Hej ! Tu Liamkowa♥ A na początek : STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE LIAM NAM ! STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE LIAM NAM ! i tak dalej :D Cóż ... nasz Daddy ma już 20 lat ! Kiedy on urósł ? I jak się zmienił. Drogi Laimie, mój bohaterze życzę ci abyś nigdy już się nie poddał. Spełniłeś swoje marzenia, spełnij jeszcze jedno - przyjazd do Polski! My tu czekamy ! Happy Birthday ! W związku z urodzinami Liama mam dla was prezent - niespodziankę. Jest nim trzecia ostatnia część imagina z Liamem ! Mam nadzieję, ze się spodoba :D
Miejsce zamieszkania pani Mary okazało się ogromnym domem. Nie dziwię się, ze pielęgniarka czuła się samotnie. Zajęłam pokój jej córki. Był wielki z laptopem i szafą pełną ciuchów. Pani Mary orzekła, że śmiało mogę korzystać z tych wszystkich ubrań i kosmetyków, gdyż jej córka już ich nie zabierze. Przyjęłam to z ulgą. Muszę znaleźć pracę, aby odwdzięczyć się jej za to. Niedługo sama będę kupować sobie ciuchy. Niedługo miałam zacząć też odwyk. Trochę się bałam, ale wiem, ze mam ogromne wsparcie w pani Mary i w Liamie. Liam stał się stałym gościem. Przychodził codziennie. Zbliżyliśmy się do siebie. Było jak za dawnych starych lat. Cieszyłam się, że dałam nam szansę. Bez Payne'a daleko bym nie zaszła. On jest dla mnie podporą. Obiecałam Ally, ze będę ją odwiedzać. Dotrzymałam obietnicy. Widywałyśmy się codziennie. Bardzo zżyłam się z tą drobną dziewczynką. Cieszyłam się, ze Liam zechciał jej pomóc. Byłam właśnie w drodze do szpitala. Pani Mary miała dzisiaj wolne. Nagle zobaczyłam na wystawie sklepowej ślicznego misia. Stwierdziłam, ze Ally na pewno by się spodobał. Sprzedałam wszystkie swoje kolczyki, miałam wiec trochę pieniędzy. Nie zastanawiając się długo wstąpiłam do sklepu.
- Dzień Dobry w czym mogę pomóc ? - usłyszałam kasjerkę.
- Poproszę tego misia z wystawy ...
Szczęśliwa z pakunkiem w lewej ręce przekroczyłam progi szpitala. Jak zwykle skierowałam się pod numer 23.
- Puk - puk. - zapukałam cicho.
- [T.I] !
- Tak to ja - zaśmiałam się radośnie. - Mam coś dla ciebie skarbie.
- Co takiego ? - zaciekawiła się.
- Zobacz - podałam jej paczkę.
- Jaki słodki ! - jej radość była moją radością.
- Cieszę się, ze ci się podoba. - zaczęłyśmy rozmawiać. Ally nie wypuszczała prezentu z rąk. Będzie miała po mnie jakąś pamiątkę. Tak minęło nam pół dnia. Na rozmowie i zabawach. W końcu musiałam iść. Mała była niepocieszona.
- Będziesz jutro ?
- Jeśli znajdę czas. Muszę poszukać sobie pracy - wytłumaczyłam.
- Rozumiem. - Jaka ona była mądra !
- Pa skarbie. Trzymaj się ! - Ucałowałam ją w czółko.
- Kocham Cię - usłyszałam jej szept. Wyszłam z jej sali. Gdybym tylko wiedziała ... Do domu dotarłam bardzo szybko. Przywitałam się z panią Mary i udałam się w stronę mojego pokoju. Właściwie to był pokój jej córki. Ja tylko go zamieszkiwałam na czas nieokreślony. Otworzyłam drzwi i aż krzyknęłam. Na moim łóżku siedział ... Liam !
- Wiesz ... fanki piszczą na mój widok, ale że ty ? - mruknął kpiąco.
- To ta twoja zajebistość tak na mnie działa. - puściłam mu oczko podchodząc do niego. Liam przybliżył swoją twarz do mojej. Nie protestowałam. Złączyłam nasze usta w długim pocałunku. Payne pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego torsie. Ta chwila była magiczna. W końcu zabrakło nam tchu. Oderwałam się do miłości mojego życia z niechęcią. Ułożyłam się wygodniej i splotłam nasze ręce razem.
- A taka propo ... pani Mary wie, że jesteś ? - zapytałam go.
- Nie, wkradłem się przez okno - wywrócił oczami. Trzepnęłam go w ramię.
- Mówiłam poważnie !
- A ja poważnie odpowiadam.
- Jesteś niemożliwy - zaczęłam mrużyć oczy. Liam ucałował mnie w nos.
- A ty kochana.
- Awwww. - rozkoszowałam się tą chwilą.
- [T.I], Liam wychodzę ! Będę późno ! - usłyszałam głos pani Mary.
- Dobrze ! - odkrzyknęłam. Chwilę później słyszałam odgłos zamykanych drzwi.
- Wiesz... przyszedłem żeby ci coś powiedzieć - zaczął brunet. Zachęciłam gestem aby mówił dalej.
- Rozmawiałem z Simonem i zgodził się na koncert. Odbędzie się za tydzień. Jutro przyjadą chłopcy. Będziesz mogła ich poznać, oczywiście jeśli chcesz.
- Chcesz powiedzieć, że ....
- Zdobędziemy pieniądze na leczenie Ally - zakończył za mnie. Nie posiadałam się z radości.
- Dziękuję, Liam dziękuję. bez ciebie nie dałabym nic zrobić. Jak ja ci się odwdzięczę ? - pytałam niedowierzając. Uratujemy Ally !.
- Po prostu mnie pocałuj ... - słowa bruneta były słodkie. Spełniłam jego prośbę. Pocałunek był bardzo zachłanny. Między nami unosiła się mgiełka pożądania. Liam spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich nieme pytanie. Kiwnęłam głową na zgodę ściągając jego koszulkę. Liam nie pozostał mi dłuższy. Wiedziałam, ze dobrze robię zatrzymując swoja cnotę. Będę czysta, dla Liama . Poniosłam się chwili.
Obudziłam się rano. Liama już nie było. Byłam taka szczęśliwa. Zrobiliśmy to ! Wiedziałam, że Payne to ten jedyny. Ubrałam się szybko. Dostrzegłam na biurku karteczkę napisaną pismem Liama.
,, Mam nadzieję, ze księżniczka się wyspała. Musiałem iść bo chłopcy przyjeżdżają rano. Jak będziesz gotowa to zapraszam do siebie
Twój Liam xx "
Przycisnęłam liścik do serca i uśmiechnęłam się. Jaki on jest kochany. A ja byłam dla niego taka niemiła. Posmutniałam. No ale mu wybaczyłam. Chyba naprawiłam swoje błędy, prawda ? Kiedy już się ogarnęłam ruszyłam na dół aby coś zjeść. W kuchni spotkałam panią Mary, która szykowała się do pracy.
- Dzień dobry - przywitałam się z uśmiechem.
- Witaj słoneczko. Jak się spało ? O ile ktoś dał ci spać - uśmiechnęła się łobuzersko. Ona wie ! Jasna cholera ! Słyszała ... Na moje policzki wkradł się rumieniec.
- Ależ skarbie to przecież normalne. Jeśli ludzie się kochają to w końcu musi do tego dojść - pocieszała mnie.
- My się kochamy - zapewniłam ją.
- Wiem. I cieszę się z waszego szczęścia. Wychodzisz gdzieś dzisiaj ? - spytała.
- Właśnie. Czy mogłaby pani powiedzieć Ally, ze nie mogę dzisiaj przyjść ? Do Liama przyjeżdżają koledzy z zespołu. Chciałam się z nimi zapoznać i omówić szczegóły koncertu - wytłumaczyłam.
- Oczywiście. tylko nie mów do mnie ,,pani". To mnie postarza.
- Dobrze, będę mówić ,,ciociu" - uśmiechnęłam się.
- Może być. Niestety muszę już wychodzić do pracy.
- To ja pójdę z tobą ciociu. Idziemy w tym samym kierunku.
- Ja jestem za. Tylko weź swoje klucze.
- Juz wzięłam. - Moja ,,ciocia" zamknęła drzwi i razem ruszyłyśmy w stronę szpitala i domu Payne'a. Miło nam się rozmawiało. W końcu rozstałyśmy się na skrzyżowaniu i każda poszła w osobnym kierunku. Chwilę później stałam pod domem Liama Payne'a w Wolverhampton i dzwoniłam dzwonkiem. jak ja tu dawno nie byłam ! Ostatni raz ... przed jego pierwszym wyjazdem. Później kontakt się urwał. Ale teraz znowu jesteśmy razem. No i Liam mnie kocha. Zawsze mnie kochał.
Drzwi otworzył mi jakiś blondyn z naleśnikiem w ręku. To musiał być Niall. Ten co lubi tak jeść.
- Hej ... - nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo przerwał mi jego głos.
- Jezuu kolejna fanka - i zatrzasnął mi drzwi przed nosem ! Co jest kurwa ! Pierdolony nie będzie mną pomiatał. Wkurwiłam się. Słyszałam w domu jakieś krzyki typu ,, Horan idioto!" i ,,No sorry nie wiedziałem ". Ten pierwszy należał do mojego Liasia, drugi do Horana. Drzwi otworzyły się ponownie. Stał w nich Payne.
- Przepraszam cie za tego ciołka. Często nie kontaktuje.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się. Przypomniała mi się nasza dzisiejsza noc...
- Rozgość się - Liam cmoknął mnie w policzek. Ruszyłam znajomym holem w kierunek znajomego salonu. Tyle wspomnień... O w tym kącie Liam łaskotał mnie, bo namalowałam mu wąsy gdy spał. Z kolei w tym miejscu uczył mnie walca angielskiego na bal szkolny. Moją uwagę przykuła czwórka chłopaków siedzących w salonie. Wstali na mój widok.
- Yyy.. cześć - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- To jest [T.I]. A to moi kumple z zespołu. Od lewo : Harry, Zayn, Louis i Niall. - zapoznał mnie Liam. Chłopcy po kolei podchodzili i przytulali mnie. Gdy naszła kolej na Nialla, chłopak podszedł z rumieńcem na twarzy.
- Ja .. przepraszam. Myślałem, ze to kolejna fanka, która nie dałaby nam spokoju... - tłumaczył się. Przytuliłam go.
- Wybaczam. Jesteś taki słodki, gdy się denerwujesz - uśmiechnęłam się.
- Dzięki - odwzajemnił uśmiech.
- Okej to skoro się już zapoznaliście to może omówimy sprawy koncertu ? - zapytał Liam sadowiąc się na kanapie. Usiadłam na jego kolanach. Zaczęliśmy omawiać wszystkie szczegóły. Chłopcy dadzą koncert na rynku. Zagrają kilka piosenek z nowej płyty. Dalej zajmowaliśmy się poznawaniem siebie. Siedziałam u nich do późna. Spojrzałam na zegarek. 22.00
- Dobra ja już będę lecieć - podniosłam się.
- Piechotą ? Ty chyba żartujesz. Odwiozę cię. - powiedział Liam wstając. Kochany. Pożegnałam się z chłopakami całusem w policzek. Byłam zmęczona. Payne otworzył mi drzwi a ja wsiadłam na miejsce pasażera. Po chwili ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy. Nie była to niezręczna cisza tylko miła i kojąca. Po chwili przerwał ją Liam.
- I jak pierwsze spotkanie z chłopakami ? Chyba nie są tak straszni ? - zapytał unosząc brwi w rozbawieniu.
- Nie. Są cudowni. Masz szczęście mając takich kumpli - powiedziałam szczerze.
- I ciebie - zakończył cicho. Spojrzałam na niego z wdzięcznością w oczach. Przesłał mi buziaka w powietrzu. Podjechaliśmy pod dom cioci Mary i mój. Ciocia Mary.. dziwnie to brzmi. Pożegnałam się z Liamem i ruszyłam do środka. Cioteczka już spała. Wykąpałam się i sama zasnęłam.
Obudziłam się szczęśliwa. Dzisiaj zaczynam odwyk. Wstałam i ubrałam się w zwykłą bluzę z kapturem i rurki. Zeszłam na dół podśpiewując sobie. Cioteczka już nie spała. Dzisiaj miała wolne.
- Witaj ciociu - powiedziałam śpiewająco.
-O ktoś ma tu dobry humorek.
- Tak. Jestem taka szczęśliwa ! Zaczynam nowe życie. Dzisiaj idę na odwyk. Po raz pierwszy.
- Tak się cieszę. Będę przy tobie duchem.
- Dziękuję. Zajdę jeszcze do Ally. - powiedziałam konsumując kanapkę. Kiedy skończyłam pożegnałam się z ciocią i ruszyłam w stronę szpitala. Droga była krótka i już chwilę potem byłam w szpitalu. Ruszyłam pod salę 23. Kiedy zapukałam, nikt mnie nie wpuścił. Może śpi ? Cichutko weszłam. Jednak to co tam zastałam zdziwiło mnie i przeraziło. Łóżko Ally było p u s t e! Dosłownie. Żadnych zabawek, ubranek. Wyszłam znowu na korytarz. Spotkałam tam jedna z pielęgniarek.
- Dzień Dobry. gdzie jest Ally ? - zapytałam kobiety. Spojrzała na mnie smutno
- Przykro mi ... Ally zmarła dziś w nocy. Jej organizm był strasznie wyniszczony. Nie dała już rady...
- Pani żartuje prawda ? - spytałam wstrząśnięta. Tylko nie ona ! Przecież koncert... Miałam przyjść ... zawiodłam ją...
- Nawet się nie pożegnałyśmy ... - wyszeptałam.
- Chodź dam ci coś na uspokojenie - kobieta położyła dłoń na moim ramieniu. Szybko ją strzepnęłam. Nie bacząc na nic wybiegłam ze szpitala. Pierdole odwyk ! Moja mała Ally nie żyje! A ja do niej nawet nie przyszłam ! Umierała w samotności. Z moich oczu leciały łzy. biegłam ile sił w nogach. potrzebowałam Liama. Tu i teraz ! Dobiegłam na ostatnie skrzyżowanie. Jak ja mu powiem, ze ... koncertu nie będzie. Małą nie żyła ! Boże weź mnie ! Nie ją ! Nagle stanęłam jak wryta. Przed domem Liama ktoś był. Dwie osoby. Podeszłam bliżej i rozpoznałam je. Mój Liam, moje kochanie przytulało jakąś dziewczynę. Była to Sophie nasza koleżanka ze szkoły. I nagle pocałowali się ! Moje serce rozprysło się na kawałki. Tylko nie Liam ! Znowu mnie zranił ! Pierdolony palant ! Od początku udawał. I nagle mój cały ból zamienił się w złość. Podbiegłam do nich i wymierzyłam Payne'owi siarczysty policzek.
- Ty świnio ! Idioto ! A ja ci uwierzyłam ! Od początku mnie nie chciałeś ! Ukartowałeś to. - Złapał się za bolące miejsce. Dobrze mu tak !
- [T.I] ja ci wszystko wyjaśnię...
- Spierdalaj ! Ally nie żyje ! Juz nie musisz robić tego pierdolonego koncertu. Nie chcę cię znać ! - Biłam go po torsie.
- [T.I]! - złapał mnie za dłonie - Kocham cie ! Nie rozumiesz tego ?! To Sophie mnie pocałowała ! Jesteś ta jedyną.
- To koniec Payne. Juz nigdy mnie nie zobaczysz. Zegnaj. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Odwróciłam się na pięcie zostawiając go tam, gdzie stał. Słyszałam jego nawoływania, ale nie odwracałam się. To koniec. Wszyscy są tacy sami. Nie ma tu dla mnie miejsca. Czemu wszystko musiało się spieprzyć ? Czy ja nigdy nie będę szczęśliwa ?! Dom cioci był zamknięty. Dobrze, ze zabrałam klucze. Weszłam do środka. Nabazgrałam na kartce papieru krótkie wyjaśnienie mojego czynu i położyłam ją na stole w widocznym miejscu. Poszłam na górę. Wiedziałam, ze nie mogę tu zostać. Spakowałam kilka ciuchów w torbę. Kiedyś je odeślę z powrotem. Omiotłam jeszcze ostatni raz mieszkanie i smutnym wzrokiem zadzwoniłam na lotnisko.
- Halo ?
- Dzień dobry chciałabym zamówić najbliższy lot.
- Oczywiście. A gdzie ?
- Do Polski ....
:')
PS. Odwiesiłyśmy naszego bloga : http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/ :D