Dzień Dobry.
Szczerze? Nie mam pojęcia dlaczego napisałam coś takiego. Co we mnie wstąpiło? ;o
Początkowo miało to być całkiem inne ;) Ale w sumie taka wersja też mi się podoba.
Początkowo miało to być całkiem inne ;) Ale w sumie taka wersja też mi się podoba.
Obyście się po tym imaginie siłowni nie bali haha ;D
Zapraszam również http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/ Wstawiłam kolejny rozdział.
PS. Zostawiajcie swoje blogi w komentarzach, mam w tym tygodniu trochę czasu, więc chętnie poczytam i podzielę się opinią.
Dużo Chilloutu! Pozdrawiam Bella ♥
Pojechałem na siłownię w piątek wieczorem po pracy, tak jak w każdy piątek i skierowałem się do starego budynku. Po wejściu, przywitałem się z recepcjonistką i podałem jej moją kartę członkowską. Życzyłem jej miłego dnia udałem się schodami na drugie piętro.
Siłownia była pusta, miałem całe miejsce dla siebie. Usadowiłem się wygodnie i umieściłem swoje rzeczy w jednej z szafek, a następnie rozpocząłem rozgrzewkę. Po zrobieniu kilku okrążeń w okół toru, zacząłem moje rutynowe rozciąganie. W końcu ruszyłem na salę ze sprzętami do ćwiczenia, aby rozpocząć mój trening.
Kiedy usiadłem na pierwszej z maszyn i dostosowywałem siedzenie do moich potrzeb, zauważyłem piękną kobietę na jednym z sprzętów do ćwiczenia klatki piersiowej. Ciężko było mi zebrać się na odwagę, aby do niej zagadać. Ale zrobiłem to.
-Cześć. Nigdy nie widziałem cię tu wcześniej.
Zachowywała się jakby nie słyszała moich słów i nadal wykonywała ćwiczenia w skupieniu. Byłem trochę zniechęcony, ale nie odstraszony. Skończyłem zestaw ćwiczeń i przeniosłem się na inny sprzęt, który znajdował się o wiele bliżej dziewczyny. Jednak zauważyłem, że nawet nie spojrzała w moją stronę, kiedy się przenosiłem.
Usiadłem i zacząłem ćwiczyć, po raz kolejny, ledwo powstrzymując się od wpatrywania w nieznajomą. Spoglądałem co kilka sekund, aby sprawdzić jej doskonałą sylwetkę.
Ponownie przeniosłem się bliżej. Byłem teraz kilka maszyn od niej.
Zdecydowałem się spróbować jeszcze raz.
-Jak ty to robisz? Jestem Niall. Nie wierzę, że nie spotkałem cię wcześniej.
W pierwszej chwili nic nie powiedziała, ale po chwili pokręciła głową, jakby próbowała się wyrwać z transu. Po kilku sekundach, w końcu spojrzała w moim kierunku i zobaczyłem, że ma najbardziej przenikliwe oczy, jakie kiedykolwiek widziałem.
-Oh witam. Przychodzę tu tylko raz na jakiś czas. Powiedziałeś, że jak masz na imię? Niall?
-Tak- potwierdziłem.
- Jestem Sara-przedstawiła się.
-Miło cię poznać.
-Wzajemnie- powiedziała i wróciła do ćwiczenia.
Po prostu nie mogłem przestać się na nią patrzeć. To tak, jakby była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Miała najpiękniejszy kolor włosów. Bystry, mały nos i duże, czerwone usta, które wyróżniały się na jej jasnej karnacji.
Zrobiłem serię ćwiczeń i znów zagadałem.
-Tak, więc.. Jesteś nowa w mieście?-zapytałem.
Nawet nie drgnęła, tylko patrzyła prosto przed siebie.
-Naprawdę?- mruknąłem sam do siebie.
Ostatni raz spojrzałem na nią, starając się zapamiętać wszystkie szczegóły. Szybko zebrałem swoje rzeczy i kiedy wychodziłem rzuciłem do niej:
-Spokojnie, może jeszcze się zobaczymy kiedyś.
Ona, oczywiście, po raz kolejny nie odpowiedziała.
Szedłem ze swoją torbą po schodach. Pokręciłem głową, starając się o niej zapomnieć. Recepcjonistka nadal była przy wyjściu i ponownie wręczyłem jej kartę członkowską.
-Proszę bardzo- powiedziała oddając. Zanim wyszedłem, postanowiłem się jej o coś zapytać.
-Przepraszam, ale czy wiesz coś o tej dziewczynie, która przyszła niedługo po mnie? Ona jest bardzo śliczna, ale zachowywała się bardzo dziwnie.
-Hmm... Czy wszystko w porządku?
-Tak. Co masz na myśli?
-Nikt nie przyszedł po tobie. Jesteś jedyny, który przychodzi w piątkowe wieczory... Zawsze.
Moje oczy się rozszerzyły.
-Co? Naprawdę... Ale, ale... Rozmawiałem z nią. Powiedziała, że nazywa się Sara. Miała średniej długości blond włosy.
-Sara to moja ciocia. Kiedyś była właścicielką tego miejsca, kiedy otworzono to miejsce w 1988 roku. Miała blond włosy, ale ona zmarła dziesięć lat temu.
-Jeny- moja twarz się zaczerwieniła. Potarłem kark.
-Przepraszam...- wydusiłem.
-To było bardzo smutne. Popełniła samobójstwo. Odtrąciła naszą rodzinę od siebie. Pewnej nocy, pracowała tutaj, a ktoś przyszedł następnego ranka i stwierdził, że się powiesiła na skakance, na jednym ze sprzętów do ćwiczenia.
-Matko...- mruknąłem- Powiedz, że to nie było do ćwiczenia klatki piersiowej?
-Skąd wiesz?- zdziwiła się.
-Widziałem młodą dziewczynę, która na tym ćwiczyła i też miała na imię Sara. Widziałem ją i nawet rozmawiałem.
Patrzyła tępo przed siebie. Potem, powoli nasze oczy zwróciły się w kierunku schodów. Ruszyliśmy w tamtą stronę. Nie zdawałem sobie sprawy, aż dotarliśmy na szczyt, że trzymamy się za ręce. Staliśmy obok siebie i wpatrywaliśmy się w puste pomieszczenie siłowni. Nasze dłonie zacisnęły się mocniej i zaczęła płakać.
Powoli udaliśmy się w miejsce przyrządu do ćwiczenia klatki piersiowej, gdzie widziałem Sarę zaledwie kilka minut wcześniej. Podeszliśmy bliżej i zauważyliśmy, że siedzenie nie było całkowicie puste.
Ja i recepcjonistka stanęliśmy przed maszyną. Sięgnęła w dół, wolną ręką i chwyciła to, co znajdowało się na fotelu. Powiedziałem jej, aby była ostrożna.
Przedmiotem, który był na fotelu to skakanka. Chwyciłem ją, swoją wolną ręką.
-Jeszcze ciepła...-powiedziałem.
-Ciocia?- wyszeptała przez łzy i upuściła skakankę, jakby paliła ją w rękę.
Wyciągnąłem rękę i otarłem kilka łez z jej policzków, a następnie przyciągnąłem do siebie i owinąłem wokół niej ramiona. Staliśmy tak przez klika minut i mógłbym przysiąc, że czułem jak temperatura spada. Można było niemal zobaczyć nasz oddech, kiedy jak małe kłęby białego powietrza wydostawały się z naszych ust. Przytuliłem ją jeszcze mocniej.
Powoli nasz oddech się rozluźnił i udaliśmy się w stronę drzwi, wciąż trzymając się za ręce.
Staliśmy tam w progu, znowu, patrząc na sprzęt po drugiej stronie pokoju.
Recepcjonistka pociągnęła nosem.
-Do widzenia, ciociu.
Wyciągnąłem rękę i położyłem palec pod jej brodą, unosząc jej głowę. Pocałowałem ją przed wyłączeniem światła i zejściem na dół.
Sześć miesięcy później ja i recepcjonistka [Twoje.Imię] zostaliśmy małżeństwem. Do dziś dziękujemy cioci, że połączyła nas tamtej nocy.
"Bywa również tak, że nie chce się odejść, ale nie można zostać."