Kolejny imagin przybywa do Was :] Tym razem o Harrym :P Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
PS. Możecie mieć wrażenie, że imagin gdzieś czytaliście bo widniał też na innej stronce. Ale spokojnie to ten sam autor, czyli ja :D
Dedykacja: Dla tych którzy zaznali nieszczęśliwej miłości.
Zimny deszcz wystukiwał melodię o szybę a powiew lekkiego wiatru kołysał koronami drzew na wszystkie strony świata. Krajobraz za oknem był nieprzyjazny, zimny i mokry. Siedząc
owinięta wytartym kocem na marmurowym parapecie myślałam o panującej
szarej, nudnej rzeczywistości. Kolejny łyk gorącego kakao zwilżył moje
spierzchłe usta i pozwolił poczuć lekkie ciepło w środku, które
spowodował gęsią skórkę na moim ciele. Owinąwszy się kocem po sam czubek
nosa oparłam głowę o szybę i wypuściłam ciepłe powietrze powodując parę
na szkle. Mimowolna łza spłynęła po bladym policzku a za nią następna tworząc czarną od tuszu smugę. Kolejny raz z żalem w sercu spojrzałam na list leżący na łóżku, który był już dość zgnieciony i sfatygowany. Nagle kolejna fala łez zmoczyła moje poliki. W oddali było słychać stłumiony głos radia, który umilał mi moje cierpienie. Lecz
nawet głupkowate żarty płynące z ust prowadzącego nie doprowadziły
mnie, chociaż do nawet lekkiego uniesienia kącików ust. Po pewnym czasie
mój wzrok utkną w martwym punkcie a umysł oddał się nostalgii i
powrócił do wspomnień, które sprawiały największy ból.
-Mamo!
Pośpiesz się! Zaraz spóźnimy się na samolot!- cała podekscytowana
czekałam na mamę, która oczywiście jak zawsze się nie śpieszy. Tupot
moich stóp rozchodził się po całym salonie. Co raz mój wzrok wędrował na
zegarek, co powodowało jeszcze gorsze zdenerwowanie u mnie. Zmęczona
przebyciem ponad kilometra, który przemierzyłam chodząc w tą i z
powrotem spoczęłam wygodnie na walizkach ustawionych pod drzwiami.
-Mamo!
Masz zamiar kiedykolwiek wyjść z tej łazienki?- gdy wykrzyczałam
ostatnie słowo usłyszałam charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi. Na horyzoncie pokazała się wyczekiwana od 20 minut kobieta, która musiała mnie zawieść na lotnisko. Bez zawahania stanęłam na równe nogi i chwyciwszy jedną z walizek poniosłam ją do auta. Po
zapakowaniu sporej liczby bagażu wsiadłam do samochodu i byłam gotowa
na podróż mojego życia a mianowicie miałam spędzić całe wakacje w
Londynie u mojej siostry. Wyjazd planowałam już od pół roku, aby
wszystko było zapięte na ostatni guzik. Odliczanie miesięcy, tygodni
oraz dni powodowały u mnie falę szczęścia. Przekręcony kluczyk w
stacyjce, wciśnięcie gazu, zmiana biegu, uśmiech na ustach i moja podróż
się zaczęła. Drogę na lotnisko umilała mi muzyka lecąca z
telefonu oraz krajobraz mijany z szybką prędkością. Nie wiedząc, kiedy
auto zaparkowało pod wielkim strzelistym budynkiem z napisem ”Lotnisko”.
Wyskoczyłam jak poparzona kierując się do bagażnika w celu wyciągnięcia
bagaży. Z lekkim trudem i pomocą mamy doczłapałam się na halę główną
gdzie od razu zobaczyłam wielką tablicę przylotów i odlotów samolotów. Dokładnie
lustrowałam elektroniczną plansze szukając jednej nazwy i godziny.
Nagle wszystkie literki wraz z cyferkami zaczęły się zmieniać w
niesamowicie szybkim tempie. Londyn--->14:, 25 Gdy moje oczy ujrzały ten napis uśmiech sam nasuną mi się na usta. Odwróciłam się do mamy, aby się z nią pożegnać i udać się na odprawę, a następnie wsiąść w samolot.
-Musisz
wyjeżdżać?- zapytała smutna rodzicielka ocierając pojedynczą łzę
spływającą po jej rumianym policzku. Bez zastanowienia wtuliłam się w
jej ramiona, aby pokazać dla niej, że dla mnie też to nie jest łatwe.
-Te dwa miesiące zlecą za nim się obejrzysz- odparłam odrywając się od niej. Posłałam lekki uśmiech i ruszyłam przed siebie.
-Uważaj
na siebie! Ubieraj się ciepło. I pamiętaj, że cię kocham!- w oddali
można było usłyszeć załamujący się głos drobnej kobiety, która machała
mi na pożegnanie. Podchodząc do metalowej bramki poczułam
jednak tęsknotę za mamą. Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo. W
sercu poczułam lekki żal, że nie mogę mieć dwóch osób przy sobie na raz
siostry i matki.
-Poproszę o położenie walizki
na taśmę- nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny.
Postawny facet, który obsługiwał dość sporą maszynę, która była dla mnie nie do pojęcia zmierzył mnie wzrokiem i stanowczo odchrząkną czekając aż wykonam jego polecenie. Z dość dużymi oporami usadowiłam wielką skórzaną torbę na taśmę a sama przeszłam przez miliony bramek gdzie zostałam doszczętnie sprawdzona. Po dość niemiłych czynnościach w końcu zasiadłam w wygodnym fotelu, który był usadowiony przy oknie i oddając się widokom, które mogłam podziwiać za szybki.
Lecą w chmurach czułam się jak ptak, który uczył się pierwszy raz latać. Cudowne uczcie przerwał komputerowy głos, który kazał zapiąć pasy z powodu lądowania. Niechętnie uczyniłam wydane polecenia i czekałam, aż maszyna wyląduje. Nasadziłam okulary słoneczne na nos i ostrożnie zeszłam z niewielkich schodków, które prowadziły na rozgrzany beton. Kierując się do oszklonego budynku miałam lekkie obawy przed tym, że Emil zapomniała o moim przyjeździe. Wziąwszy cały mój podręczny bagaż ruszyłam na ławki, które były usytuowane naprzeciw strzelistej fontanny. W połowie drogi zaskoczyła mnie drobna brunetka uśmiechnięta od ucha o ucha. Bez zastanowienia przytuliłam ją z całych sił nie mając ochoty wypuszczać z rąk.
Postawny facet, który obsługiwał dość sporą maszynę, która była dla mnie nie do pojęcia zmierzył mnie wzrokiem i stanowczo odchrząkną czekając aż wykonam jego polecenie. Z dość dużymi oporami usadowiłam wielką skórzaną torbę na taśmę a sama przeszłam przez miliony bramek gdzie zostałam doszczętnie sprawdzona. Po dość niemiłych czynnościach w końcu zasiadłam w wygodnym fotelu, który był usadowiony przy oknie i oddając się widokom, które mogłam podziwiać za szybki.
Lecą w chmurach czułam się jak ptak, który uczył się pierwszy raz latać. Cudowne uczcie przerwał komputerowy głos, który kazał zapiąć pasy z powodu lądowania. Niechętnie uczyniłam wydane polecenia i czekałam, aż maszyna wyląduje. Nasadziłam okulary słoneczne na nos i ostrożnie zeszłam z niewielkich schodków, które prowadziły na rozgrzany beton. Kierując się do oszklonego budynku miałam lekkie obawy przed tym, że Emil zapomniała o moim przyjeździe. Wziąwszy cały mój podręczny bagaż ruszyłam na ławki, które były usytuowane naprzeciw strzelistej fontanny. W połowie drogi zaskoczyła mnie drobna brunetka uśmiechnięta od ucha o ucha. Bez zastanowienia przytuliłam ją z całych sił nie mając ochoty wypuszczać z rąk.
-Em…[T.I] nie chce nic mówić, ale mnie dusisz- odparła z lekkim trudem a ja od razu się od niej odkleiłam
-Przepraszam się, ale tak się za tobą stęskniłam- kolejny uśmiech powędrował w jej kierunku.
-Choć podróż była męcząca musisz pewnie odpocząć- stwierdziła i chwyciwszy jeden z moich pakunków ruszyła przed siebie. Zachwycona całą manufakturą Londynu nie mogłam przestać się zachwycać. Mijające
uliczki, domu, sklepy, parki miały w sobie pewną magię, która skradła
mi serce. Z żalem zaparkowaliśmy pod domem Em. Moim oczom ukazał się
niewielki domek, do którego prowadziła brukowana alejka przyozdobiona
kwiatami i małymi latarniami. Rolę płotu spełniał precyzyjnie przycięty
żywopłot a trawnik był urozmaicony niewielkimi kwiatkami oraz drzewami,
które dawały cień.
-Piękny dom- szepnęłam pod
nosem, ale na tyle głośno, aby mogła to usłyszeć brunetka. Dziewczyna
nic nie odpowiedziawszy zaprowadziła mnie do mojego tymczasowego pokoju,
który był umeblowany tak jak lubię. Duże łóżko zaścielone fioletową
narzutą wraz z kolorowymi poduszkami oraz kilka regałów na ubrania i
kosmetyki. Całe pomieszczenia rozświetlało duże okno. Bezwarunkowo moje
ciało opadło na perfekcyjnie posłane łóżko a usta wypuściły powietrze.
To moja bajka pomyślałam i byłam gotowa na najpiękniejszą przygodę w
moim życiu.
Zwarta
i gotowa stanęłam w progu salonu opierając się o framugę drzwi.
Delikatnie włożyłam ręce do kieszeni i spojrzał z uśmiechem na Emili
która z zainteresowaniem oglądała telewizję. Tak bardzo za nią tęskniłam. Odchrząknęłam delikatnie tak aby dziewczyna zobaczyła moją obecność.
-O nie wiedziałam, że jesteś. Zeszłaś tak cicho- odparła spoglądając na mnie. Posłałam jej lekki uśmiech i usiadłam na kanapie.
-Jak się spało?- zapytała ściszając serial który właśnie leciał na ekranie
-Wspaniale… Od dawna tak dobrze nie spałam- moje kąciki ust od razu poszybowały w górę.
-Jesteś głodna? Na stole jest śniadanie- zaproponowała Em i wróciła do niezbyt interesującego serialu. Mimowolnie
spojrzałam na kuchenny stół a następnie na siostrę. Nie miałam ochoty
na siedzenie w czterech ścianach w tak słoneczny dzień. Delikatnie
przeczesałam włosy ręką i podniosłam się z mięciutkiej kanapy kierując
się do wyjścia.
-Idę się przejść. Niedługo
wracam- zakomunikowałam zatrzaskując za sobą drewniane drzwi.
Promienie słoneczne prażyły moją skórę od razu ubolewałam nad tym, że nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych. Maszerowałam brukowaną uliczką kierując się w stronę parku. Zielony pejzaż zachwycił moje oczy. Gdy przeszłam przez metalową bramę miejskiego deptaka moim oczom ukazała się ławka usytuowana w idealnym miejscu dla mnie. Z daleka od innych ale nie za daleko cywilizacji. Wygodnie rozsiadłam się na drewnianej ławeczce z oparciem pomalowanej na kolor soczystej zieleni. Zamknęłam powoli oczy i skierowałam głowę ku górze opierając ją o wystające oparcie. Odpłynęłam. Lekki wiatr powiewał moje włosy i powodował przyjemny dreszczyk. Delikatne muskanie słońcem rozgrzewało moje blade ciało.
Promienie słoneczne prażyły moją skórę od razu ubolewałam nad tym, że nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych. Maszerowałam brukowaną uliczką kierując się w stronę parku. Zielony pejzaż zachwycił moje oczy. Gdy przeszłam przez metalową bramę miejskiego deptaka moim oczom ukazała się ławka usytuowana w idealnym miejscu dla mnie. Z daleka od innych ale nie za daleko cywilizacji. Wygodnie rozsiadłam się na drewnianej ławeczce z oparciem pomalowanej na kolor soczystej zieleni. Zamknęłam powoli oczy i skierowałam głowę ku górze opierając ją o wystające oparcie. Odpłynęłam. Lekki wiatr powiewał moje włosy i powodował przyjemny dreszczyk. Delikatne muskanie słońcem rozgrzewało moje blade ciało.
-Przepraszam mogę się dosiąść?- zapytał mnie głos, wyrywając z błogiego rozmyślania. Lekko przymrużyłam oczy kierując wzrok na osobę stojącą prze de mną. Zmierzyłam od góry do dołu i po chwili przesunęłam się na róg ławki, aby zrobić dla niego miejsce.
-Dziękuję, nie lubię tłocznych miejsc- odparł zajmując miejsce i wyciągając z kieszeni telefon.
-To po co spędzasz czas w parku- odparłam z ironią zezując w jego stronę. Chłopak odpisał prawdopodobnie na sms'a i spojrzał na mnie pokazując szereg białych zębów.
-Umówiłem
się z kimś. Ale chyba ten ktoś nie zamierza przyjść- zakomunikował
zmieniając pozycję siedzenia. W tym momencie był oparty jedną ręką o
oparcie ławki a jego ciało było skierowane w moją stronę.
-Na co tak się gapisz?- furknęłam po długiej ciszy która mnie krępowała. Chłopak jedynie się zaśmiał i skierował swój wzrok na obłoki które wędrowały po niebie z dość dużą prędkością. Czułam się dość dziwnie jego obecnością i chciałam jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca. Bez zastanowienia wstałam i ruszyłam przed siebie modląc się aby mnie nie zaczepił. Powoli kierowałam się w stronę domu ciesząc się, że nie muszę wymigiwać się z niezręcznej rozmowy z nim. Gdy
na horyzoncie ukazał się dom mojej siostry z naprzeciwka ku mojemu
zdziwieniu pojawił się chłopak z parku. Lekko zdenerwowana zabluźniłam w myślach i szybkim tempem podeszłam do niego.
-Śledzisz mnie?- krzyknęłam z oburzeniem szturchając go przy tym w ramię. Mina chłopaka była bardzo zszokowana.
-Ja tu mieszkam- odparł półtonem wskazując na dom znajdujący się obok mojego. W tym momencie poczułam się jak ostatnia kretynka. Napadłam na chłopaka który spokojnie chciał wrócić do własnego mieszkania.
-Przepraszam-
rzuciłam krótko i chciałam odejść nie pokazując swojego zażenowania.
Niestety chłopak chwycił mnie za rękę, a ja pod wpływem jego siły
odwróciłam się.
-Jestem Harry- zakomunikował z uśmiechem.
- Nic się nie stało- dodał po chwili.
- Nic się nie stało- dodał po chwili.
-[T.I]- odparłam z rumieńcem na policzkach.
-Na
długo przyjechałaś do Emily?- spytał przerywając krepującą ciszę. To
pytanie lekko mnie zdziwiło ale widocznie znali się z moją siostrą.
-Na całe wakacje- uśmiechnęłam się sztucznie spoglądając w jego zielone jak trawa oczy.
-Może chciałabyś się spotkać. Kiedyś- zapytał niepewnie i podrapał się w tył głowy.
-Harry ja nie przeżyję- wydusiłam z siebie dławiąc się łzami.
-Może kiedyś- odpowiedziałam i odwróciłam się na piecie kierując się w stronę domu.
”Może kiedyś serio [T.I]? Serio?"
-Może kiedyś- odpowiedziałam i odwróciłam się na piecie kierując się w stronę domu.
”Może kiedyś serio [T.I]? Serio?"
Obudziłam
się cała w skowronkach. Wygrzebałam się z ciepłego łóżka. Powoli
podeszłam do biurka i chwyciłam czarny flamster. Z żalem serca
skreśliłam ostatnią datę w wakacyjnym kalendarzu. Nawet nie wiem kiedy
ten czas minął. Całe cztery miesiące spędzone w tym miejscu a ja czułem
się jakbym tu mieszkała od dziecka. Po chwili wpatrywania się w
kalendarz skierowałam się do łazienki aby trochę się odświeżyć i wybrać
się na 122 randkę z Harrym. Pewnie każdy pomyśli mnie za
idiotkę ale każde spotkanie z nim było prze ze mnie policzone oraz
dokładnie opisane. Nie chciałam, aby te piękne chwile uszyły w
zapomnienie. Z Harrym byłam już od dwóch i pół miesiąca. Zakochałam się w
nim i kompletnie straciłam dla niego głowę. Gdy tylko o
nim pomyślałam uśmiech sam nasuwał mi się na usta a w brzuchu grasowało
stado motyli. Ale również miałam świadomość, ze musimy się rozstać a to
nastąpi już jutro. Gotowa wyszłam z toalety i powoli zbiegłam na dół
myśląc, że zastam w kuchni Emily. Niestety zauważyłam niewielką karteczkę
na stole. Podniosłam ją bez zawahania czytając treść.
„Wezwali mnie do pracy będę wieczorem” Emi. Kolejny dzień spędzony bez mojej siostry. Od miesiąca wzywają ją do pracy non stop. Nie wiedząc co ze sobą zrobić skierowałam się do salonu włączając przy tym telewizję. Cały dzień zleciał mi na leniuchowaniu.
Wskazówki zegara dochodziły do godziny 20:00. Parę minut po pełnej godzinie w całym domu rozniósł się dzwonek do drzwi. Bez zastanowienia pobiegłam aby otworzyć. W progu staną nie kto inny ja sam Harry. Natychmiastowo na moje poliki wpłyną rumieniec. Loczek bez zastanowienia przyciągną mnie do siebie całując namiętnie w usta. Gdy pocałunek dobiegł końca Styles chwycił mnie za rękę i prowadził w stronę parku. Gdy dotarliśmy na miejsce stanęliśmy przed tą samą ławką gdzie się poznaliśmy. Do moich oczy napłynęły łzy. Przed oczyma miałam scenę gdy pierwszy raz się poznaliśmy.
„Wezwali mnie do pracy będę wieczorem” Emi. Kolejny dzień spędzony bez mojej siostry. Od miesiąca wzywają ją do pracy non stop. Nie wiedząc co ze sobą zrobić skierowałam się do salonu włączając przy tym telewizję. Cały dzień zleciał mi na leniuchowaniu.
Wskazówki zegara dochodziły do godziny 20:00. Parę minut po pełnej godzinie w całym domu rozniósł się dzwonek do drzwi. Bez zastanowienia pobiegłam aby otworzyć. W progu staną nie kto inny ja sam Harry. Natychmiastowo na moje poliki wpłyną rumieniec. Loczek bez zastanowienia przyciągną mnie do siebie całując namiętnie w usta. Gdy pocałunek dobiegł końca Styles chwycił mnie za rękę i prowadził w stronę parku. Gdy dotarliśmy na miejsce stanęliśmy przed tą samą ławką gdzie się poznaliśmy. Do moich oczy napłynęły łzy. Przed oczyma miałam scenę gdy pierwszy raz się poznaliśmy.
-Obiecaj mi jedno Harry- szepnęłam spoglądając na jego smutną twarz
-Co tylko sobie życzysz- odparł całując mnie w czule w czoło.
-Nie zapomnij mnie- wyszlochałam wtulając się w jego ciepłą klatkę piersiową.
-Nigdy o tobie nie zapomnę- w tym momencie nasze usta złączyły się w jedność.
-Nie zapomnij mnie- wyszlochałam wtulając się w jego ciepłą klatkę piersiową.
-Nigdy o tobie nie zapomnę- w tym momencie nasze usta złączyły się w jedność.
Ostatnia walizka była dopinana z dużym wysiłkiem. Cała roztrzęsiona i zapłakana schodziłam na dół ciągnąc pakunek za sobą. Na dole czekał już Harry wraz z Emily. Uśmiechnęłam się sztucznie przez łzy i po chwili stałam obok nich.
-To ja zaniosę bagaże do samochodu- odparła Emi wychodzą na zewnątrz. Loczek stał bez ruchu przyglądając się uważnie. Jego zielone tęczówki były przepełnione żalem. A w kącikach nabierały się łzy.
-Powiedź coś. Proszę- wyszeptałam ledwo słyszalnie z powodu blokady w moim gardle.
Chłopak nic nie mówiąc wpił się w moje spierzchnięte usta. To był nasz ostatni pocałunek. Nasze łzy spotykały się i łączyły w jedność. Uderzenia serc wystukiwały własny rytm. Jego ręce wędrowały po cały moim ciele a ja zatopiłam palce w jego lokach. Nie chciałam go puszczać. Nie teraz. Nagle Harry przerwał pocałunek i wręczył mi kopertę.
-Otwórz jak będzie w samolocie. Kocham cię [T.I]- odparł na do widzenia i opuścił pomieszczenie. Kolejna fala łez zmoczyła moje policzki. Po chwili wybiegłam z domu nie mogąc spóźnić się na samolot. Cała rozmazana przebyłam przymusową odprawę i pożegnawszy się wcześniej z siostrą wsiadłam do samolotu. Widziałam jak Londyn znika w chmurach a wraz z nim moje serce. Pojedyncza słona kropla układała nierównomierną strugę na moim policzku. Szybko ją otarłam aby została niezauważona. Włożyłam swoje ręce do kieszeni i poczułam zmiętolony kawałek papieru. Bez zastanowienia wyciągnęłam białą kopertę i spojrzałam na napis:
„Kochanej [T.I] „
Trzęsącymi się dłońmi otworzyłam ją i wyciągnęłam list.
Droga [T.I]
Nie mogę uwierzyć, że pakujesz swoje walizki
Tak bardzo staram się nie rozpłakać
Przeżyłem najlepsze chwile i teraz jest najgorszy czas
Ale musimy się pożegnać
Marzę, byśmy mogli być teraz sami
Jeżeli moglibyśmy znaleźć miejsce do ukrycia się
Sprawić, by ostatni raz, był jak pierwszy raz
Wcisnąć guzik i przewinąć
Więc proszę, nie czyń tego jeszcze trudniejszym
Nie możemy tego ciągnąć dalej
I wiem, że nie ma niczego, co chciałbym zmienić
Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko
Ponieważ byłaś moją na wakacjach
Teraz wiemy, że to prawie koniec
To wydaje się jak śnieg we wrześniu
Ale ja zawsze będę pamiętał
Byłaś moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłości
Twój Harry
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko
Ponieważ byłaś moją na wakacjach
Teraz wiemy, że to prawie koniec
To wydaje się jak śnieg we wrześniu
Ale ja zawsze będę pamiętał
Byłaś moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłości
Twój Harry
Kolejny
raz przeczytany list spowodował wzruszenie. Ostatni już zimny łyk kakao
doprowadził, że po moim ciele przeszły dreszcze. Byłam jego letnią
miłością. Tak jak pisało w liście. Nie pisałam, nie dzwoniłam ale
pamiętałam i nadal pamiętam. Kolejne 2 lata spowodowały że moje uczucie
do niego jeszcze bardziej się wzmocniło. Niestety nie mogę już do niego
pojechać. Słowa które powiedział, że jeszcze się spotkamy były rzucone
na wiatr. Sława, rozgłos tym teraz żyje. Chłopak który
może mieć każdą był mój i pozostanie mój na wieki. Z żalem serca
uświadamiam sobie, że o mnie zapomniał. Jestem skończonym rozdziałem w
jego historii.
-[T.I} Kochanie zejdź i mi pomóż- nagle głos mojej matki wyrwał mnie z rozmyśleń. Szybko wyplątałam się z koca i chwyciwszy kubek zbiegłam na dół.
-[T.I} Kochanie zejdź i mi pomóż- nagle głos mojej matki wyrwał mnie z rozmyśleń. Szybko wyplątałam się z koca i chwyciwszy kubek zbiegłam na dół.
Radio które towarzyszyło [T.I] przez całe popołudnie było nadal włączone. Żenujące żarty prowadzącego zastąpiło popołudniowe notowanie przebojów które rozchodziło się po całym pokoju. Nagle z głośników radia uszły pierwsze nuty piosenki pt. „Summer Love” zespołu One Direction a speaker radiowy zadedykował ją dla tajemniczej [pierwsza literka twojego imienia] z dopiskiem Pamiętam i nigdy nie zapomnę.
"A ona, w ciemną noc dławiąc się łzami dalej go kocha."