Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 lipca 2014

Niall Horan imagin

Dzień Dobry. 
Szczerze? Nie mam pojęcia dlaczego napisałam coś takiego. Co we mnie wstąpiło? ;o
Początkowo miało to być całkiem inne ;) Ale w sumie taka wersja też mi się podoba.
Obyście się po tym imaginie siłowni nie bali haha ;D
Zapraszam również http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/ Wstawiłam kolejny rozdział.

PS. Zostawiajcie swoje blogi w komentarzach, mam w tym tygodniu trochę czasu, więc chętnie poczytam i podzielę się opinią.


Dużo Chilloutu! Pozdrawiam Bella ♥


Pojechałem na siłownię w piątek wieczorem po pracy, tak jak w każdy piątek i skierowałem się do starego budynku. Po wejściu, przywitałem się z recepcjonistką i podałem jej moją kartę członkowską. Życzyłem jej miłego dnia udałem się schodami na drugie piętro.
Siłownia była pusta, miałem całe miejsce dla siebie. Usadowiłem się wygodnie i umieściłem swoje rzeczy w jednej z szafek, a następnie rozpocząłem rozgrzewkę. Po zrobieniu kilku okrążeń w okół toru, zacząłem moje rutynowe rozciąganie. W końcu ruszyłem na salę ze sprzętami do ćwiczenia, aby rozpocząć mój trening.
Kiedy usiadłem na pierwszej z maszyn i dostosowywałem siedzenie do moich potrzeb, zauważyłem piękną kobietę na jednym z sprzętów do ćwiczenia klatki piersiowej. Ciężko było mi zebrać się na odwagę, aby do niej zagadać. Ale zrobiłem to.

@niallhoran: "I don’t know what it’s like to land and not race through your door"
-Cześć. Nigdy nie widziałem cię tu wcześniej.
Zachowywała się jakby nie słyszała moich słów i nadal wykonywała ćwiczenia w skupieniu. Byłem trochę zniechęcony, ale nie odstraszony. Skończyłem zestaw ćwiczeń i przeniosłem się na inny sprzęt, który znajdował się o wiele bliżej dziewczyny. Jednak zauważyłem, że nawet nie spojrzała w moją stronę, kiedy się przenosiłem.
Usiadłem i zacząłem ćwiczyć, po raz kolejny, ledwo powstrzymując się od wpatrywania w nieznajomą. Spoglądałem co kilka sekund, aby sprawdzić jej doskonałą sylwetkę.
Ponownie przeniosłem się bliżej. Byłem teraz kilka maszyn od niej.
Zdecydowałem się spróbować jeszcze raz.
-Jak ty to robisz? Jestem Niall. Nie wierzę, że nie spotkałem cię wcześniej.
W pierwszej chwili nic nie powiedziała, ale po chwili pokręciła głową, jakby próbowała się wyrwać z transu. Po kilku sekundach, w końcu spojrzała w moim kierunku i zobaczyłem, że ma najbardziej przenikliwe oczy, jakie kiedykolwiek widziałem.
-Oh witam. Przychodzę tu tylko raz na jakiś czas. Powiedziałeś, że jak masz na imię? Niall?
-Tak- potwierdziłem.
- Jestem Sara-przedstawiła się.
-Miło cię poznać.
-Wzajemnie- powiedziała i wróciła do ćwiczenia.
Po prostu nie mogłem przestać się na nią patrzeć. To tak, jakby była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Miała najpiękniejszy kolor włosów. Bystry, mały nos i duże, czerwone usta, które wyróżniały się na jej jasnej karnacji.
Zrobiłem serię ćwiczeń i znów zagadałem.
-Tak, więc.. Jesteś nowa w mieście?-zapytałem.
Nawet nie drgnęła, tylko patrzyła prosto przed siebie.
-Naprawdę?- mruknąłem sam do siebie.
Ostatni raz spojrzałem na nią, starając się zapamiętać wszystkie szczegóły. Szybko zebrałem swoje rzeczy i kiedy wychodziłem rzuciłem do niej:
-Spokojnie, może jeszcze się zobaczymy kiedyś.
Ona, oczywiście, po raz kolejny nie odpowiedziała.
Szedłem ze swoją torbą po schodach. Pokręciłem głową, starając się o niej zapomnieć. Recepcjonistka nadal była przy wyjściu i ponownie wręczyłem jej kartę członkowską.
-Proszę bardzo- powiedziała oddając. Zanim wyszedłem, postanowiłem się jej o coś zapytać.
-Przepraszam, ale czy wiesz coś o tej dziewczynie, która przyszła niedługo po mnie? Ona jest bardzo śliczna, ale zachowywała się bardzo dziwnie.
-Hmm... Czy wszystko w porządku?
-Tak. Co masz na myśli?
-Nikt nie przyszedł po tobie. Jesteś jedyny, który przychodzi w piątkowe wieczory... Zawsze.
Moje oczy się rozszerzyły.
-Co? Naprawdę... Ale, ale... Rozmawiałem z nią. Powiedziała, że nazywa się Sara. Miała średniej długości blond włosy.
-Sara to moja ciocia. Kiedyś była właścicielką tego miejsca, kiedy otworzono to miejsce w 1988 roku. Miała blond włosy, ale ona zmarła dziesięć lat temu.
-Jeny- moja twarz się zaczerwieniła. Potarłem kark.
-Przepraszam...- wydusiłem.
-To było bardzo smutne. Popełniła samobójstwo. Odtrąciła naszą rodzinę od siebie. Pewnej nocy, pracowała tutaj, a ktoś przyszedł następnego ranka i stwierdził, że się powiesiła na skakance, na jednym ze sprzętów do ćwiczenia.
-Matko...- mruknąłem- Powiedz, że to nie było do ćwiczenia klatki piersiowej?
-Skąd wiesz?- zdziwiła się.
-Widziałem młodą dziewczynę, która na tym ćwiczyła i też miała na imię Sara. Widziałem ją i nawet rozmawiałem.
Patrzyła tępo przed siebie. Potem, powoli nasze oczy zwróciły się w kierunku schodów. Ruszyliśmy w tamtą stronę. Nie zdawałem sobie sprawy, aż dotarliśmy na szczyt, że trzymamy się za ręce. Staliśmy obok siebie i wpatrywaliśmy się w puste pomieszczenie siłowni. Nasze dłonie zacisnęły się mocniej i zaczęła płakać.
Powoli udaliśmy się w miejsce przyrządu do ćwiczenia klatki piersiowej, gdzie widziałem Sarę zaledwie kilka minut wcześniej. Podeszliśmy bliżej i zauważyliśmy, że siedzenie nie było całkowicie puste.
Ja i recepcjonistka stanęliśmy przed maszyną. Sięgnęła w dół, wolną ręką i chwyciła to, co znajdowało się na fotelu. Powiedziałem jej, aby była ostrożna. 
Przedmiotem, który był na fotelu to skakanka. Chwyciłem ją, swoją wolną ręką.
-Jeszcze ciepła...-powiedziałem.
-Ciocia?- wyszeptała przez łzy i upuściła skakankę, jakby paliła ją w rękę.
Wyciągnąłem rękę i otarłem kilka łez z jej policzków, a następnie przyciągnąłem do siebie i owinąłem wokół niej ramiona. Staliśmy tak przez klika minut i mógłbym przysiąc, że czułem jak temperatura spada. Można było niemal zobaczyć nasz oddech, kiedy jak małe kłęby białego powietrza wydostawały się z naszych ust. Przytuliłem ją jeszcze mocniej. 
Powoli nasz oddech się rozluźnił i udaliśmy się w stronę drzwi, wciąż trzymając się za ręce.
Staliśmy tam w progu, znowu, patrząc na sprzęt po drugiej stronie pokoju.
Recepcjonistka pociągnęła nosem.
-Do widzenia, ciociu.
Wyciągnąłem rękę i położyłem palec pod jej brodą, unosząc jej głowę. Pocałowałem ją przed wyłączeniem światła i zejściem na dół.

Sześć miesięcy później ja i recepcjonistka [Twoje.Imię] zostaliśmy małżeństwem. Do dziś dziękujemy cioci, że połączyła nas tamtej nocy.

 
"Bywa również tak, że nie chce się odejść, ale nie można zostać."
 

poniedziałek, 14 lipca 2014

One Direction imagin


Hejka :) 
No i kolejny tydzień za nami. Ten czas leci.
Dziś imagin o tym jak One Direction potrafi zmienić życie. A wasze życie zmienia sie wraz z muzyką? Jestem ciekawa jak to u was wygląda.


Dedykacja: Dla każdej osoby, która jest prześladowana w szkole. Nie poddajcie się. Jeszcze role się odwrócą!

Pozdrawiam Bella♥


Wiem, że nikt nie chce tego czytać, ale czuję potrzebę, aby napisać to i wyrzucić parę rzeczy z mojego serca. Wiem, że idealną pisarką nie jestem, ale po prostu chcę się podzielić moją historią.
To nie jest fikcja to naprawdę mi się stało.
Chcę tylko powiedzieć, że... To dla mnie trudne do napisania, ale to jest inna historia o tym, jak One Direction zmieniło czyjeś życie. Wiele osób twierdzi, że 1D zmieniło ich życie, że stali się lepszymi ludźmi itd. Ale oni naprawdę zmienili moje życie.
Jestem 17-letnią dziewczyną z Polski, z małej miejscowości. Mam na imię [Twoje.Imię].
Moi rodzice przenieśli się do Holandii po ślubie i po 10 latach urodziłam się ja.  Dobrze nam się wiodło w Holandii, ponieważ rodzice mieli dobrą prace, ale oczywiście... To nie trwało długo.

W każdym razie, moje życie wydawało się normalne na początku. Razem z rodzicami szczęśliwie żyliśmy. Ale wszystko się zmieniło gdy miałam 5 lat zaczęłam chodzić do szkoły, gdzie rozpoczęło się piekło. Byłam obcą dziewczyną, z którą nikt nie chciał się trzymać. Zostawałam sama za każdym razem, siedząc w kącie i obserwując inne dzieci, grające w zabawy i dobrze się bawiące. Kiedy siedzieliśmy gdzieś wszyscy razem, dwa siedzenia obok mnie zawsze były wolne, więc nauczyłam się siadać na rogach.Nigdy nie skarżyłam się nauczycielce, bo ona też dawała mi dziwne znaki i oburzony wygląd. Starałam się powiedzieć rodzicom o tym wszystkim, ale myślałam, że to po prostu wyolbrzymianie. Ale... Zaczęto wymyślać dla mnie coraz to nowe ksywki. Płakałam przez to. Natomiast nauczycielka zawsze krzyczała na mnie, że ciągle ryczę.
W tym samym roku, mój ojciec miał wypadek w pracy. Jest teraz w 85 % sparaliżowany. Jedyne co może robić, to rozmawiać. Więc musiałam dbać o niego, ponieważ moja mam dużo pracowała, a siostra była za młoda. Po kolejnych dwóch miesiącach moi rodzice postanowili wrócić do Polski. Byłam taka szczęśliwa! Wreszcie miałam szanse być normalną dziewczyną, nie będącą zagranicznym dziwakiem. Ruszyliśmy z powrotem, a ja emanowałam radością.

Poszłam do przedszkola w Polsce, gdzie na początku każdy chciał być moim przyjacielem, okazując zainteresowanie. Nie byłam do tego przyzwyczajona, dlatego jeśli zbyt długo było dobrze i inni byli w stosunku do mnie zbyt mili... Zaczynałam płakać.
Kiedy zauważyli moją słabość, zaczęli mówić do mnie nie miłe słowa. Zdarzało się, że czasem ktoś mnie uderzył. Okazało się, że było w Polsce jeszcze gorzej niż w Holandii. Dałam z siebie wszystko, aby zatrzymać agresję kierowaną w moją stronę. Niestety. Nie miałam sił...
Powiedziałam rodzicom, że nie chce chodzić do szkoły. Chciałam znów odejść. Ale gdzie?

Mijały lata, a ja wciąż byłam zastraszana. Szkoła podstawowa to piekło! Byłam jeszcze młoda, a już musiałam wytrzymać wyzwiska i uderzanie. Błagałam mamę o zmienię szkoły, ale ona myślała, że dramatyzuje jak rozpieszczone dziecko, więc przestałam. Szłam do szkoły płacząc, przychodziłam ze szkoły i jeszcze mocniej płakałam.
Pamiętam, jak kiedyś, w czwartej klasie na dworze było strasznie mroźno, gdy niektórzy chłopcy z mojej klasy złapali mnie w kącie i zaczęli celowa we mnie śnieżkami. Pchnęli mnie na ziemie grzebiąc moją twarz w śniegu i kazali go jeść. Nie mogłam oddychać. Musiałam zakryć swoją twarz dłońmi, aby usunąć z niej śnieg. Leżałam na ziemi i wyśmiewana przez całą klasę marzłam. Miałam hipotermie, a kila dni później zdiagnozowano zapalenie oskrzeli. Skończyłam szkołę podstawową, ledwie ją przeżywając. Moi rodzice wciąż mi nie wierzyli, że byłam prześladowana i byłam zmuszona iść dom szkoły. W tym czasie obiecałam sobie, że stanę się najlepszym uczniem w kasie. Wiedziałam, że nie mogę zrobić nic innego, więc dlaczego nie miałam śmiać się z ich twarzy, kiedy dorosnę i coś osiągnę?

 Nie wiele osób jest zastraszane, zwłaszcza dziewcząt. Jestem jedynym workiem treningowym w swojej szkole. Moja samoocena spadała niebezpiecznie. I tak już była poniżej zera.
Gimnazjum. Teraz, gdy patrzę wstecz, nie wiem jak sobie radziłam. Byłam silniejsza niż myślałam.
Miałam tendencję do słuchania mocnej muzyki. Punk, rock, emo... A później nawet screamo. Zaczęłam nosić czarno-białą odzież i ogólnie ciemne kolory. Obcięłam włosy w stylu emo z grzywką, aby ukryć twarz. Nie angażowałam się w kontakty z innymi ludźmi. Nigdy nie mówiłam, ani patrzyłam na nikogo.
http://static.tumblr.com/265a978ff11abe6367190ce2741eee44/spfgeum/BOrn601d2/tumblr_static_3xt68cwt9osgo8w4c0gcos0oo.gifMoje słuchawki i iPod stały się moimi najlepszymi przyjaciółmi. Słuchałam muzyki, kiedy się budziłam do czasu, aż szłam spać. Z wyjątkiem lekcji. Nadal trzymałam się obietnicy i uczyłam się najlepiej w klasie. Tak minęły trzy lata.
Nienawidziłam mojego życia! Miałam 15 lat i myśli samobójcze. Śmierć.
Tak wiele razy myślałam o cięciu się, można powiedzieć, że nie ograniczały się do niczego innego. Nie czułam bólu, tylko ulgę. Nie chciałam, by moi rodzice dowiedzieli się o tym. Dawali mi tą odrobinę miłości i nie wiem, czy patrzyli na mnie z innej perspektywy. Nadal tego nie wiem.
Czasami cięłam się, ale mówiłam, że to mały wypadek, kiedy kroiłam warzywa lub przypaliłam się prostownicą. Miałam złamane palce, rozcięte wargi, siniaki na twarzy i ciele, opuchnięte oczy, łyse miejsca na głowie, oparzenia od papierosów i zapalniczki na ramionach, a nawet na szyi. Wszędzie.
Stale przebywałam w swoim pokoju, kiedy byłam w domu, więc rodzice nie widzieli mojej nienawiści do świata. Uczyłam się, czytałam lub słuchałam muzyki. Nie miałam życia społecznego.
Zawsze nosiłam koszule z długimi rękawami, spodnie i dżinsy, które pokrywały moje siniaki. Nigdy nie ubrałam spódnicy, ani niczego co sięgało powyżej kostek. Nigdy, nie zrobiłam niczego, aby ktoś zauważył co się dzieje na moim ciele. Nigdy z nikim nie rozmawiałam, nawet gdy zostałam obrażona, nie podnosiłam ręki w klasie, siadałam na końcu sali.
Kiedy moja mama w końcu zrozumiała, że to nie jest normalne, że nie wychodzę z domu, aby przebywać ze znajomymi, postanowiła ze mną porozmawiać. Ile razy mówiłam jej, a ona nie chciała mi wierzyć? A teraz nagle była zainteresowana tym co się dzieje? Nie powiedziałam jej. Nie dlatego, że nie chciałam, ale dlatego, że nie mogłam.
Wysłała mnie do terapeuty, ale nie chciałam z nim rozmawiać.
Znów moją jedyną ucieczką była muzyka i rysowanie. Zaczęłam pisać nawet własne piosenki. Skupiałam się na rzeczach, które zdarzały mi się codziennie. Moje rysunki były ciemne, zwykle przedstawiały krzywdzonych ludzi, płacz, ból, krew, śmierć i inne podobne rzeczy.
Starałam się być bez skazy.... Ale moimi ambicjami było bycie doskonałym!

Wakacje po gimnazjum minęły szybko i liceum ruszyło... Modliłam się codziennie, żeby moje życie nie było takie jak dotychczas. Miałam nadzieję, że nie będą się nade mną znęcać, jak w szkole podstawowej i gimnazjum. Niestety nic się nie skończyła, ale... Nie było już tak źle. Było lepiej niż w poprzednich latach.
Potem przyszedł czas, kiedy właściwie zaczęłam się zmieniać.
Moja rodzina wybrała się na zimowy urlop do Austrii, ale prosiłam ich, aby pozwolili mi zostać w domu. Po godzinach błagania, kilku dniach proszenia... Pozwolili mi zostać. Nigdy nie byłam fanką jazdy na nartach. Tak naprawdę nigdy nie oglądałam telewizji, ale będąc sama w domu nie miałam nic innego do roboty. Oglądałam jakiś program telewizyjny, kiedy zobaczyłam ogłoszenie do Polskiego X Factor. To wpadło mi w oko, więc sprawdziłam wszystko w internecie. Polskie X Factor miało ruszyć pod koniec roku, a na ten czas był luty.
Poszukałam innych krajów, w których jest X Factor, aż w końcu postanowiłam sprawdzić Angielskie. Oglądałam pierwsze przesłuchania i zobaczyłam ten szczegół. Zayn!
Obserwowałam go. Ten chłopak przejął moje myśli. Widziałam to w jego oczach, że był nieco przestraszony i zaskoczony, ale jego głos był... Wyjątkowy. Naprawdę mi się spodobał, nawet jeśli nie był to mój rodzaj muzyki. Widziałam kawałek siebie w wyglądzie Zayna, ale on miał odwagę stanąć na tej scenie, a ja nie.
Chciałam zobaczyć jego występy w kolejnych tygodniach, będąc pewna, że przeszedł. Kiedy sędziowie przekazywali wiadomości, kto przeszedł, o dziwo nie mogłam go znaleźć. Później zobaczyłam, że został połączony z zespołem. One Direction! Wyszukałam przesłuchania pozostałych członków zespołu. Louis, Niall, Harry i Liam.
Podobało mi się ciepło, które dały mi ich głosy. Każdym dźwiękiem uzdrawiali moje rany, zarówno duszy, jak i ciała.http://static.tumblr.com/bbf7ab42f0d2f976f6b19b0cd8f47a3a/clytiog/J2jn0jjtm/tumblr_static_tumblr_n0dlgrgies1rw7wz1o1_500__1_.gif
Zayn. Kiedy śpiewał, jakby kierował to wszystko do mnie. I po raz pierwszy od dłuższego czasu, śmiałam się, kiedy Louis robił różne żarty.
Słuchałam "TORN" i czułam się powiązana a z słowami, choć w innym znaczeniu. Nigdy wcześniej nie słyszałam tej piosenki, ale słysząc ja z ich ust to brzmiało idealnie.
"Nothing's fine. I'm torn..."-  ten wers sprawił, że poczułam kłucie w sercu.
Dzień przed nawet bym nie pomyślała, że będę siedzieć i słuchać takich piosenek.
Jestem pewna, że nigdy nie śmiałam się tak długo w całych moich 15 lat istnienia.
Nawet nie zliczę ile razy śmiałam się oglądając wciąż ten sam pamiętnik wideo.
Oglądałam je w kółko. Przesłuchania, bootcamp, domy sędziów, koncerty, relacje wideo... Wszystko.
I rzeczywiście prawie zaczęłam zapominać, co się dzieje w moim życiu...Prawie.
Jeśli codzienne obelgi i zaczepki by nie byłyby przypomnieniem, może zaczęłabym zapominać. Ale nadal się uśmiechałam, a nawet zaczęłam śpiewać.
Stali się częścią mojego życia!
Za każdym razem, kiedy zostałam uderzona lub obraźliwie nazwana, za każdym razem, gdy byłam upokorzona na oczach wszystkich... Wracałam do domu i zamykając się w pokoju, oglądałam ich filmy. Dowcipy Louisa, śmiech Nialla, uśmiech Zayna, bystrość Liama, słodkość Harrego.
Za każdym razem, gdy płakałam, wchodziłam na youtube i parzyłam film, każdy wywiad w kółko. Uśmiechałam się i śmiałam przez łzy.
Nigdy nie czułam sympatii do żadnego chłopaka, bo po prostu nikt nie był tego wart. A może  to przez to, że ja nigdy nie spoglądałam na nich, więc nie mogłam ich ocenić w oparciu o ich buty. A teraz... Byłam kuszona przez pięciu, niesamowitych chłopaków.
Moim nowym celem w życiu było spotkać się z nimi i podziękowanie im za zmianę mojego życia.  Podziękować za pomoc w przejściu przez piekło słów i czynów. Sprawili, że poczułam się szczęśliwa.
Znów minęły wakacje. Byłam w drugiej klasie liceum, ale teraz było inaczej. Ja się zmieniłam! Zaczęłam nosić róźne ubrania, które były dosłownie pokryte kurzem w mojej szafie. Kolorowe ubrania. Nosiłam czerwone, fioletowe, zielone, niebieskie...
Nawet usunęłam grzywkę z twarzy i słuchałam prawdziwej muzyki, anie jakiś wrzeszczących ludzi.
We wrześniu, kiedy wyszło WMYB, dosłownie skakałam ze szczęścia. Jak każda inna Directioner, byłam zachwycona słuchając pierwszy singiel i przez każde 3:27 minut, czułam się piękna i kochana. A słuchałam tego w kółko.
Ludzie w szkole byli zaskoczeniu, gdy zobaczyli mnie odmienioną. Zatrzymali obelgi kierowane w moją stronę i zaczęli ze mną rozmawiać. I rzeczywiście się z nimi zaprzyjaźniłam. A co najważniejsze... Otworzyłam się dla mojej rodziny.A wszystko to za pomocą tych pięciu chłopaków.
Jeszcze ich nie spotkałam, ale mam nadzieje, ze pewnego dnia to się stanie, bo są powodem, dla którego się zmieniłam. Są powodem, dzięki któremu polubiłam samą siebie. Są powodem, dzięki któremu śmieje  się każdego dnia. Są powodem, dzięki któremu zatrzymałam ból.
Nie wiem, czy byłabym w stanie dalej prowadzić swoje życie.
Jestem pewna, że nie będę wracać już do tamtych chwil.
Są powodem, dla którego żyję.
Oni są moimi bohaterami.

http://38.media.tumblr.com/1df55141c2868bfe1d2ec9500673a755/tumblr_n16jrjWMco1snhltno1_500.gif

"Płyniemy w miłości, toniemy w samotności."

poniedziałek, 7 lipca 2014

Louis Tomlinson imagine

Wakacje już w pełni się rozpoczęły. Wypoczywajcie. ;)
Ja się opalam, a na następny dzień widać tylko lekkie zbrązowienie... Szału można dostać :)
Ale, czas libacji się skończył teraz czas się zabrać do roboty i troszkę dorobić w te wakacje i nie obciążać rodziców swoimi wydatkami. ;D
A wy jak spędzacie swoje wakacje? Odpoczywacie czy pracujecie? A może tak jak w imaginie jedziecie na jakiś obóz letni?

 
Dedykacja: Dla Crazy Muffin (anonima). Mam nadzieje, że ci się spodoba i spełniłam twoje oczekiwania chociaż w połowie ;)

Pozdrawiam kochani. Bella ♥

W powietrzu czuć było silny zapach sosny, a do moich uszów dochodziły radosne krzyki dzieci. Pamiętam, że kiedyś byłam jednym z tych małych dzieci biegających i podekscytowanych byciem na obozie letnim.
-[Twoje.Imię]!- usłyszałam swoje imię i odwróciłam głowę w kierunku głównego biura. Zauważyłam właścicielkę obozu, która machała do mnie. Podeszłam do kobiety w średnim wieku, która stała na ganku.
-Hej kochanie! Dobrze cię znów widzieć- uśmiechnęła się i otaczając mnie ramionami w uścisku.
-Też się cieszę, że cię widzę, Dani.
-Pamiętam, że kiedy byłaś trochę mniejsza chwytałaś swoją mamę za nogi, bo nie chciałaś zostać na obozie bez niej- zachichotała.
-Teraz jestem dorosła i gotowa zostać opiekunką jednej z grup- uśmiechnęłam się do niej.
-Ciociu Dani? Gdzie to postawić?-zapytał głęboki głos dochodzący zza mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopca w moim wieku, który przyniósł jakiś karton.
-Wejdź do środka i połóż to na biurku pielęgniarki, a ona zajmie się tym potem- machnęła w kierunku drzwi. Wszedł po schodkach do biura i pojawił się chwilę później, zatrzymując się obok Dani.
-[Twoje.Imię], to mój siostrzeniec Louis. Louis, to jest [Twoje.Imię].
Podał mi rękę i uśmiechnął się do mnie. Był całkiem ładny. Jego włosy były potargane od lekkiego wiatru, który wiał przez obóz. Jego chłopięcy uśmiech idealnie kontrastował się z oczami.
-Louis jest  harcerzem jednym z najważniejszych szczebli- Dani przechwalała go, przewieszając ramię wokół jej siostrzeńca.
-Ciociu...- jęknął, dziwnie przypominając małe dziecko.
-No, no... Jestem pod wrażeniem- powiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuję- zarumienił się, patrząc w ziemie.
-Louis, pokażesz jej domek, który jest dla niej przeznaczony?- zasugerowała Dani, szturchając go w kierunku schodów. Jej oczy nabrały figlarnego błysku.
-W porządku- oznajmił.
-Miło było Cię znów zobaczyć Dani!- krzyknęłam przez ramię, podążając za Louisem.
-Czy byłeś ty, gdy byłeś młodszy?- zapytał po kilku minutach, przerywając milczenie, które osiedliło się między nami.
-Tak, ty też prawda?- zwróciłam się do niego i zobaczyłam malujący się uśmiech na jego twarzy.
-Oczywiście- oznajmił.
-Prawda!- zawołałam, uderzając go żartobliwie ramieniem- Zawsze byłeś trochę kłopotliwy. Pamiętam, że jednego roku na obozie letnim, młody chłopak o brązowych włosach, latał po obozie w samych gaciach w wzór supermana.
-Tak, to ja- uśmiechnął się dumnie, jakby był zachwycony, że to powodował tyle kłopotów. Zaśmiałam się. Nagle zdałam sobie sprawę, że znaleźliśmy się przy domku dla żeńskich opiekunów.
-Dzięki za odprowadzenie.
-Nie ma problemu. Jeśli potrzebujesz czegoś, jestem w tamtym domku- wskazał na budynek, ktróry znajdował się jakieś dwadzieścia metrów od mojego.
-Do zobaczenia [Twoje.Imię].
-Pa- odpowiedziałam, patrząc jak zmierza do swojego pokoju.
Weszłam do swojego i zobaczyłam cztery łóżka piętrowe, co dawało osiem osób na domek.
-Cześć- powiedziała jedna z dziewczyn, wstając z łóżka. Jej długie blond włosy opadały łagodnie w dół.
-Jestem Ala.
-Ale?- uśmiech rósł na mojej twarzy. Pamiętałam Ale z długimi, blond włosami, która była moją najlepszą przyjaciółką.
-[Twoje.Imię]?- spojrzała na mnie i uścisnęła radośnie- Nie widziałam cię od wieków!
-Tęskniłam za tobą- uśmiechnęłam się, kładąc rękę na jej ramieniu- Mogę z tobą dzielić łózko?
-Taaak!- chichocze i prowadzi mnie do miejsca spania- Było chętnych kilka dziewczyn, ale twierdziły, że jednak wolą inne. Zajmuje górę!
-I dobrze. Po ostatnim obozie wole spać na dole  - patrzę nieśmiało.
-Kiedy się obudziłam i znalazłam cię  na podłodze jęczącą w bólu, bo spadłaś z góry? Tak, pamiętam- zaśmiała się.
Jęknęłam i ustawiłam swoją torbę na komodzie, obok mojego łóżka.
-Znasz już swoją grupę?- zapytała.
-Nie, chcesz iść ze mną?
-Pewnie- zgodziła się. Wyszłyśmy z domku i ruszyłyśmy w kierunku biura.
-Dobra dzieciaki! Chodźcie do ogniska!- krzyczę na dzieci z mojej grupy. Prowadzę ich do centrum obozu, gdzie znajduje się wielkie ognisko.
-Znajdźcie miejsca i upewnijcie się, czy dobrze usiedliście- oznajmiam, gdy zaczynają biec w stronę siedlisk ułożonych wokół ogniska. Zauważyłam puste miejsce obok Louisa i ruszyłam w jego stronę.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-Siema- odwzajemnił uśmiech- Jak minął pierwszy dzień na obozie?
-Dobrze, a dla ciebie?
-Świetnie, moja grupa jest dość niesamowita- przechwalał się.
-Cóż, moja jest jeszcze lepsza- mówię z zadowoleniem, kiedy marszczy brwi w zaprzeczeniu.
-Tylko tam mówisz- mówi, odwracając głowę do ogniska. Zapadło milczenie, kiedy czekaliśmy, aż Dani zacznie opowiadać historie o duchach. Tradycja obozu.
-To była ciemna noc, bez gwiazd, bez księżyca...- zaczęła pochylona do przodu i dodając efektu grozy do głosu. Zadrżałam lekko, fala zimnego powietrza napłynęła wraz z wiatrem, odbierając mi ciepło ognia.
-Nie martw się, będę cię bronił od wszystkich duchów...- wyszeptał Louis, chichocząc i głaszcząc dłonią moje plecy.
-Cicho... Nie boje się. Słyszałam już tę historię- oznajmiłam.
-Jak tam chcesz..- wydusił, patrząc wątpliwie na mnie, nie wierząc w moje usprawiedliwianie się.
Wpatrzyłam się w Dani i słuchałam opowieści.
-Wspięła się na ganek, drewno zaskrzypiało pod jej stopami. Zanim położyła rękę na klamkę, drzwi otworzyły się zupełnie same!- dzieci wokół nas dyszały i przytulały się do siebie, aby odeprzeć strach.

Kiedy wreszcie historia się skończyła, dzieciom kazano iść do łóżka. Po kilku chwilach przy ognisku nie było już żadnego dziecka. Dani i inny opiekun bezpiecznie ugasili ognisko.
-Louis, [Twoje.Imię]!
Odwróciliśmy się na dźwięk naszych imion.
-Czy moglibyście sprawdzić, czy wszystkie dzieci są w swoich domkach?
-Pewnie- Louis uśmiechnął się, patrząc jak Dani zmierza do swojego biura.
-Chodź- chwycił mnie za rękę i zmierzaliśmy w kierunku domków chłopców.
-Co sprawiło, że stałaś się opiekunem na tym obozie?- zapytał cicho, a nasze dłonie nadal były splecione.
-Czuje się tu wyjątkowo za każdym razem. Nie mogłam się doczekać, aż znów stanę się częścią tego miejsca- wyjaśniłam.  W milczeniu Louis sprawdził pierwszy domek. Wracając kiwnął głową, na znak, że wszyscy są w środku.  Kontynuowaliśmy sprawdzanie domków, kiwając głową za każdym razem do siebie, kiedy wszystkie dzieci się zgadzały.
-Hej- Louis zagadał kiedy zatrzymaliśmy się przed domkiem dla opiekunów- Może spotkamy się przy jeziorze o północy?
-Dlaczego?- zapytałam,patrząc na niego w półmroku nocy.
-Spotkajmy się- szepnął całując mnie w policzek i w pośpiechu  ruszył do swojego domku. Pokręciłam głową, aby usunąć swoje myśli z głowy i udałam się do pokoju, mając nadzieję, że zdążę się trochę przespać, zanim spotkam się z Louisem.
Wyjątkowo, nie mogłam zasnąć. Mój umysł nie mógł się powstrzymać od myślenia o Louisie i pocałunku złożonym na moim policzku, zanim uciekł do siebie. Czy to po prostu przyjazny gest? Czy miał na myśli coś więcej?
Prychnęłam i obróciłam się na drugi bok w moim łóżku widząc, że mam jeszcze 10 minut  do spotkania z Louisem nad jeziorem.
Gdy zegar wybił 23:55, wygramoliłam się z łózka najciszej jak mogłam i zakładając bluzę ruszyłam do wyjścia. Szłam powoli w stronę jeziora. Po drodze spotkałam kilku opiekunów, którzy popalali papierosy pomiędzy drzewami. Pokręciłam głową i szłam bezpośrednio w stronę jeziora, starając się iść bardzo cicho.
Po dotarciu na miejsce, rozejrzałam się szukając brązowych włosów należących do Louisa. Księżyc dawał wystarczającą ilość światła, aby zobaczyć okolicę. Noc wyglądała pięknie z niebiesko-czarnym niebem, jeziorem, refleksyjną plażą i zarysem okolicznych drzew.
Nagle  pojawiła się ciemność, wraz z umieszczonymi dłońmi na moich oczach.
-Zgadnij kto to- chłopięcy głos szepnął mi do ucha. Zadrżałam, gdy poczułam  jego oddech na swojej szyi. Odwróciłam się i dostrzegłam Louisa.
-Cześć- mruknęłam- Więc, po coś mnie tu przyprowadziłeś? Tak?-
-Taa- wyjąkał, patrząc na swoje brudne trampki. Włosy, prawie całkowicie, zasłoniły jego twarz.
-Dawaj- zachichotałam, trącąc go- Powiedz mi.
-No cóż, myślę, że jesteś naprawdę urocz- powiedział szybko. Poświęciłam chwilę na przeanalizowanie tego, co powiedział.
-Zaciągnąłeś mnie tu o północy, aby powiedzieć mi, że jestem urocza?- pytam, nie mogąc powstrzymać śmiechu. On był najsłodszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek miałam okazję poznać.
-Cóż, teraz można powiedzieć, że to brzmi głupio- wyjąkał,pozwalając rękom zsunąć z moich ramion-Przykro mi, że to głupie. Przeprasza. Dobranoc.
Odwrócił się, aby odejść, ale zdążyłam złapać go za rękę.
-To najbardziej najsłodsza rzecz, jaką ktoś mi powiedział, Louis. Dziękuję- przytuliłam się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Po chwili otulił swoje ramiona wokół mnie.
-Proszę bardzo- mruknął. Podniosłam głowę, a jego wargi zbliżyły się do moich.
-Naprawdę cię lubię- szepnął.
-Ja cię też- odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.



"A wtedy? Przytuliłam się do Jego ogromnej bluzy, poczułam ten cholerny zapach perfum, które tak uwielbiałam i wiedziałam, że on jest cały mój, że należy do mnie, choć jak ujął to Pezet: to nie kwestia posiadania."