraz zobacz - powiedziałam, wychyliłam się przez okno i zaczęłam krzyczeć: HARRY KOCHAM CIĘ!
- Powiedz, że się cieszysz - powiedziałam uśmiechnięta.
- Zaskoczyłaś mnie - przyznał.
- Na tym polegają niespodzianki- zaśmialiśmy się. Po chwili jednak Harry spoważniał.
- Wiesz, ze powinnaś odpoczywać- a ten znowu swoje.
- To co mam siedzieć w domu i nic nie robić?- spytałam z wyrzutem.
- Skarbie... - próbował coś powiedzieć ale pokręciłam głową. Nagle zrobiło mi się niedobrze
- Zatrzymaj się.

- Co się dzieje? - spytał.
- Niedobrze mi - Czy to było to? Gdy wróciłam do domu zamknęłam się w łazience. Wyjęłam z szuflady test ciążowy. Odczekałam chwilę. Po chwili odczytałam wynik. Pozytywny. Co teraz będzie? Jak zareaguje Harry? Wyszłam z łazienki.
- Alicja udało się. Dzwonił lekarz. Znalazł się dawca- urwał gdy zobaczył moją minę- Co się stało?
- Jestem w ciąży - powiedziałam. Harry uśmiechnął się.
- To cudownie. Tylko.. Mówiłaś, że w twoim stanie... To niewskazane- posmutniałam.
- Jeszcze będziemy mieli dzieci. Tylko wyzdrowiej- przytulił mnie do siebie.



Dzisiaj miałam wizytę u lekarzy. Przyszłam z Harrym
- Mam iść z Tobą? - spytał.
- Nie, poradzę sobie -  weszłam. Lekarze omawiali mi przebieg przeszczepu.
- Jestem w ciąży - powiedziałam. Na sali zapadła cisza.
-Chcę urodzić to dziecko.
- Chcesz donieść ciążę?
- To jest niemożliwe.
- Moim zdaniem pacjentka może urodzić to dziecko - doktor Beata stanęła po mojej stronie. Zaczęła się dyskusja. Nie wytrzymałam. Opuściłam salę. Harry wybiegł za mną.
- Co się stało?
- Ja chcę urodzić to dziecko- powiedziałam.
- Alicja nie zgadzam się- powiedział stanowczo Harry.
- Ale ja już podjęłam decyzję- powiedziałam. Nagle dostałam silnych skurczy. Strasznie bolało. Znowu położyli mnie w sali. Podszedł do mnie doktor.
- Alicja to się nie uda. Ratuj się.
- Nie przekona mnie pan - powiedziałam stanowczo.
- W takim razie nie wiem co będzie. Ja się tego podejmę - powiedział i wyszedł.
- Kroplówka się skończyła. Odłączę panią - powiedziała siostra Patrycja.
- Pani dzisiaj wychodzi? Doktor nic mi nie mówił.
- Bo Doktor już mnie nie leczy- odpowiedziałam.
- A kto?
- Doktor Beata - powiedziałam na co wspomniana popatrzyła na mnie.
- To jak pani doktor? - chciała wiedzieć pielęgniarka.
- Pani Alicja zostaje. Proszę ją położyć w sali 69.
- Dobrze. - Znowu szpital. Ja się wykończę. Ale jeśli to ma pomóc w urodzeniu zdrowego dziecka to się zgadzam.
  Harry odwiedzał mnie codziennie. Sytuacja między nami była bardzo napięta. Ani ja, ani on nie ustępowaliśmy. Bardzo bolało mnie to, ze Harry nie chce naszego dziecka. Że liczy się dla niego tylko moje zdrowie.
- Jest jakaś szansa, ze zmienisz zdanie? - zapytał mnie pewnego dnia.
- A ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Czemu on tego nie rozumie? Nie odpowiedział- Jestem zmęczona. Idź już- chciał mnie pocałować ale się odsunęłam.
- Cześć - i wyszedł.

                                                        **** Perspektywa Harrego ****

Wróciłem do domu. Przerastał mnie fakt, ze Alicja może przepłacić życie rodząc dziecko. Jednak ona była uparta. Obstawała przy swoim. Włączyłem telewizor. Nagle usłyszałem głos Alicji:
- Proszę Was, oddawajcie krew. Możecie uratować komuś życie  albo nawet dwa. Wierzę w was. Dziękuję - wzruszyły mnie jej słowa. Kochałem ją. Bolało mnie to, ze mogę ja stracić.  Jednak wiedziałem, ze nie zmieni zdania. Muszę być dla niej wsparciem. Postanowiłem, że przejdziemy przez to razem. Zrobię to dla Alicji.

    ***** Perspektywa Alicji ******

Dzisiaj miałam pierwsze USG. Nagle usłyszeliśmy pukanie. Jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam w nich Harrego.
- Zapraszam - powiedział lekarz. Harry usiadł i złapał mnie za rękę.
- Tu mamy rączki, główkę, nóżkę. Tu jest serduszko. Chcecie posłuchać?
- Tak- powiedzieliśmy chórkiem. Doktor włączył jakiś przycisk i po chwili usłyszeliśmy miły dla ucha dźwięk. To serduszko naszego dziecka tak biło. Spojrzałam na Harrego. Z jego oczu ciekły łzy. Podobnie jak z moich.
- Dziewczynka - usłyszeliśmy. Będziemy mieli córeczkę. Malutkiego szkraba.
      Mijały miesiące. Miałam coraz mniej sił. Dziecko rozwijało się prawidłowo. Harry był razem ze mną. Spędzał z nami każdą wolną chwilę. W końcu nadszedł wyczekiwany moment. Dostałam silnych skurczy. Okazało się, ze mała chce już być z nami. Zawieźli mnie na salę porodową.
- Odkleja się łożysko- usłyszałam.
- Pani doktor, niech ją pani ratuje- zwróciłam się do doktor Beaty.
- Spokojnie - uśpiła mnie. Zasnęłam.

                         
                               **** Perspektywa Harrego ****

Zabrali ją na salę porodową. Czekałem  Żeby wszystko poszło dobrze. Nagle usłyszałem płacz. Po chili z sali wyszła siostra Beata
- Pani doktor, to moje dziecko? - spytałem z wahaniem.
- Pierwszy raz słyszę wcześniaka, który tak płaczę - Uśmiechnęła się. A więc po wszystkim! Mam córkę! Zostałem ojcem! Siostra przyniosła nam córeczkę. Alicja była taka szczęśliwa. One były całym moim światem.

                                                                                                          


                                ****Perspektywa Alicji ****
                                                                                                                            
Wreszcie mogliśmy opuścić ten przeklęty szpital. Nagle zobaczyliśmy doktor Beatę.
- Alicja nie możemy czekać. Musimy zrobić ten przeszczep.
- Ile mam czasu? - spytałam.
- Dwa tygodnie, ale musimy jeszcze podać ci chemię, która zniszczy twój stary szpik. Do tego czasu musisz być w izolatce.
- Czyli mam się rozpakować? - spytałam załamana.
- Jutro rano masz się tu stawić. A teraz mykaj do domu - powiedziała siostra Beata i westchnęła.
- Dziękuje - przytuliłam ja mocno. Ruszyliśmy do domu. Czekała na mnie miła niespodzianka.Podczas mojej nieobecności Harry zburzył tą ścianę.
- Harry .. Nie musiałeś - powiedziałam. Ponadto pokój dla Darcy, bo tak miała się nazywać nasza córeczka był jak z bajki. Postanowiliśmy ten wieczór spędzić razem.
- Powinnaś się już położyć - zagaił Harry.
- Jeszcze chwilkę - odpowiedziałam. -Mam do ciebie prośbę - popatrzył na mnie pytająco . Zaprowadziłam go do łazienki i wręczyłam mu nożyczki.
- I taki je stracę - powiedziałam. Harry wziął się do pracy. Gdy już skończył spojrzałam w lustro. Nie miałam włosów. Było mi dziwnie. Bardzo dziwnie. Jednak rozumiałam, ze to było nieuniknione. Harry objął mnie od tyłu.
- Dla mnie i tak jesteś piękna - powiedział całując mnie w szyję.
  Rano wstaliśmy i pojechaliśmy do szpitala. Wiedziałam, ze teraz nie prędko ich przytulę czy pocałuję. Było mi bardzo trudno. Pocałowałam Harrego i weszłam do sali. Przystawiłam rękę do szyby. Harry zrobił to samo tylko z innej strony. Postanowiłam napisać list. Nagle weszła siostra Beata.
- Gotowa? - spytała.
- Pani doktor, mam prośbę- podałam jej kopertę z napisem : ,,Harry"
- Chodź- powiedziała. Wszystko było już gotowe. Położyłam się w łóżku. Harry był przy mnie. Trzymał mnie za rękę. Chciałabym przytulić Darcy. Nieoczekiwanie zamknęłam oczy.

  Jak widać żyję. Szpik się przyjął, jednak nadal jestem osłabiona. Harry nie może mnie odwiedzać. Mimo to codziennie widzę ich w oknie szpitalnym. Darcy tak szybko rośnie. Ma oczy Harrego.
- Moja maleńka szepnęłam . Nagle Harry odwrócił się z małą bo zaczęła płakać. Zrobiło mi się słabo. Nie dałam rady. Straciłam przytomność .

                                                                                                      ***** Perspektywa Harrego *****

Przyszedłem z Darcy do szpitala. Chciałem ją pokazać Alicji. Jednak w sali jej nie było.
- Gdzie jest Alicja? - spytałem siostry Patrycji
- Na intensywnej terapii. Rozwinęła się sepsa. Organizm nie może się bronić - powiedziała. Zostawiłem małą w jej rękach i pobiegłem w tamtym kierunku. Zobaczyłem Alicję całą bladą nieprzytomną. Usłyszałem rozmowę lekarzy.
- Odpowiedni lek mają tylko w Katowicach. Nie zdążymy go ściągnąć.
- Gdzie w Katowicach? - spytałem. Podali mi adres. Nie czekając na nic wsiadłem w samochód i pojechałem. Wiedziałem, że to jest wyścig z czasem. Na szczęście go dostałem. Teraz tylko musiałem go dostarczyć doktor Beacie. Jechałem bardzo szybko. W końcu dotarłem. Dałem jej ten pieprzony lek do ręki. Jednak ona popatrzyła na mnie ze smutkiem.
- To już nie pomoże. Proszę się z nią pożegnać - powiedziała a z jej oczu pociekły łzy. Jak to? Pożegnać? Usiadłem  obok Alicji. Złapałem ją za rękę. Nie, to nie jest prawda. nie mogę jej stracić. Nagle z jej oczu wypłynęła pojedyncza łza. Usłyszałem przeraźliwy dźwięk mówiący o tym, ze straciłem moją Alicję. Osobę którą, kochałem. Tak po prostu mi ją zabrano. Wróciłem do domu. Usłyszałem płacz  To doktor Beata z Darcy. Tylko ona mi została. Była taka podobna do Alicji. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem do serca.. Ułożyłem ja w łóżeczku. Zasnęła. Nagle zobaczyłem na stole kopertę z moim imieniem. Otworzyłem ją. W środku był list:

                                             ,,Bądź szczęśliwy, nie żałuję swojej decyzji.
                                   Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo

                                              Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona''





poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Harry Styles cz.3


No cześć ! :3 Mamy kolejną część :). Mi się słabo podoba ale ocena zależy od was. Zapraszam do czytania :D Liamkowa♥

Rano obudziłam się  o 9.00. No w końcu mini urlop tak? Przypomniałam sobie o spotkaniu z Harrym. Spojrzałam na Natalię. Była pogrążona w głębokim śnie. Postanowiłam odpłacić się jej za wczorajszą pobudkę. jednak moja zemsta będzie gorsza. Ruszyłam na palcach do kuchni. Nalałam wody do szklanki i wróciłam do sypialni. Zbliżyłam się do łózka i chlusnęłam wodą w twarz Natalii. Moja przyjaciółka pisnęła wystraszona i zerwała się na równe nogi. Nie wyrabiałam ze śmiechu.
- Alicja ! Jak mogłaś ?!
- trzeba było mnie wczoraj nie budzić - powiedziałam ze śmiechem.
- Odpłacę ci. Zobaczysz ! - powiedziała po czym dołączyła do mnie. Razem chichrałyśmy się jeszcze jakieś 10 minut po czym Natalia poszła do siebie. Stanęłam przed szafą i zastanawiałam się w co mam się ubrać na dzisiejsze spotkanie. Skoro byliśmy umówieni na stok to założyłam wygodne dresy do tego gruby wełniany sweter. W kuchni zastałam już Natalię. Ubrana była w zwykłe jeansowe rurki i koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii.
- Co jemy ? - spytałam.
- Tosty ? - zaproponowała.
- Może być - zrobiłyśmy kilka tostów do tego kakao. Po skończonym posiłku wyszłyśmy na dwór. Ja udałam się w stronę stoku a Natalia do kawiarni, gdzie zaprosił ją Liam. Kiedy dotarłam na stok wzrokiem szukałam Harrego. Nigdzie go nie było. Ze smutkiem stwierdziłam, ze po prostu mnie wystawił.
- Gotowa ? - usłyszałam zachrypnięty głos za sobą.
- No jasne - odpowiedziałam. Harry uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy na górkę.
- Nie wiedziałam, ze jazda na nartach jest aż tak trudna - zagadałam chcąc rozkręcić rozmowę.
- Każdy zaczyna od zera. Ja na przykład kompletnie nie umiem grać w siatkówkę. - przyznał Harry.
- Mogę cię podszkolić - zaoferowałam się. I tak rozkręciła się nasza rozmowa. Kiedy dotarliśmy na miejsce Harry zaczął rozkładać swój sprzęt.
- Skoro mnie uratowałeś to ja spełnię Twoje trzy życzenia - powiedziałam. Harry tylko spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
- Wymyśliłeś pierwsze ? - spytałam.
- Mhm - odpowiedział- Chwila ciszy. - popatrzyłam na niego speszona. Nagle wpadł mi do głowy pomysł. Popatrzyłam ukradkiem na lokowanego i zaczęłam krzyczeć. Harry patrzył na mnie zdziwiony.
-Przestań - powiedział rozbawionym tonem.
- Dlaczego ? - zapytałam.
- Zawsze jesteś taka  - zapytał.
- A ty inny? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Harry spuścił wzrok. Znowu krzyknęłam.
 - Dawaj teraz ty - zwróciłam się do zielonookiego. Jednak on popatrzył tylko na mnie z politowaniem. Znowu przegrałam.
- To co ? Będziemy teraz tak stać? - powiedziałam.
- Na co czekasz ? Zakładaj te narty - na jego twarzy pojawił się długo wyczekiwany przeze mnie uśmiech. No! Alicja punkt dla ciebie.


- Aaaaa Haaarry łap mnie ! - krzyczałam, jednak chłopak nie miał takiego zamiaru. Jechał spory dystans przede mną . Strasznie się bałam. - Aaaa UMRĘ ! - krzyczałam. Byłam coraz bliżej Harrego. Nagle zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Wyciągnął swoje ręce przed siebie i mnie. Wtuliłam się w jego tors.
- Aż tak źle było ? - zapytał ze śmiechem.
- Trochę - odparłam również się śmiejąc  Popatrzyliśmy sobie w oczy. Byliśmy tak blisko... Zarzuciłam swoje ręce na jego kark. Nie protestował. Wręcz przeciwnie. Nagle podniósł moja rękę.
- Pokaż na chwilę - widniało na niej sporo krwi. no tak, na tym polega moja choroba. Z małego skaleczenia leci strumień krwi. Przyzwyczaiłam się.
- To nic - powiedziałam beztrosko.
- Jak to nic - wyjął chusteczkę i przyłożył ją do rany - Dużo tej krwi, jak na takie małe skaleczenie - No co ty nie powiesz.
- Lepiej ? - zapytał.
- Tak, dziękuję ci za wszystko.
- Drobiazg - uśmiechnął się. Miał piękny uśmiech. Boże Alicja co się z tobą dzieje ? - Zapraszam cię na gorącą czekoladę. Ja stawiam.
- No dobra - powiedziałam śmiejąc się. Spędziliśmy ze sobą całe popołudnie. Harry okazał się bardzo sympatyczny. Jednak .. nie powiedziałam mu jeszcze o swojej chorobie. Za wcześnie. Chcę się nim nacieszyć. Boje się, ze zostawi mnie gdy tylko się o niej dowie.Na koniec odprowadził mnie pod mój domek..
- Może wejdziesz do środka ? - zaproponowałam
- Nie dzięki. Będę szedł, bo pewnie Liam już jest w domu.
- Nie wiadomo. Był umówiony z Natalią. Coś czuję, ze między nimi będzie coś większego.
- Tez tak myślę - przytaknął - Pasują do siebie.
 - ,,Tak jak my" - pomyślałam.
- Nie będę cie zmuszać. Kiedy wyjeżdżacie? - spytałam.
- Jutro, a wy ?
- My też. Dobrze, ze mieszkacie blisko nas, bo Natalia by mi się chyba zaryczała - powiedziałam na co Harry wybuchnął śmiechem.
- tu się z Tobą zgodzę. Może wymienimy się numerami telefonów ? - spytał z nadzieją
- Jasne - odpowiedziałam. Podałam mu swój telefon aby się wpisał. To samo zrobiłam u niego. podpisałam się jak ,,Alicja :3"
- To do zobaczenia. jutro wyjeżdżamy wcześnie. Zdzwonimy się - nachylił się i wyszeptał mi do ucha - Dobranoc.
- Pa - tylko tyle zdołałam odpowiedzieć  Harry uśmiechnął się i ruszył do siebie. Ja weszłam do domu. Zajrzałam do  pokoju Nati. Smacznie spała. Ciekawe kiedy wróciła do domu. Wykąpałam się szybko i położyłam się do łózka. Długo nie mogłam zasnąć.Myślałam o Harrym. Czy ja się naprawdę zakochałam? Czy jest to możliwe, pokochać osobę, którą się zna zaledwie dwa dni? Biorąc mnie pod uwagę chyba można ...

                                     ,,Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości"

środa, 10 kwietnia 2013

Harry Styles cz. 2


Witam po raz kolejny ! :D Dzisiaj przybywam z drugą częścią. tu się akcja troszeczkę rozkręca. Dla wyjaśnienia : W tym imaginie One Direction w ogóle nie istnieje. Liam i Harry sa zwykłymi kumplami :)
Dziękuję za miłe komentarze :* Część dedykuję : Horanowaa i яσѕє ℓєρяє¢нαυη .♥ :) 
Razem z Bellą chciałybyśmy zaprosić was na nasze nowe opowiadanie o Liamie, Idze i Niallu; http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
Zapraszam do czytania 

Liamkowa♥

Z magicznego snu wyrwał mnie przeraźliwy dźwięk budzika. Popatrzyłam na zegarek 5:50.  No tak, musiałam się przygotować na ten wyjazd. Niechętnie odrzuciłam kołdrę na bok i udałam się do łazienki. Na początek weszłam pod prysznic. Ciepłe krople spływały po moim ciele przynosząc ukojenie. Owinęłam się ręcznikiem, umyłam zęby oraz zrobiłam delikatny makijaż. Cały czas w ręczniku poszłam do pokoju i ubrałam przyszykowane wcześniej ubrania. Były to miętowe rurki, luźna biała bluzka i beżowy sweterek. Do tego biżuteria i  zegarek. Wysuszyłam jeszcze włosy i uczesałam je w niesfornego koka. Kiedy byłam już gotowa zegarek wskazywał godzinę 8 : 30. Miałam jeszcze pół godziny. Zalałam wrzątkiem herbatę i zrobiłam sobie kanapki. Gdy kończyłam konsumować posiłek rozległo się pukanie. Boże, czy ona nie umie używać dzwonka ? Wolnym krokiem ruszyłam do prostokąta.
- Nie widzisz dzwonka ? - zapytałam.
- Tak kochana Alicjo też się ciesze, ze cie widzę - powiedziała sarkastycznie Natalia -Jesteś gotowa ?
- Tak. Wejdź - zaprosiłam ją gestem do środka  Sprawdziłam jeszcze czy wszystko mam, po czym przewiesiłam torbę przez ramie i złapałam rączkę walizki. Ruszyłyśmy do drzwi. Przekręciłam dwukrotnie zamek i udałam się za Natalią do jej auta. Wrzuciłyśmy torby do bagażnika po czym usiadłyśmy na swoich miejscach. Natalia za kierownicą , a ja na miejscu pasażera. Rozwaliłyśmy na fula radio i zaczęłyśmy się drzeć. Akurat leciała piosenka Margaret ,,Thank you very much ". W końcu bez tchu oparłam się o siedzenie. Byłyśmy zdrowo walnięte. Ale lepiej żyć chwilą i być pojebanym niż cały czas mieć poker face. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


Obudziło mnie szturchanie Natalii.
- Wstawaj ! Dojechałyśmy ! - była podniecona jak małe dziecko. W sumie to się jej nie dziwiłam, bo ja też się cieszyłam. Leniwie się przeciągnęłam po czym wyszłam z samochodu rozprostować kości. Nasz domek był niesamowity! Taki cieplutki i  przytulny. Zabrałyśmy swoje bagaże i weszłyśmy do środka  Domek miał dwie sypialnie, salon, kuchnie, jadalnie i dwie łazienki. Jak dla mnie to ful wypas. Żyć nie umierać! Szkoda, ze to tylko trzy dni, ale lepsze to niż nic. Zabrałam się za rozpakowywanie. Jeszcze dzisiaj chciałam zwiedzić okolicę. Kiedy wszystkie moje ciuchy poukładane były już w szafkach poszłam do pokoju Natalii.Ona tez kończyła się rozpakowywać.
- Natkaa jak skończysz to idziemy pozwiedzać ? - zapytałam.
- Jasne - wykrzyknęła . Postanowiłam jej pomóc. Dwadzieścia minut później szłyśmy już uliczkami Zakopanego.Pozwiedzałyśmy, nakupowałyśmy pamiątek i wróciłyśmy. Zrobiłyśmy jajecznice na kolacje, po czym każda poszła się kąpać. Do łóżka położyłam się po jedenastej. Jutro mamy iść na narty.Przed snem pomyślałam o wynikach. Koniecznie muszę je odebrać. Czasami miałam dosyć tej choroby. Dlaczego musiało to spotkać akurat mnie? Ale później przypomniała mi się Ola- ona dopiero cierpi. Ma przed sobą całe życie, a już choroba ją wykańcza. Poczułam samotną łzę spływającą po moim policzku.Nieoczekiwanie zasnęłam.


- Wstawaj Alicja ! Słyszysz ! Idziemy na narty ! - poczułam jak po moich nogach coś skacze. Okazało się, ze to nie kto inny jak Natalia.
- Zejdź. Z. Moich. Nóg - wycedziłam. Z nią to są pobudki ! Wiedziałam, ze nie da mi już zasnąć więc zrezygnowana podniosłam się do pozycji siedzącej. Pewnie wyglądałam jak umarlak.
- Dzień dobry - wyszczerzyła się ubrana już Natalia. Jak ona to robi? Popatrzyłam na zegarek . 8:20. Zwyczajnie o tej porze to dla mnie jest noc. Westchnęłam.
- Byłby dobry, gdybyś mnie nie obudziła- powiedziałam z przekąsem.
- Oj tam oj tam - rzuciła uśmiechnięta Natalia. Udałam się do łazienki. Jak co dzień wykonałam poranną toaletę. Podeszłam do szafy. Skoro szłyśmy na narty ubrałam ciepły sweter i szary kombinezon. Włosy związałam  aby mi nie przeszkadzały. Natalia ubrała się podobnie. Po zjedzonym śniadaniu założyłyśmy kurtki, wzięłyśmy nasz sprzęt i udałyśmy się na stok


Zapomniałam tylko powiedzieć, że ... nigdy nie jeździłam na nartach. Kiedy tak stałam na tej górce to nagle strasznie się przestraszyłam. ,,Raz się żyje"  pomyślałam. To zaczynało być już moim motto życiowym. Nie myśląc zbyt wiele odepchnęłam się i ruszyłam. Musiało to wyglądać bardzo komicznie gdyż nie miałam w ogóle wprawy ani pojęcia jak się jeździ.Słyszałam czyjeś piski.,,Kto to się tak drze?" - pomyślałam. Nagle uświadomiłam sobie, ze to ja sama. Natalia krzyczała co chwilę moje imię. Kazała mi się zatrzymać, jednak nic z tego. Nie umiałam.
- Alicja ! Alicja hamuj!
- Nie wiem jak! - zaczęłam się śmiać. Tak było to bardzo śmieszne nie ma co.
-Rratunku! - krzyczała Natalia , ja z kolei krzyczałam:
- Z drogi! - śmiesznie to wyglądało. Nagle zobaczyłam jakiegoś mężczyznę.  Właściwie to chłopaka. Miał kręcone, brązowe włosy. Niespodziewanie złapał mnie. Przewróciliśmy się. Poczułam jego ręce na mojej talii. Jego zdyszany oddech łaskotał mnie w policzek. Chłopak zdjął okulary i popatrzył na mnie swoimi szmaragdowymi tęczówkami.
- Nic ci się nie stało ? - spytał. Pokiwałam przecząco głową
- Nie, dziękuję - chłopak uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki
- To dobrze.
- Alicja ! Alicja powiedz mi, ze wszystko dobrze - podbiegła do mnie Natalia i zaczęła mnie podnosić.
- Nati wszystko w porządku - popatrzyłam na mojego bohatera - jeszcze raz dziękuję
- Uważaj na siebie - rzucił , uśmiechnął się i poszedł. Patrzyłam jeszcze w ślad za nim po czym wrzuciłam Natalie w śnieg.
- Wracajmy do domu. Mam dosyć wrażeń jak na jeden dzień.
- Ja tez - odpowiedziałam jej.



Postanowiłyśmy, ze pójdziemy wieczorem do klubu się zabawić. Tak też zrobiłyśmy. Gdy nadszedł wieczór ubrałyśmy się ładnie, niezbyt wyzywająco i ruszyłyśmy. Na początku impreza dopiero się rozkręcała. W końcu alkohol zaczął robić swoje. Natalia poznała jakiegoś Liama i zaczęła z nim gadać. Wydawał się być w porządku  W końcu i ja się do nich dołączyłam. Liam powiedział, ze przyjechał tu jeszcze z kolegą, który gdzieś poszedł i powinien zaraz przyjść. Dowiedziałyśmy się, że są z Londynu ale postanowili się przeprowadzić do Polski i mieszkają niedaleko mnie i Natalii. Widać było, ze nowo poznany chłopak spodobał się mojej przyjaciółce. Nagle podszedł do nas ... chłopak, który pomógł mi na stoku !
- O Harry się znalazł - powiedział Liam. Nawet dobrze mówił po Polsku - Stary to jest Alicja - uśmiechnął się  Odpowiedziałam mu tym samym.
- Więc masz jakieś imię - stwierdziłam rozbawiona. On tylko mrugnął.
- To wy się znacie? Jest słynną polską siatkarką - ciągnął dalej Liam.
- Myślałem, ze narciarką - powiedział Harry na co zaśmialiśmy się razem.
- Liam mógłbyś dać mi klucze?
- Pewnie, proszę. Idź i się prześpij.
- Haha śmieszne. Cześć - powiedział.
- Cześć - odpowiedział mu Li. Patrzyłam w ślad za nim i stwierdziłam, ze tak, tak raz się żyje! Przeprosiłam Liama, który i tak się nie gniewał, gdyż był pochłonięty rozmową z Natalią i wybiegłam za Harrym.
- Harry! Harry poczekaj! - krzyknęłam. Odwrócił się.
- Tak?
- Bo ... Ty tak dobrze jeździsz i ... Chciałabym się zapytać czy .. - jąkałam się. A niech to! Głupia nieśmiałość. Harry widząc moje zakłopotanie uśmiechnął się.
- Bądź jutro na stoku o 12. - rzucił i odszedł. W myślach zrobiłam słynne FUCK YEAH i z uśmiechem na ustach poszłam po Natalię. Gdy wracałyśmy opowiedziała mi, ze jest jutro umówiona z Liamem na kawę. Ucieszył mnie ten fakt. Pasują do siebie. Może będzie coś z tego? Kiedy dotarłam do domu, szybko się wykąpałam  umyłam zęby i wskoczyłam do łóżka. kiedy już przysypiałam usłyszałam otwierane drzwi.
- Alicja śpisz? - zapytała cichutko Natalia. Uśmiechnęłam się.
- Nie. Co się stało?
- Mogę z tobą spać?
- Pewnie wskakuj - Natalia na paluszkach położyła się obok mnie. Widać było, ze cieszyła się  ze poznała Liama. Pogadałyśmy jeszcze trochę po czym poszłyśmy spać.