Dzisiejszy imagin jest napisany na podstawie gazety z programem. Czytałam o ,,Na dobre i na złe" i mnie natchnęło :D Jak by to powiedziała Beata : Inspirejszyn wszędzie haha <3 Mam nadzieję, że się spodoba :) Komentarz to szacunek dla mnie pamiętajcie. A jak tam ocenki ? Jest już jakaś jedyneczka ? Piszcie w komach ♥ Dedykacja jest dla Hipsterskie Ananaski
PS. Jakby co to nie znam się na medycynie xd. Mam nadzieję, ze nie popełniłam zbytnio błędów ;)
Zimny wiatr sprawił, że mocniej otuliłam się swoim szalem. Od szpitala dzieliły mnie sekundy. Zmierzałam do swojej pracy. Byłam lekarzem. Wykonywałam wiele różnych operacji. Ratowałam życia wielu osobom. Czemu akurat lekarz ? Cóż medycyna była od zawsze moją pasją. Już jako dziecko bawiłam się w szpital i każdego reanimowałam. Zostało mi to do tej pory. Zdałam wszystkie egzaminy i tak oto zaczynam karierę. Być może dla innych jest to coś wstrętnego, ale dla mnie widok człowieka od środka jest całkiem normalnym widokiem.Pchnęłam drzwi a wnet owionęło mnie przyjemne ciepło. Uśmiechnęłam się zadowolona. Ruszyłam głównym korytarzem mijając recepcję. Pani Brown pokiwała mi głową z uśmiechem. Odpowiedziałam jej tym samym. W końcu znalazłam się w pokoju lekarskim. Odwiesiłam płaszcz na wieszak po czym poszłam się w przebierać w mój roboczy strój. Niebieska marynarka i biała sukienka. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Na nogi wsunęłam baletki. Podeszłam do ogromnej tablicy, na której był rozpis wszystkich dzisiejszych grafików. Z pełnym skupieniem szukałam siebie. Nagle nie widziałam nic oprócz ciemności. Ktoś zasłonił mi widok na świat. I ja wiedziałam kto to jest.
- Niall wiem, ze to ty doktorku. - Horan parsknął śmiechem.
- Zgadłaś.
- Ja zawsze zgaduje - powiedziałam całując go w policzek na przywitanie. Niall Horan pełnił w naszym szpitalu rolę chirurga a także mojego najlepszego przyjaciela. Poznaliśmy się na studiach. Po skończonych naukach wybraliśmy ten sam szpital. I tak oto trzymamy się razem aż do dziś.
- Zdolniacha - mruknął podchodząc z kubkiem kawy do grafiku. Był bardzo przystojny i wyższy ode mnie. Z uwagą w swoich niebieskich oczach lustrował nazwiska wypisane na dzisiejszy dzień.
- U ciebie luz. Podobnie jak u mnie. Chyba, ze przywiozą mi jakiegoś nagłego pacjenta.
- A ja ci wtedy pomogę - zwrócił się do mnie z tym swoim czarującym uśmiechem. Uwielbiałam go.
- pomoc chirurga Horana zawsze mile widziana - zażartowałam. Chłopak przytulił mnie do siebie. Poczułam zapach jego perfum. Sraliśmy tak chwilę o czym wyszliśmy razem na korytarz. Nagle w szpitalu zapanował ruch. Funkcjonariusze wprowadzili cztery łóżka na których leżały cztery zmasakrowane osoby. Popatrzyłam na Nialla. Wypadek. Bardzo poważny wypadek. Podeszłam do kierowcy karetki.
- Hej David co się stało ?
- Wypadek samochodowy. Auto uderzyło w drzewo. Kierowca jest w makabrycznym stanie. Chyba trzeba go operować.
- Zajmę się tym. Niall pomożesz mi ?
- Jasne - usłyszałam blondyna, który zmaterializował się obok mnie. Po wstępnych badaniach potwierdziły się słowa Davida - chłopak był w krytycznym stanie. Miał liczne złamania. Podczas uderzenia doszło do uszkodzenia nerki. Musieliśmy szybko operować. Jako ze byłam jego lekarzem prowadzącym to ja musiałam wykonać operację. Niall mi asystował. pacjenta przewieziono na blok operacyjny a my poszliśmy się przygotować. Umyłam starannie ręce i nałożyłam specjalną maseczkę. Horan postąpił podobnie. Chwilę później przystąpiliśmy do trudnej operacji. Trwałą bardzo długo. Nerkę trzeba było wyciąć - nie nadawała się do niczego. Wszystko się przeciągało. Czułam krople potu na czole. W porównaniu do mnie Niall był bardzo opanowany. Nie wiem jak on to robił. Gdy nareszcie nerkę usunięto mogliśmy kończyć operację. Jednak wtedy wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał.
- Tracimy go ! - usłyszałam głos Jesy, lekarki która nadzorowała puls pacjenta. Usłyszałam pikanie maszyny z której nagle wydobył się długotrwały dźwięk.
- Cholera - powiedziałam przystępując do reanimowania. Uciskałam klatkę piersiową. Nie mogłam go stracić. Nie teraz. To był młody chłopak. Wyglądał na młodszego ode mnie. Przystojny, mimo blizn i posiniaczonej twarzy. Oczy miał zamknięte jakby spokojne. Przyspieszyłam z reanimowaniem. Niall przyłożył do ust chłopaka maskę tlenową. Z moich oczu popłynęły łzy.
- Nie możesz odejść słyszysz, wracaj do nas. - szeptałam jak mantrę. Jesy podała mi załadowane
defibrylatory. Przyłożyłam je do klatki piersiowej nastolatka. Jego ciało podskoczyło, poczułam dreszcze. Nigdy nie lubiłam używać tych słynnych ,,żelazek" . Wiedziałam jakie ślady później zostają. Nic się nie wydarzyło. Żadnej reakcji ze strony pacjenta. Przyłożyłam jeszcze raz - cisza. Rzuciłam je w cholerę i zaczęłam od nowa reanimację. Gdzieś w głębi duszy wierzyłam, ze przywrócę mu życie. Z transu wyrwał mnie głos Nialla
- [T.I] straciliśmy go ! Obrażenia były zbyt poważne. To nie byłą twoja wina. - oderwałam wzrok od twarzy martwego chłopaka i spojrzałam na Nialla. W jego oczach widziałam zrozumienie. Zdjęłam rękawiczki wrzucając je do kosza po czym opuściłam salę operacyjną. Szłam przez korytarz płacząc jak bóbr. Nie udało mi się go uratować - przyczyniłam się do zgaśnięcia jednego płomyka. Na pewno popełniłam gdzieś błąd, tylko gdzie ? Starałam się. Jestem do niczego, nie umiem nawet uratować człowieka. Wtedy po raz pierwszy zwątpiłam co do tego, czy dobry zawód wybrałam. To był mój pierwszy pacjent, który zmarł an moich oczach. Co ja teraz powiem jego przyjaciołom ? Tam jest jego dziewczyna. jak jej się wytłumaczę ? To oczywiste, ze całą winę zwali na mnie, nie umiałam uratować miłości jej życia. Dotarłam do pokoju lekarskiego. Nikogo nie było. Wstawiłam wodę na kawę i z westchnieniem usiadłam na kanapie. Z moich oczu znowu pociekły łzy. Płakałam w głos, miałam gdzieś to, ze ktoś może tu wejść. Byłam rozdarta. Przed operacją chłopak patrzył mi w oczy. Kryło się w nich nieme pytanie ,,Uratujesz mnie? ". Pokiwałam wtedy głową. A co zrobiłam ? Zabiłam go ! Złamałam obietnicę. Nie mogę być lekarzem.
- Jestem beznadziejna. To ja powinnam leżeć na jego miejscu - powiedziałam na głos. Wtedy poczułam silne ramiona oplatające moje ciało.
- Przestań tak mówić słyszysz ?! Jesteś idealna, wyjątkowa. - usłyszałam szept Nialla. - Dla niego nie było juz ratunku nie rozumiesz ? Doszło do krwiaka mózgu. - powiedział stanowczo. Spojrzałam w jego oczy.
- Ale ja mogłam go uratować nie sądzisz ?
- On wiedział, ze umrze. Rozmawiał ze mną przed operacją, czuł to.
- Nie prawda. Niall jestem beznadziejna, prawda ? Każdy tak myśli, nie powinnam żyć - zaczęłam się żalić. I wtedy właśnie Horan zrobił coś, czego w życiu bym się nie spodziewała. Pochylił się i wciąż trzymając mnie w ramionach złączył nasze usta w pocałunku. Na początku byłam bardzo zdziwiona, jednak w następnej sekundzie już go odwzajemniałam. Nasze języki toczyły wspaniałą bitwę, spragnione siebie. Nigdy nie traktowałam go inaczej niż przyjaciela. Myślałam, ze on też nie czuje do mnie nic. A może to tylko impuls? Kiedy oderwaliśmy się od siebie by nabrać tchu Niall spojrzał w moje oczy.
- Już dawno chciałem to zrobić. posłuchaj. kocham cię odkąd ... właściwie to odkąd zaczęliśmy studiować. Twoja zajebistość mnie przytłacza... tak wiem, ze to durny tekst ale chciałem zasłynąć. No nie ważne, kocham cię i już. - Jego wyznanie wstrząsnęło mną. Taki świetny chłopak jak Niall kocha właśnie mnie ? To chyba jakiś sen.
- Nie powiesz nic ? - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- ja ... ja ... Niall ja ... Ja cię kocham. Mocno - wyjąkałam. Wtedy blondyn wziął mnie w swoje ramiona i okręcił wokół własnej osi. Nasze śmiechy niosły się po korytarzu. Chłopak przysunął twarz do mojej tak, ze nasze czoła się stykały.
- Nie moge uwierzyć, ze mam taką niesamowitą dziewczynę - szepnął.
- A ja takiego idealnego chłopaka - odparłam. A na zapieczętowanie naszych słów złączylismy w usta w długim pocałunku.
,,Nigdy nie uwierzyłabym, ze ty też mnie kochasz. I wiesz co ? Dziękuje ci, za to że zmieniłeś moje życie.''